Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

MrSZ

Zamieszcza historie od: 27 października 2014 - 16:45
Ostatnio: 24 maja 2021 - 8:00
  • Historii na głównej: 6 z 6
  • Punktów za historie: 1265
  • Komentarzy: 152
  • Punktów za komentarze: 1299
 
[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
6 kwietnia 2021 o 23:10

Do Unii Europejskiej przystąpiliśmy w 2004 roku i jeden z obowiązkowych spisów powszechnych był przeprowadzony w 2011 roku, czyli dokładnie 10 lat temu. Wiele osób pewnie o tym nie pamięta, lub nawet nie wie że taki był. Powodem tego jest inny sposób przeprowadzania. Zamiast obowiązku dla każdego, było jedyne wytypowane 20% społeczeństwa i na tej podstawie uśredniane. 20% to i tak z punktu widzenia statystyki bardzo dobra próba. Dlatego nie mów mi proszę że to nie wina pisu że każdy z nas teraz musi spowiadać się obcym osobom z wiary, zawodu i innych prywatnych rzeczy, lub powierzyć to stronie która nawet nie działa tak jak powinna i jest zrobiona na kolanie. A to że na szkoleniu wmawiają rachmistrzom że propagandę że to nie ich wina, tylko złej unii jeszcze bardziej temu dowodzi. Unia daje bardzo ogólne wytyczne, a to od krajów członkowskich zależy jak to wdrożą. Mała anegdotka. Pracowałem przy projekcie międzynarodowym gdzie trzeba było wdrożyć procedurę wylegitymowania klienta przez sprzedawcę w sklepie z dokumentu tożsamości. Niemcy byli właścicielami i generalnie mieli problem z Polską, bo jesteśmy krajem który wprowadził najbardziej restrykcyjne RODO spośród wszystkich obsługiwanych wtedy krajów (większość członków unii). Tak, unia zarządziła RODO, ale to nasz rząd zarządził jak go wprowadzić i zrobił to w bardzo kiepski sposób. Tak samo jak teraz nie PO/KO z Tuskiem na czele, nie SLD czy jakakolwiek inna partia, tylko PiS przeprowadza spis powszechny i zrobił to na swój sposób, czyli nieprzemyślanie, nieodpowiedzialnie i z propagandową poduszką bezpieczeństwa że to niby ta zła unia kazała.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 6 kwietnia 2021 o 23:11

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
18 stycznia 2021 o 15:45

Do wniosków jakie zostały opisane w poście można dojść po kilku rozmowach kwalifikacyjnych na których ktoś jawnie powie "Niestety, potrzebujemy kogoś bardzo dyspozycyjnego". Z komentarzy zaś wynika że nie ma nawet odpowiedzi na setki wysłanych CV, a to z kolei oznacza że samo CV nie skłania do zaproszenia na rozmowę. Może być napisane źle, z błędami, brzydko lub nie zachęcać zawartością. Autorka jednak założyła że to dlatego że jest samotną matką i prawie ma rację. Problem w tym, że jest roszczeniową samotną matką i sama tworzy problem. Szczerze, gdybym prowadził rekrutację i zobaczył na CV informacje że jest ta osoba jest samotną matką to też bym je odrzucił z miejsca. Skoro zaznaczyła to już teraz, to znaczy że będą z tym kłopoty, a potem może nawet pozwy sądowe bo, zmiany są poustawiany sprawiedliwie wobec wszystkich a nie tak żeby samotnej matce pasowało. Gdyby natomiast CV było dobre, osoba została zaproszona na rozmowę i w jej trakcie wyszłoby że nie jest w pełni dyspozycyjna i trzeba będzie ustalać grafik pod nią, to można się zastanowić. Sam grafik jakąś elastyczność ma, a osoba nawet bez umiejętności ale z duża motywacją może być tego warta. A gdyby tego było mało, to jeszcze warto wspomnieć wiek dziecka. Moi rodzice pracowali i wracałem ze szkoły sam, mając własny klucz do mieszkania. Na swoje 8 urodziny mama nauczyła mnie gotować wodę na kuchence gazowej żebym mógł robić samemu herbatę. Dlatego w dobie nauczania zdalnego, zostawienie 7-letniego dziecka z zrobionymi kanapkami i wodą w bidonie, nie powinno być żadnym problemem. Wiem, według prawa powinniśmy chodzić za dziećmi krok w krok do zdaje się 15 roku życia, ale w dobie kryzysu jaki mamy, możemy chyba na chwilę wrócić do standardów z lat 90-tych i zaufać że ktoś kto zaczyna pisać i czytać nie włoży palców do kontaktu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
31 lipca 2020 o 8:08

