Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Morog

Zamieszcza historie od: 9 kwietnia 2014 - 15:18
Ostatnio: 22 kwietnia 2024 - 13:11
  • Historii na głównej: 11 z 20
  • Punktów za historie: 2884
  • Komentarzy: 2222
  • Punktów za komentarze: 9591
 

#88471

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w bibliotece publicznej. Niedawno przyszła do nas czytelniczka z naszą książką w ręku i informacją, że na pobliskim bazarku jakaś kobieta handluje książkami z naszej biblioteki. Udaliśmy się komisyjnie na bazarek, potwierdziliśmy fakt, wezwaliśmy policję. Handlarką okazała się znana nam z widzenia osoba, na stoisku miała 50 sztuk naszych książek, głównie dla dzieci, w jej mieszkaniu policja znalazła jeszcze 80 sztuk. Książki opisaliśmy, wyceniliśmy, pani dostała zarzut kradzieży na sumę kilku tysięcy złotych polskich.

Po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że sprawa została umorzona..... Pani zeznała, że myślała, że może sobie książki po prostu zabrać? Dlaczego? Otóż dział promocji wymyślił hasło, które widnieje na banerach przed bibliotekami "KSIĄŻKI, GRY I FILMY ZA DARMO".

Dodam, że pani starannie zakleiła wszystkie pieczątki, a także musiała mieć jakiegoś wspólnika, który odwracał naszą uwagę gdy zabierała książki. Dyrekcja się odwołała od umorzenia. Życie jednak pisze pozornie nierealne scenariusze.

biblioteka kradzież policja

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 183 (191)

#87805

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowiem wam historię, która dzieję się obecnie każdego dnia.

Do szpitala pogotowie przywozi pacjenta z zaostrzeniem jego przewlekłej choroby. Przywozi dużo później niż powinno, bo pacjent boi się covida i czeka z wezwaniem pomocy do ostatniej chwili. W szpitalu personel również boi się covida, więc nie wdraża odpowiednich procedur, robi niepotrzebne testy i czeka godzinami na ich wyniki. Pozbawiony opieki schorowany pacjent umiera na swoją przewlekłą chorobę. Do aktu zgonu wpisują, że zmarł na covid...


PS. Nie zaminusujecie prawdy, kiedyś zajmie się tym prokuratura.

słuzba_zdrowia koronoszaleństwo

Skomentuj (96) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 361 (407)

#87582

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś pracowałem w zespole pogotowia, który stacjonował przy warszawskim dworcu centralnym, wprost w budynku dworca. Z powodu tej lokalizacji naszymi głównymi pacjentami byli bezdomni, pijaczkowie i narkomani, którzy się w tym miejscu wtedy tłumnie gromadzili. Przypominają się mi związane z tym okresem trzy piekielne historie.

Mieliśmy w stacji dość długi korytarz zamykany na klucz z obu stron, z dostępem do toalety. Wypracowaliśmy sobie metodę, że wyżej wymienionych pacjentów, którym nic poważnego nie było, gromadziliśmy w tym korytarzu, a rano zbiorowo wieźliśmy do szpitala. Obie strony były zadowolone, panowie spędzali noc w cieple, a my mogliśmy sobie chwilę pospać. Niestety pewnego razu pan dyrektor pogotowia wpadł do nas z wizytą i sprawa się rypła.

Jako, że byłem na stacji najmłodszy powstał zwyczaj, że jeśli policjanci przychodzili z informacją, że coś się któremuś z panów dworcowych stało, ja szedłem z nimi sam i oceniałem, czy sprawa wymaga interwencji, dopiero później budziłem resztę zespołu. Pewnego razu pukają, pan bezdomny spadł ze schodów. Idę, niestety rozcięta głowa, do szycia. Pacjent twierdzi, że nogi go bolą, nie może iść. No to go niesiemy. Tylko wyszliśmy z hali dworca, policjant wyjął pałę i dokonał cudownego uzdrowienia nóg pana menela, pomykał sam jak rączy jeleń.

