Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Maati

Zamieszcza historie od: 14 lipca 2015 - 15:33
Ostatnio: 3 września 2023 - 20:06
  • Historii na głównej: 28 z 31
  • Punktów za historie: 6002
  • Komentarzy: 36
  • Punktów za komentarze: 200
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
13 kwietnia 2021 o 13:49

@Fenriss: Ja tylko staram się żyć tak, żeby bez obrzydzenia móc spojrzeć w odbicie w lustrze. Idealiści babrają się w polityce :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
13 kwietnia 2021 o 13:45

@Puszczyk: Jest kombinowanie - bo ani ta osoba, ani nikt z jej rodziny, nigdy w tej jednostce nie pomagali - ani odpłatnie, ani wolontariacko. Ale jak się okazało, że może to pomóc w szczepieniu, to dzięki znajomości z szefem placówki zostali wpisani na listę. A to nie jest w porządku, wobec nikogo.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
13 kwietnia 2021 o 13:43

@pasjonatpl: Zgadzam się, ma sens - wtedy, gdyby szczepieni byli rzeczywiście wolontariusze. A nie osoby, które mają znajomości, są zgłoszone jako wolontariusz - a w życiu w danej instytucji minuty nie przepracowały!

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
12 kwietnia 2021 o 21:48

@I_m_not_a_robot: Zgłaszając się do pomocy nie kalkulowałem, że może mi to coś da. Zakładam, że Twój brat też nie. Jeżeli go zaszczepili, to bardzo fajnie. Bardzo miły bonus, taki gest docenienia. Jeżeli ktoś pomaga - to nie mam do tego żadnych pretensji. Ale jeżeli nie? Jeżeli to jest tylko "statystyka"? I dopychanie kolanem znajomych królika, żeby też wskoczyli to "grupy 0"? To to już nie jest fair.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
15 października 2020 o 11:23

Ja domyślam się, że taki brak możliwości zwrotu jest przede wszystkim problemem dla wielu mniejszych serwisów, gdzie jest jedna osoba, która naprawia różne typy sprzętu, różnych marek. Dla takiego seriwsu zostawiona część zapasowa to zamrożone pieniądze, które trudno określić, kiedy się zmaterializują (kiedy kolejna awaria akurat tej marki i tego modelu się trafi)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
12 lutego 2020 o 13:03

Ale widzisz - język propagandy nie dopuszcza możliwości dogłębnej analizy tematu. Bo jak zaczniesz myśleć, to propaganda przestanie działać...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
27 stycznia 2020 o 12:35

Pracowałem kiedyś na stanowisku, które dla ogólnie rozumianego biznesu (marketing, prawnicy itd) było już obszarem IT (bo SQL raportowe pisaliśmy), ale dla IT było wciąż obszarem biznesu (bo przychodziliśmy z wymaganiami do systemu, no i sami nie mieliśmy haseł do serwerów:). To była dopiero zabawa - z obu stron dostawaliśmy na raz :) A poważniej - nauczyło mnie to, że cholernie trudno jest znaleźć wspólny język dla obu stron. Jak zauważył @kartezjusz2009 w komentarzu - przyszłością jest konsulting w tym obszarze :) Żeby być żywym tłumaczem z jednego na drugi :) Z mojego doświadczenia wynika, że osoby z IT nie potrafią zrozumieć sposobu bycia tych z marketingu - i odwrotnie. IT żyje zadaniowo, konkretnie, technicznie. Marketing buja w obłokach, maniana, damy radę... Nie twierdzę, czy któreś z tych jest złe, które lepsze. Takie postawy są niejako premiowane, wymagane na tych konkretnie stanowiskach. Tylko teraz - jak przekonać inżyniera z IT, że ten wiecznie balujący gość z marketingu wie, czego chce? Jak przekonać człowieka, który bardziej interesuje się, jak będzie wyglądała kampania reklamowa na billboardzie, że te pytania z IT (tak przyziemne - i dla niego nudne), muszą być wyjaśnione, bo inaczej cała kampania pójdzie w piach? Ot, cała sztuka...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
27 stycznia 2020 o 12:28

