Profil użytkownika

KierownikIC ♂
Zamieszcza historie od: | 11 stycznia 2020 - 7:29 |
Ostatnio: | 24 lutego 2023 - 9:06 |
- Historii na głównej: 33 z 33
- Punktów za historie: 4832
- Komentarzy: 17
- Punktów za komentarze: 89
Jestem kierownikiem pociągu.
W pociągach trafiają mi się różni pasażerowie. Ale jest jeden wyjątkowy typ. Są to miłośnicy kolejnictwa tzw. MiKole. Dziś jechał ze mną jeden 17-letni miłośnik. Co jakiś czas przychodził do mnie do przedziału służbowego zadając pytania, które normalnych pasażerów zupełnie by nie interesowały. Pytał o masę brutto składu, czy u maszynistów jest podwójna obsada, lub czy ograniczenie prędkości na jednym z odcinków dalej obowiązuje. Przyszedł także zwrócić mi uwagę, że maszynista w jednym miejscu zatrąbił tylko raz, podczas gdy powinien podawać sygnał "baczność" wielokrotnie. Wiedziałem, że mam do czynienia z fanatykiem, ale mimo to cieszyłem się, że mogłem mu odpowiedzieć na czasem wyjątkowo trudne pytania.
Stację przed końcem trasy, miłośnik wysiadł by zrobić zdjęcie lokomotywy, po czym poszedł w kierunku dworca.
Podałem maszyniście sygnał odjazd i wróciłem do przedziału służbowego. Zorientowałem się, że doszło do włamania. Przedział przed wyjściem zamknąłem na klucz tzw. kwadrat. A po powrocie był on otwarty na oścież. O ile z cennych rzeczy typu tablet albo terminal do kontroli nic nie zginęło, to złodziej połaszczył się na służbowy rozkład jazdy, oraz wykaz pracy maszynisty.
Dziękuję ci drogi miłośniku, że w czasie przerwy na obiad zamiast cieszyć się posiłkiem, musiałem od nowa sporządzać całą dokumentację. Nie mam pojęcia co zamierzasz zrobić z tymi drukami, ale wystarczyło gdybyś mnie poprosił to bym dał takie w prezencie. Nie musiałeś mnie okradać.
W pociągach trafiają mi się różni pasażerowie. Ale jest jeden wyjątkowy typ. Są to miłośnicy kolejnictwa tzw. MiKole. Dziś jechał ze mną jeden 17-letni miłośnik. Co jakiś czas przychodził do mnie do przedziału służbowego zadając pytania, które normalnych pasażerów zupełnie by nie interesowały. Pytał o masę brutto składu, czy u maszynistów jest podwójna obsada, lub czy ograniczenie prędkości na jednym z odcinków dalej obowiązuje. Przyszedł także zwrócić mi uwagę, że maszynista w jednym miejscu zatrąbił tylko raz, podczas gdy powinien podawać sygnał "baczność" wielokrotnie. Wiedziałem, że mam do czynienia z fanatykiem, ale mimo to cieszyłem się, że mogłem mu odpowiedzieć na czasem wyjątkowo trudne pytania.
Stację przed końcem trasy, miłośnik wysiadł by zrobić zdjęcie lokomotywy, po czym poszedł w kierunku dworca.
Podałem maszyniście sygnał odjazd i wróciłem do przedziału służbowego. Zorientowałem się, że doszło do włamania. Przedział przed wyjściem zamknąłem na klucz tzw. kwadrat. A po powrocie był on otwarty na oścież. O ile z cennych rzeczy typu tablet albo terminal do kontroli nic nie zginęło, to złodziej połaszczył się na służbowy rozkład jazdy, oraz wykaz pracy maszynisty.
Dziękuję ci drogi miłośniku, że w czasie przerwy na obiad zamiast cieszyć się posiłkiem, musiałem od nowa sporządzać całą dokumentację. Nie mam pojęcia co zamierzasz zrobić z tymi drukami, ale wystarczyło gdybyś mnie poprosił to bym dał takie w prezencie. Nie musiałeś mnie okradać.
kolej
Ocena:
208
(216)
Jestem kierownikiem pociągu.
W trakcie kontroli podróżna okazała mi bilet z ulgą studencką. Niestety zniżka studencka przysługuje jedynie osobom do ukończenia 26 roku życia, a pani 26 lat skończyła kilka miesięcy wcześniej. Mimo, że powinienem już wtedy wystawić karę, zaproponowałem bardzo korzystne dla niej rozwiązanie całej sytuacji. Podróżna miałaby dopłacić jedynie różnicę między ceną biletu normalnego, a ulgowego (czyli w jej wypadku jakieś 15 zł z groszami).
W odpowiedzi usłyszałem, że ona niczego nie będzie płacić, ponieważ studiuje prawo i wie, że zniżka należy się jej bez względu na wiek. A ja natomiast jestem niekompetentny i powinienem się podszkolić z obowiązujących przepisów.
