Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

OSP

Zamieszcza historie od: 13 lutego 2012 - 14:42
Ostatnio: 6 kwietnia 2024 - 15:28
  • Historii na głównej: 79 z 120
  • Punktów za historie: 35742
  • Komentarzy: 263
  • Punktów za komentarze: 1814
 
zarchiwizowany

#43224

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kupiłem sobie dziś świńskie łajno w celu nawożenia grządki. Pełny wóz łajna, czyli ładując musiałem sobie trochę pomachać widłami.

Przyjechałem do domu i zobaczyła mnie sąsiadka. Po chwili przyszła do mnie z pytaniem czy nie oddał bym jej części tego "towaru"("Przecież ma pan więcej niż potrzebuje!"). Gdy powiedziałem, że nie, zostałem okrzyknięty chamem i prostakiem. Chwilę potem przychodzi jej syn - byczek z siłowni. Też chce to samo. Grozi że mnie pobije jeśli nie dam. Pokazuję mu "figę" i dalej spokojnie rozmiatam gnój po grządce.

Młody wyciąga spory(ostrze ponad 15cm)nóż. No cóż, ma nóż, to się go pytam: "Umiesz rzucać tym nożem? Jak nie, to ...(uciekaj stąd szybko)". Na jego szczęście się ulotnił.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (244)

#42779

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj odwiedzili mnie policjanci z nakazem przeszukania w związku z podejrzeniem o nielegalną produkcję alkoholu.

Nie znaleźli nic, oprócz 50-litrowej butli wina i kilkunastu butelek po wódce pełnych wina. Oczywiście w butli młode winko. W związku z tym, że nic nie znaleźli, przeprosili i zapytali kto mógłby na mnie naskrobać donos i jeszcze zrobić mi parę fotek jak zbieram puste butelki.

Fajnie mieć dobrych sąsiadów.

Sąsiedzi

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 587 (679)

#42689

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielność naszych władz gminy.

Jak pewnie niektórym wiadomo, moja jednostka ma jedynie "Żuka", który to staruszek wiernie nam służy w dość częstych akcjach strażackich (3 miejsce w gminie pod względem ilości wyjazdów, wyżej tylko KSRG). Władze gminy w osobie wójta i rady gminy w końcu mają spełnić obietnice (lepszy wóz jest obiecywany od 8 lat).

Więc my jako jednostka mieliśmy poszukać sobie wozu w granicach 100 tys. złotych. Znaleźliśmy firmę pod Lublinem zajmującą się sprowadzaniem wozów zza granicy i ich karosacją. Już wszystko było dograne - firma sprowadziła auto i rozpoczęła prace nad karosacją i wystartowała jako jedyna w przetargu, a tu nasz "kochany" wójt nie podpisał umowy z firmą.

Dlaczego? Bo znajomy wójta ma komis samochodów ciężarowych i chce dostarczyć nam auto, a przy tym sporo zarobić (oficjalna wersja to: wójt chce wspierać lokalnych przedsiębiorców).

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 637 (675)

#42116

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z przed kilku lat.

Były spore opady śniegu w październiku. Śnieg połamał sporo drzew przy drogach, które się przez to poblokowały. Moja jednostka razem z jednostką z KSRG została skierowana do oczyszczania drogi wojewódzkiej. Szybko oczyściliśmy jeden pas, żeby w miarę udrożnić trasę. Potem oni pojechali na drugi koniec i czyścimy pas, w międzyczasie kierując ruchem.

Na drodze było kilka zakrętów tak więc nie widzieliśmy się i korzystaliśmy z radiostacji. Chłopaki właśnie oczyściły jakieś 50 m drogi za zakrętem i dostałem przez radio informację żebym wstrzymywał samochody z mojej strony, ja opisałem jak wygląda ostatni samochód (marka i kolor).

Nagle zza zakrętu wyskakuje mercedes jadący min. 100 km/h, na moje próby zatrzymania zareagował pokazaniem środkowego palca, ledwo zdążyłem przed nim uskoczyć. Po wywołaniu jednostki z KSRG ustaliliśmy, że po minięciu ich przez wcześniej opisane auto, postawią swojego Stara 266 w poprzek drogi blokując ją i wytłumaczą rajdowcy (najlepiej ręcznie) dlaczego jest idiotą. Merc był na warszawskich blachach.

Polskie drogi

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 506 (616)

#41044

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Konie. My Polacy kochamy konie, jedni bardziej, inni mniej, ale jednak. Rzadko też je krzywdzimy, choć zdarzają się czarne owce.

Mój dziadek miał klacz po przejściach, do której nie wolno było podejść znienacka. Jeśli ktoś do niej tak podszedł, to ona gryzła, a jak mogła to kopała. Była to jednak jej jedyna wada.

Klacz wcześniej należała do kobiety, która niestety wyprowadzała ją na pole na tyle rzadko, że łańcuch którym była przywiązana w stajni wrósł jej w szyję. Baba nie wezwała weterynarza, tylko poprosiła sąsiada aby coś zrobił.

I sąsiad zrobił. Wszedł do stajni i przyskoczywszy znienacka wyrwał łańcuch z szyi konia. I stąd się wzięła fobia tej klaczy.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 719 (819)

#40709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pisałem kiedyś o żerowaniu na ludzkiej krzywdzie w skali mikro (pożar stodoły), dziś na rozkładzie skala makro.

Powódź 2010.