Swego czasu jeździłem na woodstock (z czego raz poza wioską motocyklową) i na sporo zlotów rocznie. To co różniło te dwie imprezy, to bardzo wysoka kultura (mimo ogromnych ilości alkoholu) na zlotach motocyklowych. Fajni ludzie, miła atmosfera, aż miło się wspomina. Szkoda słyszeć że czasy się zmieniły. Dziwne że trzeba odstawić konia żeby kupić wejściówkę. Osobiście nigdy nie musiałem nawet zsiadać ani gasić maszyny. Podjeżdżam pod wejście, podchodzi osoba od biletów, kupuje dla siebie i plecaka, i wjeżdżam. Ale większą piekielnością jest wpuszczanie ludzi z zewnątrz. Na zlocie wiadomo, każdy ma sprzęt, każdy więc z na jego wartość i potrafi uszanować własność drugiej osoby. Na Polanowie spotkałem się jedynie ze wspólną strefą koncertową, ale na teren samego zlotu można było wejść tylko z opaską. Ludzie z zewnątrz poszkodowani nie byli. Zawsze była parada, czasem z postojem tak żeby można było obejrzeć maszyny, a za zgodą właściciela usiąść i zrobić fotkę. Co lepsi robili nawet przejażdżki dla dzieci po placu. Ludzie byli roszczeniowi, a teraz przyzwyczajani że niektóre rzeczy im się po prostu należą, stają się nimi jeszcze bardziej. IMHO można było tego uniknąć gdyby organizator imprezy nie otwierał jej na zewnątrz i robił jakichś dziwnych procedur wjazdowych.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
15 lipca 2020 o 9:45

@mooz: To jest nasz problem, że my chyba na siłę musimy walczyć z każdym. Pieszy na ścieżce to norma. Kolarzówka na ulicy mimo że obok ścieżka asfaltowa - norma. Brak ścieżki i pobocza, więc rower jedzie po ulicy i samochody mijają go 3m bo "blokuje ruch" - norma. Gdyby każdy trzymał się swojego kawałka w danym odcinku to byłoby cudownie, ale z naszą mentalnością nie do zrobienia. Ktoś wyżej zasugerował że to problem anonimowości, ale nie. Bo zwykły człowiek może nie zareaguje, ale jak policja czy sm widzi takie zachowanie, ale nie reaguje to jest to przecież sygnał że jest to akceptowane.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 13) | raportuj
7 lipca 2020 o 10:46

@KatzenKratzen: Jeżeli ktoś wykonuje zawód od którego mogą zależeć ludzkie życia, i wykonuje go wiedząc że może kogoś narazić na śmierć, to w moim mniemaniu to on jest piekielny. Nie widzę zbytnio różnicy w tłumaczeniu pomiędzy "piłem", a "nie wyspałem się". Wiedząc w jakim jest stanie i podejmując się pracy to on jest w pełni winny. Nie można zwalać winy na pracownika żabki który sprzedał pól litra, czy na robotnika który robił "drrr". Odpowiedzialny człowiek zrobiłby sobie np. drzemkę po pracy która zniwelowałaby problem wcześniejszego wstawania. A skoro robotnicy łaskawie kończą o 15 i jesteście w wieku emerytalnym/okołoemrytalnym to raczej nie macie dzieci które trzeba ogarnąć i czas na drzemkę na pewno jest. Naprawdę rozumiem że niechciana pobudka może irytować, ale zwalanie winy na robotnika jakoby to on narażał ludzkie istnienia jest nie tyle śmieszne co żałosne. Taki relikt poprzedniej epoki. Wszyscy winni, tylko nie my.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
15 czerwca 2020 o 14:40

