Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PooH77

Zamieszcza historie od: 21 maja 2012 - 13:26
Ostatnio: 10 września 2021 - 23:50
  • Historii na głównej: 27 z 42
  • Punktów za historie: 16460
  • Komentarzy: 1752
  • Punktów za komentarze: 10414
 

#67300

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatni weekend nad polskim jeziorem utwierdził mnie w przekonaniu, że większość Polaków to buraki.

Wielu z tych wielmożnych panów i pań tylko o własnej dupie myślą i zdecydowanie nie lubią się z kulturą i dobrym wychowaniem. To samo tyczy się ich małych replik... W końcu socjalizacja pierwotna, nie?

Rozwali się taki/taka, jak Andzia w pomidorach, i co? Piwko, fajeczka, pet w piasek, puszka/kubek plastikowy za siebie. W kierunku kosza, mniej więcej.

Wraz ze wzrostem upojenia słońcem i browarem wzrasta też poziom decybeli kwiecistych wypowiedzi. Wiadomo, o jakie kwiatki chodzi. Popisowe było wydanie polecenia, nie znoszącym sprzeciwu tonem, przez pewnego starzejącego się rycerza: "długo będę czekać na piwo, gruba torbo?!? Poczekaj, tylko do domu wrócimy" Do córki, dorastającej. Owszem, ze sporą nadwagą, ale to przecież przez mamusię i tatusia tak wygląda... Po czym młoda dama sięgnęła do koszyka, stojącego pół metra od spragnionego lorda.

Po piwku nerki szybciej pracują, więc nie ma czasu i ochoty na korzystanie z toalety, przecież 100 metrów to za daleko! 50 metrów do wody, przy okazji można się ochłodzić. Koniecznie trzeba też powiadomić o tym fakcie ludzi w zasięgu dźwięku. "Ale ulga! Zajebiście leje się w wodzie! Nawet gaci nie musiałem ściągać, hehe!"

Sikające przy co drugim drzewie dzieci, to norma. Dla ich rodziców.

Grille między kocami i ręcznikami jeszcze można by zdzierżyć, gdyby nie fakt, że po właścicielach grilla zostaje większy syf, niż po najeździe Wikingów. Papiery, resztki jedzenia, węgiel, porozlewane płyny. Taka tam wiocha. Można śmiało deptać, fajne uczucie.

Zakaz skoków do wody? Posrało kogoś?!? To jak niby młody "męczyzna" ma strzelić popisówkę przed chichoczącymi dzierlatkami? A że niby ktoś akurat przepływał pod wodą, kiedy Don Juan zdecydował się p...dolnąć do wody?!? Niech się cieszy, że dostał w nogi, a nie w kręgosłup. Następnym razem pójdzie sobie pływać na swoje jezioro!

Czy wypoczynek nad wodą to taka kumulacja zbydlęcenia? Może w takim miejscu hamulce puszczają, mózgi się wyłączają?

Ciężko nazwać takie miejsca dobrymi na relaks... Nie mogę się doczekać urlopu i wyjazdu za granicę, może tam będzie choć trochę lepiej.

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 406 (500)

#67279

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj, na plaży w Wąsoszu.

Czekałem na rower wodny, obok wypożyczalni siedziało 6-ciu młodzieńców, na oko 16-18 - letnich. Część rozmowy do mnie doleciała:

"(...) i jak cię zostawi, to wpadnij do nas, naj...biemy się konkretnie, luzu złapiesz. No, a potem we czterech wpadniemy do niej, lubi mnie, to bez problemu się zgodzi. I ją nap...dolimy. A jak będzie pijana jak świnia, to wszyscy tak ją zerżniemy, że jej się odechce (...). Będzie miała, szmata, przygodę życia!"

I, oczywiście, aplauz, ogólna radocha reszty ogrów.

Rzeczywiście, zemsta dżentelmenów... Mam nadzieję, że to tylko kretyńskie gadanie.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 458 (516)

#67088

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zatkało mnie totalnie.