Cena worka brezentowego (na piasek) tydzień przed powodzią wynosiła 20gr, a w momencie gdy wiadomo już że jest poważna powódź, jeden worek kosztował 2zł. Zaraz też w bezpośredniej okolicy powodzi zdrożały żywność i środki czystości.

No i materiały budowlane tam gdzie była powódź są do dziś droższe niż 50km dalej.

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 449 (551)

#39343

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zaczęły się wykopki, czyli ludzie znowu palą nać z ziemniaków. Niektórzy robią to z głową, ale większość ma ją tak głęboko w du*ie że potrzebuje płytki z pleksiglasu na brzuchu żeby widzieć dokąd idą.

Jeden gospodarz wykopał ziemniaki, wyzbierał, pobronował i wyzbierał to co wyszło po bronowaniu. W trakcie bronowania zbiera się nać z ziemniaków w wały. Gospodarz wziął widły i zwalił nać na kupki, podpalił i pojechał do domu ("Przecież dookoła piasek był!"). Ale wiał wiatr i on przeniósł iskry na suchą trawę na nieużytku.

I mamy kolejną akcję strażacką.

Wieś

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 441 (523)
zarchiwizowany

#39858

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tuż przed Wielkanocą czyścimy hełmy reprezentacyjne(mosiężne), żeby ładnie wyglądały w trakcie warty przy grobie Pańskim.

W tym roku siedzimy w remizie i czyścimy, a tu nasza syrena zaczyna wyć - płonie stodoła. Jest nas akurat na obsadę wozu, więc dawaj przebierać się. Jeden zostaje(nie miał badań) żeby dokończyć czyszczenie, a my jazda do pożaru.

Po powrocie zastajemy go czyszczącego hełmy(a akcja trwała 6h). W trakcie akcji nasz kolega miał wizytę pań z przedszkola z dziećmi. Panie poprosiły o oprowadzenie po remizie i małą prezentację sprzętu. Pod koniec oprowadzania strażak zobaczył, że świeżo wyczyszczone hełmy są upaćkane tłustymi małymi łapkami.

PS. PSP była zaskoczona szybkością naszej reakcji.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (180)

#39155

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym jak nasza syrena zakłócała ciszę nocną.

Syrena jest z czasów PRL'u i jest własnej produkcji. Z gminy nasi seniorzy dostali tylko silnik. Za to jaki, 7,5kW. Do tego felga od Stara jako bęben i środek własnej produkcji. Przy dobrej pogodzie naszą syrenę słychać ok. 10km od remizy. Jedyną wadą jest masa tego wszystkiego: ok. 150kg.

Wszyscy mieszkańcy w pobliżu remizy wiedzieli jaką TO ma moc i w sumie im to pasowało, bo to daje im większe bezpieczeństwo. Rok temu jednak jednemu ze starszych mieszkańców się zmarło, no i jego dzieci mając własne domy, sprzedały ten dom kobiecie z miasta.

Wczoraj wracając z 2 zmiany (15-23) usłyszałem naszą syrenę, więc zmęczony, niezmęczony jazda do remizy. Na miejscu jest już naczelnik i 2 kolegów, przebieramy się (w międzyczasie pojawiają się kolejni) i jedziemy. Na miejscu pali się stodoła z sianem, czyli roboty od cholery.

W trakcie akcji odwiedza nas patrol policji, który pyta nas dlaczego zakłócamy ciszę nocną. Tak chodzi o naszą syrenę alarmową. Paniusi z miasta ona nie podpasowała.

PS. Akcję zakończyliśmy o godzinie 6 rano.

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 644 (714)
zarchiwizowany

#39593

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W moim regionie(nie wiem jak w reszcie Polski) nowożeńcom na drodze do kościoła organizowane są bramy. Żeby przejechać przez bramę orszak weselny musi się okupić(cena liczona w litrach).

My strażacy też czasem organizujemy bramę, ale nasza jest robiona profesjonalnie, nie to co bramy lokalnych pijaczków. Mamy starą pompę wahadłówkę( http://www.kppsp.zgorzelec.pl/galeria/historia/2.jpg -dla niezorientowanych), więc ją wyciągamy. Bierzemy "pół litra" i idziemy do gospodarza ze studnią z prośbą o użyczenie. Budujemy też domek wielkości budy dla psa z drewna i trzciny.

Gdy orszak weselny znajdzie się w zasięgu wzroku, podpalamy domek i udajemy że go gasimy. Częstą gadką jest że chłopaki przy pompie ustały i trzeba ich czymś pokrzepić. W tym czasie kamerzysta i fotograf robią doskonałe zdjęcia. Czasem po uzyskaniu odpowiedniej "ceny" pozwalamy młodym ugasić "pożar"(po prostu wręczamy im prądownicę).

Ogólnie rzecz biorąc powstaje jedyna w swoim rodzaju pamiątka dla młodej pary.

Tydzień temu do naszego prezesa przyjechał dresiarz(ramię jak udo statystycznego mężczyzny, udo jak u "Pudziana" oraz obowiązkowy dresik i czarne BMW) i "prosi" go żebyśmy zorganizowali mu bramę. Gdy uzyskał odpowiedź odmowną chciał uderzyć naszego prezesa, ale trafiła kosa na kamień, bo nasz prezes w młodości ostro trenował boks. Prezes gładko sobie poradził z dresikiem, poczekał aż odjedzie i poszedł do stajni. Po 5 min usłyszał syk - dresik poprzebijał wszystkie koła w traktorze, który stał na podwórzu.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (251)