Wiele stereotypów umiera jak dochodzi do poziomu pracy, bo tam ważne są już tylko umiejętności a nie mądrości z żarcików. Programistek jest mało, to fakt, ale nie są gorsze od facetów. Mają trochę inny punkt widzenia, bardziej przykładają uwagę do detali, dlatego dobrze mieć w zespole przynajmniej jedną która na planingu zauważy coś czego my nie widzimy. To co faktycznie szkodzi kobietom, to parytety. Dzisiaj gdy jakaś dochodzi do zespołu to nie jest nic specjalnego. Od nowa osoba. Na pewno trzyma poziom, bo gdyby było inaczej to odbiłaby się na rekrutacji. Jeżeli kiedyś ktoś mądry wpadnie że ma być przynajmniej jakiś stosunek mężczyzn do kobiet zachowany (Jak np. w zarządach w Norwegii), to te co chcą łatwą kasę będą miały takie możliwości, a te prawdziwe programistki które dzisiaj konkurują wiedzą, będą wrzucone do wora pod tytułem "usiądź i staraj się nic nie zepsuć".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 maja 2020 o 13:59

Jest to trochę piekielne, ale każdy kij ma 2 końce. Jeżeli ktoś się z tego śmieje, to znaczy że ma na tyle ograniczony umysł że nie potrafi zrozumieć twoich motywacji. A jeżeli ma blokadę już na tym poziomie, to najpewniej w innych sprawach też nie ma zbyt wiele mądrego do powiedzenia. Z drugiej strony, zauważyłem że osoby otwarte na nowe-stare rzeczy są znacznie szczęśliwsze w życiu. Ale co się dziwić. Skoro w gry to grał jak jeszcze komputerów nie było, z karabinu strzelał w wojsku, po co rower skoro ma samochód itp., to siedzi w domu i gnije przed telewizorem (bo to co ciekawe, już przystoi w każdym wieku:) ).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
24 kwietnia 2020 o 8:37

@Saszka999: Ad 1) Po to samo po co zwykły podpis, tylko w formie elektronicznej. Nadal jestem na etacie i zdarza mi się złożyć podpis zwykłym długopisem. Tak samo ma działać PE tylko w formie elektronicznej. Ten punkt bardziej uświadomił mi że dalej nie rozumiesz czym jest PE, bo on nie ma nic wspólnego z DG. Możesz pracować u kogoś na etacie i składać PE w swoim imieniu na firmowych dokumentach. Ad 2) Nie bardzo widzę sens podpisywania emaila do kolegi. PE daje Ci jednak taką możliwość. Gdyby mail był bardzo ważny i odbiorca musiałby mieć pewność że to Ty go wysłałeś (tak, maila da się podrobić i to dość prosty atak), to właśnie świetne miejsce na PE. Ad 3) Od samego początku PE możesz przeprowadzić następujący scenariusz. Generujesz PDF z umową, podpisujesz go swoim PE, wysyłasz kontrahentowi mailem, ten w USA czy Rwandzie podpisuje to swoim PE, odsyła Ci i viola, masz podpisaną umowę. I o ile podpis ręczny jest stosunkowo łatwo podrobić, to żeby podrobić PE ktoś musiałby ukraść Ci klucz prywatny. Do pospisania czegokolwiek nie potrzebujesz żadnej informatycznej infrastruktury. Jak chcesz to możesz podpisać sobie zdjęcie z śmiesznym kotkiem albo utwór muzyczny.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
19 kwietnia 2020 o 18:09

Jak kiedyś się tym interesowałem, to podpis elektroniczny kosztował ponad 300 zł za rok. Przez to nie spotkałem nigdy nikogo kto używa takiego podpisu, a co ciekawe, pracowałem kiedyś w Unizeto (na podpis mieliśmy jakąś śmieszną zniżkę). A skoro nie ma ludzi którzy taki podpis posiadają, to po co firmy mają implementować jego wykorzystanie? Szczególnie że teraz masz darmowy profil zaufany którym zrobisz naprawdę wiele. Druga sprawa, że podpis elektroniczny to znacznie więcej niż autoryzacja w urzędach. Możesz nim np. podpisać wysyłany e-mail lub dokument PDF i wtedy będzie pewność że to ty go wysłałeś/wygenerowałeś a nie ktoś kto się za Ciebie podszywa. Możesz też nim podpisać umowę na odległość i będzie to równie wiarygodne (lub nawet bardziej) niż podpisanie ręcznie papierowego dokumentu. Więc IMHO to nie urzędy/firmy są piekielne, tylko mylisz podpis elektroniczny z tym czym jest profil zaufany nie korzystając jednocześnie z całej reszty tego co oferuje, a czego nie da się zastąpić niczym innym.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
12 kwietnia 2020 o 12:09