Szedłem dziś rano do pracy. Parking osiedlowy pełen, jak co dzień. Rzuciło mi się w oczy piękne Mitsubishi Lancer, na obcych numerach. Było po drodze, więc miałem okazję nacieszyć oko z bliska, oglądając całą sylwetkę. Kiedy zacząłem zbliżać się do przodu pojazdu, na masce zauważyłem coś niezbyt pasującego... I na pewno nie był to jakiś dziwaczny tuning.

Był to, wbity po samą rękojeść, wkrętak...

Doprawdy, wybitna dawka s*****syństwa, nie ma co...

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 410 (480)

#65074

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ciąg dalszy "przygód" ancymona z historii http://piekielni.pl/63980.

Ciepło się robi, to młodzieniec rower z piwnicy wyciągnął i sieje terror na osiedlu.

W sobotę jeździł jak, nie przymierzając, Kubica i straszył każdego, kto mu się pod koła nawinął: a to gwałtownie hamował przed jakimś przechodniem, a to nagle skręcał tak, że jeden z nieszczęśników zaskoczony się przewrócił.

Całą sytuację widziałem z balkonu i po 3. akcji postanowiłem zadzwonić na policję. A może zdążą przyjechać i gnoja "naprawić"?

Tylko że stało się nieoczekiwane... Młody, po kolejnym rajdzie, po którym prawie dał się złapać, gwałtownie ruszył przez uliczkę osiedlową. Jebudu! Prosto pod koła jadącego Tico...

Rowerek pod samochodem, gówniarz pod rowerkiem. I policja przyjechała, tylko z innego powodu.

Ciekawe, co mu się stało...?

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 328 (378)

#64801

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zawiozłem dziś zwolnienie żony do ZUS-u. Wiele się słyszało na temat tego urzędu i ludzi tam pracujących. Że chamstwo, nieroby, złodzieje... Że tylko im do kawy napluć, takie to bydło.

Cóż... Wydrukowałem numerek i czekam na swoją kolej przed jednym z boksów. Wcześnie było, ludzi mało, kilka osób, dosłownie. Wśród nich ON, facet blisko 60-tki. Krąży, niczym sęp, niecierpliwie łypie okiem na wszystkie strony. Raz usiądzie, raz nerwowo spaceruje od drzwi do drzwi. Po kilku minutach moja kolej, wchodzę. Bardzo miła pani ogląda dokumenty, sprawdza dane, przekazuje mi niezbędne info. Dziękuję, zbieram się i wychodzę, sprawa załatwiona szybko i rzeczowo. Chciałem złapać za klamkę, ale zrobił to za mnie odźwierny... znaczy się, ten facet, co tak się niecierpliwił, ale jak mi drzwi otwiera, to chyba odźwierny?!?

...I drze ryja częściowo do mnie, częściowo na miłą panią:

- Co taki uprzejmy, qrwa jego mać! Tu trzeba z buta, bo się sukom we łbach poprzewraca! Co się patrzysz, pokrako! Dawno w gębę nie dostałaś? Bezczelna, leniwa świnia! Za moje pieniądze kawę siorbie, zamiast zap...dalać!

W minutę ochrona go zawinęła. Ale co się biedna kobieta nasłuchała...? Dzień pracy rozpoczęty. Współczuję.

ZUS

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 617 (729)

#63980

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj.

Wracałem z pracy, jakieś 50 m przede mną szła sąsiadka, starsza pani.
Schorowana babinka szła bardzo powoli wzdłuż bloku, podpierając się laską.

Wtem, zza żywopłotu, wyskoczył smarkacz, który postanowił zabłysnąć na oczach równie "yntelygentnych" kolegów czających się nieopodal i kopnął, z kretyńskim okrzykiem na gębie: "gleba, stara ruro!", w laskę...

No cóż...słowo się ciałem stało i babcia wyrżnęła, jak długa. Podbiegłem, sprawdziłem - całe szczęście nic sobie nie zrobiła. Pomogłem wstać i podprowadziłem do domu.

Nie było sensu gonić światłej młodzieży, biegają nieco szybciej niż ja, ale dość często widuję ich na osiedlu.

Coś wymyślę...

