Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kinessa

Zamieszcza historie od: 9 grudnia 2019 - 21:09
Ostatnio: 3 lutego 2021 - 7:21
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 188
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 1
 

#87682

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z piekielnym kurierem w roli głównej, podobna do tej #87594, która również miała miejsce za naszą zachodnią granicą.

Moi rodzice mieszkają w Niemczech, a ponieważ większość sklepów budowlanych jest tam w tej chwili nieczynna, ze względu na lockdown, potrzebne im rzeczy zamówili w sklepie internetowym.
Paczkę(ok 5,5kg) wysłano DPD (nie było możliwości wyboru) i miała ona zostać doręczona w ostatni piątek, jednak żaden kurier się nie zjawił, a na stronie śledzenia pojawiła się informacja, że doręczenie nieudane... Trudno, czekamy do poniedziałku.

W poniedziałek również, żaden kurier nie przyszedł, a na stronie widnieje informacja, że paczka została doręczona tzn. zostawiona pod drzwiami. Problem tylko w tym, że ani pod drzwiami ani nigdzie indziej wokół domu żadnej paczki nie było.

Następnego dnia do miejsca pracy mojej mamy zadzwonił obcy człowiek z informacją, że znalazł paczkę adresowaną na mamę. Paczka ta, leżała na głównej ulicy miejscowości, w której mieszkają rodzice i zarazem sąsiedniej do tej, przy której mieszkają.

kurierzy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (153)

#86064

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do sytuacji opisanej tutaj https://m.piekielni.pl/85957
opowiem jak bardzo piekielne potrafi być zachowanie pieszych (i nie tylko) na ulicach w miejscowościach wypoczynkowych.

Mieszkam w małym miasteczku nad morzem, które poza sezonem letnim świeci pustkami, a w sezonie liczba ludności wzrasta z kilku tysięcy do ponad stu tysięcy. Wtedy miasto duchów zmienia się w zatłoczony jarmark.
Po ulicach naszej miejscowości poruszamy się z partnerem głównie rowerami - w sezonie jest to wygodniejsze niż samochód(mimo wszystko) i zajmuje o wiele mniej czasu niż przemieszczanie się pieszo.
Staramy się jeździć zgodnie z przepisami i nie utrudniać życia kierowcom oraz innym uczestnikom ruchu (Tu apel do innych rowerzystów - zwracanie uwagi na znaki drogowe oraz to, co się dzieje na drodze, sygnalizowanie manewrów i oświetlenie roweru wiele nie kosztuje, a bardzo pomaga - widać to np. po zachowaniu innych uczestników ruchu wobec rowerzysty).
Oto kilka piekielnych sytuacji, z którymi można się tutaj spotkać:

1. Ulica, przy której mieszkam jest brukowana, przez co turyści chyba uważają, że jest to deptak i często idą grupami, po 5 (a i bywało więcej, nawet całe rodziny) osób obok siebie zajmując co najmniej jeden pas. Nieważne, że obok jest chodnik i nigdzie nie ma znaku „strefa zamieszkania”, a za to są co najmniej 2 „droga z pierwszeństwem”.

2. Powyższa ulica krzyżuje się z główną na takim mini-rondzie. Zatrzymuję się przed tym skrzyżowaniem i czekam, żeby móc skręcić, a tu jakaś madka z wózkiem przebiega przez nie blokując cały ruch. Podobnych sytuacji na tym skrzyżowaniu widziałam kilka.

3. Notorycznym i karygodnym zachowaniem pieszych w sezonie jest schodzenie z zatłoczonego chodnika i spacerowanie po ulicy zaraz przy nim (chyba wydaje im się, że mogą ominąć tłok w ten sposób, a powodują zagrożenie dla siebie i kierowców oraz rowerzystów chcących się włączyć do ruchu - zasłaniają widoczność pasa) oraz przechodzenie/przebieganie przez tę ulicę w dowolnych jej miejscach nawet się nie rozglądając. Nieważne, że kilka metrów dalej jest przejście dla pieszych. Potrafią wyskoczyć nawet przed rower - skończyło się tylko kilkoma ostrymi hamowaniami, ale gdyby zamiast roweru jechał samochód mogłoby być źle.

4. Ścieżka rowerowa, która biegnie wzdłuż morza jest podzielona na dwie części oznaczone znakami poziomymi - pół dla rowerzystów i drugie pół dla pieszych.
Niestety piesi najczęściej zajmują obie połowy, więc albo co chwilę używasz dzwonka, albo schodzisz z roweru i stajesz się jednym z nich, a raczej nie po to wsiadasz na rower i korzystasz ze ścieżki rowerowej. Nie da się jechać nawet bardzo wolno i próbować ich omijać bez ostrzeżenia, bo sam szum jadącego roweru może spowodować, że nieświadomie wejdą pod koła.

5. Staliśmy z moim facetem na chodniku i zamierzaliśmy włączyć się do ruchu na drodze jednokierunkowej. Obok jest zatoczka parkingowa, więc przez stojące tam samochody nie byliśmy widoczni dla ruchu „pod prąd”. Oczywiście, takiego ruchu nie powinno tam być, ale był - rozpędzony rowerzysta, który o mały włos nie wjechał w rower mojego partnera. Ledwo wyhamował, zatrzymał się może kilkanaście cm przed nim a po zwróceniu mu uwagi, co robi i że jedzie pod prąd, odburknął, że na rowerze może i pojechał dalej... pod prąd.

Sytuacje, które tu przytoczyłam to tylko kilka przykładów z bardzo wielu.

turystyka rowerzyści ruch_drogowy

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (119)

1