Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

MelaMelo

Zamieszcza historie od: 29 stycznia 2017 - 10:18
Ostatnio: 9 lipca 2017 - 23:36
O sobie:

Life is goat!

  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 1107
  • Komentarzy: 40
  • Punktów za komentarze: 444
 
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
9 lipca 2017 o 23:36

Ta... skąd ja to znam. A kozy to ponoć takie swojskie zwierzaki :D

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 lipca 2017 o 9:20

@Innais: Jakieś 17 lat temu przygotowywałam się sama do Komunii Św. i też mieliśmy listę 100 pytań. Ale bez przesady - to pytania, na które wierzący katolik powinien znać odpowiedzi, bo to podstawy jego wiary. Sama wtedy wierzyłam i nie musiałam ich wcale wykuwać, jak większość moich kolegów i koleżanek, a moi rodzice też znali na nie odpowiedzi. Chyba, że ktoś wierzy tylko w niedzielę obiadu w babci, na Boże Narodzenie i Komunię dzieci ;)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
3 lipca 2017 o 9:17

A Boże Narodzenie "obchodzę" w sensie spożywania wieczerzy wigilijnej, wręczania prezentów, tak samo jem śniadanie wielkanocne z moją rodziną. Mój facet, który pochodzi z zagranicy, za to Wigilię obchodzi, bo w jego kraju jest taka tradycja, ale śniadania wielkanocnego już nie je, bo u niego nie ma takiej tradycji. Ja na to patrzę nie jako na "religijną szopkę", bo zupełnie nie widzę tego w sensie duchowym i nie ma żadnego związku z moimi wierzeniami. Dlatego też z tych okazji nie chodzę do kościoła. Po protu lubię barszcz z uszkami, makowce, jajka w majonezie i lubię spędzać czas z moją rodziną, a same święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy mają w sobie więcej pogańskich korzeni/tradycji niż Noc Kupały :D

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
3 lipca 2017 o 9:13

@Aris: Ja się spotkałam raczej z tym, że to niewierzący mają z tym problem :D O ile wierząca rodzina i przyjaciele doceniają, że weszłam do kościoła na jakąś uroczystość, to niewierzący znajomi są wielce oburzenie "Ale jak to?!?!?!". Tak samo, kiedy życzę komuś "Wesołych Świąt" itp. Aktu apostazji nie składałam i nie mam zamiaru. Zwisa mi to, czy gdzieś figuruję, czy nie, a nie mam ochoty tracić na to swojego cennego czasu. Wolę zamiast tego np. zjeść kota albo odprawić czarną mszę ;) :P

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
16 czerwca 2017 o 12:32

Ja co prawda kotów domowych nie mam, ale psa tak i zawsze sprawdzam przed snem, gdzie jest. W 99% przypadków jest w swoim legowisku, ale mimo to sprawdzam :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
9 czerwca 2017 o 9:55

@Ovca: Większości osób nadgarstek pewnie by się kojarzył z miejscem zaraz powyżej racic, a kolana lepiej obrazują to, o czym mówię. To nie strona o anatomii ani portal hodowców kóz ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 czerwca 2017 o 0:16

@Lolitte: Można spisać umowę, ale mało kto to robi - ja teraz już za każdym razem wyskakuję z gotowym druczkiem hehe ;) Ale zazwyczaj za umowę kupna-sprzedaży robi druczek z ARiMR, na którym się zgłasza przemieszczenie zwierząt z jednego stada do drugiego. Tam nie ma nic o stanie itp. Tylko numer jednego i drugiego gospodarstwa oraz numer zwierzęcia.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
4 czerwca 2017 o 0:04