Niestety nie udało mi się jej nakłonić do uiszczenia dopłaty. Nie pozostało mi nic innego tylko wystawić jej wezwanie do zapłaty za brak uprawnień do ulgowego przejazdu (650 zł + cena normalnego biletu), którego nie przyjęła. Na odchodne usłyszałem od niej, że dopełni wszelkich starań aby był to już mój ostatni dzień w pracy.
Gdy dojechaliśmy do najbliżej stacji, na peronie czekał już patrol Policji. Od Policjantów dowiedziałem się, że dostali zgłoszenie od podróżnej iż konduktor bezprawnie wystawił jej mandat. Opowiedziałem swoją wersję i zaprowadziłem ich do przedziału gdzie siedziała podróżna. Zapytali ją tylko czy to ona ich wezwała. Gdy usłyszeli odpowiedź twierdzącą, poprosili podróżną o zabranie z przedziału swoich rzeczy. Wytłumaczyli jej, że Policja nie jest od rozwiązywania sporów pomiędzy pasażerami, a obsługą pociągu, oraz, że przewoźnik ma odpowiednie komórki zajmujące się tego typu sprawami. Podróżna została zabrana na komisariat w celu sporządzenia wniosku do sądu za bezpodstawne wezwanie Policji.
W ten o to spektakularny sposób podróżna zakończyła swoją podróż. A wezwanie do zapłaty za brak uprawnień do ulgi i tak przyjdzie do niej pocztą.
W trakcie kontroli podróżna okazała mi bilet z ulgą studencką. Niestety zniżka studencka przysługuje jedynie osobom do ukończenia 26 roku życia, a pani 26 lat skończyła kilka miesięcy wcześniej. Mimo, że powinienem już wtedy wystawić karę, zaproponowałem bardzo korzystne dla niej rozwiązanie całej sytuacji. Podróżna miałaby dopłacić jedynie różnicę między ceną biletu normalnego, a ulgowego (czyli w jej wypadku jakieś 15 zł z groszami).
W odpowiedzi usłyszałem, że ona niczego nie będzie płacić, ponieważ studiuje prawo i wie, że zniżka należy się jej bez względu na wiek. A ja natomiast jestem niekompetentny i powinienem się podszkolić z obowiązujących przepisów.
Niestety nie udało mi się jej nakłonić do uiszczenia dopłaty. Nie pozostało mi nic innego tylko wystawić jej wezwanie do zapłaty za brak uprawnień do ulgowego przejazdu (650 zł + cena normalnego biletu), którego nie przyjęła. Na odchodne usłyszałem od niej, że dopełni wszelkich starań aby był to już mój ostatni dzień w pracy.
Gdy dojechaliśmy do najbliżej stacji, na peronie czekał już patrol Policji. Od Policjantów dowiedziałem się, że dostali zgłoszenie od podróżnej iż konduktor bezprawnie wystawił jej mandat. Opowiedziałem swoją wersję i zaprowadziłem ich do przedziału gdzie siedziała podróżna. Zapytali ją tylko czy to ona ich wezwała. Gdy usłyszeli odpowiedź twierdzącą, poprosili podróżną o zabranie z przedziału swoich rzeczy. Wytłumaczyli jej, że Policja nie jest od rozwiązywania sporów pomiędzy pasażerami, a obsługą pociągu, oraz, że przewoźnik ma odpowiednie komórki zajmujące się tego typu sprawami. Podróżna została zabrana na komisariat w celu sporządzenia wniosku do sądu za bezpodstawne wezwanie Policji.
W ten o to spektakularny sposób podróżna zakończyła swoją podróż. A wezwanie do zapłaty za brak uprawnień do ulgi i tak przyjdzie do niej pocztą.
Kolej
Ocena:
236
(252)
Jestem kierownikiem pociągu.
Jednym z moich obowiązków jest przyjmowanie tzw. "przesyłek konduktorskich". Żebym mógł taką przesyłkę przyjąć to musi ona spełnić kilka wymagań. Poza tym, że musi być ona poprawnie zaadresowana, nadawca powinien wskazać jej wartość(max.1200zł) oraz zawartość. Opłata jest stała bez względu na wartość i odległość. Jeżeli nie przekracza dopuszczalnych wymiarów wynosi ona 30zł.
W skrócie nadawca na jednej stacji przynosi paczkę, a odbiorca na wskazanej przez niego stacji ją ode mnie odbiera. Historię jednej felernej przesyłki opowiem w 3 aktach.
Akt I
Na stacji początkowej w pociągu jadącym do Warszawy przyszedł do mnie z taką przesyłką młody chłopak. Według jego deklaracji przedmiotem przesyłki miały być schowane w kopercie klucze, których wartość ocenił na 10zł. Poprosiłem chłopaka o 30zł, oraz o zaadresowanie koperty. W przeciwnym wypadku nie mogłem jej przyjąć. Chłopak się zbulwersował. Stwierdził, że 30zł to więcej niż zapłacił za bilet, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z przedziału służbowego.
