Profil użytkownika
Lapis
Zamieszcza historie od: | 19 listopada 2011 - 21:43 |
Ostatnio: | 9 sierpnia 2020 - 19:24 |
- Historii na głównej: 3 z 3
- Punktów za historie: 293
- Komentarzy: 851
- Punktów za komentarze: 4953
Koronawirus, pandemia, te sprawy. Co robi jedna z większych i chyba najpopularniejsza firma kurierska? Usuwa kody QRS z smsów w szczycie pandemii, a teraz także z maili, żeby trzeba było zmacać klawiaturę na paczkomacie wklepując nr telefonu i kod.
W sumie po co liczyć się z biedakami, którzy używają starych telefonów i smartfonów z małą ilością pamięci.
W sumie po co liczyć się z biedakami, którzy używają starych telefonów i smartfonów z małą ilością pamięci.
Ocena:
103
(129)
Mieszkam na osiedlu domków jednorodzinnych. Mamy całkiem spory ogród, w nim trawnik, piaskownicę dla dzieci. Mamy też psa, po którym zobowiązani jesteśmy sprzątać kupy i nie puszczać go bez kontroli.
Sąsiedzi są różni, niektórzy mają psy, niektórzy koty. A koty są miłe, czyściutkie i zakopują po sobie kupki, no co komu przeszkadzają takie kotki, nie?
No cóż, nie zakopują, bo mają za słabe łapy i pazury, żeby zryć trawnik. Zresztą ani z kociej kupy na trawie, ani z dziury w trawniku nikt się chyba nie cieszy. Jest jedno miejsce gdzie słodki kotek może zakopać kupkę, jak już ją zrobi: piaskownica.
I teraz ja mam sprzątać po swoim psie i pilnować, a kotek sąsiadów może walić kupy, gdzie chce i to ja mam problem, powinnam latać z łopatką po trawie i sprzątać (a cóż innego zrobić?) oraz najlepiej wymienić piaskownicę na taką z pokrywą, a potem dzień w dzień pilnować, żeby była zamykana.
Kochanemu kotkowi zdarzało się też wejść nam na wysoki taras oraz do salonu przez uchylone drzwi, a raz nawet wejść do kuchni i wyżerać psu żarcie z miski.
PS Skąd wiem, że to nie mój pies robi kupy na trawnik? Bo przyłapałam kotka na gorącym uczynku co najmniej kilka razy.
PS2 Metaforyczny 'kotek' jest w rzeczywistości 2 lub 3 kotami różnych sąsiadów. Ostatnie 2 lata był spokój, bo odkąd jednym z sąsiadów zaginął 1 z 3 kotów, przestali je wypuszczać, ale w zeszłym miesiącu ktoś inny sprawił sobie nowego kotka. Na razie jest wielkości połowy normalnego kota i widuję go u nas w ogrodzie co najmniej co drugi dzień.
Sąsiedzi są różni, niektórzy mają psy, niektórzy koty. A koty są miłe, czyściutkie i zakopują po sobie kupki, no co komu przeszkadzają takie kotki, nie?
No cóż, nie zakopują, bo mają za słabe łapy i pazury, żeby zryć trawnik. Zresztą ani z kociej kupy na trawie, ani z dziury w trawniku nikt się chyba nie cieszy. Jest jedno miejsce gdzie słodki kotek może zakopać kupkę, jak już ją zrobi: piaskownica.
I teraz ja mam sprzątać po swoim psie i pilnować, a kotek sąsiadów może walić kupy, gdzie chce i to ja mam problem, powinnam latać z łopatką po trawie i sprzątać (a cóż innego zrobić?) oraz najlepiej wymienić piaskownicę na taką z pokrywą, a potem dzień w dzień pilnować, żeby była zamykana.
Kochanemu kotkowi zdarzało się też wejść nam na wysoki taras oraz do salonu przez uchylone drzwi, a raz nawet wejść do kuchni i wyżerać psu żarcie z miski.
PS Skąd wiem, że to nie mój pies robi kupy na trawnik? Bo przyłapałam kotka na gorącym uczynku co najmniej kilka razy.
PS2 Metaforyczny 'kotek' jest w rzeczywistości 2 lub 3 kotami różnych sąsiadów. Ostatnie 2 lata był spokój, bo odkąd jednym z sąsiadów zaginął 1 z 3 kotów, przestali je wypuszczać, ale w zeszłym miesiącu ktoś inny sprawił sobie nowego kotka. Na razie jest wielkości połowy normalnego kota i widuję go u nas w ogrodzie co najmniej co drugi dzień.
Dom kot kupa
Ocena:
74
(116)
Staramy się z mężem kupić działkę, w tym celu potrzebny jest nam wg notariusza jakiś wydruk, który sami moglibyśmy zrobić bo dokument jest w internecie udostępniony przez gminę, ale... bez pieczątki sołtysa czy wójta na każdej stronie się nie liczy. Całe szczęście, że to tylko 3 strony, bo gmina liczy sobie 30zl od arkusza.
W tym celu trzeba złożyć wniosek, zapłacić i czekać 30 dni, aż ktoś łaskawie wydrukuje 3 kartki i przybije na każdej pieczątkę. Dziś pani z gminy powiedziała, że nie zdążyli (mieli czas do poniedziałku) i postarają się to zrobić do końca tygodnia.
Za cenę dniówki urzędnika, albo i więcej. Wcześniej zaginął podobno wysłany pocztą do notariusza dokument, gdzie gmina zrzeka się prawa pierwokupu, na szczęście ten był do niczego niepotrzebny, bo brak reakcji w ciągu 30 dni automatycznie oznacza zrzeczenie się prawa.
Ja nie wiem jakim cudem to jeszcze działa, ale bardzo bym chciała, żeby urzędnicy mieli płacone od wykonanego zadania, a nie za etat.
W tym celu trzeba złożyć wniosek, zapłacić i czekać 30 dni, aż ktoś łaskawie wydrukuje 3 kartki i przybije na każdej pieczątkę. Dziś pani z gminy powiedziała, że nie zdążyli (mieli czas do poniedziałku) i postarają się to zrobić do końca tygodnia.
Za cenę dniówki urzędnika, albo i więcej. Wcześniej zaginął podobno wysłany pocztą do notariusza dokument, gdzie gmina zrzeka się prawa pierwokupu, na szczęście ten był do niczego niepotrzebny, bo brak reakcji w ciągu 30 dni automatycznie oznacza zrzeczenie się prawa.
Ja nie wiem jakim cudem to jeszcze działa, ale bardzo bym chciała, żeby urzędnicy mieli płacone od wykonanego zadania, a nie za etat.
Urząd
Ocena:
137
(163)
1
« poprzednia 1 następna »