@KatzenKratzen: Napiszę tylko, że południowy-zachód kraju :D

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
2 czerwca 2017 o 9:27

@Hedwiga: Jasne! Kozy kochają być czochrane, przynajmniej większość z nich :) Uwielbiają się wycierać i drapać o różne powierzchnie. Nawiązują relację z właścicielem, widzą go jako przewodnika stada. Widać to po ich zachowaniu, kiedy np. podczas dojenia liżą mnie, wszędzie za mną idą (nawet jeśli ich nie wołam). Kozy mają mocną hierarchię, więc na początku starają się czasami też człowieka w niej ustawić kilkoma bęckami ;) I w tym rola hodowcy, żeby im pokazać, że to człowiek im przewodzi, a nie one człowiekowi :D Obcych rozpoznają i zazwyczaj albo się ich boją, albo tylko sprawdzą kto to i dalej ich nie obchodzi. Kozy reagują na swoje imiona, każda ma swój charakter. Mogłabym o nich gadać godzinami :D Śmiesznie czasami z tą grupową hierarchią wychodzi. Czasami na wypas chodzi ze mną moja siostra i jak się oddala, to inne kozy ją nawołują do powrotu :D Nie idą za nią - bo nie jest przewodniczką stada, ale krzyczą na nią, żeby się trzymała grupy ;)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
2 czerwca 2017 o 9:21

@greggor: Gdyby każdy miał silny charakter, to by tej strony nie było :P

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
2 czerwca 2017 o 9:19

@KatzenKratzen: Obecnie prowadzę z mężem gospodarstwo, którego kozy są częścią. Nie mamy dużo ziemi, zaledwie kilka hektarów ornego, z czego część jest przeznaczona na zielonkę dla kóz. Do tego łąka i jakieś nieużytki, z których korzystamy do wypasu. Teraz mam okołu 30 kóz-matek :) Powiem tak - to już za dużo, żeby to było tylko hobby, ale też za mało, żeby można było z tego wyżyć. Jeśli się ma pięć kóz, to można to traktować jako hobby i nawet nic na nich nie zarabiać, bo opieka nad taką ilością wygląda zupełnie inaczej niż opieka nad 30. Moim zdaniem, żeby tak naprawdę móc się utrzymać z kóz, trzeba mieć około 100 - 150 matek. Wtedy można mieć stałą ilość mleka przez większość roku i większy wybór wyrobów. Można też wtedy myśleć o podpisaniu jakiejś umowy z restauracją na przykład albo jakimś sklepem, bo będzie średnio 70 - 100 samców rocznie do sprzedania. Robię sery, ale też sprzedajemy wiejskie jajka, czereśnie, jakieś warzywa, mamy hektar ziemniaków - wszystko idzie do indywidualnych odbiorców, których sami sobie wyszykujemy. Do tego mój mąż, szczególnie zimą, łapie różne dodatkowe zlecenia związane ze swoją branżą, więc to też dodatkowy zastrzyk gotówki.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
1 czerwca 2017 o 20:02

@maat_: Staram się im pomóc jak mogę :)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
1 czerwca 2017 o 19:59

@ZaglobaOnufry: U zwierząt pomagają, bo często od przeziębienia zaczynają się inne infekcje, a u nich trudno wyczuć moment, kiedy jeszcze to tylko przeziębienie, a kiedy już coś poważniejszego. Standardowo podaje się więc antybiotyk i leki przeciwbólowe. Do tego koza raczej nie będzie się wygrzewała pod kołderką i piła herbatki z lipy ;)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
26 maja 2017 o 1:34

Aż mi się przypomniało, kiedy pomagałam w zawodach łuczniczych 3D (strzela się do sztucznych zwierzątek w terenie). Hitem był koleś, który przyszedł sobie do lasu pobiegać. Teren ogrodzony taśmami, co 10 metrów kartka, że tego i tego dnia w takich godzinach są zawody i proszę nie wchodzić, bo można zostać postrzelonym przez przypadek. Ale co tam, pan biegacz ostro biegnie i oczywiście wbiegł za figurę, kiedy zawodnik szykował się do strzału. Każdy przeżył mini zawał, bo dosłownie ułamek sekundy i gościu by załapał strzałę gdzieś na wysokości torsu. Zrobiło się zamieszanie, dziesięciu chłopa próbowało go złapać, żeby go przegonić i przemówić do rozumu, ale zwiał gdzieś głębiej w las, przy okazji przerywając taśmę. Z perspektywy czasu śmieszne, szczególnie kiedy przypomnę sobie scenę pościgu, ale wtedy było strasznie.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
19 kwietnia 2017 o 9:54

