Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PieknaWrozka

Zamieszcza historie od: 30 kwietnia 2019 - 17:23
Ostatnio: 24 czerwca 2019 - 17:14
  • Historii na głównej: 8 z 8
  • Punktów za historie: 995
  • Komentarzy: 27
  • Punktów za komentarze: 204
 

#84589

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Netia - czyli jak zrazić do siebie klienta.

1) Obiecanki cacanki.

Po podpisaniu umowy na internet mobilny, czekałam ponad dwa tygodnie na dostarczenie mi modemu USB i routera. Codzienny kontakt z konsultantem na facebookowym profilu Netii kończył się obietnicą ponaglenia sprawy, raz twierdzono nawet, że paczka już wychodzi z magazynu (to już trwało 17 dni!).

Dopiero gdy zagroziłam powiadomieniem organów ścigania o oszustwie, dostałam numer paczki.

2) Niedziałający internet.

Mimo 24 h, które Netia miała na aktywację karty SIM, internet nie działa. Konfiguracji dokonałam poprawnie, bo nie pierwszy raz mam do czynienia z takim dostępem do usług. Technicy twierdzą, że to JA mam problem, bo z ich strony działa jak należy.

Ledwo zostałam klientką tej firmy, a już marzę o rozwiązaniu umowy. Nie jestem jakimś rozkapryszonym dzieckiem, któremu zabrano zabawkę i nie chciałabym, aby ta historia została potraktowana z przymrużeniem oka bądź jako fake. Po prostu czuję się traktowana niepoważnie.

Ciekawe, co by było w przypadku awarii? Ile bym wtedy czekała? Dwa miesiące, pół roku, dwa lata?

Mam nieodpartą ochotę zerwać umowę z ich winy.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (236)

#84822

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niektórzy userzy gromko zagrzewali mnie po dodaniu historii https://piekielni.pl/84801, abym odpowiednio załatwiła sprawę i prosili, abym powiadomiła, jaki był finał.

Dzisiaj rano dzielnicowy wystawił mi odpowiedni dokument o składaniu fałszywych zeznań przez wiadomą panią. Zapakowałam się do auta i pojechałam powiadomić kierownika sklepu o wyczynach "wspaniałej pracownicy".

Pisząc prosto i bez owijania w bawełnę, załatwiłam cwaniarę na cacy. Cholerna kłamczucha od dawna nie pracowała zadowalająco, klienci skarżyli się na nią ładnych kilkadziesiąt razy i kierownictwo poważnie zastanawiało się nad nieprzedłużeniem jej umowy.

Sprawa, z którą przyszłam, tylko przyspieszyła decyzję. Pani kierownik wręcz płonęła ze wstydu, że ktoś taki niszczy renomę sklepu, wyczyniając podobne hocki-klocki i przeprosiła mnie chyba z setkę razy.

Podsumowując: kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Jak widać, nie warto ze mną zaczynać. Jestem spokojna, ale tylko do czasu.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 67 (115)

#84795

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielna "Madka"* roku 2019.

Staram się nie jeździć komunikacją miejską jak nie muszę, ale we wtorek czułam się na tyle źle, iż stwierdziłam, że jazda autem byłaby bardzo złym pomysłem.

Przystanek nieopodal mojego bloku. Na ławeczce pod wiatą siedzi pochlipująca lekko pulchna dziewczynka w okularach, a nad nią stoi pełna furii Madka - blondyna, lico takie jak szalona panienka spod Tarnowa pokazywana wielokrotnie w Uwadze.

Krzyczy na małą:

- Ty @%#%@%@% grubasie! Jeszcze raz pójdziesz do tego @%@%@%@%@ proboszcza i powiesz mu, że chcesz sypać kwiatki na procesji. A spróbuj zrobić tak, żeby się nie zgodził! Dostaniesz taki @%@%@%@, że będziesz spać na stojąco przez tydzień! ROZUMIESZ @@%@%%@?!