@kojot_pedziwiatr: Ja wiem, że na styku biznes-IT zawsze iskrzyło, iskrzy i pewnie dalej będzie się rozgrzewało do czerwoności. Ale właśnie takie potem komentarze są przyczyną tych uprzedzeń. Użyszkodnicy, ameby, troglodycy z IT, informatycy we flaneli itd itp Historii wzajemnych nieporozumień też mam sporo :) Ale na początek - trzeba spróbować znaleźć wspólny język. To jest najtrudniejsze.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
12 grudnia 2019 o 9:04

@Iras: Napisałem, że białą laską machał szeroko na boki. Laska niewidomego to nie jest malutka elegancka laseczka, tylko bardzo długi przedmiot. Podwiozłem tego pana potem, to ledwo zmieściłem ją do samochodu (nie składała się). Sorry, nie dało się nie zauważyć tej laski. W światłach samochodu, kiedy ten człowiek idzie bezpośrednio przed Tobą. Ja wiem, że w sklepach mogli nie widzieć - bo w sklepie jasno, na zewnątrz ciemno, więc przez szybę też nie widać, co się na zewnątrz dzieje. Ale sorry, po wyjściu - nie było opcji nie zobaczyć. Dziewczynka zobaczyła. To nie była szeroka ulica. 5-6m szerokości dla tych dwóch pasów, żadnego pasa zieleni po środku. Po prostu - wygodniej nie widzieć. Bo i tacy zabiegani jesteśmy, że nie będziemy tych kilku minut tracić, żeby komuś pomóc...

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
11 grudnia 2019 o 15:30

@Zunrin: Chodziło mi raczej o podkreślenie, że Pan nie szedł przez jakieś wygwizdowo, tylko teren zabudowany, gdzie się ktoś kręcił (wchodził, wychodził z tych punktów, szedł do zaparkowanego samochodu). Plus latarnie uliczne, więc widać, co się dzieje te 5 metrów dalej. O ile idąc nie gapił się w czubki butów, tylko przed siebie, to musiał widzieć tego Pana... Tylko widzieć, a chcieć zobaczyć i pomóc, to różne rzeczy, niestety...

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
29 sierpnia 2019 o 12:07

@rodzynek2: To już w ogóle materiał na osobną historię :) Tutaj ewidentnie komuś zabrakło sprawdzenia, jakie są numery umów aktywnych w banku - i albo nie sprawdził, że są 9-cio i 10-cio znakowe. Albo ktoś kodując formularz napisał =10, zamiast <=10 :)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
29 sierpnia 2019 o 11:49

@marcel_S: Wszystkie Twoje obserwacje, niestety, są prawdziwe :/ Też mnie to mega przeraża. I poza żmudną edukacją, chyba nie ma na to innego rozwiązania :/ Pamiętam, jak kiedyś brałem udział w Ogólnopolskim Spływie kajakowym. Wydawałoby się, że na takie imprezy jeżdżą osoby z jakimś doświadczeniem. Generalnie - nie grupa osób, co biorą kajaki na dzień i się nawalą. Ale żeby w ogóle wiedzieć, że jest taki spływ, trzeba się nieco wysilić - znaleźć organizatora, jest to określony termin i pod niego planujesz sobie np. urlop. No, taka impreza dla trochę bardziej "wtajemniczonych". I na tym spływie, po jednym z etapów, gościa musieli wynosić z kajaka. Nie był w stanie wysiąść, tak był nawalony :/ Kurde, jak osoby niby z doświadczeniem, mają tak mało wyobraźni, to czego oczekujemy od całkowicie niedoświadczonych? Ja też lubię wypić piwo, ale przy ognisku! Jak już dopłynę, rozbiję namiot, ogarnę sprzęt, zjem kolację. I wtedy, ognisko, gitara, rozmowy do świtu i alkohol z umiarem - spoko! Ale czemu na wodzie? Tego nie zrozumiem...