A mogła przyjść i im urodzić na środku sali, żeby skraść show przyjaciółce ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 kwietnia 2017 o 21:34

@Fahren: Gdzieś w Polsce ponoć tak, jakieś 2 - 3 przypadki, przynajmniej ja o tylu słyszałam. Tzn. to pewnie było na zasadzie "dziecko się pocieło" i nie wiadomo, czy to ten Niebieski Wieloryb czy nie, ale sprawa trafiła do prokuratury.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
7 kwietnia 2017 o 21:30

@eulaliapstryk: No ale tutaj raczej takiej sytuacji nie było.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
6 kwietnia 2017 o 0:38

@selena774: Gdyby tylko ktoś wymyślił specjalne naczynie, które można postawić na ogniu i ogrzać w nim wodę hm... czas to opatentować!

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 24) | raportuj
6 kwietnia 2017 o 0:36

@LunaOP: Niebieski Wieloryb ( a prawidłowo powinno się nazywać Płętwał Błękitny) został wymyślony przez media i dopiero niedawno realne ktoś sobie z tego powodu ktoś faktycznie zrobił sobie krzywdę. Taki tam fun fact.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 23) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 20:46

"Jak przeżyłem bez wody w kranie 6 godzin. Historia prawdziwa." Ta książka porusza do szpiku kości. Z każdym kolejnym akapitem można odczuć strach, przerażenie i desperację, która towarzyszy głównemu bohaterowi. Ta historia wydarzyła się naprawdę, gdzieś w małym miasteczku w Polsce... a może wydarzy się też w Twoim bloku? Horror jeszcze nigdy nie był Ci tak bliski. Tylko dla osób o mocnych nerwach!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 marca 2017 o 17:05

@manius: Taaa, bo tylko w Polsce kradną :P Mi też zostawia kurier wszystko pod drzwiami, ale trzeba liczyć się z tym, że może zginąć ;)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 22) | raportuj
15 marca 2017 o 17:03

@Jorn: Nie wiem czemu ludzie mają straszny ból czterech liter o to :P Wytłumacz mi proszę, co sprawia, że McD jest barem, a 'Resto u Janusza' jest restauracją? Stoliki? Są. Menu? Jest. Jedzenie? Jest. A to, że samemu trzeba wziąć zamówienie (nie zawsze, często jak jest mniejszy ruch to proponują, że przyniosą do stolika) - z tym spotkałam się także w innych lokalach, które były trochę droższe i bardziej "luksusowe". Chyba, że wszyscy tutaj tacy "ą ę" i chodzą tylko do restauracji, gdzie nie podają w ogóle frytek, a dania kosztują od 200 zł wzwyż.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
15 marca 2017 o 16:59

@Kecaw: Wiadomo,a potem tylko do turbomikrofali na 5 sekund i gotowe ;)

[historia]
Ocena: 29 (Głosów: 31) | raportuj
15 marca 2017 o 16:43

Punkt 5 - no normalnie szok :O Jak oni śmią w ogóle sprzedawać ubrania, które się nie sprzedały? Powinni je wyrzucić, a najlepiej spalić, bo wiadomo, że jak w ciągu tygodnia nie poszło, to za miesiąc nikt nie kupi!

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
11 marca 2017 o 15:42

Tragedia normalnie, do sądu z dziadami! Według umowy z dostawcą prądu nieplanowana przerwa w dostarczaniu energii elektrycznej zazwyczaj może trwać do 36-48 godzin. Wyrobili się po 11, czyli jeszcze w czasie. To nie tak, że ZE robi na złość klientom i specjalnie przyjechali po 6 do naprawy. Awarie są traktowane priorytetowo, ale mają ograniczoną liczbę pracowników. Poza tym skąd wiesz, że nie było ich wcześniej, skoro nie było Cię w domu? Nie widzę tutaj żadnych piekielności.

« poprzednia 1 2 następna »