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 809 (861)

#63232

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mama koleżanki, w lutym br., dostała ostateczne przedsądowe wezwanie do zapłaty z sieci PLUS na oszałamiającą sumę 0,00 pln... Standardowo, 7 dni na uregulowanie w/w należności, co pozwoli uniknąć dodatkowych kosztów, związanych z postępowaniem sądowym i egzekucyjnym, że to wezwanie to ostatnia szansa na uniknięcie kłopotów i tym podobne pierdoły...

Kto się pod czymś takim podpisuje?!? A no zacna pani radca prawny I.B., człowiek, który 5 lat studiował, potem robił aplikację radcowską, wszystko to kosztuje mnóstwo czasu i pieniędzy... Kompetencja jak się patrzy.

Jak by tego było mało, nr, co do którego jest roszczenie, nie istnieje od kilku lat...

PLUS

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 484 (560)

#63127

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od 2. września br. wożę się z uzyskaniem kasy od PZU za wyrządzoną szkodę. Tylko najpierw to miało być od Warty... ale w ogóle to był problem z ustaleniem, kto jest winien. Po kolei.

Żona samochód zostawiła, jak co dzień, na parkingu osiedlowym. Właśnie tego feralnego dnia rozpoczęto częściowy remont nawierzchni bitumicznej - w skrócie - cięcie starego, połamanego asfaltu i łatanie dziury świeżym. 2 metry od tego miejsca stał mój Saab. Panowie z firmy remontującej nie pofatygowali się ze znalezieniem właściciela auta, nie było nigdzie odpowiednio wcześniej info o tym, że coś się będzie działo.

Zaczęli cięcie. Snop drobinek asfaltu leciał prosto na przód samochodu - zderzak, lampy przednie, lewe nadkole, maska, szyba przednia, kawałek dachu, pokrywy lusterek bocznych, ramiona wycieraczek - popalone, do wymiany, remontu. Sprawa wydaje się prosta jak budowa cepa. Firma pracuje na zlecenie Rejonu Dróg - będzie szkoda z OC sprawcy. Temat przedstawiony Warcie, przyjechał rzeczoznawca, ocenił, napisał, czekamy na kwotę. A jak to wycenił serwis Saaba - było to prawie 12 tysięcy - Warta rzuciła całe 2000 pln! Z, niezgodną z prawem, 67% amortyzacją... Wraz z wyceną napisali, że jednak to nie Rejon wtedy pracował i w związku z powyższym nie odpowiada za szkodę. Na szczęście wskazali inne przedsiębiorstwo. Jest więc punkt zaczepienia.

Ok, ustalone - piszę do innego podmiotu. IP odpowiada, że nie remontowali niczego, owszem, potwierdzają, że były prowadzone prace w tym terminie, w podanym miejscu, ale przez podwykonawcę. Shit. No to piszę do wskazanego podwykonawcy, dokładnie, co jak i z rysunkiem sytuacyjnym. Wszystko jak należy.

Problem. Pan podwykonawca wypina 4 litery na temat, bo, jak twierdzi w korespondencji, nie jest pewien, czy szkoda powstała na skutek działań jego pracowników, a poza tym żona nie zgłaszała żadnych roszczeń w dniu remontu. No, nie zgłaszała, zauważyła problem 2 dni później, jak brykę umyła. Zresztą, nie oni są od oceniania zniszczeń, co zresztą im odpisałem, jednocześnie wzywając do wypłaty w całości, przedsądowo, poniesionych strat.

Ups! Chyba poszli po rozum do głowy i w odpowiedzi dostałem to, na co czekałem - nr polisy ubezpieczonego. Ufff... w końcu właściwie będzie można nadać tok sprawie.

Kolejny rzeczoznawca, tym razem z PZU, ogląda szkodę, wycenia. A jakże! Na 2051 pln! Oczywiście, standardowo, z 67% amortyzacją (śmiech na sali, sama szyba kosztuje 2410 pln...). Mail do PZU, że nie zgadzam się z wyceną i załączam kosztorys z serwisu. 2 dni później dostaję weryfikację tegoż kosztorysu i wycenę na 5440 pln... netto. Aha, czyli podatek lakiernikowi czy mechanikowi mam zapłacić sam? Takiego wała! Do tego policzyli sobie jakieś zniżki (21% z katalogu OT, jak dobrze pamiętam), wyrzucili lampy (bo są stare - a co mnie to obchodzi - działały jak należy - mają wstawiać takie same)...