Akt II
Na stacji Warszawa Centralna przyszła do mnie młoda dziewczyna po odbiór przesyłki. Niestety wśród paczek nie było nic zaadresowanego do niej. Zapytałem więc o zawartość przesyłki. Gdy usłyszałem, że miały być to klucze, powiedziałem, że faktycznie przychodził do mnie jakiś chłopak, ale nie chciał zapłacić za przesyłkę i po prostu sobie poszedł. Dziewczyna momentalnie pobladła i złapała się za głowę.
Powiedziała, że koczuje już na dworcu 8 godzin w oczekiwaniu na klucze do mieszkania. Po odprowadzeniu chłopaka na pociąg, którym pojechał do swojej rodziny na tydzień zorientowała się, że nie wzięła swoich. A drugi komplet miał tylko on. Zanim rozładował się jej telefon, zdążyła z nim ustalić, że klucze zostaną nadane w moim pociągu.
Naprawdę chciałem tej dziewczynie pomóc. Zaproponowałem nawet by zadzwoniła do niego z mojego telefonu. Lecz ona nie znała numeru na pamięć. Załamana wyszła z pociągu.
Akt III
Po dojeździe na stację końcową Warszawa Wschodnia, przed zjazdem na stację postojową konduktor poszedł sprawdzić skład, czy aby na pewno wszyscy podróżni opuścili pociąg. W jednym z przedziałów znalazł leżąca na półce kopertę, w której były klucze. Dokładnie tą samą kopertę którą próbował nadać chłopak. Chcąc przyoszczędzić 30zł zapewne stwierdził, że schowa je gdzieś w pociągu. Lecz z powodu rozładowanego telefonu swojej dziewczyny nie miał jak jej tej informacji przekazać.
Kopertę z kluczami przekazałem dyspozytorowi. Jedyne co wiem, to że nikt jej nie odebrał.
Jednym z moich obowiązków jest przyjmowanie tzw. "przesyłek konduktorskich". Żebym mógł taką przesyłkę przyjąć to musi ona spełnić kilka wymagań. Poza tym, że musi być ona poprawnie zaadresowana, nadawca powinien wskazać jej wartość(max.1200zł) oraz zawartość. Opłata jest stała bez względu na wartość i odległość. Jeżeli nie przekracza dopuszczalnych wymiarów wynosi ona 30zł.
W skrócie nadawca na jednej stacji przynosi paczkę, a odbiorca na wskazanej przez niego stacji ją ode mnie odbiera. Historię jednej felernej przesyłki opowiem w 3 aktach.
Akt I
Na stacji początkowej w pociągu jadącym do Warszawy przyszedł do mnie z taką przesyłką młody chłopak. Według jego deklaracji przedmiotem przesyłki miały być schowane w kopercie klucze, których wartość ocenił na 10zł. Poprosiłem chłopaka o 30zł, oraz o zaadresowanie koperty. W przeciwnym wypadku nie mogłem jej przyjąć. Chłopak się zbulwersował. Stwierdził, że 30zł to więcej niż zapłacił za bilet, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z przedziału służbowego.
Akt II
Na stacji Warszawa Centralna przyszła do mnie młoda dziewczyna po odbiór przesyłki. Niestety wśród paczek nie było nic zaadresowanego do niej. Zapytałem więc o zawartość przesyłki. Gdy usłyszałem, że miały być to klucze, powiedziałem, że faktycznie przychodził do mnie jakiś chłopak, ale nie chciał zapłacić za przesyłkę i po prostu sobie poszedł. Dziewczyna momentalnie pobladła i złapała się za głowę.
Powiedziała, że koczuje już na dworcu 8 godzin w oczekiwaniu na klucze do mieszkania. Po odprowadzeniu chłopaka na pociąg, którym pojechał do swojej rodziny na tydzień zorientowała się, że nie wzięła swoich. A drugi komplet miał tylko on. Zanim rozładował się jej telefon, zdążyła z nim ustalić, że klucze zostaną nadane w moim pociągu.
Naprawdę chciałem tej dziewczynie pomóc. Zaproponowałem nawet by zadzwoniła do niego z mojego telefonu. Lecz ona nie znała numeru na pamięć. Załamana wyszła z pociągu.
Akt III
Po dojeździe na stację końcową Warszawa Wschodnia, przed zjazdem na stację postojową konduktor poszedł sprawdzić skład, czy aby na pewno wszyscy podróżni opuścili pociąg. W jednym z przedziałów znalazł leżąca na półce kopertę, w której były klucze. Dokładnie tą samą kopertę którą próbował nadać chłopak. Chcąc przyoszczędzić 30zł zapewne stwierdził, że schowa je gdzieś w pociągu. Lecz z powodu rozładowanego telefonu swojej dziewczyny nie miał jak jej tej informacji przekazać.