Na koniec piekielna i smutna sprawa. Wezwanie do toalety na dworcu. Jedna ze znanych nam narkomanek, taka która rządziła całym dworcowym towarzystwem, nawet się jeszcze trzymająca, dobrze ubrana, z biżuterią. W kabinie zapodała sobie kolejną dawkę narkotyku. Zsunęła się z klozetu tak nieszczęśliwie, że głowa znalazła się pod ciałem co doprowadziło do uduszenia. Pani pracująca w przybytku zaniepokojona przedłużającym się pobytem wezwała policję a policja nas. Dziewczyny nie udało się uratować, nie było jak założyć wkucia, a po podaniu adrenaliny do rurki intubacyjnej krew z niej trysnęła na pół metra w górę.... Najbardziej piekielna okazała się w tej historii właśnie babcia klozetowa, upomniała nas żebyśmy tak często nie chodzili do karetki i z powrotem bo tu jest fotokomórka i jej się nabija....

ochrona_zdrowia policja

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (170)

#87203

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W zeszły piątek byłem na kontroli na onkologii. Szpital wymarły, puste korytarze, niemal nie widać ludzi.

Pytam, gdzie się podziały te tłumy które widziałem na korytarzach w czasie poprzednich wizyt? Gdzie te grupy ludzi pod każdym z gabinetów? Przestali chorować? Nikt nowy nie zachorował na nowotwór? Odpowiedź na te pytania jest niestety oczywista....

Uważam, że dziennikarze i politycy za to odpowiedzialni powinni po prostu iść do więzienia...

ochrona_zdrowia koronaszaleństwo

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (211)

#84400

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na kanwie strajku cierpów, zwanych omyłkowo taksówkarzami.

Generalnie rzadko korzystam z taksówek, szkoda mi po prostu pieniędzy, tym bardziej, że zwykle nigdzie mi się nie spieszy. Niemniej po rozwodzie żona z synem wyprowadzili się do innego miasta, dokładnie na jego peryferia, dużo wygodniej mi było wziąć spod dworca taksówkę, niż tracić czas widzenia z synem na długą jazdę autobusem.

Podróż taką wykonywałem dwa razy w miesiącu, przez wiele lat. Za KAŻDYM razem taksówkarze, widząc, że wsiadam przy dworcu kolejowym, próbowali mnie oszukać, jadąc okrężną drogą.

Zwykle, nauczony doświadczeniem, gdy widziałem, że na pierwszym skrzyżowaniu jedzie w innym niż właściwy kierunku, grzecznie informowałem oszusta, że Fordon to jest w tamtą stronę. Cierp bełkotał coś o objazdach, ale jechał już tam gdzie trzeba.

Jednego razu postanowiłem się nie odzywać, ciekawy, gdzie zostanę zawieziony. Poddałem się dopiero, gdy opuszczaliśmy miasto z innej strony niż leżał cel podróży. Doszło do awantury, w trakcie której pan oszust wzywał przez radio kolegów z gangu.

Reasumując, gdyby to ode mnie zależało, cierpy, które terroryzują Warszawę, znalazłyby się tam, gdzie ich miejsce, w więzieniach.

taksówkarze oszuści

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (174)

#83584

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj naprawę poczułem się jak w ukrytej kamerze. Podczas trwających w mojej parafii rekolekcji zajmuje się ustawianiem samochodów na parafialnym parkingu. Zmotoryzowanych gości mamy dużo, więc z moją skromną pomocą na placu mieści się dwa razy więcej samochodów niż wtedy, gdy parkowali sami. Widziałem już wiele dziwnych rzeczy podczas tej pracy, ale jeden pan przebił wszystko.

Odprowadzałem jeden samochód na miejsce parkingowe, do tego ksiądz proboszcz wjeżdżał do garażu swoim Clio, było trochę zamieszania. Wracając do bramy zobaczyłem wjeżdżający w nią samochód. Wjechał i staną w bramie. Na początku mnie to nie zdziwiło, bo często ludzie z osiedla używają naszej bramy, bo wykręcania, ale nie, zgasił silnik, wysiadł i gdzieś idzie...

Gdy odzyskałem głos zacząłem na nim wołać, że zaparkował w bramie i ma natychmiast odjechać. Facet na to, że nie ma nigdzie miejsca, on długo szukał i tu zaparkuje.... Dopiero groźba natychmiastowego wezwania Straży Miejskiej spowodowała, że przestawił samochód.

