Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LJ73

Zamieszcza historie od: 18 listopada 2013 - 17:00
Ostatnio: 30 marca 2018 - 11:23
  • Historii na głównej: 5 z 8
  • Punktów za historie: 1395
  • Komentarzy: 72
  • Punktów za komentarze: 187
 

#59475

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia milk_chocolate (#59468) przypomniała mi pobyt mojej mamy w szpitalu i jedną z jej współlokatorek na sali.

Słowem wstępu: mama przeleżała na ortopedii coś koło 2 tygodni. Towarzystwo się zmieniało, jedni wychodzili, inni byli przyjmowani. Któregoś dnia położono Piekielną.

Piekielna trafiła na jakąś operację związaną z endoprotezą biodra (nie wiem, co dokładnie, wiem, że endoprotezę miała już wcześniej, ale chyba doznała jakiegoś wypadku i coś się złamało- tylko zrozumiałam ze strzępów opowiadań mamy).

Kobieta dużo rozmawiała. Na początku fajnie- telewizja nie działa, leżąc prawie na płasko kiepsko się czyta, to mama nawet się ucieszyła. Po paru godzinach okazało się, że kobieta jednak nie rozmawia. Ona ględzi. Papla bez sensu. Non stop. Żadnej dyskusji, dialogu, jeden długi monolog. Męczący na dodatek. Dostawałam ze szpitala rozpaczliwe sms-y z prośbą o przyniesienie stoperów do uszu bądź odtwarzacza mp-3, coby mama się wyłączyła.

No dobra, są ludzie gaduły, więc powyższe może nie jest jeszcze piekielne. Piekielność zaczynała się w nocy. Babka spała bardzo krótko, budziła się o 2-3 i ponownie szukała towarzystwa do rozmowy. Żeby obudzić mamę (albo druga babkę, która jednak już ciut przygłucha, więc kiepski kompan do rozmowy) to najpierw znacząco chrząkała, a jak to nie dawało rady, to brała pustą plastikową butelkę i uderzała o stolik mamy (leżała najbliżej).
Piekielna: Śpi pani?
Mama: No właśnie mnie pani obudziła.
Piekielna: Ojej, przepraszam. A którą to mamy godzinę?
Mama (przykładowo): 2:30.
Piekielna: Dopiero? O matko, a ja już taka wyspana. No, widzę, że pani też już nie śpi, to powiem pani o (tutaj wybierz dowolny temat ze szmatławca).

Mama i sąsiadka z sali próbowały dowiedzieć się u pielęgniarek, czy istnieje opcja podania piekielnej czegoś nasennego, żeby pospała przynajmniej do godz. 5. Niestety, ponoć bez zgody pacjenta jest to zupełnie niemożliwe, a pani ewidentnie odmawiała twierdząc, że przecież ona nie ma żadnych problemów ze snem.

Kolejna rzecz. Upodobanie do słodyczy. Nie mówię, że to coś bardzo złego, ale u piekielnej to już był nałóg, który powinna leczyć. Zwłaszcza ze względu na wagę (duża nadwaga / otyłość), a przecież w przypadku endoprotezy powinno się chyba dbać o utrzymanie wagi? Rodzina odwiedzała ją co kilka dni. Przywieźli jej raz całą siatkę słodyczy- batony, ciastka, wafelki, biszkopty itd. Pani skonsumowała to w niespełna godzinę, a widok był tak okropny, że nie mogłam się patrzeć. Następnego dnia, gdy przyszłam odwiedzić mamę, babka próbowała mnie wysłać do kiosku na dole szpitala, żebym jej słodki prowiant kupiła, ale skłamałam, że się spieszę.
W nocy natomiast, kiedy się obudziła, wygrzebywała okruchy z pudełek. Wiecie jak głośno szeleści opakowanie po delicjach o 3 w nocy? Moja mama też nie wiedziała...

Rodzinka zresztą wcale nie była lepsza. Dzień przed operacją- pani na głodówce, coby narkoza się dobrze przyjęła. Jej siostra (poinstruowana przez pielęgniarkę wcześniej, że piekielnej absolutnie od tej i od tej godziny jeść w ogóle nie wolno) wpada na oddział z kawałkiem sernika i w pełnej konfidencji wyciąga kawał 15 x 15 cm i mówi: Jedz, Piekielna, nikt nie zauważy, ja będę patrzeć, czy pielęgniarka nie idzie.

Okazało się, że operacja musiała być przeniesiona (brak odpowiedniej grupy krwi w zapasie). Siedzę więc kolejny raz, siostrunia znowu idzie do piekielnej z ciachem, tym razem pielęgniarka przydybała ją na korytarzy (sąsiadka z sali nakapowała na piekielną). Efekt był taki, że ciasto trafiło do mamy i drugiej pani z sali kiedy piekielna poszła się myć, a jak wyszła i zobaczyła, to zaczęła drzeć się wniebogłosy, że to dla niej miało być, że siostra jest wredna i jej nie kocha.

Pobyt w szpitalu mama odsypiała przez tydzień. A na delicje nie może patrzeć (w sumie ja też już nie :D )

Powiem wam, że to straszne. Osoba pewnie koło 60-tki, a pod tym względem gorsza od małego dziecka. Być może jakiś psycholog / psychiatra dopatrzyłby się tutaj jakiejś choroby, nie mi to oceniać. Ale czy rodzina też nie powinna o to zadbać?

szpital pacjent

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 496 (588)

1