Kopertę z kluczami przekazałem dyspozytorowi. Jedyne co wiem, to że nikt jej nie odebrał.
kolej
Ocena:
176
(178)
Jestem kierownikiem pociągu.
Na niektórych pociągach pospiesznych jest prowadzona sprzedaż z tzw. wózka mobilnego. Od pracownika WARS można kupić kawę, herbatę lub drobne przekąski. Pojawiają się oni na części trasy i obsługują w ciągu swojej zmiany kilka pociągów. Mają też obowiązek zgłoszenia się do mnie w celu potwierdzenia swojej obecności na pociągu.
Na jednej ze stacji zgłosił się do mnie jeden młody chłopak. Jako, że byłem zaopatrzony we własną kawę i we własny kubek (ponieważ z tych rzeczy są oni rozliczani) poprosiłem go jedynie aby zalał mi ją wodą z termosu. W odpowiedzi usłyszałem
- 2 złote!
Momentalnie ochota na wypicie kawy mi przeszła. Podbiłem jego dokumenty i poszedł on dalej.
W pociągu, który prowadziłem jechał pan Kontroler. Przyłapał go on na tym, że nie dość, że sprzedawał produkty bez wydawania paragonu, to jeszcze w "niefirmowych" kubeczkach. Oznaczało to, że oszukiwał pracodawcę oraz państwo i pieniądze zabierał dla siebie. I pewnie był to już ostatni dzień jego pracy.
O przeprowadzanej kontroli wiedziałem i nawet zamierzałem go o tym poinformować. Tylko po akcji z wodą jakoś mi przeszło.
Na niektórych pociągach pospiesznych jest prowadzona sprzedaż z tzw. wózka mobilnego. Od pracownika WARS można kupić kawę, herbatę lub drobne przekąski. Pojawiają się oni na części trasy i obsługują w ciągu swojej zmiany kilka pociągów. Mają też obowiązek zgłoszenia się do mnie w celu potwierdzenia swojej obecności na pociągu.
Na jednej ze stacji zgłosił się do mnie jeden młody chłopak. Jako, że byłem zaopatrzony we własną kawę i we własny kubek (ponieważ z tych rzeczy są oni rozliczani) poprosiłem go jedynie aby zalał mi ją wodą z termosu. W odpowiedzi usłyszałem
- 2 złote!
Momentalnie ochota na wypicie kawy mi przeszła. Podbiłem jego dokumenty i poszedł on dalej.
W pociągu, który prowadziłem jechał pan Kontroler. Przyłapał go on na tym, że nie dość, że sprzedawał produkty bez wydawania paragonu, to jeszcze w "niefirmowych" kubeczkach. Oznaczało to, że oszukiwał pracodawcę oraz państwo i pieniądze zabierał dla siebie. I pewnie był to już ostatni dzień jego pracy.
O przeprowadzanej kontroli wiedziałem i nawet zamierzałem go o tym poinformować. Tylko po akcji z wodą jakoś mi przeszło.
kolej
Ocena:
173
(183)
Jestem kierownikiem pociągu
Prowadziłem pociąg z Berlina do Warszawy zwany potocznie BWE (Berlin-Warszawa Expres). Od Berlina do pierwszej stacji przed granicą(Frankfurt Oder) pociąg prowadziła drużyna niemiecka, a dopiero dalej do Warszawy prowadziliśmy go my.
Ledwo ruszyliśmy, a już po chwili do przedziału służbowego wparowała zdenerwowana podróżna. W wagonie bezprzedziałowym było bardzo zimno(temperatura na zewnątrz oscylowała wokół 0). Ogrzewanie w ogóle nie działało. Pani nie chciała grzecznie zwrócić mi uwagi. Poza naprawą ogrzewania zażądała ode mnie zwrotu pieniędzy za bilet, a gdy jej odmówiłem zaczęła straszyć mnie zwolnieniem z pracy.
Wchodząc do wagonu zastałem kilkunastu podróżnych opatulonych w zimowe kurtki. Ogrzewanie nie było uszkodzone. Wystarczyło przestawić przełącznik z pozycji 0 na 1 i już po kilku minutach w wagonie było przyjemnie ciepło.
Podczas kontroli biletów okazało się, że podróżna jechała tym pociągiem z samego Berlina. Zapytałem się jej więc dlaczego nie zgłosiła tego faktu drużynie niemieckiej. Pani udała, że w ogóle mnie nie słyszy.
Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego Polak do niemieckiego konduktora nawet słowem się nie odezwie. Ale nas bez problemu można mieszać z błotem.
