Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Poecilotheria

Zamieszcza historie od: 28 listopada 2011 - 13:47
Ostatnio: 24 marca 2024 - 7:42
  • Historii na głównej: 29 z 41
  • Punktów za historie: 13300
  • Komentarzy: 1042
  • Punktów za komentarze: 8088
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 października 2023 o 17:08

@SmoczycaWawelska: wynika to z prostego faktu. Wina osoby zdradzającej jest bezsporna i niewiele można tu dodać. Wina kochanka (może bardziej bym określiła to jako odpowiedzialność za konsekwencje swoich działań) jest sporna, to i się o nią spieramy :) Edit: dodatkowo kochanek jest "obecny", więc bezpośrednio można mu napisać, co się o nim myśli. Gdyby historię napisał zdrajca, to, wydaje mi się, padłyby jeszcze ostrzejsze słowa.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 października 2023 o 17:11

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
23 października 2023 o 16:45

@Fahren: Zgodzę się z jednym - słabe przykłady. Oto mój przykład: Lubisz bardzo szybko jeździć autem. Sprawia ci to przyjemność, a nawet doprowadza do euforii (całkiem jak seks bez zobowiązań). Jednocześnie, na potrzeby przykładu, załóżmy, że masz super bezpieczne auto i prawdopodobieństwo, że tobie stanie się coś złego jak przywalisz w coś z prędkością 250 km/h jest minimalne (żeby była analogia do pozycji kochanka, który raczej nie ponosi negatywnych konsekwencji zdrady). I teraz. Zapie***lanie po publicznej drodze jest w porządku, czy nie? Dlaczego nie? Przecież jak walniesz w jakieś auto i spłonie w nim rodzina z dzieckiem, to dlaczego miałbyś się przejmować? Przecież nie znasz tych ludzi, co cię obchodzi ich śmierć, czy cierpienie ich rodziny? Twoja przyjemność jest przecież ważniejsza, niż obcy ludzie, prawda? Zanim ktoś wpadnie na to, że skutki zdrady to nie jest rodzina płonąca w samochodzie - a w wyniku zdrad małżeńskich (bo o taką się rozchodzi w tej historii) nie zdarza się, że ktoś popełnia samobójstwo? Nigdy zdradzona osobą nie zabiła zdradzacza? A może się nie rozpadają rodziny i dzieciaki nie mają później traumy na całe życie? Nie cierpią np. rodzice zdrajcy, którzy mogą pokochać partnera swojego dziecka, a po zdradzie muszą wybierać strony? No cóż, kochankowie albo nie mają świadomości, że to się tak może skończyć (takie osoby określiłabym jako ciężkich idiotów), albo wolą udawać, że takiej świadomości nie mają, bo "u mężatki nie ma wpadki" (obrzydliwe moim zdaniem), albo mają to głeboko, bo własna przyjemność jest ważniejsza, niż cierpienie jakiegoś obcego typa czy jego dzieci (rys psychopatyczny?). No ok, każdy ma prawo do swojego poglądu w tej kwestii ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
15 czerwca 2023 o 8:15

@jass: no popatrz, pod inną historią piszesz, że twój pies cię przewrócił i kilka razy wyrwał rączkę smyczy. Poza przypadkiem opisanym w historii moim psom się nigdy nie udało wyrwać, ani przewrócić człowieka. Może więc to jednak Ty "nie powinnaś absolutnie" wychodzić ze swoim psem sama na spacer i może to Ty jesteś bezmyślna, skoro wychodzisz z psem, który wyrywa ci smycz z ręki? Pffff.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 czerwca 2023 o 14:18

Ucięło mi komentarz ;) ciąg dalszy: - z psami nie wolno chodzić na spacery nigdzie poza wybieg, a najlepiej w ogóle, bo przecież wiadomo, że zwierzęta mogą zrobić coś nieprzewidzianego, więc lepiej tego unikać. - ludzie, którzy zabierają psy na spacer do lasu są piekielni - jeśli ktoś ci nie udzielił pomocy, kiedy tego potrzebowałeś, to dlatego, że zawołałeś "halo!", a nie "pomocy", więc sam sobie jesteś winien No nie zawiodłam się na piekielnych XD

