Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Niania_Frania

Zamieszcza historie od: 23 lipca 2020 - 12:00
Ostatnio: 19 kwietnia 2024 - 11:42
  • Historii na głównej: 28 z 29
  • Punktów za historie: 3155
  • Komentarzy: 28
  • Punktów za komentarze: 146
 

#34359

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W II klasie podstawówki zorganizowaliśmy Mikołajki. Miałem mądrą Panią wychowawczynię, która wiedząc, że rodziny dzieci w klasie mają różne statusy majątkowe, powiedziała, żeby prezenty były symboliczne i nawet mogą być ręcznie wykonane. Więc luzik, postanowiłem się nie wyłamywać z zabawy.

Wylosowałem koleżankę, raczej z zamożniejszej rodziny. Z pomocą mojej ukochanej wolontariuszki, zrobiłem ślicznego łabędzia z papieru. Początkowo było mi trochę głupio za taki prezent, ale w miarę jak wkładaliśmy w to pracę, byłem coraz bardziej dumny. Zwłaszcza, że dokleiliśmy do ogona prawdziwe piórka, a wszystkie opiekunki domu dziecka, którym nie omieszkałem się pochwalić, kiwały z podziwem głowami i przekonywały, że na pewno mój prezent się spodoba.
Zapakowałem łabędzia w kartonik, żeby go nie uszkodzić i zadowolony zabrałem do szkoły.

Tylko okazało się, że niewiele osób dostosowało się do rady Pani. A dokładnie-tylko ja. Większość prezentów to były pistolety na kulki, porcelanowe figurki i skarbonki (ja dostałem kubeczek ze swoim imieniem, ogromnie się ucieszyłem).
A moja papierowa duma? Już na przerwie wylądowała w koszu na śmieci. Myślałem, że łabędź się uszkodził dlatego został wywalony. Ale nie.
Najokropniejsze nastąpiło dzień później.

Siedzieliśmy na przerwie w sali, Pani sprawdzała zeszyty. I nagle wpada baba z pretensjami, że z jakiej racji ona wydała ileś tam (10 chyba) złotych na prezent, a córka wróciła z niczym, bo dostała tylko jakieś "PAPIEROWE G...!"
Boże, do tej pory pamiętam, jak mnie paliło w środku ze wstydu jak to usłyszałem. Byłem pewien, że wszyscy wiedzą i na mnie patrzą. Pani zabrała matkę z sali, żeby nie robiła awantury przy nas, a później zrobiła nam pogadankę na typu "prezenty nie są najważniejsze".

Co do koleżanki i jej matki... cóż, niech żałują, bo łabędzia (którego oczywiście w koszu nie zostawiłem), mam do dzisiaj i prezentuje się on na telewizorze na pewno lepiej niż jakiś chiński bibelot.

szkoła

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1187 (1227)

1