Prowadziłem pociąg z Berlina do Warszawy zwany potocznie BWE (Berlin-Warszawa Expres). Od Berlina do pierwszej stacji przed granicą(Frankfurt Oder) pociąg prowadziła drużyna niemiecka, a dopiero dalej do Warszawy prowadziliśmy go my.
Ledwo ruszyliśmy, a już po chwili do przedziału służbowego wparowała zdenerwowana podróżna. W wagonie bezprzedziałowym było bardzo zimno(temperatura na zewnątrz oscylowała wokół 0). Ogrzewanie w ogóle nie działało. Pani nie chciała grzecznie zwrócić mi uwagi. Poza naprawą ogrzewania zażądała ode mnie zwrotu pieniędzy za bilet, a gdy jej odmówiłem zaczęła straszyć mnie zwolnieniem z pracy.
Wchodząc do wagonu zastałem kilkunastu podróżnych opatulonych w zimowe kurtki. Ogrzewanie nie było uszkodzone. Wystarczyło przestawić przełącznik z pozycji 0 na 1 i już po kilku minutach w wagonie było przyjemnie ciepło.
Podczas kontroli biletów okazało się, że podróżna jechała tym pociągiem z samego Berlina. Zapytałem się jej więc dlaczego nie zgłosiła tego faktu drużynie niemieckiej. Pani udała, że w ogóle mnie nie słyszy.
Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego Polak do niemieckiego konduktora nawet słowem się nie odezwie. Ale nas bez problemu można mieszać z błotem.
Kolej
Ocena:
193
(203)
Jestem kierownikiem pociągu
Temperatura w pociągu jest jedną z najczęstszych przyczyn skarg ze strony pasażerów. Nikt przecież nie lubi jeździć w skrajnym upale, lub w syberyjskich mrozach. W przypadku awarii ogrzewania lub klimatyzacji staramy się pasażerom zapewnić inne miejsca. Niestety nie zawsze jest to fizycznie możliwe. Wszczęcie awantury z obsługą pociągu nigdy nie przynosi rozwiązania problemu.
W przypadku stwierdzenia takiej awarii jednym z naszych obowiązków jest opisanie jej w książce pokładowej znajdującej się w każdym wagonie. Dzięki temu warsztat wie, jakimi usterkami powinien się zająć.
W jednym z wagonów podróżni skarżyli się, że z grzejników przy oknie zamiast grzać, wiało zimnym powietrzem. Niestety usterki nie udało mi się naprawić podczas jazdy. Dokonałem więc odpowiedniego wpisu w książce pokładowej.
Dwa dni później jechałem składem złożonym z tych samych wagonów. I dokładnie w tym samym wagonie ogrzewanie znowu nie działało. Otworzyłem książkę pokładową i na stronie dotyczącej mojego wcześniejszego zgłoszenia znalazłem wpis pracownika warsztatu.
"Usterki ogrzewania nie stwierdzono"
Temperatura w pociągu jest jedną z najczęstszych przyczyn skarg ze strony pasażerów. Nikt przecież nie lubi jeździć w skrajnym upale, lub w syberyjskich mrozach. W przypadku awarii ogrzewania lub klimatyzacji staramy się pasażerom zapewnić inne miejsca. Niestety nie zawsze jest to fizycznie możliwe. Wszczęcie awantury z obsługą pociągu nigdy nie przynosi rozwiązania problemu.
W przypadku stwierdzenia takiej awarii jednym z naszych obowiązków jest opisanie jej w książce pokładowej znajdującej się w każdym wagonie. Dzięki temu warsztat wie, jakimi usterkami powinien się zająć.
W jednym z wagonów podróżni skarżyli się, że z grzejników przy oknie zamiast grzać, wiało zimnym powietrzem. Niestety usterki nie udało mi się naprawić podczas jazdy. Dokonałem więc odpowiedniego wpisu w książce pokładowej.
Dwa dni później jechałem składem złożonym z tych samych wagonów. I dokładnie w tym samym wagonie ogrzewanie znowu nie działało. Otworzyłem książkę pokładową i na stronie dotyczącej mojego wcześniejszego zgłoszenia znalazłem wpis pracownika warsztatu.
"Usterki ogrzewania nie stwierdzono"
kolej
Ocena:
172
(182)
Jestem kierownikiem pociągu.
Prowadziłem pociąg EIP do Krakowa. Na stacji Warszawa Zachodnia byliśmy opóźnieni ok. 5 minut. Gdy już wszyscy pasażerowie wsiedli, i miałem dać sygnał "gotów do odjazdu" zauważyłem wbiegającego na ostatnią chwilę chłopaka. Coś mnie jednak podkusiło, aby go sprawdzić. Podszedłem więc do niego i poprosiłem o bilet.
-Co pan nienormalny jesteś? Jeszcze pociąg nie ruszył, a już biletów chcecie!
-Jednak bym poprosił o pokazanie biletu-odpowiedziałem.
Jak się okazało chłopak posiadał bilet nie do Krakowa, ale do Olsztyna.
