Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Minion

Zamieszcza historie od: 22 września 2016 - 22:54
Ostatnio: 10 sierpnia 2018 - 0:38
  • Historii na głównej: 12 z 12
  • Punktów za historie: 2683
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 97
 

#75296

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w markecie budowlanym.

Wybraliśmy z klientką panele, czas na podkład. Podchodzimy do odpowiedniego regału.

Ja: Jaką grubość podkładu dajemy?
Klientka: A są inne kolory? Bo mi pasowałyby szare, a tu są tylko niebieskie i zielone.
Ja: Nie, proszę pani, niebieskie są 3 i 5 milimetrowe, a zielone 6 milimetrowe. Ale kolor nie ma znaczenia, ponieważ podkład kładziemy pod panele i go nie widać. Ważna jest grubość.
Klientka: Ale ja mam wszystko w domu zrobione w szarościach i szary pasowałby mi do wystroju.
Ja: Podkład będzie pod podłogą, nikt go nie zobaczy.
Klientka: Ale ja będę wiedziała jaki jest i będę się z tym źle czuła psychicznie.

Nie kupiła. Pojechała szukać szarych podkładów w innych sklepach.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 389 (417)

#75267

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w markecie budowlanym.

Nasz sklep, jak każdy, ma określone godziny otwarcia (w tygodniu do 21, w sobotę do 20, w niedzielę do 19), jednak polityka sieci jest taka, że nikt Cię nie wyprosi, nieważne jak długo będziesz robił zakupy. Klienci, którzy podchodzą do kasy 10-15 minut po zamknięciu to codzienność.

W naszym sklepie przez wiele lat rekordzistą był pewien poseł, którego partia będąc w koalicji rządzącej, otwarcie walczyła o zakaz handlu w niedziele. Panu posłowi, reprezentującemu według nazwy partii polskie rodziny, nie przeszkadzało to w przyjściu na zakupy w niedzielę o 18:55 i przytrzymaniu pracowników do 19:30.

Rekord ostatnio został jednak pobity, tym razem przez całkiem anonimowego obywatela. Nasz bohater pojawił się w środku tygodnia o 20:50. Chciał zrobić duże zakupy. Panele, podkłady, listwy, elementy do listew, boazeria. Mimo swojego zdecydowania co do zakupów, nie wiedział które konkretnie produkty chce kupić, nie wiedział nawet ile czego potrzebuje, miał jednak wymiary pokoi więc my mu liczyliśmy metraże.

Wszystko wyliczone, zamówienie wypisane, 21:45. Sklep teoretycznie zamknięty od 45 minut, pracownicy działu i kas 30 minut po pracy, ochrona pewnie też już na nadgodzinach.

Wszystko wpisałem w system, całkiem długa lista, jeszcze raz sprawdziliśmy z klientem czy wszystko się zgadza.

Ja: - W sumie wyszło 13 tysięcy, już drukuję zamówienie i zapraszam do kasy.
Klient: - Ale... (milknie na chwilę, widzę po minie, że coś jest nie tak) - Bo ja mam 10 tysięcy limitu na karcie... (klnę go w myślach do praprapradziadka) - To ja przyjadę jutro koło południa z gotówką i wypiszemy jeszcze raz.

sklepy

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 354 (364)