@ototot: To bardzo błędne wyliczenie, nie mające odzwierciedlenia w praktyce. Zakłada że każdy każdego dnia spotka inną osobę, nie spotkaną jeszcze przez żadną osobę z grupy zarażonych. Oblicz sobie coś podobnego, ale np. dla szpitala, gdzie personel dziennie spotyka 100 innych osób i zobacz że według takich obliczeń cała populacja dawno by się zaraziła.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 15) | raportuj
12 kwietnia 2020 o 12:00

Widzę sporo hejtu i sporo komentarzy przesiąkniętych nienawiścią. Jeżeli ktoś nie potrafi postawić się w skórze innego człowieka, bagatelizując jego potrzeby, a zdanie później pisze że mamy myśleć o wszystkich i wyzywa tego pierwszego od egoistów, to jest strasznym hipokrytą i ma problemy z podstawami logiki. Nie ma też w sobie grama empatii, a całą mądrość biorą z telewizji. Nie ma więc sensu z takimi ludźmi dyskutować. Beton jest twardy jak to mówią. Ciekawe są natomiast komentarze w stylu "gdyby każdy myślał tak jak ty lub gdyby nie było zakazów". Przecież nie żyjemy w jakiejś post apokaliptycznej rzeczywistości rodem z filmów gdzie tylko najstarsi pamiętają stary świat i porządek. Każdy z nas wie jaka sytuacja była rok temu, czyli w najzwyklejszą wiosnę. Sam zresztą to przedstawiłem. Osób było mniej, bo ludzie nie uciekali na siłę. To zakazy i kary wygoniły ludzi do miejsc do których normalnie nie chodzą. Żeby nie było, zgadzam się z zamknięciem miejskim bulwarów czy ogólnie miejsc gdzie ludzie się gromadzą w sporej ilości. Las, czy odosobnione miejsca nimi nie są i nie zrozumiem zakazów. Mówicie o tym że da się zarazić po wbiegnięciu w chmurę wirusów którą ktoś zostawi i która może utrzymywać się przez kilkanaście minut. Owszem, pewnie macie racje. Tylko jak to się ma do zakupów sklepowych? Na rowerze w chmurę wjadę przez ułamek sekundy. W sklepie spędzam 10-20 minut bo to jednak zakupy na tydzień. Jeżeli ktoś taką chmurę rozsiewa, to jest ona w każdej alejce i na każdym produkcie przekazywana przez każdego klienta. Czy naprawdę uważacie że rower/spacer jest groźniejszy niż chodzenie do sklepu po batona? Mam prośbę do ludzi którzy uważają mnie za głupka czy ignoranta. Porównajcie mój sposób życia, z waszym i napiszcie z ręką na sercu że robicie więcej niż ja. Wychodzę z domu raz w tygodniu do sklepu i 2-3 razy na rower/spacer, ale w ciągu tego czasu mijam może łącznie 15 osób. Znacznie bardziej niebezpieczne są zakupy w sklepie. A jaki tryb życia wy prowadzicie? Czy jeżeli nie możecie pracować z domu, to wykorzystaliście już urlop na ten rok żeby przesiedzieć w domu ten trudny okres? Czy prosiliście o zmniejszenie etatu np. do 3/4 na ten czas w ramach walki o zdrowie? Czy nie przestaliście korzystać z komunikacji miejskiej jako potencjalnej jedzącej puszki z chmurami wirusów? Wieszczy wiedzących ile kto ma lat i tym podobnych personalnych ataków pozwolę sobie nie komentować.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2020 o 12:01

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
4 kwietnia 2020 o 0:48

Dziwię się takim podejściom. Pracowałem z domu dość długo, i na pełną metę to faktycznie męczące. Większość firm jednak dopiero teraz otworzyła się na taką możliwość i pokazując że pracując zdalnie nie masz mniejszej wydajności, zapewniasz sobie możliwość pracy zdalnej gdy ty tego chcesz. A przyjdzie czas, że chcesz wyjechać na wakacje zaraz po pracy bez stania w korkach, czy przerwa na lekarza 300m od domu. Wirus przyniósł wiele złego, ale to że zmusił część pracodawców do otwarcia się na home office gdzie jest taka możliwość to akurat wielka zaleta.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
15 marca 2020 o 7:56