Od ilości i 'wspaniałości' wygwiazdkowanych epitetów nieomal odpadły mi uszy.

Poproszenie o ciszę przez pewnego starszego pana, zaowocowało wyzwiskami również w jego kierunku.

Tylko dziecka szkoda...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 97 (137)

#84801

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Myślałam, że historia o rąbniętej rodzince mojego ex narzeczonego (#84507) będzie ostatnią jaką o nich tu umieszczę. Jak widać - myliłam się. Ta rodzinka ma serio jakieś zwarcia w mózgu.

Wczoraj odebrałam połączenie od dzielnicowego, z którym mam dość dobre relacje. Dowiedziałam, się iż mój były narzeczony wczoraj rano (21.06.19) był u niego razem ze swoją mamusią i próbowali złożyć zawiadomienie, że nachodzę regularnie ową panią w jej miejscu pracy. Zostali wyproszeni, bo ich wypowiedzi dosłownie nie trzymały się kupy.

Wybuchnęłam śmiechem i powiedziałam, że w sklepie gdzie pracuje moja niedoszła świekra, byłam zaledwie trzy razy od momentu zerwania z jej synalkiem (ostatni raz pół roku temu), a i tak nie nawiązywałam kontaktu wzrokowego czy werbalnego z tą panią, bo zwyczajnie nie mamy sobie nic do powiedzenia. A poza tym mam chyba prawo przyjść do sklepu, w którym ta kobieta pracuje, bo w handlu nie ma miejsca na waśnie i spory "rodzinne", ma pracować i tyle, a jak jej się coś nie podoba, niech idzie sobie kląć na zaplecze i wróci po chwili.

Dzielnicowy przyznał mi rację. Powiedział, że jeżeli pojawią się na "moim" komisariacie jeszcze raz, po prostu będą się tłumaczyć przed wyższą instancją.

Brak mi słów. Jak bardzo trzeba być chorym z nienawiści aby robić takie coś?

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 83 (103)

#84767

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zapewne było tu wiele opowieści o nadgorliwej ochronie, natomiast o nadgorliwym kierowniku sklepu chyba jeszcze nigdy.

Miejsce akcji :sklep niegdyś "prestiżowej" sieci Piotr i Paweł.

Po pracy postanowiłam zrobić zakupy i z braku innego sklepu w pobliżu wybrałam właśnie ten. Na sali sprzedaży kilka razy łaził za mną niedogolony facet, odziany w wymemłany dres. Pomyślałam sobie: - Ot nudzi mu się, albo czegoś szuka i nie może znaleźć. Pojawiał się i znikał jak kamfora.

Jakież było moje zdziwienie, gdy ów facet zmaterializował się nagle przy kasie gdy płaciłam za zakupy i nakazał mi iść z nim na zaplecze, bo rzekomo widział na nagraniu z kamer, że coś chowam do torebki. Nie docierało do niego, że chowałam telefon po odczytaniu wiadomości. Dobrowolne okazanie zawartości torebki także nie załatwiło sprawy, bo pan i władca stwierdził, że na pewno coś mam dobrze ukryte i gram z nim w kotka i myszkę.

Próbował mnie ciągnąć na zaplecze i wywyższał się, że Policja zrobi mi rewizję osobistą z rozebraniem do bielizny włącznie. Myślał chyba, że się wystraszę.

Nie dałam się zaciągnąć na zaplecze, stałam w pobliżu kas jak posążek, bo cholera wie co takiemu przyszłoby do głowy.

Pilnowana przez jedną z kasjerek i "kierownika" doczekałam przyjazdu patrolu Policji.

Panowie na szczęście okazali się mieć więcej oleju w głowie niż ów człowiek i po przejrzeniu nagrania z monitoringu oraz sprawdzeniu zawartości mojej torebki puścili mnie wolno.