Po nas choćby potop…

parking egoiści

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (188)

#77279

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dorabiałem sobie kiedyś w firmie organizujących różne "gry terenowe" głównie dla firm. Swojego czasu organizowaliśmy zdarzenie w konwencji modnego w tamtym okresie "Kodu Leonarda da Vinci". Mieliśmy do dyspozycji podziemia jednego z fortów, które po odpowiedniej stylizacji zamieniały się w klasztorne lochy. Wszędzie stały palące się świecie z których dym snuł się pod sufitami, sztuczne pajęczyny ozdabiały sufity, a przemykający gdzie nie gdzie mnisi w habitach i kapturach budowali klimat.

Zabawa polegała na tym, że imprezowicze byli dzieleni na grupy, których zadaniem było rozwiązanie zagadki i znalezienie skarbu. Problem polegał na tym, że poszukiwacze pocierali do nas już po początkowej "integracji", często też "integrowali" się też już podczas zabawy schowanym pod kurtką piwkiem.

Najbardziej krytycznym punktem było miejsce, gdzie należało znaleźć wskazówkę w jednym z ustawionych dzbanów tłukąc go. Jako, że "poszukiwacze" często się mylili, dzbany "schodziły" dość szybko. Niedaleko więc ustawiony był ich zapas, pilnowany przez mnicha, który zamieniał całe dzbany na stłuczone między grupami. Musiał też pilnować zapasu, bo dziwnym trafem właśnie on wzbudzał zainteresowanie naprutych poszukiwaczy, do tego stopnia, że nie raz dochodziło do rękoczynów.

Próby przekonania klientów, by zaczęli się integrować dopiero po skończeniu zabawy, nigdy się nie udawały. Wszak płacę, to mogę lekceważyć czyjąś pracę i psuć zabawę innym.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (226)

#75588

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałem kiedyś jako dyspozytor w pogotowiu. Zadzwonił kiedyś starszy pan i prosi o możliwość rozmowy z lekarzem, bo on się jakoś tak niewyraźnie czuje. Odpowiadam zgodnie z prawdą, że wszystkie zespoły mam na wyjeździe. Poprosiłem go by zadzwonił później, ale coś w jego głosie nie dawało mi spokoju, więc zapytałem o adres. Zadzwoniłem na numer prywatny jednego z doktorów, prosząc by po zrealizowaniu bieżącego wyjazdu, podjechał do tego pana. Staruszek został zabrany do szpitala z rozległym zawałem serca.

To taki mój komentarz do historii o Pogotowiu Ratunkowym. Nic nie zastąpi dyspozytora z doświadczeniem i intuicją.

PS. Z innej stacji pamiętam starszą panią, która dokładnie każdej nocy tak nad ranem wzywała pogotowie, by poczęstować ich herbatką.....

ochrona_zdrowia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 243 (271)

#73213

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewien żałosny typek motywuje mnie jakoś do pisania, więc czas na kolejne historie. Niestety podobne do poprzednich.

Nocny zimowy dyżur, wezwanie "poród w trakcie na ulicy". Jedziemy z całą dyskoteką pod wskazany adres. Na miejscu okazuje się, że poród odbywa się w bramie, w której znajduje się też nocny sklep monopolowy. Pani mocno pod wpływem, tak samo jak obecny na miejscu mąż. Państwo wracali z imprezy, wstąpili zakupić alkohol na dalszą zabawę. No i jakoś tak wyszło, że pani w tej bramie urodziła, prawie planowo. Tak piła alkohol w 9 miesiącu ciąży. Dziecko sine, bez oddechu, pępowina owinięta w około szyi. Zabrała je wezwana przez nas Rka. Mimo reanimacji nie przeżyło. Co najciekawsze oboje byli dobrze ubrani, pani w futrze.....

