Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Keiranhalcyon

Zamieszcza historie od: 5 maja 2019 - 10:46
Ostatnio: 6 maja 2020 - 10:04
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 165
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 15
 
zarchiwizowany

#86531

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś ciąg dalszy jaką mam "udaną" teściową.
Kilka słów wstępu. Pracuję na 3 zmiany. Każda zmiana przez cały tydzień od poniedziałku do piątku. Jako, że pracuję na produkcji i hałas jest dość spory nie słyszę telefonu jeśli ktoś do mnie dzwoni. Jakby ktoś pytał, telefon mogę mieć przy sobie, nie mogę tylko korzystać z niego będąc przy maszynie. W razie konieczności mogę na chwilę odejść od maszyny, ale to w zdroworozsądkowych ilościach. W praktyce, jako, że telefonu nie słyszę i rzadko ktoś do mnie dzwoni. Jak już co to sms, na który odpiszę jak będę miał chwilę. Dlatego tym bardziej zdziwiłem się jak kiedyś będąc na nocce, zobaczyłem, że o 5 rano dzwoni do mnie mija mama.

Teraz kilka słów o mojej mamie. Tak na prawdę tylko dzięki niej mogliśmy z żoną zorganizować opiekę najpierw nad starszym, a później nad młodszym synem kiery żaden z nich nie dostał się do żłobka, a dla starszego jak miał 3 lata zabrakło miejsca w przedszkolu). Ja pracując na zmiany i babcia, która będąc na emeryturze i dorabiając sobie jeszcze na pół etatu (wykonując swoją pracę po południami, wieczorami czy w weekendy.

Wróćmy teraz do telefonu. Mama miała przyjechać rano aby zająć się trochę dzieckiem, a ja w tym czasie mógłbym się przespać po nocnej zmianie. Niestety nie czuła się najlepiej tego dnia i nie była w stanie przyjechać aby pomóc przy dziecku. Uprzedzając pytania: urlopy na żądanie już w tym roku wykorzystane na różne awaryjne sytuacje.
Jako, że z pracy do domu nie mam daleko, to w domu byłem już o 6:15. Mama zadzwoniła już do żony i powiedziała jaka jest sytuacja. I tu wkracza piekielna teściowa. Fakt, jeszcze pracuje ale w pracy ma ruchome godziny. Może zacząć pomiędzy 6, a 10 i przepracować 8 godzin. O tym na którą przyjdzie nie musi nikogo wcześniej informować, byle by jej działka w pracy była zrobiona.
Zapytaliśmy teściową czy może zostać trochę z młodszym synem, ja bym w tym czasie przespał się ze 2 godziny, później młody i tak szedł spać (miał rok z haczykiem) więc teściowa mogła by iść do pracy, a ja jak on śpi też bym znów się położył. Odpowiedź: kategoryczne nie i biegiem przez podwórko do pracy. Tak więc ja po całej nocy w pracy zostałem z dzieckiem. Żona zaprowadziła starszego syna do przedszkola. Z pracy wyszła w połowie dnia (co później trzeba było odpracować). Przyjechała do domu, zabrała młodszego syna i poszła odebrać starszego z przedszkola, a ja w tym czasie znów mogłem się trochę przespać. Następną nockę w pracy byłem średnio przytomny.
Teraz wisienka, na torcie. W południe teściowa do mnie dzwoni, że za godzinę ktoś przywiezie opał i żebym odebrał. Odpowiedziałem żeby sama sobie odebrała. Była bardzo zdziwiona, że do dziecka jednak nikt nie przyjechał.

teściowa rodzina

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (26)

#86518

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś po raz pierwszy opiszę moje liczne perypetie z teściami. Niestety tak się złożyło, że mieszkam właśnie z teściami, rodzicami żony. Ludzie na co dzień absolutnie piekielni, co nie przeszkadza im w odgrywaniu teatrzyku "pierwsi dziadkowie rzeczpospolitej" kiedy jest jakaś "publiczka".

Historii na piekielnych uzbierało by się dziesiątki, jeśli nie setki. Na dzień dobry historia z wczoraj.
Mamy dwóch synów. Starszy obecnie w zerówce i młodszy, dwuletni. Historia na linii Babcia - ja - starszy syn. Jakiś czas temu, starszy syn w zerówce, w ramach "atrakcji" miał robienie "lasu w słoiku" Wyszło mu nawet ładnie. Był dumny z siebie, że wyszło mu wszystko, a kompozycja na prawdę ładnie się prezentowała. Do czasu aż teściowa zaczęła interweniować, podlewając rośliny w słoiku co kilka dni. Na nic się zdały tłumaczenia, że takich roślin w słojach się nie podlewa, a jeśli to już minimalnie, kiedy mają sucho, co jest raczej mało prawdopodobne przy szczelnie zakręconym słoiku, z zamkniętym mikroklimatem.

Jak łatwo się domyślić rośliny zaczęły gnić. usiłowaliśmy je ratować, ale teściowa zawsze ukradkiem musiała podlewać jak nie widzieliśmy. Skutek: rośliny zgniły. Młody smutny, bo jego wysiłek poszedł na marne. Babcia do winy oczywiście się nie poczuwa, bo ona nic złego nie zrobiła. Bo kto to widział roślin nie podlewać. chciałem pocieszyć syna i w planach mieliśmy posadzenie w słoju nowych roślin i próbę skuteczniejszego pilnowania przed babcią. Wczoraj rano babcia wyrzuciła zawartość słoja, czyli podłoże ze specjalnej mieszanki ziemi, piasku i drobnego żwirku. Wszystko wysypując pod płotem. Na moje pytanie czemu to zrobiła, wyrzucając nie swoje rzeczy zareagowała pyskówką na temat, że nie sprzątam w piwnicy (temat na osobną historię, którą opiszę niebawem). I że mogę sobie pozbierać i wsypać z powrotem do słoika. Wszystko wymieszane, kiedy poszczególne elementy składowe podłoża muszą być ułożone warstwami.

Pierwsza babka rzeczpospolitej, niszcząca wysiłek i pracę własnego wnuczka, nie widząca przy tym nic złego w swoim zachowaniu.
Na koniec reakcja żony: kompletny brak jakiejkolwiek reakcji.

Rodzina

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 199 (215)

1