Nie rozumiem jak można iść na studia tylko dla rodziców. Przecież to są przynajmniej 3 lata dorosłego życia.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 18) | raportuj
14 marca 2020 o 10:53

Ostrożność jest dobra. Przesadna panika już nie. Tak już napisali wcześniej, jeżeli syn ma wirusa, to ojciec najprawdopodobniej też. Cieszy mnie że ludzie potrafią przyjąć sytuację na poważnie. Boli mnie jednak że brakuje im empatii. Może warto wejść w skórę drugiego człowieka? Szansa że jest ignorantem jakaś jest, ale raczej małą. Obstawiam że musiał iść do pracy i naprawdę nie miał co z dzieckiem zrobić. My ludkowie na UoP mamy super sytuację. Rząd nam zapewni zasiłek opiekuńczy i ten jeden rodzic może siedzieć w domu z dziećmi do końca zamknięcia szkół/przedszkoli. Ale co z ludźmi z działalnością (a na takiej jest pewnie kierowca)? Nie tylko nie przerwą pracy, bo sama umowa z kontrahentem pewnie wymaga zastępstwa w takim przypadku, ale też muszą płacić pełny zus i chorobowe. Uważam że to ty byłaś piekielna, a to dostawcy trzeba współczuć. Nie dość że musi pracować, to jeszcze od państwa żadnej pomocy.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
12 marca 2020 o 10:24

@szafa: Państwo podnosi podatki bo musi rozdawać. Wcale aż tyle nie potrzebujemy, a zamiast dofinansowywania wielu rzeczy wystarczyłoby poluzować klin podatkowy by ludziom żyło się lepiej. Z tym uciekaniem, to zawsze znajdzie się sposób na ucieczkę, pytanie jak długo będzie się ludziom chciało to robić. Jak ludzie wchodzą w drugi próg, to część przechodzi na B2B, a części nie chcę się kombinować, lub po prostu nie umieją i zostają na UoP. Jak wejdzie (czy już weszła), ustawa że jedna faktura w miesiącu to nie B2B, to część zlikwiduje działalność, a kolejna cześć będzie wystawiać fałszywe minifaktury i płacić podatek od niczego, byleby tylko zachować 19%. Taka wojna państwo-człowiek będzie trwała, aż odsetek kombinatorów stanie się nieopłacalny do ścigania, ale zawsze ktoś będzie. Ja osobiście jestem już zmęczony tym kombinowaniem i siedzę na UoP, ale głównie dlatego że żona zarabia bardzo mało i mam praktycznie podwójny próg. Część owszem, kradnie i kombinuje. Mała część. Ta znacznie większa część, po prostu nie chce być wykorzystywana.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
12 marca 2020 o 10:12

@santiraf: Korwin zgubił się w tym co myśli i mówi już kilka lat temu, a od kiedy spiknął się z narodowcami to całkiem mu odwaliło. Te 10 lat temu naprawdę miło się słuchało o wolności gospodarczej, trochę utopijnej, no ale alternatywy nie było. A teraz? Wolność gospodarcza owszem, ale to z kim mam się wiązać i na jakie marsze chodzić to już jednak sprawa państwa, a raczej problem państwa przed którym musi mnie bohatersko obronić. Byłem kiedyś jego zwolennikiem, ale jak to szło "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść".