Druga opowieść porodowa. Przez dłuższy czas pracowałem na tz. "zespole ginekologicznym". Kiedyś w pogotowiu funkcjonowało coś takiego, lekarz położnik, ratownik i kierowca, zwykle byliśmy po prostu taksówką dla ciężarnych, ale zdarzały się kwiatki. Wchodzimy do mieszkania, w środku ciężarna która właśnie rodzi. Dosłownie, było widać główkę. Dziewczyna była jakoś dziwnie chuda, zauważyłem też dziwne tatuaże na rękach, niemniej w ferworze walki nie miałem czasu się nad tym zastanawiać. Właśnie, wyobraźcie sobie taką scenę, mała kawalerka, w środku rodząca wrzeszczy, jej ojciec biega i krzyczy a w środku pokoju siedzi wyjący do sufitu pies. Do tego nasza dwójka, kierowca pobiegł po krzesło do transportu. Na szczęście matka dziewczyny była spokojna i współpracująca.

W trakcie akcji porodowej wody płodowe trysnęły doktorce w twarz... Dziewczynę i dziecko zabrała Rka, a my mieliśmy czas na przetrawienie informacji że rodząca jest narkomanką, ma HiV do tego WZW jedno i drugie. A te "tatuaże", które zauważyłem okazały się ogromną ilością śladów po igle, a wychudzenie skutkiem nałogu.

Doktor nie zaraziła się, choć czekanie miesiąc na wyniki badań tak nią wstrząsnęło, że zakupiła specjalny hełm z maską i nosiła to ustrojstwo przy każdym pacjencie. Jako że urządzenie wyglądało jak przeźroczysta maska spawalnicza, pacjentki nieco się dziwiły.

ochrona_zdrowia

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 332 (350)

#72783

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mówi się, że w ochronie zdrowia człowiek nie może się rozczulać. Ogólnie rzecz biorąc to prawda, nie da się podchodzić empatycznie do każdego pacjenta, szczególnie w pogotowiu. Człowiek by szybko się wypalił i musiał szukać nowej pracy. Tak więc nieuchronnie w pracę każdego ratownika medycznego wkrada się rutyna. Są jednak takie zdarzenia, które mimo to potrafią poruszyć, opiszę dwa z mojej kariery.

Wezwanie do wypadku, samochód osobowy wjechał w bok dostawczego. Prędkość nie była duża, więc nie spodziewaliśmy się szczególnie ciężkich przypadków. Osobówka załadowana do granic możliwości. Wpakowało się do niej 6 osób, dorosłych... Było też jedno dziecko... jak przyjechaliśmy już na zewnątrz... częściowo.

Tak więc trwała sobie impreza na działkach, skończył się alkohol, więc towarzystwo wpakowało się do samochodu, choć do sklepu było 500 m góra. Ze sobą zabrali nie wiadomo po co 5-letnią dziewczynkę. Dojechali do pierwszego skrzyżowania. Wszyscy dorośli pijani, niektórzy na granicy przytomności. Dziecka nie dało się uratować, przy uderzeniu praktycznie wyleciało przez przednią szybę. Do dziś widzę je przed oczami, miała rude włosy, choć mogła to być krew... Dziewczyna, którą my wieźliśmy do szpitala była bardzo pijana, uszkodzona miednica, miała na sobie majtki na lewą stronę.

Drugie zdarzenie dla odmiany w areszcie, słynny Pałac Mostowskich w Warszawie, schodzimy głęboko pod ziemię, klimat jak w pruskim lochu. Pan aresztant źle się czuje, serce go boli i ogólnie mu słabo. Oczywiście zakładamy, że symuluje, aresztanci regularnie tak robią. Badanie ogólne trzeba zrobić, mierzymy ciśnienie, robimy EKG, osłuchujemy serce i płuca. Wygląda, że z panem wszystko w porządku, więc zbieramy się do wyjścia. Nagle pan pada na ziemię i dostaje drgawek, zakładamy, że to dalej teatr, ale nie, brak tętna, nie oddycha. Zaczynamy resuscytację, męczyliśmy się z godzinę zanim stwierdziliśmy zgon, do dziś nie wiem co się stało, możliwe, że coś sobie zrobił już po badaniu, coś połknął, wcześniej wydawał się zdrowy.
Obcowanie ze śmiercią w tak bezpośredniej formie sprawiło, że chyba z 15 minut siedzieliśmy nad tym trupem w milczeniu...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 236 (262)