-To trzeba było mi k... powiedzieć od razu, że ten pociąg nie jedzie do Olsztyna! Co za po..... firma!
Wysiadając pokazał mi jeszcze środkowy palec.
Jednak nie warto być nadgorliwym. Może wycieczka do Krakowa nauczyłaby go, że warto czasem sprawdzić dokąd dany pociąg jedzie.
Prowadziłem pociąg EIP do Krakowa. Na stacji Warszawa Zachodnia byliśmy opóźnieni ok. 5 minut. Gdy już wszyscy pasażerowie wsiedli, i miałem dać sygnał "gotów do odjazdu" zauważyłem wbiegającego na ostatnią chwilę chłopaka. Coś mnie jednak podkusiło, aby go sprawdzić. Podszedłem więc do niego i poprosiłem o bilet.
-Co pan nienormalny jesteś? Jeszcze pociąg nie ruszył, a już biletów chcecie!
-Jednak bym poprosił o pokazanie biletu-odpowiedziałem.
Jak się okazało chłopak posiadał bilet nie do Krakowa, ale do Olsztyna.
-To trzeba było mi k... powiedzieć od razu, że ten pociąg nie jedzie do Olsztyna! Co za po..... firma!
Wysiadając pokazał mi jeszcze środkowy palec.
Jednak nie warto być nadgorliwym. Może wycieczka do Krakowa nauczyłaby go, że warto czasem sprawdzić dokąd dany pociąg jedzie.
Kolej
Ocena:
202
(212)
Jestem kierownikiem pociągu.
Z powodu pandemii wprowadzono ograniczenia dotyczące liczby sprzedawanych biletów w pociągach. Nie może być sprzedanych więcej niż 50% miejsc siedzących. O słuszności obostrzeń nie będę się wypowiadał. Ale z przestrzegania ich, jak można było przeczytać w poprzednich moich historiach jesteśmy jako obsługa skrupulatnie rozliczani.
W piątkowe popołudnie prowadziłem pociąg, w którym wszystkie miejsca zarówno w 1 jak i w 2 klasie były już dawno wyprzedane.
Na jednej ze stacji pozbawionej kasy biletowej zauważyłem mężczyznę próbującego wsiąść do pociągu. Jeszcze zanim zdążył wejść podszedłem do niego na peronie i zapytałem czy posiada bilet. Biletu nie posiadał, i oznajmił że właśnie chce go kupić. Wytłumaczyłem mu, że wszystkie miejsca są już wyprzedane i nie może wejść do pociągu.
Właśnie dostałem skargę od tego podróżnego. Domagał się natychmiastowego zwolnienia mnie z pracy oraz wypłaty odszkodowania. Według niego jedynym powodem, dla którego nie został wpuszczony przeze mnie do pociągu był kolor jego skóry. Nigdy nie spotkał się z tak skrajnym przejawem rasizmu, ponieważ w pociągu były jeszcze wolne miejsca.
Tego dnia odmówiłem przejazdu jeszcze kilku innym osobom. Ciekawe o co oni mnie oskarżą?
Z powodu pandemii wprowadzono ograniczenia dotyczące liczby sprzedawanych biletów w pociągach. Nie może być sprzedanych więcej niż 50% miejsc siedzących. O słuszności obostrzeń nie będę się wypowiadał. Ale z przestrzegania ich, jak można było przeczytać w poprzednich moich historiach jesteśmy jako obsługa skrupulatnie rozliczani.
W piątkowe popołudnie prowadziłem pociąg, w którym wszystkie miejsca zarówno w 1 jak i w 2 klasie były już dawno wyprzedane.
Na jednej ze stacji pozbawionej kasy biletowej zauważyłem mężczyznę próbującego wsiąść do pociągu. Jeszcze zanim zdążył wejść podszedłem do niego na peronie i zapytałem czy posiada bilet. Biletu nie posiadał, i oznajmił że właśnie chce go kupić. Wytłumaczyłem mu, że wszystkie miejsca są już wyprzedane i nie może wejść do pociągu.
Właśnie dostałem skargę od tego podróżnego. Domagał się natychmiastowego zwolnienia mnie z pracy oraz wypłaty odszkodowania. Według niego jedynym powodem, dla którego nie został wpuszczony przeze mnie do pociągu był kolor jego skóry. Nigdy nie spotkał się z tak skrajnym przejawem rasizmu, ponieważ w pociągu były jeszcze wolne miejsca.
Tego dnia odmówiłem przejazdu jeszcze kilku innym osobom. Ciekawe o co oni mnie oskarżą?
kolej
Ocena:
159
(169)
Jestem kierownikiem pociągu
Opóźnienia na kolei to niestety chleb powszedni i same w sobie są dla niektórych piekielne. Kolej działa jak system naczyń połączonych, więc opóźnienie jednego pociągu może spowodować opóźnienie kilku innych nawet na drugim końcu kraju.