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
6 lutego 2020 o 21:06

@Aqaqq: Dokładnie, branża IT, czyli chyba najlepszy rynek pracownika obecnie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
15 stycznia 2020 o 20:04

Jeszcze lepsze jest zaglądanie do portfela. Pal paczkę fajek dziennie - jest ok. Nie pal, ale wydaj raz na kilka lat 8000 zł na komputer - jesteś niepoważny.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 grudnia 2019 o 11:28

@tomatek: Miała trochę racji, ale jej cel był jeden - zatrudnić jelenia. Nie wiem ile się płaci księgowym, ale wydaje mi się że minimalnej raczej nie zarabiają. Mi też kiedyś powiedziano że za takie pieniądze jak śpiewam to nie mam szans znaleźć zatrudnienia z moim doświadczeniem. Miesiąc później byłem umówiony na 3 rozmowy, z czego na dwóch przyjęli moje warunki, więc ktoś chciał mnie bezczelnie oszukać.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 grudnia 2019 o 11:20

Jeżeli w firmie używa się zupełnie innych programów, wystawia inne faktury i wszystko jest na tyle inne że doświadczenie ze zwykłej firmy nie znajdzie zastosowania, to działa to też w drugą stronę i doświadczenie z tej konkretnej firmy jest nic nie warte gdzie indziej. To nie jest precedens i się zdarza, dlatego firmy wszystko standaryzują, a jeżeli ktoś ma kaprys lub musi pracować w czymś unikalnym, to właśnie musi za to dopłacić w porównaniu do standardowych wynagrodzeń na dane stanowisko. Także jeżeli chciałeś te 3k, to tak naprawdę chciałeś 3k + doświadczenie, a bez doświadczenia wychodzi drożej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 grudnia 2019 o 22:18

Najgorzej gdy ktoś potencjalnie ważny dla dziecka nie może znaleźć czasu na odwiedziny i myśli że kupując drogi prezent wszystko rekompensuje. Ja wiem że świat się zmienia, i obecnie niczego nie trzeba, ale albo cię ktoś obchodzi i znajdziesz godzinkę raz na dwa tygodnie albo nie udajesz że ci zależy.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
6 czerwca 2019 o 14:49

@urbankrwio: Sprzątaczki muszą być, bo przecież księgowa nie będzie odkurzać biura czy myć okien. Jednak miło jest gdy wystarczy tylko poodkurzać, a nie sprzątać jak po wycieczce pierwszoklasistów do McDonalda. Każdy kto przepracował przynajmniej kilka lat miał sytuację gdzie jego praca poszła na marne. Ja nie raz robiłem coś w projekcie, czasem nawet miesiąc czy dwa, a potem przyszła z góry informacja że zmieniamy kompletnie zamysł i całość jest niepotrzebna. I ok, zapłacili mi za to, były to moje obowiązki, ale jednak przykro trochę że włożyłeś w coś tyle pracy i wszystko jak krew w piach. Generalnie uważam że mimo tego że ktoś wykona coś za mnie, to nadal łapy mi nie ukręci jak w wytrę po sobie blat jeżeli rozleję zupę w kuchni pracowniczej. Ale ja to taki świrus jestem że nawet po dwójce w toalecie używam szczotki żeby zostawić po sobie porządek więc pedanta słuchać nie musisz.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
3 czerwca 2019 o 11:45

@Magda43: Toż yamaha virago 535 to piękny motocykl. Silnik jak na choppera niewielki, ale w V2. Nie widzę cienia powodu do podśmiechiwania. Z mojej ETZ na zlotach nikt się nie śmiał. Był to sprzęt na tyle wiekowy że budził nawet zaciekawienie. Przedstawione sytuacje to typowo drogowe akcje. LWG.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
3 czerwca 2019 o 9:46

Prywatny router to faktycznie temat rzeka. Infrastruktura neostrady w mojej okolicy jak tak kiepska, że raz na pół roku mam problem z internetem. A jako że podstawowy router nie spełnia moich potrzeb, mam swój lepszy. Gdy pada ten nieszczęsny internet, to ZAWSZE osoba po drugiej stronie słuchawki obwinia mój router. Nic to że podłączony jest w ten sam sposób. Własny router = moja wina. Wtedy muszę wyciągnąć stary z szafki, podłączyć i dopiero mogą zająć się sprawą. Po złożeniu problemu technicznego naprawa zawsze jest zdalna. Coś tam resetują na centrali i dzwonią że naprawione. Więc nie jest to problem routera, a połączenia gdzieś u operatora. Za to najłatwiej jest olać sprawę "bo jest inny router".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
30 maja 2019 o 10:26

@SirCastic dobrze mówi. Nawet jeżeli leżysz lub siedzisz przy ćwiczeniu, to po skończeniu serii wstajesz. Możesz stać, chodzić w kółko, ale nie powinno się siedzieć.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »