Profil użytkownika
Litterka ♀
Zamieszcza historie od: | 18 lutego 2011 - 22:44 |
Ostatnio: | 8 marca 2023 - 16:26 |
O sobie: |
Wiem, że nie ma Wielkiego Zła. Jest tylko to zwykłe, powszednie. No i jeszcze zwykła głupota. |
- Historii na głównej: 33 z 34
- Punktów za historie: 8018
- Komentarzy: 1382
- Punktów za komentarze: 12523
Idę kiedyś rano z suczą. Sucz, jak każda sucz, narobiła na trawnik pod blokiem. Z ust idących za mną mamusiek usłyszałam "Fuj, ciekawe, kto to sprzątnie!". Schylam się z workiem, następny komentarz: "Fuj, jak to można sprzątać!". Nie dogodzisz, panie...
Standard. Szkoły skończyłam kilka/naście lat temu i zawsze się taki trafiał :/
Tak czytam i czytam... Mam mocne podejrzenie, że ten kurier to Murzyn - oni mają taki charakterystyczny styl wysławiania się.
@bimba: przyzwyczajenie z psich forów ;) Przepraszam, jeśli uraziłam.
@jamesjustjames: Może dlatego, że zdaję sobie sprawę, że psem trzeba się zająć do końca jego dni? I może dlatego, że jednak zależy mi na higienie w domu? Widzę jedno - zaniedbanie wychodzenia z psem, rzeczy, z której KAŻDY właściciel zdaje sobie sprawę. I widzę, że Autorka ewidentnie nie kontroluje tego, co pies robi, czy jest zdrowy, czy jest w porządku - dlatego napisałam, że powinna zauważyć wcześniej, że pies leje na balkonie i coś z tym zrobić.
Wiesz co? Ja rozumiem, że sąsiadkę przeprosiłaś, że Ci wstyd. No cóż, wypadki się zdarzają, nikt nie jest święty. Ale! Też mam psa, sucz ma w tej chwili 15 - 16 lat i jakoś na balkonie nie leje. Głównie dlatego, że jest wyprowadzana odpowiednio często, nawet, jeśli sama nie chce. A nawet, gdyby zaczęła sikać na balkonie, to zauważyłabym chociaż to, że podejrzanie mało sika na dworze. Przyczyn niezbyt dużego wydalania jest wiele i na pewno próbowałabym odkryć, co się dzieje. A Ty jako powód podajesz lenistwo psa. Psa? A nie właścicielki, która nie widzi, że pies jakoś podejrzanie rzadko chce wyjść? No dobra, pies leje na balkon. Aaa, niech se leje, najwyżej położę szmaty... A nie powinnaś suczy nauczyć, że na balkon się nie sika? Niestety, widzę, że psa się chce, ale zająć się tak, jak należy to już niekoniecznie. Przykre...
Ja zamówiłam podobny. Oraz kamerkę na kask. Po tym, jak mi babka bez migacza skręcała i uszkodziła koło, dziękuję za takie atrakcje. Z tego, co widzę, na widok kamerki ludzie zaczynają się jakoś tak rozumniej zachowywać.
@rodzynek2: A gdzie masz napisane, ze pracuje na smieciowce? Pracujemy wszyscy na umowie o pracy. Rzecz nie dzieje sie w Polsce, ale nie pisalam tego, bo to nie ma znaczenia dla samej piekielnosci.
Zasadniczo, to pseudopiekielni mają rację. Jeżeli dodatkowe 5 minut nie jest uwzględnione w rozkładzie, to autobus powinien być w miejscu docelowym bez opóźnień.
A najgorsze jest to, ze maDka chciala dla dziecka jak najlepiej, tylko mocno przesadzala. Nie wiem, tu to chyba najbardziej psycholog i opieka spoleczna.
Dobre pytanie. Ale... Adres zameldowania nie musi byc adresem zamieszkania. Dlatego tez, jezeli "rodzinka" podpisywala umowe z adresem zameldowania, a nie zamieszkania, jest szansa, ze w papierach sie zgadzalo.
A teraz opisz to tak, zeby wszyscy zrozumieli ;)
@Zunrin: lek na trawienie? Kupisz w kazdej aptece :D
@DziwnyCzlowiek: Akurat jezdze na rowerze do pracy codziennnie. I jesli ktos mi wysiada za mna z samochodu, jestem w stanie wskoczyc na siodelko i odjechac. W tym momencie nieistotne, czy bedzie to bezpieczne ;)
@Wilczyca: A co? Mieli mu naklepac? Czy co?
Ja takie po prostu mijam jak najszybciej, albo pytam, czy późną aborcję przeprowadza.
Miszczyni zuaaa!
Zasadniczo, nie popieram sluchawek z glosna muzyka u nikogo. Z drugiej strony, ulica mogla sie bac. Chociaz ja wole ulice - samochody jada bardziej przewidywalnie niz piesi chodza.
@Armagedon: Najprawdopodobniej zaniosla. Madka - Sasiadka uwaza, ze wszyscy powinni jej sluzyc, ona jest zmeczona i nie daje rady...
@Armagedon: Widzisz, to troche inaczej wyglada. Syn nie musial siadac teraz. To ona sie uparla, ze on musi sie teraz zalatwic. Wytrzymalby.
Skąd ja to znam? Pracuję dla firmy, zajmującej się energią - elektrycznością i gazem. Ile razy klienci dzwonią, bo nie mają wody, to nie zliczę.
Nie wiem, może to kwestia konkretnego miasta, albo całej narodowości. Ja dojeżdżam do pracy rowerem w Cork w Irlandii i zdecydowanie wolę ulicę ze ścieżką rowerową, a nawet i bez, niż chodnik. Samochodom trudniej zmienić kierunek i wleźć pod koła. Za to piesi - łażą jak te święte krowy i do tego najczęściej zajmują całą szerokość nie tylko chodnika, ale i ścieżki rowerowej. Kiedy na takich zadzwonisz, tylko się obejrzą, ale nie zrobią miejsca, może czasem stwierdzą: "Aaa, no bo ty chcesz przejechać..."
To raczej nie Cyganie lub Rumuni, tylko Travellersi. Zaraza cholerna!
Jak się ma kwestia praw autorskich do takich nieautoryzowanych przeróbek?
@Kumbak: Nie, dziwna, że blokuje dostęp do maila służbowego. @kitusiek: Dzięki, udało się.