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 czerwca 2023 o 14:20

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 czerwca 2023 o 12:34

@bloodcarver: @bloodcarver: "Czy zdarzyło mi się spacerować z psem zbyt niegrzecznym i zbyt dużym, by go utrzymać?" - wyssane z palca, ale jak widać niektórzy lubią sobie dopowiadać to, czego nie ma, żeby tylko pasowało do rzuconej przez nich tezy. Mam za sobą KILKASET godzin spacerów z tymi psami i jakoś nigdy mnie nie przewróciły, nigdy się nie wyrwały i nigdy nie zaatakowały żadnego zwierzęcia(ludzi co najwyżej atakują radością i merdaniem ogonem, jak ktoś na nie cmoknie :P). A spacerujemy w parku w centrum miasta wojewódzkiego, gdzie pełno psów, a wieczorami (często wracam z pracy koło północy, więc mamy nocne spacery) lata po okolicy stado lisów, kuny, jeże... Ale pewnie, ty wiesz lepiej, czy mogę utrzymać moje psy, czy nie. "nie chciał się ze swoimi dziećmi zbliżyć do dwóch dużych, spanikowanych obcych psów" - wyssane z palca. Napisałam, że psy "odstawiły panikę pt. co ci się stało" tuż po upadku - bo się zwyczajnie "przejęły", że coś się dzieje z ich panem. A facet na rowerze jechał "chwilę później", - w sumie nie wiadomo, czy to było dwie, czy pięć minut, bo ciężko określić, a kiedy przejeżdżał, psy SIEDZIAŁY grzecznie na poboczu obok męża. No mogłam napisać "jakiś czas", a nie "chwilę", cóż, nie sądziłam, że to aż tak istotne;) No i jak już pisałam, zbliżył się jednak, pewnie był przerażony. Tak przerażony, że słowa nie mógł z siebie wydusić, poza "przejdźcie drugą stroną". Ale przecież ty byłeś na miejscu i widziałeś, że psy były "spanikowane" kiedy facet przejeżdżał. A nie, jednak to sobie dopowiedziałeś :) "Jeśli jedna osoba nie jest w stanie ich obu utrzymać, to nie powinna jedna osoba ich obu na raz wyprowadzać. To naprawdę jest takie proste. Jeśli zaś jedna osoba jest w stanie utrzymać oba w jednej ręce, jak piszesz, to twój mąż się nie przewrócił i nogi sobie nie uszkodził. Zdecyduj się, a nie pitolisz bez składu :D" - no tak. Zero-jedynkowy świat. Jeśli ktoś się poślizgnął zimą na chodniku, to nie powinien chodzić zima po chodniku, bo nie umie. Jeśli się ktoś zagapił i puknął autem w słupek na parkingu, to nie powinien jeździć, najlepiej by oddał prawko i nigdy więcej nie siadał za kółko, bo skoro coś takiego mu się przydarzyło, to absolutnie nie umie prowadzić. A zwierząt, szczególnie tych większych, to w ogóle powinno się unikać, no bo to zwierzęta są, zawsze mogą się wystraszyć np. i zrobić coś nieprzewidzianego. Taki koń np. może Cię kopnąć albo ugryźć, straszne;) No ja wiem, trudne do zrozumienia, ale żywe organizmy nie mają szczegółowo zaprogramowanego schematu działanie jak maszyny i mogą się np. zagapić i wtedy może się zdarzyć coś takiego jak stłuczka, czy upadek. Niepojęte, ale prawdziwe :O "Zabieranie psów, których nie jest się w stanie utrzymać" - wyssane z palca, patrz wyżej. "miejsca gdzie będą miały pokusy szarpać" - nie no, dla takich psów z odzysku, nad którymi trzeba trochę popracować, tylko spacerniak jak w ciupie, bo jeszcze za smycz pociągną, jak zobaczą inne zwierzę :> albo najlepiej od razu uśpić, po co się męczyć, szczeniaczka wziąć, a nie ratować jakieś znajdy :> "i gdzie mogą zaszkodzić tym resztkom dzikiej zwierzyny, jakie nam jeszcze pozostały" - no teoretycznie mogą. Jak KAŻDY pies, który chodzi na spacery do lasu. Ciekawe, czy więcej rocznie sztuk dzikiej zwierzyny jest zabijanych lub okaleczanych przez psy, które uciekły na spacerze, czy może rozjeżdżanych przez samochody? Hmmm... Przypomnę tylko, że moje w opisywanej sytuacji wcale nie uciekły... A w sprawie "resztek" zwierzyny, to może się jednak zorientuj w temacie. Bo coś mi się wydaje, że napisałeś tak na podstawie "tak mi się wydaje", no bo to by potwierdzało tezę o tym, że chodzenie z psami na spacer do lasu jest strasznie nieodpowiedzialne. Hurr durr, pieski uciekające na spacerach dziesiątkują populacje leśnej zwierzyny! Ogółem to z komentarzy tutaj się można dowiedzieć, że: - ludzie którzy się boją psów przejeżdżają obok nich na rowerze - psy przewracają właściciela siłą woli, bo przecież były bez smyczy

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 czerwca 2023 o 23:18

Proszę, oto te straszne, siegające do kolana bestie: https://puszatek.pl/zwierzak/77683

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 czerwca 2023 o 23:08

@timka: yyyy, były na smyczy, więc nie wiem o co chodzi. Tak, widział z pewnością psy. Stojące/siedzące obok chłopa na poboczu drogi, przypięte do smyczy, które ten chłop trzymał w nieuszkodzonej ręce. Tak bardzo chciał się oddalić, że przejechał dwa metry obok tych strasznych psów.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
5 czerwca 2023 o 17:34

@bloodcarver: zagapił się. Tak, zagapił się. Powtórzę jeszcze raz, bo wcześniej nie doczytałeś: No zagapił się. Jakby się nie zagapił, to by się nie dał wywrócić. Tyle. @jass: Może twój pies mocniej szarpie, ja spokojnie sobie z moimi radzę, mój też do tej pory sobie radził, ale chwila nieuwagi i stało się. Ludziom się zdarza np. zagapić i przewrócić o krawężnik, to znaczy, że nie powinni chodzić? Tak, zgadzam się, bezmyślnie się zagapił. Czy to piekielne? No nie wiem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
5 czerwca 2023 o 17:27

@bloodcarver: jak się nie chciał zbliżyć, jak się właśnie zbliżył? Droga szerokości max 3 metry, mój leżał przy skraju drogi, a oni tą drogą przejechali. Noo, faktycznie, nie chciał się zbliżać, więc przejechał obok na rowerze... Nie miały kagańców, pewnie gdyby miały, to by facet nie zignorował zakrwawionego człowieka leżącego przy drodze.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
5 czerwca 2023 o 14:33

@jass: szelki właśnie ze względu na te szarpnięcia, bo pies nie przewidzi, że jak się szarpnie z rozpędu w obroży, to może sobie kark skręcić:/ a co do chcenia na wycieczki do lasu - jak mieliśmy 10 koło psa, to też zabieraliśmy na wycieczki, bo i my lubimy, i też dla psa zawsze jakaś odmiana od wiecznie tej samej okolicy, nowe bodźce itd.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
5 czerwca 2023 o 14:26

@bloodcarver: psy ważą ok. 20 kilo jeden i 25 drugi. Wydaje się niby sporo, ale ja je spokojnie utrzymuję w jednej ręce, kiedy się szarpną, a potrafią, bo straszne mają jazdy na inne psy i zwierzęta ogółem. Od razu zaznaczam - wzięte ze schroniska ok. pół roku temu dwa dorosłe psy, które przed pobytem w schronisku gdzieś sobie dziko biegały po polach i lasach, więc silny instynkt na polowanie mają. Pracujemy nad tym, ale no kurcze, w pół roku to się jakoś dużo nie da zrobić, tym bardziej, że pierwsze 2-3 miesiące to jest adaptacją do nowego środowiska. Biorąc to pod uwagę to i tak postępy są duże, nie rzucają się już na wszystko, tylko jak coś je zaskoczy i dają się odwołać w kilka sekund. To, co kilka miesięcy temu byłoby kilkuminutową awanturą, kończy się po dwóch szczeknieciach (wyjaśniam, bo zaraz będzie, że trzeba se było psy wytresować;D) A wracając - jak pisałam wyżej,jestem w stanie utrzymać obydwa w jednej ręce. No zagapił się, nieszczęśliwie szarpnięcie nastapiło, kiedy nie stał pewnie. Wypadek zwyczajny i tyle.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
5 czerwca 2023 o 11:54

@helgenn: psy nie biegały po okolicy, bo po upadku od razu do niego wróciły i odstawiały panikę pt. "Co ci się stało, aaaaa!" i jakoś nie było problemem obok nich przejechać na rowerze. Było za to problemem choćby spytać co się stało. Z pewnością gangi wyrzucają w lesie facetów z dwoma psami w czerwonych szelkach i z niebieskimi smyczami ;) Ponieważ bywaliśmy już w tym miejscu wcześniej na wycieczkach, to mogę powiedzieć, że ewentualny "kolega wyskakujący z lasu" nie miałby się gdzie schować. A jaki przebiegły ten plan napadu - specjalnie w tym celu zedrzeć sobie skórę z ręki i wytarzać się w piachu...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 czerwca 2023 o 8:21

@Poecilotheria: Dziękujemy za życzenia :)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
4 czerwca 2023 o 23:01

@digi51: A gdzie tam. Chyba ze względu na adrenalinę uznał, że obrażenia nie są aż tak poważne, więc się dowlókł jakoś do auta i wrócił do domu i dopiero z domu pojechał na SOR. Na szczęście miał do samochodu kilkaset metrów, a nie kilka kilometrów. Chciałam do niego jechać i go zbierać, jak do mnie zadzwonił w końcu, ale stwierdził, że zanim ja zbiorkomem dojadę i dojdę do niego, to on dawno już będzie w domu (kawałek ładny za miastem to było). On od tego faceta chciał, żeby mu podać okulary...

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
28 marca 2023 o 0:34

@AnitaBlake: Ja co prawda mam ponad 70 metrów, ale dwa pokoje stoją zamknięte, więc faktycznie żyjemy sobie na ok. 50 metrach i mam dwa psy po 25 kilo. Mieszkam w ścisłym centrum dużego miasta, w bloku na 11 piętrze. Psy mają minimum trzy spacery dziennie, każdy minimum pół godziny (blisko park) i co najmniej raz w tygodniu wycieczkę na kilka godzin za miasto do lasu/ na łąkę. Co kilka dni wieczorem na godzinkę na wybieg pohasać. W schronisku, w klatce 2 metry kwadratowe w trzy psy, ze spacerem raz na tydzień, na pewno było im lepiej. Muszą się strasznie u mnie męczyć, może powinnam oddać.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
1 marca 2023 o 20:50

"Wiem, że nie ma w tym żadnych podtekstów i nic mi z jego strony nie grozi" No nie wiem. Janusz NIE ZAPOMNIAŁ, że jest coś do załatwienia i jeszcze SAM to załatwił? Podejrzane...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
16 stycznia 2023 o 19:08

@ZmeczonyDzony: Nagrywaj, nagrywaj, ja na Twoim miejscu przydybałabym jak sąsiadka idzie potupać na strychu, cichcem nagrała jej popisy np. przez lekko uchylone drzwi i wparowała tam z pytaniem, co ona niby robi. Oczywiście nadal nagrywając.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 stycznia 2023 o 20:55

@rafik54321: Jak uważasz. Jeśli Ci powiem "hej, masz jakąś plamę na nosie, może tam znajdziesz chusteczki", to Twoim zdaniem mówię Ci to po to, byś mógł sobie ten nos wytrzeć, czy też dlatego, że Cię oskarżam o to że jesteś brudasem i wmawiam Ci, że to straszna wina i w ogóle oceniam jako nic niewartego syfiarza, bo jak sobie można nos pobrudzić? Jak myślisz, o co mi chodziło? A nie przeszło Ci przez myśl, że może ja też miałam plamę na nosie i gdy widzę, że ktoś ma podobną, to mu o tym mówię i sugeruję, jak się można takiej plamy pozbyć? Albo chociaż trochę ją zmniejszyć. Spytałabym, dlaczego aż tak negatywnie odbierasz wypowiedzi, które wcale nie są personalnym atakiem, ale chyba wcale nie muszę. Być może Twój mur z poczucia krzywdy jest już za gruby, żeby się coś pozytywnego przez niego przebiło. Zza muru łatwo jest pomylić rękę wyciągniętą na powitanie z ręką podniesioną do ataku, szczególnie, gdy się ten mur budowało w obawie przed atakiem i się spodziewa tylko ataku. Tak, czy siak, trzymaj się. Pozdrawiam