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
29 sierpnia 2019 o 11:44

@Jaladreips: Słusznie! Co mi ktoś będzie mówił, jak mam żyć! A jak wypiję pół litra wódki to mam prawo wsiąść do samochodu i jechać autostradą i nikt mi nie powie, że nie mam prawa. Co się czepiają! A nie, jednak chyba nie do końca słusznie. Albo całkiem nie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
5 lipca 2019 o 10:41

Niestety, to nie tylko kwestia barów. W sklepach nie jest lepiej. Kilka przykładów z galerii z ostatniego czasu: 1. Wpadłem do "owada" po kilka warzyw do obiadu. Słownie cztery czy pięć rzeczy - kilogram kartofli, kilka pomidorów, papryka. Kupowałem rzeczy wg przepisu i tyle, żeby całe użyć, żeby nie zostawały. Zważyłem je nawet na kasie przy stoisku warzywnym. Przy kasie zonk - nagle mi zakupy się rozmnożyły. Kilo kartofli zamieniło się w ponad 2kg. Pół kilograma pomidorów - w 1,5 kg. Kazałem uruchomić drugą kasę i tam zważyć - nagle okazało się, że było tyle, ile mi wyszło przy stoisku z warzywami. Czyli ta kasa notorycznie dodawała wagi wszystkiemu, co się na niej kładło. Ile osób przede mną, robiąc większe zakupy, nie zwróciło na to uwagi? To już tylko sklep wie... 2. Podskoczyłem szybko do sklepu po płyn do naczyń. Nie było tego,c o zawsze kupuję. Ale stał inny, cena na półce coś koło 6zł. Po drodze zobaczyłem drinki w buteleczkach - ostatnio żonie smakowały takie, więc wziąłem dwa - cena też koło 6zł sztuka. Przy kasie - płyn kosztuje 12, drinki po 11. Podziękowałem. 3 rzeczy za prawie 35zł, a nie 18, jak by wynikało z cen na półkach. Kupowałem te kilka rzeczy, to sobie policzyłem wcześniej, ile na nie wydam. Ale jak bym brał koszyk zakupów na tydzień z góry, to te kilka zł różnicy na sztuce towaru by były niemal nie do wychwycenia - wszystkich cen w takim wypadku nie dam rady zapamiętać...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 lipca 2019 o 10:28

@meanraax: Wpis o 10 i spaniu miał na celu być humorystyczny. Znam osoby, które śpią do południa. Ja wstaję po 6 z przyzwyczajenia (dzieci mnie przyzwyczaiły chyba bardziej, niż wstawanie do pracy :)). Nie narzekam. Ale jak widać na przykładzie sąsiada z historii. On o 10 jeszcze jak najbardziej paradował w bieliźni, można przyjąć, że spał, leżał w łóżku, dopiero wstawał...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
5 lipca 2019 o 10:26

@Armagedon: Nigdzie nie napisałe, że Administrator "dba". Przeciwnie - mam wiele uwag do jego pracy. Nie będę się odnosił do poziomu umysłowego mieszkańców, ale stan umysłu ludzi jest taki, jak większości w tym kraju - "tumiwisizm" i "niechcemisizm". Po cichu psioczą, marudzą na jakość pracy. Ale na sugestie, żeby to zmienić, poprawić - "a bo nie mam czasu, a bo niech robią, w sumie najgorsi nie są, a bo..." Biura Zarządu jako takiego nie ma. Administrator urzęduje kilka km dalej (jedna firma, zajmująca się kilkoma osiedlami). Trudno się tam dodzwonić w jakikolwiek dzień robocy, o sobocie to już w ogóle można zapomnieć :) A gościa, który "nadzorował" prace, kojarzyłem z widzenia. Kilka razy w towarzystwie Administratora był na osiedlu, więc wiem, że to jego pracownik. Sam Administrator na pierwszego maila, czy były takie prace zlecone, przyznał się do tego. Tylko, tak jak już pisałem, więcej szczegółów nie idzie się dowiedzieć. PS A czemu piszę "Pan" z wielkiej litery? Nie, to nie kwestia indoktrynacji religijnej :) Tak mnie nauczono, że to przejaw szacunku w treści pisanej. Czy prawdziwe to, nie wiem. Ale zawsze staram się pisać Ty, Twój, Szanowni Państwo itd.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
5 lipca 2019 o 10:21

@clockworkbeast: Tak, ten gość z wąsem to był przedstawiciel Administratora. Administrator przyznał się, że robili, ale nie chce powiedzieć, co dokładnie...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
5 lipca 2019 o 10:18

@bloodcarver: Wiem, że błąd. Ale krew się we mnie zagotowała wtedy...

