Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

OSP

Zamieszcza historie od: 13 lutego 2012 - 14:42
Ostatnio: 6 kwietnia 2024 - 15:28
  • Historii na głównej: 79 z 120
  • Punktów za historie: 35741
  • Komentarzy: 263
  • Punktów za komentarze: 1814
 

#79206

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Gdzieś przeczytałem, że obecnie więcej ludzi ginie podczas robienia "selfie" niż zabijają rekiny. Wczoraj w to uwierzyłem.

Wyjazd o 2 w nocy do pożaru drewnianego pustostanu. Po dojechaniu na miejsce wziąłem bosak i zabrałem się za rozwalanie przybudówek żeby kolega mógł zagasić ogień. Pracowaliśmy w strefie zadymionej więc mieliśmy na sobie aparaty ODO(ochrony dróg oddechowych).

W pewnym momencie złapałem hakiem za ściankę i szarpnąłem żeby ją obalić. Obaliłem, ale przy okazji wpadłem na idiotę który robił "selfie" ze strażakami w tle.

Nie wiem czy ktoś mu mówił, że jest tam niebezpiecznie i żeby tam nie chodził, ale zastanawia mnie jedno: Jakim bezmózgiem trzeba być żeby pchać się między strażaków do strefy zadymionej tylko po to by zrobić sobie zdjęcie.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (220)

#67832

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyjazd sprzed tygodnia

Sobotnie popołudnie. Syrena wyje. Zbiegamy się całą masą, bo zwykle jest to czas wolny. Pierwszych ośmiu przebiera się i wyjeżdża na akcję.

Po drodze dowiadujemy się, że mamy wyciągać psa ze studni. Na miejscu okazuje się, że pies jest na opuszczonej posesji w suchej studni na dnie. Pies był agresywny nie mogliśmy do niego zejść. Wezwaliśmy więc weterynarza. Zanim przyjechał wypytaliśmy właścicielkę sąsiedniej posesji o tego psa.

Okazało się, że pies siedzi w studni prawdopodobnie od wtorku, bo wtedy sąsiadka znalazła 2 szczeniaki obok tej studni. W sobotę zaś usłyszała psie piski i zaczęła szukać tego psa. Po krótkich poszukiwaniach udało się jej zlokalizować źródło dźwięków. Piszczenie dochodziło z starej studni przykrytej betonową pokrywą.

Gdy weterynarz przyjechał i dał psu środek uspokajający, wyciągnęliśmy go i przekazaliśmy weterynarzowi, który prowadzi lokalne schronisko dla psów.

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 216 (392)

#65763

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim regionie rozdawane są jabłka. ZA DARMO.

Nasza sołtyska załatwiła całego tira jabłek dla wsi. Poprosiła nas strażaków o pomoc przy rozładowaniu tych owoców. Pomogliśmy, ale ludzie nam nerwy zszargali.

Jeden ze strażaków przyjechał wózkiem widłowym i rozładowywał palety. My zaś operowaliśmy tzw. "żabą" na naczepie. Jeden z nas pilnował porządku na placu, ale za diabła nie mógł tego zrobić, bo gdy wyładowaliśmy pierwszą paletę, ludzie rzucili się na nią jakby od lat nie widzieli jabłek. Nikt nie patrzył gdzie jest wózek, ludzie wręcz wchodzili mu pod koła byleby się do nich dobrać. Miejscowe pijaczki chciały brać całe palety na zacier. Nikt nie słuchał strażaka, który próbował pilnować porządku.

Gdy zagroziliśmy, że nie będziemy więcej rozładowywać jeśli nie będzie porządku, to zaczęło się od wyzwisk, ale później ludzie się trochę uspokoili i rozładowywaliśmy dalej.

Jeśli tak jest wszędzie, to ja mówię: ludzie ogarnijcie się trochę!

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 481 (545)

#65632

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłem we wtorek u spowiedzi w mieście, w którym byłem tylko przejazdem. Byłem, ale się nie wyspowiadałem, gdyż jeśli ksiądz korzystając ze spowiedzi prowadzi agitację polityczną, to dla mnie jest to obraza sakramentu.

Tak więc, gdy ksiądz podczas nauki zaczął agitować kandydata na prezydenta, po prostu wstałem i wyszedłem.

A potem ludzie się dziwią czemu coraz mniej młodzieży uczęszcza do kościoła.

Miasto na R

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 407 (647)

#64750

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia przekazana przez znajomego.

Pewien pan chciał przegonić kreta ze swojej działki. Dookoła działki miał szpaler dość dużych tuj (żywotników), a krety lubią pod nimi siedzieć. W celu wygnania kretów rozkopał kretowisko i nalał do środka benzyny.

Parę minut później wpadł na kolejny "genialny" pomysł: żeby ostatecznie pozbyć się kretów ową benzynę podpalił. Podobno jak pieprznęło, to słychać było w połowie wsi. Dodatkowo zajęły się mu tuje i potrzeba było straży pożarnej. Spaliło się pół szpaleru.

A strażacy jak się dowiedzieli co zrobił, pokładli się ze śmiechu.

Wieś

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 540 (604)

#58634

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nienawidzę trawowypalaczy!!

Właśnie wróciłem do domu z akcji. W domu nie było mnie od 10, wtedy ktoś podpalił trawy w mojej wsi. Wyjechaliśmy, zgasiliśmy sami bez pomocy PSP. Wracamy, dojeżdżamy do remizy i wywołuje nas oficer dyżurny z PSP, każąc jechać do kolejnego pożaru.