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
4 stycznia 2023 o 18:00

@rafik54321: "Pochodzę z typowej patorodziny. Prawie cała moja rodzina jest totalnie porąbana." - i to prawdopodobnie tutaj leży Twój problem. Budowanie i utrzymywanie relacji międzyludzkich, a także wybór odpowiednich osób do takich relacji, to umiejętność, której uczymy się od wczesnego dzieciństwa, uczymy się od najbliższego otoczenia, w głównej mierze rodziców. Tak jak uczymy się chodzić, mówić, wiązać buty - naśladujemy to, co widzimy. I teraz - jeżeli nigdzie nie miałeś dość bliskiego przykładu, jak powinny wyglądać zdrowe relacje, to skąd masz niby wiedzieć, jak to powinno być? Jasne, masz jakiś pogląd na to jak wygląda zdrowa, "normalna" relacja, ale z tym jest trochę jak z pieczeniem serniczka - możesz bardzo dobrze wiedzieć, jak wygląda, pachnie i smakuje sernik, ale bez znajomości przepisu sam nie upieczesz. Niestety, zakorzenione w naszej podświadomości schematy bardzo często rządzą naszym życiem. I niestety, jeśli nasze schematy nie są zdrowe, to podświadomie wybieramy na naszych najbliższych takich ludzi, którzy do tych niezdrowych schematów pasują... Jeśli rodzice Ci wbili, że nie jesteś ważny i winę za wszystko można zwalać na Ciebie, to podświadomie wiążesz się z ludzmi, którzy Ci ten schemat zrealizują - nie będziesz dla nich ważny i będzie się można z tobą poprzerzucać winą. Sprawdź sobie temat DDA i toksycznych rodziców. Sprawdź, czy się czasem nie zdziwisz, jak trafnie to co przeczytasz będzie pasowało. Pozdrawiam.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
27 grudnia 2022 o 16:32

Najbardziej piekielne jest to, że przypomniałam sobie o Szo - pipipipipipi, pipipipi...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 grudnia 2022 o 23:03

@tatapsychopata: A mnie się wydaje, że nieznaną ziemią to jest tutaj jasne opisywanie sytuacji. Ale po analizie materiału dochodzę do wniosku, że wygląda to tak: jest rondo turbinowe, skonstruowane w taki sposób, że pas na zewnętrzny musisz zmienić przed wyjazdem poprzedzającym wyjazd, do którego zmierzasz (bo dalej jest ciagła linia, albo nawet krawężnik, jak to na turbinowych bywa). Autorka wrzuca więc kierunkowskaz i zmienia pas powiedzmy dziesięć metrów przed zjazdem. Zajmuje zewnętrzny pas i kierunkowskaz wyłącza. Przy wyjeździe znajduje się też wjazd, na turbinowym najpewniej kilka metrów dalej, oddzielony wysepką. Na tym wjeździe stoi sobie ktoś, patrzy w lewo na nadjeżdżające pojazdy, i widząc z odległosci kilkunastu metrów włączony kierunkowskaz prawy w nadjeżdżającym pojeździe, ignoruje fakt, że na razie oznacza to tylko zmianę pasa, a po zmianie pasa autorka ma możliwość albo zjechać z ronda (wtedy nie wyłącza kierunku i zjeżdża), albo dalej jechać zewnętrznym pasem do kolejnego zjazdu (wtedy wyłacza kierunek i jedzie dalej po rondzie) - i w tym drugim wypadku należy jej ustąpić pierwszeństwa. Ktoś stojący na wjeździe jednak nie widzi, że autorka kierunkowskazu już nie ma i jedzie po zewnętrznym pasie, bo tylko zerknał, "założył", że będzie zjeżdżać, nie upewnił się, czy może wjechać na rondo i z klapami na oczach rusza wprost przed maskę autorki. Tak to widzę.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2022 o 23:07

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
8 listopada 2022 o 13:54

23 lutego był koncert Vadera w Szczecinie, ale chyba się nie odbył w żadnym szpitalu XD

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
8 listopada 2022 o 13:52

@Balbina: Ja mieszkam w "mieście szefa wszystkich szefów" i też nie wiem, co to za szpital Anakina Skywalkera. Zaraz sprawdzę, co powie Google na "Vader Szczecin" ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
7 listopada 2022 o 22:50

