Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

OSP

Zamieszcza historie od: 13 lutego 2012 - 14:42
Ostatnio: 17 marca 2024 - 16:40
  • Historii na głównej: 79 z 120
  • Punktów za historie: 35740
  • Komentarzy: 263
  • Punktów za komentarze: 1813
 

#35884

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Osy i szerszenie. Naprawdę groźne owady, szczególnie te ostatnie.

Pewien stary gospodarz (ok.60lat) chciał usunąć gniazdo os ze strychu starego domu (drewniany, dodatkowo jeszcze powała była ocieplona sianem, jak to w starych domach często bywa). My strażacy usuwamy gniazda os i szerszeni, ale trzeba za to zapłacić. Gościu więc wymyślił, że użyje starego sposobu i nie będzie płacił.

Polał nocą (ważne, bo na noc osy wracają do gniazda, a jeśli nie spalisz wszystkich, to najdalej za miesiąc będziesz miał kolejne gniazdo) naftą albo benzyną gniazdo i podpalił. Gniazdo się zapaliło, ale nie zdążyło nasiąknąć i jedna z płonących kropli spadła na siano. Suche siano płonie szybko, tak samo jak suche drewno.

Zanim PSP tam dojechało, dom się spalił, a dziadek miał szczęście że przeżył.

Powiedzcie mi więc, czy nie bardziej opłacałoby się wezwać strażaków, którzy usunęliby fachowo osy i zapłacić te 200 czy 300 złotych (koszty wyjazdu)?

Wiejskie sposoby.

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 546 (606)

#35429

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historie Werbeny o Damianku przypomniały mi o pewnym piekielnym bachorze.

W tamtym roku w I tygodniu lipca prawie codziennie wyła nasza syrena i były to fałszywe alarmy. Syrena wyła, bo ktoś wciskał przycisk alarmowy. Oczywiście nie wiadomo od razu po przybyciu do remizy, że alarm jest lipny (mamy selektywne wywoływanie), więc się zbieramy i łączymy się radiowo z PSP. Oni odwołują alarm. I tak przez cały tydzień.

Pod koniec tygodnia uradziliśmy że czas z tym skończyć, więc jeden strażak będzie dyżurował w remizie. W poniedziałek i wtorek nic się nie działo - dyżurni robili porządki w obejściu. W środę zaś robiłem porządek w środku i prałem co brudniejsze koszarówki (mundury). I wtedy dzieciak się odważył i włączył syrenę. Wyszedłem, patrzę, nigdzie pożaru, więc dawaj za bachorem. Dorwałem i przyprowadziłem do remizy - już był naczelnik i dwóch innych strażaków.

Oczywiście wszyscy wkurzeni, że fałszywy alarm, bo mają robotę w domu, więc uznaliśmy, że nie będziemy wzywać policji, a dzieciak zapozna się z trzonkiem topora strażackiego. Oczywiście wszyscy się rozeszli do domów, a ja zostałem bo musiałem dokończyć pranie. Po 15 min wpada tatulek i drze się, że jak tak można żeby dziecko bić, że dzieciak musi się wyszaleć, że to głupie żarty. I pewnie doszłoby do rękoczynów jakbym nie miał na podorędziu toporka. Jak się już trochę uspokoił, zapytałem:
- A wolałby pan jakbyśmy wezwali policję? Bo to jest karalne.
Po tych słowach tatulek się zmył.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 603 (643)

#34914

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielni Policjanci.

Byłem akurat u znajomego gospodarza po mleko, gdy na jego łące ktoś podpalił trawy. Tak więc mleko zostaje u gospodarza, a ja lecę do remizy. Zbijam szybkę i wciskam przycisk alarmowy (włącza się syrena), po 15 min jest nas 5 i więcej nie będzie, więc pakujemy się do "Żuka" i jedziemy.

Na miejscu jest już PSP i Policja (niestety młode chłopaki, niedawno po szkole). My gasimy, a policjanci próbują wmówić gospodarzowi, że to on podpalił trawy. Nieważne że w ten sposób straciłby dotacje unijne, nieważne że ma świadka, który może poświadczyć że był gdzie indziej, on podpalił i koniec.

Jak ugasiliśmy te trawy, to gospodarz zawołał:
- OSP, chodź tutaj i powiedz tym "panom" gdzie byłem gdy wybuchł pożar.
Dopiero jak poświadczyłem jego wersję, odczepili się od niego i odjechali niepyszni, bo nie wręczyli mandatu.

policja

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 656 (730)

#34396

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat.

