Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kyliee

Zamieszcza historie od: 1 grudnia 2015 - 21:05
Ostatnio: 14 maja 2018 - 17:54
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 570
  • Komentarzy: 25
  • Punktów za komentarze: 76
 

#82134

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W weekend majowy odwiedził mnie kuzyn wraz ze swoją narzeczoną, a już wkrótce przyszłą żoną. Przyjechali nie w innym celu, tylko właśnie po to aby wręczyć nam zaproszenia na ślub - mi i moim rodzicom. Już od dłuższego czasu wiedziałam że ze względu na datę uroczystości nie będzie mi dane pojawić się na jego ślubie ani weselu, więc uznałam, że moment wręczenia zaproszeń będzie najodpowiedniejszy, by go o tym poinformować (nie widujemy się za często, ot raz lub dwa razy do roku).

Powód mojej nieobecności przyjął z wielkim oburzeniem.
[K]uzyn: - Na koncert idziesz?! I wolisz pójść na ten koncert niż na nasz ślub?! To jedyne takie ważne wydarzenie w naszym życiu, a Ty odmawiasz z powodu jakiegoś śpiewaka?!
[J]a: - Widzisz, tak się złożyło, że bilety kupiłam rok wcześniej i nie miałam prawa wiedzieć, że wybierzesz akurat 11 sierpnia aby się ożenić. Obiecuję, że wpadnę do was po wszystkim kiedy tylko będzie okazja.
K: - Ale już od zeszłego roku było wiadomo, że to będzie latem!
J: - Lato jest długie, a prawdopodobieństwo, że oba wydarzenia zbiegną się w czasie było nikłe.
K: - To pójdziesz sobie na koncert innym razem.
J: - Chciałabym, ale niestety ten wokalista nie zagląda zbyt często do Polski, a w dodatku bardzo długo czekałam aby móc pójść na jego występ. Dla mnie to bardzo ważne.
K: - Jak chcesz! Ale wiedz, że ja też nie przyjdę na Twój ślub kiedy będziesz wychodzić za mąż!


Cóż... Rodzina bliska, bo jest to syn brata mojej mamy. Ale bliskie są tylko więzy krwi, a nie relacje. Mieszka w miejscowości obok, ale spotykam go tylko na ważniejszych uroczystościach rodzinnych. O tym, że w ogóle ma narzeczoną dowiedziałam się dopiero, kiedy mama poinformowała mnie, że "M.(kuzyn) się żeni". Decyzja o tym, że wybiorę koncert którego długo wyczekiwałam (i nadal wyczekuję) niż ślub osoby praktycznie nieobecnej w moim życiu była zrozumiała tylko dla najbliższych.

Rodzice owego kuzyna wydali o mnie opinię, że jestem zarozumiała. Może i jestem, skoro wolę spełnić jedno ze swoich największych marzeń, zamiast odsprzedać bilet i tkwić na weselu zastanawiając się jak bawią się teraz na koncercie inni szczęśliwcy, którym było dane zobaczyć mojego idola? Oceńcie sami.

rodzina ślub koncert

Skomentuj (72) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (204)

#69888

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowiastka o rodzicu roku, ale wbrew pozorom będzie to rodzic dziecka na oko pełnoletniego.

Będąc w jednej z wrocławskich galerii na piętrze, gdzie znajdują się różnorakie restauracje, maki i tym podobne byłam świadkiem rozmowy matki z córką. Akurat w tym czasie sama byłam zajęta jedzeniem, a owe panie zatrzymały się nieopodal mojego stolika. Córa - na oko siedemnasto/osiemnastoletnia, wysoka, szczupła dziewczyna o bardzo urodziwej twarzy i lśniących włosach. Matka - zupełne przeciwieństwo, niska, lekko otyła, niezbyt przyjemna twarz, do tego posiadaczka skrzekliwego głosu. Pomiędzy nimi wywiązał się krótki, lecz dobitny dialog.

Córka: - Mamuś, ja zaraz wrócę, tylko kupię sobie tu coś do jedzenia, dobra?
Matka: - Jasne! Żryj więcej tych fast foodów, czikenów i innych bułek z kotletem! Już druga agencja cię nie chciała, bo za dużo ważysz! Myśl o swojej przyszłości, a nie o żarciu. Nauczyłabyś się wreszcie jeść jak trzeba!
Dziewczę tylko spuściło głowę i patrzyło jak matka sama staje w kolejce po powiększony zestaw "czikenów" i "buł z kotletem".

Kim trzeba być by tak wyzyskiwać swoje własne dziecko? Albo inaczej - kim trzeba być by wytykać swemu dziecku fakt, że jest głodne, a w dodatku za dużo waży, choć w rzeczywistości wygląda na przesadnie odchudzone? W głowie mi się to nie mieści. Matki hipokrytki nie skomentuję.

galeria handlowa

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 327 (453)

1