Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PluszaQ

Zamieszcza historie od: 14 lutego 2017 - 16:53
Ostatnio: 26 września 2019 - 11:03
  • Historii na głównej: 32 z 33
  • Punktów za historie: 5282
  • Komentarzy: 59
  • Punktów za komentarze: 507
 
zarchiwizowany

#77356

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia akashari o przygodach z babcią, dała mi impuls do opisania własnej, której bohaterką również była babcia. Piekielności było wiele, ale wszystkie pod pewnym względem usprawiedliwione.

Babcia byłą już sporo po 70-tce, gdy zachorowała na Alzheimera. Chorobę, której oprócz faktu, że nie da się wyleczyć, powoduje, że z chorego wychodzą czasami najgorsze cechy. Wymienię wam kilka ciekawych rzeczy, które były na porządku dziennym.

1. Przez dobry rok czasu babcia potrafiła w środku nocy drzeć się w niebogłosy. Normalnie, jakby ją ktoś ze skóry obdzierał. Raz jeden, któryś z sąsiadów zadzwonił na policję.

2. Robienie pod siebie. Babcia nie potrafiła się załatwić w toalecie. Więc załatwiała się w pieluchę. Problemem był fakt, że nie potrafiła powiedzieć, by jej tą pieluchę zmienić. Więc niejednokrotnie nabawiała się odparzeń.

3. Agresja. Pomoc przy kąpaniu, zmianie pieluchy, czy zwykłym karmieniu, gdy już nie dawała rady, kończyła się najczęściej fruwaniem tego, co babcia akurat miała pod ręką. Buntowała się na każdym kroku, o wszystko. Potrafiła zwyzywać każdego bez najmniejszego powodu. Od tak. Nie panowała nad rękami, nie panowała nad językiem.

4. W trzecim roku pojawił się kolejny problem. Babcia brała do ust wszystko, co wpadło jej w ręce. Jak malutkie dziecko, które próbuje czegoś nowego. Nie raz mało się nie zadławiła, bo chwyciła jakiś drobny przedmiot i wzięła od razu do ust.

5. Babcine wędrówki. Jak tylko ją to dopadło, nie raz próbowała sama wychodzić z domu. Kompletnie nie kojarząc, dokąd ani po co idzie. Gdy zamykaliśmy ją na klucz w pokoju, raz urwała klamkę, innym razem zaczęła bić głową w drzwi. Dopiero gdy już całkowicie opadła z sił, jej "wędrówki" się skończyły. Ale i tak niejednokrotnie sama z siebie próbowała z łóżka wstawać. Co kończyło się najczęściej kolokwialną glebą.

Ten dramat trwał ponad 4 lata. Dzień w dzień, noc w noc. Alzheimer to straszna choroba. I nikomu nie życzę, by go dopadła. Bo zmienia człowieka w potwora, nad którym nie panuje

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 51 (121)

#77240

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielność panów policjantów.

Opis miejsca: Ulica główna, po jednej stronie szkoła i przystanek, po drugiej stronie 2 sklepy i przystanek. Dalej skrzyżowanie i przejście dla pieszych, usytuowane od strony sklepów i szkoły. Chodnik po obu stronach jest do momentu jak odpowiednio kończy się teren szkoły i parking przysklepowy.

Opis sytuacji. Nastąpiła chwalebna chwila, gdy komunalka zaczęła budować zatoczkę autobusową od strony szkoły. Wiązało się to jednak z wyłączeniem części chodnika, więc żeby dojść do miejsca, gdzie busy tymczasowo się zatrzymywały, trzeba było od strony sklepu dość do samego końca chodnika i przejść przez drogę. Dodam, że w tym miejscu pasów nie ma.

Co w tym wszystkim jest piekielne? Panowie policjanci, którzy zwęszyli niezłe źródło do wypisywania mandatów. Gadając któregoś dnia z pracownicami sklepu, wyszło, że mundurowi potrafili niekiedy pół dnia stać nieoznakowanym radiowozem obok, lub na samym parkingu i czatować na pasażerów wysiadających z busa. Dodam, że busy jeżdżą tam średnio co 15-20 minut i praktycznie z każdego ktoś wysiada. W ciągu jednej dniówki potrafili wypisać ze 20, jak nie więcej mandatów.

Uprzedzając pytania, od strony szkoły nie da się przejść, bo nie ma tam żadnej bramki. Brama wjazdowa na teren szkoły jest od strony drogi podporządkowanej i jest to jedyna brama. Tak więc, by dojść do tymczasowego przystanku, trzeba było w teorii przejść spory kawałek po drugiej stronie drogi, po czym przejść przez jezdnię i się wrócić.

Ps. Panowie policjanci na pytanie, w jaki najszybszy, bezpieczny i dozwolony sposób można dotrzeć na przystanek, odpowiedzi udzielić nie potrafili. Za to do wystawiania mandatów byli pierwsi, gotowi z blankiecikiem w ręku.

policja

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (151)

#77086

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie będę ukrywał. W tej historii, to ja byłem piekielny. I to wybitnie. Ale powiem szczerze, nerwy mi puściły.

Jechałem autobusem. Połowa miejsc wolna. Wsiada babka, niecałe 6 dych na karku. Torebka na ramieniu i 2 torby z zakupami. Uczepiła się jakiejś dziewczyny, która widać było, że wertuje papiery, prawdopodobnie notatki na studia. Miała do tego słuchawki na uszach i wybitnie dawała do zrozumienia, że kobieta może sobie usiąść gdziekolwiek, bo miejsc wolnych od groma.

Ale babka uparta jak osioł. W momencie, kiedy zaczęły sypać się inwektywy pod adresem dziewczyny, wstałem i podszedłem:

-Ja pani pomogę z tymi zakupami.
-Ależ pan miły, dziękuję. Nie to co ta <tutaj wstaw dowolny synonim najstarszego zawodu świata>.

W tym czasie autobus zatrzymał się na przystanku gdzie zawsze wsiada masa ludzi. A ja? Trzymając te torby z zakupami, po prostu wyszedłem z autobusu i odszedłem kawałek dalej. Babka, gdy zobaczyła co się święci, od razu wte pędy za mną. Ja tobołki zostawiłem, obróciłem się i wbiegłem do autobusu. A kobiecina, no cóż, stała jak kołek na przystanku, rzucała ku*wami na prawo i lewo, przy okazji gestykulując coś do mnie.

Uwierzcie mi, gdyby jej wzrok mógł zabijać, to oprócz mnie, cały autobus ludzi i wszyscy na przystanku padli by trupem.

komunikacja_miejska

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 265 (309)