Myślę jednak - ok, jest lepiej, teraz będziemy się kopać o pozostałe 6000 pln, zresztą najważniejsze, żeby wypłacili COKOLWIEK, bo wtedy to oznacza, że przyznają się do winy.

Żeby nie było jednak tak kolorowo, 2 dni temu dzwoni pani z ubezpieczalni z problemem, że zły nr konta podaliśmy, że musi zweryfikować, że nie dostarczyłem żadnych faktur z napraw (a niby po co?!?), że wypłacają całość sumy naliczonej po weryfikacji, wraz z podatkiem. No, teraz się rozumiemy!

No nie bardzo, się okazało wczoraj.

Dostaliśmy 1054 pln, gdyż ubezpieczony ma franczyzę sumy ubezpieczenia i 1000 pln to od niego bezpośrednio mamy się starać.

ZARAZ! Jaki 1000?!? Jakie od niego!?%@#$% A co mnie obchodzą warunki ubezpieczenia? A gdzie reszta, i tak zbyt niska, sumy?!?

Najwyraźniej mają mnie za debila... W związku z tym polecimy do sądu. Mają zasrany obowiązek wypłacić całą sumę, a udział niech sobie sami odzyskują. Nie mają prawa stosować amortyzacji, czekać na faktury, a bez nich liczyć kasę za zamienniki.

Całe szczęście, siostra jest radcą prawnym i już wielokrotnie kopała się z tymi cwaniaczkami. Dzięki temu wiem, że to, co robią ubezpieczalnie, to zwykłe wykorzystywanie niewiedzy szarego człowieka.

Koszt zastępstwa i sprawy sądowej to całe 1200 pln, do odzyskania od pozwanego. I nie odpuszczę ani grosza.

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 522 (590)

#62733

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wiele historii tu opisywanych nie jest nasza własna, co nie czyni ich absolutnie mniej piekielnymi... Pewnie nie tylko ja to właśnie znalazłem i przeczytałem, pewnie nie tylko mnie to zirytowało...

To jest naprawdę, czyste piekło... wbrew pozorom, wbrew temu, czym być powinno. Nie będę niczego wymyślał, po prostu zacytuję.

"Parafianie z kościoła pw. św. Floriana w Wirach są oburzeni zachowaniem ks. proboszcza Kazimierza Szachowicza podczas żałobnej mszy św. i pogrzebu 8-letniego Kuby. Z relacji kobiety wynika, że ksiądz nie był usatysfakcjonowany kwotą, którą otrzymał dla siebie. W związku z tym podczas mszy nie było organisty, a kościół oświetlony był tylko w połowie. Podczas kazania proboszcz miał zwrócić się do rodziców mówiąc, że "mają się cieszyć ze śmierci Kuby, gdyż Bóg chciał im coś przekazać".

"Oburzenie wywołały również słowa, że Kuba pomimo swojego młodego wieku zdążył już nagrzeszyć, a »wrota nieba są dla niego jeszcze zamknięte, ale miejmy nadzieję, że Bóg go kiedyś przyjmie«. Msza św. w żadnej chwili nie oddała żałobnego charakteru” – pisze Różalska."

Brak słów.

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 540 (726)

#62677

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Gdy szuka się pracowników, można wychwycić czasami perełki...

Kolega prowadzi bar z pizzą, kebabem itp. Znajomość języków absolutnie nie jest koniecznością, ale fajnie, gdy przyszły pracownik umie się dogadać z klientem po angielsku. Przy przeglądaniu CV chętnych, dowiedział się, że znajomość języka angielskiego na poziomie "swimming" powoduje, że pewną młodą dziewczynę należałoby zatrudnić na wolne stanowisko niejako z urzędu...

Swimming? A może watering?

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (464)