Żniwa. Po skoszeniu pola jeden gospodarz postanowił spalić słomę (skosił jako jeden z pierwszych). Słoma leżała w wałach, więc facet pomyślał że jak podpali na końcu, to wszystko się bezproblemowo spali. Podpalił i pojechał do domu. Nie wiem czy dojechał do domu w momencie gdy zaczęła wyć nasza syrena.

15 minut później wyjeżdżamy i po 10 kolejnych docieramy do pożaru. W tym czasie zdążyło się spalić całe pole tego gospodarza i trzy pola kolejnych gospodarzy z niezebranym zbożem, ogień zaś doszedł do nieużytku pełnego trzcin.
To cholerstwo jak zacznie się palić, generuje płomienie wysokie na 10m. Dodatkowo wiatr kieruje ogień w stronę stacji paliw. Jeśli dojdzie do tej stacji, to z naszej miejscowości zostanie malowniczy krater po wybuchu...

Na szczęście ogień udało się ugasić jakieś 20m od CPN.

Nasz kochany gospodarz miał w tym czasie odwiedziny miłych panów w niebieskich mundurach.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 799 (845)

#33862

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed roku.

Nad moją miejscowością było oberwanie chmury.
Wyszło słońce i naczelnik jednostki dostał telefon z prośbą o wypompowanie wody z piwnicy. Zebrało się nas 4 i pojechaliśmy wypompować wodę. W trakcie gdy my wypompowywaliśmy wodę, zaczęła spływać woda z pól.

Niestety w mojej miejscowości zablokował się przepust pod drogą. Wody zaczyna przybywać w zastraszającym tempie i mieszkańcy tej ulicy wezwali straż pożarną. My też skończyliśmy, więc przyjechaliśmy pompować. Z całego powiatu ściągamy pompy szlamowe( wbrew nazwie nie służą do pompowania szlamu lecz brudnej, zanieczyszczonej wody) i dawaj pompować. Po godzinie jest 5 pomp wysokowydajnych (2000l/min każda) i kilkanaście mniejszych pomp (1000-500l/min) a wody wciąż przybywa.

Gdy woda znajduje się już 0.5m od budynków mieszkalnych, komendant powiatowy podejmuje decyzję żeby poblokować przepusty w polach i zmniejszyć dopływ wody. Ładujemy więc na "Żuka" kilkanaście bali słomy i jedziemy w pola.

Przepusty poblokowane, wody zaczyna ubywać, domy uratowane. Hip, hip, hurra? Nic bardziej mylnego.

Tydzień później dowiaduję się, że swoją akcją zniszczyliśmy nieużytek. Znowu strażacy są "be", nieważne, że uratowaliśmy kilka domów i drogę gminną przed podmyciem, ważne że zniszczyliśmy sołtysowi ugorek (od tej pory sołtys nas bardzo nie lubi).

PS. Mam apel do użytkowników Piekielnych: Nie wyrzucajcie śmieci do rowu, właśnie przez to blokują się przepusty i są podtopienia.

Walka z oberwaniem chmury.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 603 (649)

#33855

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nienawidzę debili którzy swoim niestosowaniem przepisów przysparzają nam strażakom pracy.

Pan X postanowił że po stracie stodoły, siano będzie magazynował w stogu. Siano zebrał przed Euro i złożył w stóg 5m od młodnika (młody las sosnowy)...

Wczoraj w tym stogu nastąpił samozapłon, oprócz stogu spalił się cały młodnik i część starego nieużytku (łącznie hektar lasu i hektar nieużytku). Zgodnie z przepisami nie wolno robić stogów tak blisko lasów (100m od lasu, zabudowań i drogi, dodatkowo stóg powinien być oborany w promieniu 5m) więc winny jest znowu pan X.

Coś mi mówi, że znowu w opinii ludzi ze wsi winni będą strażacy.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 470 (514)

#34591

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia świeża, że aż parzy.

Często bywam w Urzędzie Gminy, więc odbieram prenumeratę czasopisma "Strażak" dla naszej jednostki. Dziś, jako że zebrało się kilka numerów, poszedłem do naczelnika po klucz do remizy w celu zostawienia tam czasopism.

Idąc do remizy przechodziłem przez kładkę i zobaczyłem bawiące się na niej dzieci. Zwróciłem dzieciakom uwagę żeby zeszły z kładki i nie bawiły się na niej. Po chwili wracam z remizy i przechodzę z powrotem przez kładkę. Nie wiem czy odszedłem na 100m gdy usłyszałem plusk - dzieciaki urządziły sobie konkurs "kto dalej wskoczy na kładkę".