Odjechaliśmy z 35 minutowym opóźnieniem. Od razu po ruszeniu wygłosiłem stosowny komunikat. Przyszła do mnie zdenerwowana podróżna by zgłosić, że ma tylko 12 minut na przesiadkę na stacji Warszawa Zachodnia na ostatni pociąg do Koluszek.
Następny był dopiero rano.
Próbowałem podróżną uspokoić. Obiecałem, że o przesiadce w odpowiednim czasie poinformuję dyspozytora. Lecz pani nalegała bym zadzwonił tu i teraz przy niej. Odmówiłem ponieważ nie wiedziałem ile wyniesie końcowe opóźnienie, oraz ile osób będzie się przesiadać, i na jakie pociągi. Zapytałem, na którym miejscu siedzi i zapewniłem, ze o wszystkim osobiście ją poinformuję.
Lecz podróżnej to nie uspokoiło. Kilkukrotnie przychodziła do przedziału służbowego by zapytać ile wynosi opóźnienie i dowiedzieć się czy aby pociąg na który się przesiada na pewno będzie na nią czekał.
Jak się okazało, poza podróżną nikt inny nie przesiadał się na inne pociągi. 20 minut przed planowym odjazdem tamtego pociągu zadzwoniłem do dyspozytora. Pomimo tego, że przesiadała się jedynie jedna osoba, dyspozytor zdecydował się przetrzymać specjalnie dla niej pociąg.
Poszedłem do podróżnej i powiedziałem, że jej pociąg będzie na nią czekał przy peronie 6. Dodatkowo jeszcze na wszelki wypadek wygłosiłem komunikat. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wróciłem do przedziału służbowego.
Dojechaliśmy do stacji Warszawa Centralna. Gdy wyszedłem na peron, przybiegła do mnie podróżna, która zgłaszała przesiadkę. I zaczęła się na mnie wydzierać
- Pan mnie oszukał! Ten pociąg wcale nie czekał!
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie mam jakiś halucynacji. Przecież na własne oczy widziałem, że ten pociąg stał przy peronie 6, i stał nawet gdy już ruszyliśmy. Wszyscy pasażerowie spokojnie zdążyliby się na niego przesiąść.
- Ale ja wyszłam na peron i żadnego pociągu nie było! Przez pana będę musiała całą noc koczować na dworcu i załatwię żeby pan już tu nie pracował!
- Ale proszę pani- odpowiedziałem. Tamten pociąg widziałem, że stał przy peronie 6 a my wjechaliśmy na peron 5
- Pana obowiązkiem było powiedzieć, że wjedziemy na inny peron!
Chwilę później zadzwonił do mnie kierownik tamtego pociągu z pretensjami o to, że zgłaszam fikcyjne przesiadki.
Opóźnienia na kolei to niestety chleb powszedni i same w sobie są dla niektórych piekielne. Kolej działa jak system naczyń połączonych, więc opóźnienie jednego pociągu może spowodować opóźnienie kilku innych nawet na drugim końcu kraju.
Odjechaliśmy z 35 minutowym opóźnieniem. Od razu po ruszeniu wygłosiłem stosowny komunikat. Przyszła do mnie zdenerwowana podróżna by zgłosić, że ma tylko 12 minut na przesiadkę na stacji Warszawa Zachodnia na ostatni pociąg do Koluszek.
Następny był dopiero rano.
Próbowałem podróżną uspokoić. Obiecałem, że o przesiadce w odpowiednim czasie poinformuję dyspozytora. Lecz pani nalegała bym zadzwonił tu i teraz przy niej. Odmówiłem ponieważ nie wiedziałem ile wyniesie końcowe opóźnienie, oraz ile osób będzie się przesiadać, i na jakie pociągi. Zapytałem, na którym miejscu siedzi i zapewniłem, ze o wszystkim osobiście ją poinformuję.
Lecz podróżnej to nie uspokoiło. Kilkukrotnie przychodziła do przedziału służbowego by zapytać ile wynosi opóźnienie i dowiedzieć się czy aby pociąg na który się przesiada na pewno będzie na nią czekał.
Jak się okazało, poza podróżną nikt inny nie przesiadał się na inne pociągi. 20 minut przed planowym odjazdem tamtego pociągu zadzwoniłem do dyspozytora. Pomimo tego, że przesiadała się jedynie jedna osoba, dyspozytor zdecydował się przetrzymać specjalnie dla niej pociąg.
Poszedłem do podróżnej i powiedziałem, że jej pociąg będzie na nią czekał przy peronie 6. Dodatkowo jeszcze na wszelki wypadek wygłosiłem komunikat. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wróciłem do przedziału służbowego.