Znowu trawy, znowu jakiś idiota podpalił i trzeba to ugasić i to szybko, bo niedaleko jest młodnik (młody las sosnowy) i jak się zajmie, to we 2 wozy (mieliśmy wspierać OSP z KSRG) nie damy rady. Gdy meldujemy o zakończeniu działań, dyżurny kieruje nas na trzeci pożar.

Tym razem trawy i las samosiejka (na szczęście dość rzadki), a koło lasu jeszcze zwalone siano w kupę i to dużą. Samo ugaszenie traw poszło szybko, aczkolwiek 2 wozy się zakopały i musieliśmy je wyciągnąć. Najdłużej zeszło z tym sianem, które się zapaliło. Musieliśmy to wszystko rozrzucić i zlać wodą. W międzyczasie skończyła się woda na obu wozach które zostały. Na bazę docieramy o 18:30.

Mam nadzieję, że jutro nie będzie pożarów traw.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 522 (602)

#51670

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/51665 przypomniała mi podobną.

W mojej miejscowości jest zakręt o 90 stopni, gdzie jadąc dzięki właścicielowi posesji na rogu nie widać co jest za zakrętem. Odizolował się on od drogi rzędem tuj wzdłuż granicy działki.

Mamy alarm. Po wyjeździe najkrótsza droga wypadła właśnie tamtędy. Jedziemy na sygnałach, dojeżdżamy do zakrętu, a za zakrętem mamusia z dzieckiem w wózku. Na środku drogi.

Kierowca dał ostro po hamulcach i na szczęście się zatrzymał. Nami na tyle rzuciło straszliwie, byłoby chyba dwa wstrząśnienia mózgu gdyby nie hełmy. Zaś mamuśka zaczęła się drzeć, że jeździmy jak wariaci, że dziecko jej obudziliśmy, że ona to zgłosi na policję.

Kobieta miała szczęście, że jechaliśmy Żukiem, którego ciężko rozpędzić pow. 60km/h i jest lekki (ok. 2,5t z ludźmi i sprzętem), bo gdyby jechał jakieś większy i szybszy wóz, zostałaby z niej i jej dziecka mozaika wkomponowana w asfalt.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 545 (635)

#51625

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia od znajomego z OSP będącej w KSRG.

Syn gospodarza miał zebrać siano w balach i nie zdążył z jednej łąki zabrać ich przed deszczem. Zaraz po deszczu pojechał i zebrał. Wrzucił też to siano do stodoły, a na wierzch rzucił suche, żeby ojciec się nie spostrzegł.

Kilka dni później słoneczko porządnie dogrzewało, było gorąco i w stodole nastąpił samozapłon mokrego siana. Gospodarz zaraz stwierdził, że to sąsiad podpalił mu stodołę, bo widział go jak kręcił się godzinę wcześniej koło jego stodoły. PSP uznała sąsiada za niewinnego i określili przyczynę pożaru jako samozapłon, ale gość nie uwierzył bo jak powiedział: "Sąsiad ma znajomych w PSP i dlatego go bronią."

Dwa dni później w nocy wezwanie do tej samej wsi. Pali się stodoła sąsiada. Teraz jest pewność, że to podpalenie.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 727 (769)

#51268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana mi przez strażaka, który uczestniczył w gaszeniu pożaru w Kuźni Raciborskiej (http://www.ospraciaz.pl/readarticle.php?article_id=10 - dla niezorientowanych w temacie).

Z naszego województwa (jak zresztą ze wszystkich) wysłano kolumnę wozów. Kolumna formowała się w mieście wojewódzkim. W każdym powiecie formowały się mniejsze kolumny które wysyłano do stolicy województwa. Ze stolicy naszego powiatu jest do stolicy województwa 35 km.

Po drodze, około 10 km od stolicy powiatu, pali się las z którego pożarem lokalna OSP sobie nie radzi. Większość dowódców wozów zadeklarowała chęć pomocy lokalnej OSP, ale dowódca kolumny odmówił, twierdząc że mają być jak najszybciej na miejscu zgrupowania.

15 wozom strażackim nie zeszłoby ugaszenie tego pożaru długo. Później te same wozy stały 8 godzin pod komendą wojewódzką PSP, oczekując na inne jednostki.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 387 (459)

#50338

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z największego pożaru w jakiego gaszeniu uczestniczyłem.

Późną wiosną paliła się stodoła 25x15m. W środku był dość spory zapas siana i ponad 30 krów. Stodoła była kryta eternitem, przez co jej pożar było słychać w promieniu ok. 1,5km (dla niezorientowanych w temacie mocno nagrzany eternit strzela). Odłamki dachu spowodowały wybicie szyb w dwóch domach i trzech samochodach strażackich. Akcja trwała ponad 14 godzin. Szkody wynikłe z pożaru oszacowano na ćwierć miliona złotych.

A to wszystko dlatego że jeden pijaczyna uznał, że gospodarz-wdowiec bałamuci mu żonę. Kobieta ta odeszła od niego(pijaka) kilkanaście lat wcześniej, zorientowawszy się o poślubieniu człowieka mającego na celu przetwarzanie dowolnych ilości alkoholu na filtrat nerkowy.

Gospodarz zaś owdowiawszy kilka lat wcześniej, mający już dorosłych synów i mimo pięćdziesiątki na karku wciąż sprawny, poszukiwał kogoś kto zająłby się domem zanim pojawiłaby się jakaś synowa. Zatrudnił więc tę kobietę.

Na tej podstawie pijaczek dokonując skomplikowanych procesów myślowych, uznał że posiada wybujałe poroże. Z zemsty podpalił więc stodołę gospodarza.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 733 (783)