Wróciłem się i patrzę, a tam jeden chłopiec po krocze w mule i po piersi w wodzie. Mówię mu żeby się nie ruszał bo opadnie bardziej i będzie go ciężej wyciągnąć, a sam idę po bosak (remiza jest ok. 100m od tej kładki). Po chwili wracam, a na miejscu jest już ojciec tego dzieciaka. Chłopiec w międzyczasie się wiercił, więc ma już wodę po brodę. Podaję dziecku bosak (dla niezorientowanych http://www.sklepzeglarski.com/images/bosaklobox.jpg - tylko nasze są zaostrzone, ale bez przesady), a ojciec do mnie:
- Czemu podajesz mu idioto ostre, powinieneś urwa tam wejść i go ratować, przecież jesteś urwa, strażakiem. - I dalej w ten deseń tylko z większą ilością mięsa.

W końcu się zdenerwowałem i powiedziałem:
- Nie pasuje, właź pan i go wyciągaj.
Usłyszałem tylko:
- Teraz ci pokażę durny uju jak się to robi.

Jak trzeba było go potem wyciągać, bosak nie był już taki "ostry".

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1087 (1125)

#30889

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z czasów komuny.

Manewry wojskowe.
Na manewrach czołgi miały spalić X litrów ropy. No, ale nasi tankiści byli oszczędni i spalili 2000 litrów mniej. Mieli wykorzystać więc dowódca 2 godziny przed odjazdem aby uniknąć kłopotów kazał spuścić nadmiar do leja po pocisku artyleryjskim w lesie. Godzinę później zaczął się ostrzał artyleryjski i jak na złość pocisk piep**nął w ten lej, w którym było paliwo. Ropa się zapaliła, a od ropy 10 ha lasu.

Poligonowa jednostka Straży Pożarnej miała 2 stare transportery opancerzone przerobione na wozy gaśnicze (każdy 8tys. litrów wody) z czego jeden w remoncie, więc za ChRL nie opanują tego pożary sami. PSP wpuścić nie mogą, bo prawo nie pozwala uczestniczyć jednostkom cywilnym uczestniczyć w gaszeniu poligonu (może już się zmieniło, ale wtedy tak było).

Na szczęście dowódca czołgów był dość mądrym człowiekiem i kazał czołgistom jeździć dookoła pożaru i wywracać drzewa robiąc przecinkę, która powstrzymała pożar.

Wojsko+Straż Pożarna

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 521 (561)

#27616

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaczęła się wiosna, zaczęły się pożary traw.

Moja jednostka w sobotę i niedzielę wyjeżdżała 4 razy!! Dla porównania, roczna ilość wyjazdów zazwyczaj wychodzi ok. 20.
Podczas wyjazdu w sobotę zdarzyła się jedna ciekawa historia.

Otóż pewien pan X chciał sobie wypalić trawę w obejściu. No i wypalił, ale od trawy zajęła się stodoła z sianem, więc X zadzwonił po straż. X mieszka na samym końcu wsi, w odległości 500m od drogi gminnej, prowadzi do niego błotnista droga, którą wiosną i jesienią przejedzie tylko czołg, a i w to wątpię. 500m linii gaśniczej nie opłaca się ciągnąć, ale X ma szczęście w nieszczęściu - 80m od stodoły ma rzekę. My zaś musimy przenieść motopompę przez 600m błocka, no i zanim to zrobiliśmy stodoła się już prawie spaliła.

Dogasiliśmy i KAR (Kierujący Akcją Ratowniczą) rozkazuje:
- Jeden do motopompy, 3 z widłami wyrzucać to siano na trawę, 2 do węża i zalewać to, reszta tłumice, łopaty i gasić trawy, a pana, panie X proszę do mnie, mandacik wypiszemy. (Taki mandat wynosi 8-10tys. PLN).

Pan X próbował się wszystkiego wyprzeć, ale gdy KAR powiedział mu, że mają nagrane jego zgłoszenie o pożarze, to zmiękł i przyjął mandat.

Piekielna w całej tej historii jest reakcja ludzi ze wsi.
Otóż wszyscy twierdzą, że nie dość, że nie uratowaliśmy stodoły X, to jeszcze daliśmy mu niebotyczną karę w wysokości 100tys PLN. Ot, przykład głupoty ludzkiej.

Straż Pożarna

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 642 (698)