Dojechaliśmy do stacji Warszawa Centralna. Gdy wyszedłem na peron, przybiegła do mnie podróżna, która zgłaszała przesiadkę. I zaczęła się na mnie wydzierać
- Pan mnie oszukał! Ten pociąg wcale nie czekał!
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie mam jakiś halucynacji. Przecież na własne oczy widziałem, że ten pociąg stał przy peronie 6, i stał nawet gdy już ruszyliśmy. Wszyscy pasażerowie spokojnie zdążyliby się na niego przesiąść.
- Ale ja wyszłam na peron i żadnego pociągu nie było! Przez pana będę musiała całą noc koczować na dworcu i załatwię żeby pan już tu nie pracował!
- Ale proszę pani- odpowiedziałem. Tamten pociąg widziałem, że stał przy peronie 6 a my wjechaliśmy na peron 5
- Pana obowiązkiem było powiedzieć, że wjedziemy na inny peron!
Chwilę później zadzwonił do mnie kierownik tamtego pociągu z pretensjami o to, że zgłaszam fikcyjne przesiadki.
Kolej
Ocena:
188
(204)
Jestem kierownikiem pociągu.
Późnym wieczorem przyszła do mnie podróżna, aby poskarżyć się na hałasujących w przedziale obok niej pasażerów i prosić o interwencję.
I faktycznie 4 jegomości przy głośnej muzyce z przenośnego głośnika i wódeczce postanowiło zrobić sobie w przedziale imprezę. Ich krzyki i przekleństwa było słychać już z sąsiedniego wagonu.
Najpierw poprosiłem grzecznie aby ściszyli muzykę i się uspokoili. Panowie wyłączyli głośnik i powiedzieli, że będą już cicho.
Nie minęło 10 minut, gdy ta sama podróżna przyszła i powiedziała, że panowie kontynuowali imprezę. Nie dość, że muzyka dalej grała, to jeszcze jeden z nich stanął przy oknie i palił papierosa. Nakazałem natychmiast go zgasić i powiedziałem, że trzeci raz już do nich nie przyjdę tylko wezwę SOKistów.
Miarka się przebrała, gdy podczas postoju na stacji zobaczyłem wylatującą z okna ich przedziału butelkę, która z hukiem rozbiła się o peron.
Wezwanym przeze mnie SOKistom opowiedziałem jak wyglądała sytuacja i oznajmiłem, że panowie w dalszą drogę ze mną już nie pojadą. Na początku panowie zaczęli protestować, ale SOKiści wytłumaczyli im co się stanie jeżeli nie opuszczą pociągu.
Naprawdę nie wiem jaki trzeba mieć tupet, ponieważ panowie postanowili napisać zażalenie. Zażądali zwrotu pieniędzy za bilety oraz pokrycie kosztów wezwanej przez nich taksówki, gdyż następny pociąg był dopiero rano. Rzekomo zachowywałem się w stosunku do nich agresywnie i wulgarnie. Później bez ŻADNEGO powodu wyrzuciłem ich z pociągu.
Późnym wieczorem przyszła do mnie podróżna, aby poskarżyć się na hałasujących w przedziale obok niej pasażerów i prosić o interwencję.
I faktycznie 4 jegomości przy głośnej muzyce z przenośnego głośnika i wódeczce postanowiło zrobić sobie w przedziale imprezę. Ich krzyki i przekleństwa było słychać już z sąsiedniego wagonu.
Najpierw poprosiłem grzecznie aby ściszyli muzykę i się uspokoili. Panowie wyłączyli głośnik i powiedzieli, że będą już cicho.
Nie minęło 10 minut, gdy ta sama podróżna przyszła i powiedziała, że panowie kontynuowali imprezę. Nie dość, że muzyka dalej grała, to jeszcze jeden z nich stanął przy oknie i palił papierosa. Nakazałem natychmiast go zgasić i powiedziałem, że trzeci raz już do nich nie przyjdę tylko wezwę SOKistów.
Miarka się przebrała, gdy podczas postoju na stacji zobaczyłem wylatującą z okna ich przedziału butelkę, która z hukiem rozbiła się o peron.
Wezwanym przeze mnie SOKistom opowiedziałem jak wyglądała sytuacja i oznajmiłem, że panowie w dalszą drogę ze mną już nie pojadą. Na początku panowie zaczęli protestować, ale SOKiści wytłumaczyli im co się stanie jeżeli nie opuszczą pociągu.
Naprawdę nie wiem jaki trzeba mieć tupet, ponieważ panowie postanowili napisać zażalenie. Zażądali zwrotu pieniędzy za bilety oraz pokrycie kosztów wezwanej przez nich taksówki, gdyż następny pociąg był dopiero rano. Rzekomo zachowywałem się w stosunku do nich agresywnie i wulgarnie. Później bez ŻADNEGO powodu wyrzuciłem ich z pociągu.
Kolej
Ocena:
208
(214)
‹ pierwsza < 1 2 3 4 > ostatnia ›