Pierwszy raz widziałam, aby kierownik był ubrany w coś przypominającego szmatę do podłogi i zachowywał się tak wobec klientów. Wobec patrolu również zachowywał się jak rozkapryszone dziecko i ośmielał się komentować, aby jeszcze pogłaskali mnie po głowie.

Mam cichą nadzieję, że dostał odpowiednią karę za takie siupy.

Ani trochę się nie dziwię, że ta sieć sklepów pada na przysłowiowy ryj.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (151)

#84753

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cwani pracodawcy szerzą się niczym plaga.

Szukam czegoś nowego, ponieważ moja dotychczasowa praca niedługo się zakończy z powodu redukcji etatów. Podkusiło mnie aby wysłać CV do sklepu z akcesoriami dziecięcymi - Akpolu.

W południe wróciłam z rozmowy kwalifikacyjnej i zastanawiam się, czy ów "łaskawy pracodawca" nie upadł na głowę.

Pan kierownik zaproponował mi następujące warunki:

- Tydzień pracy bez jakiejkolwiek umowy abyśmy się "lepiej poznali, bo oni nie szukają byle kogo".
- Po tygodniu umowa zlecenie "jak zasłużę"
- Umowa o pracę jest dla niego nieopłacalna.

Podziękowałam grzecznie za poświęcony mi czas, a numer szanownego zablokowałam, aby nie zawracał mi głowy, ponieważ obiecywał, że zadzwoni jeśli nikt inny się nie zdecyduje.

Januszostwo chyba osiągnęło zenit.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 167 (175)

#84673

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia #84668 przypomniała mi moją własną niemiłą przygodę w Lidlu.

Jak wszyscy wiedzą kasjerzy skanują tam towar jak małe robociki nastawione wyłącznie na zapier-papier a prośby klientów mają głęboko w tyłku.

W sobotę robiłam dosyć spore zakupy. Dziewczę za kasą rzucało wybranymi przeze mnie produktami na prawo i lewo, prośby o wolniejsze skanowanie komentując wrogim warknięciem :

-JA MAM TAKI PRIKAZ!

No i bach, stało się. W ferworze kasowania rozbiła wino. Uznałam,że już nie chcę tych zakupów i zostawiłam wszystko na taśmie, co spotkało się z pretensjami, że zablokowałam kasę.

Jakoś niespecjalnie czuję się winna.

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (190)

#84507

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dni temu miałam niezbyt miłą wizytę byłego narzeczonego i jego siostry (na potrzeby historii Magdalena) - wstrętnej, 29-letniej panny.

Z narzeczonym rozstałam się głównie dzięki tej personie, bo wiecznie miała jakieś "ale" do mnie. Ataki słowne, wyśmiewanie, naigrywanie się, że do niczego się nie nadaję.

Przechodząc do sprawy, Magdalena dostała kilkadziesiąt wezwań do zapłaty za jazdę bez biletu na terenie mojego miasta. Ktoś znał jej dane, włącznie z obecnym adresem zameldowania i podawał je kontrolerom biletów. Suma do spłaty to jakieś 3,5 tysiąca na chwilę obecną.

To dopiero wierzchołek góry lodowej. Ktoś również podawał jej dane podczas interwencji Policji przy ujawnieniu kradzieży sklepowej. Suma do spłaty j/w astronomiczna.

Jestem uczciwą osobą, mimo tego, że ta dziewczyna wyrządziła mi wiele złego, nie posłużyłabym się jej danymi - komunikacją miejską nie jeżdżę, bo mam prawo jazdy, a kradzież czegokolwiek nie leży w mojej naturze, bo pracuję i stać mnie na robienie zakupów.

Zostałam posądzona o te niecne czyny, bo... ponoć jej nienawidzę. Policji się nie boję, bo nie mam nic na sumieniu.

Ktoś miał do czynienia z taką chorą sytuacją?

Mój niedoszły posunął się do gróźb, że "zgniję w mamrze".

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (158)

1