A na końcu się okazało, że to nie w mieszkaniu prąd odcięli, tylko został wyłączony na kilka godzin z powodu np. prac konserwatorskich, a na klatce schodowej od dwóch tygodni wisiało 10 kartek, że w dniu takim w godzinach śmakich prądu nie będzie... ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
2 listopada 2022 o 12:16

@pasjonatpl: a ja się pokuszę o interpretację ;) na podstawie odpowiedzi na Twój komentarz wyżej. "Mogę napisać, czemu nie?" - moim zdaniem to jest manipulacja. Mamy tu zasugerowane, że czegoś jej zabraniasz, o ty niedobry. A przecież to jest publiczne forum i niczego pisać zabronić nie możesz, zwyczajnie masz odmienne zdanie. Polemika jest traktowana, jak jakiś personalny atak. Zabraniasz jej wyrażać opinię, bo Twoja jest odmienna XD "Napiszę krótko. My się KOCHAMY.(...) No i dzięki tej miłości właśnie można sobie wiele wybaczyć. Rodzice popełniają błędy, a dzieci nie są aniołami. Ale rodzina - to rodzina. Pojmujesz?" - nieistotne, że tematem dyskusji są rodzice, którzy KRZYWDZĄ swoje dzieci. Masz kochać rodziców, bo tak. A jak czujesz zupełnie coś innego, to masz udawać, że wszystko w porządku i się zmuszać do czegoś, na co w ogóle nie masz ochoty. Wszak dzieci istnieją po to, żeby być dokładnie takie, jak rodzic sobie życzy;) "Dziedziczność genów, fizyczne podobieństwo, często te same cechy charakteru. W rodzinie - jak w komunie. Wszyscy dają i wszyscy biorą. Przynajmniej tak powinno być." - czy się to komuś podoba, czy nie. I nieważne, czy dają wsparcie i poczucie bezpieczeństwa, czy niepewność, strach i poczucie winy;) "POWINNO, ale w bardzo wielu przypadkach nie jest. Dziś od dawania są rodzice, dzieci są od brania. I nie mam tu na myśli spraw finansowych, przynajmniej - nie tylko." - a jeśli nie masz ochoty dawać, bo czujesz krzywdę, a nie wdzięczność, to wymuszanie tego dawania jest w porządku. A jeśli się opierasz, to jesteś złym dzieckiem. Jak wiadomo, źli rodzice nie istnieją, to tylko dzieci bywają niewdzięczne ;) "Ty zaś jątrzysz i podżegasz autorkę do zerwania stosunków z matką, bo miała w kilku weselnych kwestiach odmienne zdanie. Masz w tym jakiś cel?" - co napisał Pasjonat? :"Możesz zastosować najbardziej ekstremalne rozwiązanie i zwyczajnie jej nie zaprosić na własne wesele. Oczywiście coś takiego będzie miało konsekwencje, nad którymi musisz się zastanowić. (...) Ja mimo wszystko bym tak zrobił, ale to twoje życie i ty decydujesz." Czyli wskazanie możliwości i podkreślenie, że ktoś ma wybór, to "jątrzenie i podżeganie". Gargantuiczne wyolbrzymienie. Chyba stwierdzenie, że to życie i wybór autorki, się nie spodobało ;) więc należy odwrócić kota ogonem, i nazwać wypowiedź Pasjonata w jak najbardziej negatywny sposób. "Bo zaje.biste wesele autorka by miała. Panna młoda - sierota, a cała reszta weselników - to liczna rodzina pana młodego. No byłoby co wspominać do końca życia." - i nieważne, jak się autorka będzie czuła. Ważne, co ludzie powiedzą i co Bedrana o tym myśli. Bedrana oczywiście wie lepiej od autorki, co autorka będzie miło wspominać do końca życia, a co nie ;) Obstawiam opcję nr 2. P.S. Wstawianie wypowiedzi na publicznym forum wiąże się z tym, że mogą być one poddawane ocenie czy interpretacji. Jeśli ktoś sobie tego nie życzy, to niech nie wypowiada się publicznie. Treść powyższego komentarza jest oczywiście tylko moją opinią. Wcale nie jakąś ugruntowaną, bardziej na zasadzie "odnoszę wrażenie, że...". Skądś jakby znam takie podejście... ;)

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1040 41 następna »