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
29 stycznia 2016 o 20:33

Telefon jest na firmę, więc zgodnie z prawem, jest ogólnodostępny. Co nie zmienia faktu, że masz prawo u danego operatora (Netia) wyrazić sprzeciw wobec komunikacji marketingowych. Pismo do nich. A konsultantów polecam pytać, czy rozmowa jest nagrywania. I w zależności od odpowiedzi: - tak - to ja nie wyrażam zgody na rozmowę nagrywaną. - nie - to ja nie wyrażam zgody, będę rozmawiać tylko, gdy będzie nagrywana. :)

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
20 stycznia 2016 o 13:02

@wilfrid: Skąd założenie, że nie znam realiów? Podobnie jak Katka_43, też w różnych społecznych tworach działałem. Wiem, że jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. Ja się nie zgłosiłem, bo oceniłem swój zasób czasu i wiedziałem, że nie będę mógł się włączyć w prace na tyle, na ile bym chciał. Ale jak ktoś się już zgłosił, to chyba wie, na co się decydował? Czy też jak owieczka, ślepo, rękę podniósł, dostał się, nie wie na co i nie wie po co? Rozumiem, że wg Ciebie działanie Rady Rodziców jest ok? W takim przypadku, w jakim przedstawiłem?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 stycznia 2016 o 15:39

Ustawowy czas na reklamację to 30 dni. Jak w tym czasie nie dostaniesz odpowiedzi - to reklamacja jest uznana.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
18 stycznia 2016 o 15:26

@pasia251: Tak samo było tutaj. W sumie ważna informacja, której nie dopisałem :) Dlatego i mi się nie uśmiechało biegać...

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 22) | raportuj
14 stycznia 2016 o 15:38

@KoparkaApokalipsy: Bym nie napisał, to byłyby pytania - co robiłem tam tak wcześnie, po co tą drogą jechałem, po co chciałem wczęśniej się na głowę zwalić rodzinie itp. Względnie, chciałem zbudować napięcie - jak u Hitchcock'a. Możesz wybrać sobie wersję odpowiedzi :) Ech, dogodzić wszystkim się nie da...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
8 stycznia 2016 o 11:40

@grruby80: Piekielnością dla mnie był system wydawania paczek. Który działał jak loteria - jeżeli miałeś szczęście, to dostałeś niemal od razu. Jeżeli nie, to mimo, że przyszedłeś pierwszy, czekałeś dłuuuugo. Jak napisałem, ja odebrałem w pół godziny. Inni czekali dłużej. Czy dodałem, że to akurat były te dni naszej zimy, gdzie temperatura, o dziwo, była poniżej 0 stopni? Polecam postać w miejscu chwilę. Piekielnością było dla mnie też to, że wybierając inPost robiłem to z uwagi właśnie na wygodny odbiór wtedy, kiedy ja chcę. A nie wtedy, kiedy mi każą (vide treść SMS: "dzisiaj do 20", bez wyjaśnienia, co potem. Ja się po prostu przestraszyłem, że potem paczkę do nadawcy zwrócą, albo diabli jeszcze wiedzą, co...) Co do ostatnich dwóch zdań Twojej wypowiedzi - nie będę się wdawał w dyskusję. Jak mawiał klasyk: "nie ma co się wdawać w dyskusję z idiotą. Bo najpierw Cię ściągnie do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem".

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 stycznia 2016 o 11:35

@Iceman1973: Wołali :)

« poprzednia 1 2 następna »