Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

PooH77

Zamieszcza historie od: 21 maja 2012 - 13:26
Ostatnio: 10 września 2021 - 23:50
  • Historii na głównej: 27 z 42
  • Punktów za historie: 16460
  • Komentarzy: 1752
  • Punktów za komentarze: 10414
 
zarchiwizowany

#31883

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W każdej grupie ludzi znajdzie się ktoś, kto bardziej lub mnie świadomie jest piekielny...Ja pracuję w jednym pomieszczeniu z 4 kolegami, widzimy się codziennie. Pewnego dnia dorzucili nam jeszcze jednego młodego człowieka.

Od pierwszego dnia wiedzieliśmy, że coś jest z nie tak, coś się zmieniło...Otóż, nowy pracownik niemiłosiernie śmierdział...Takim starym, kilkudniowym potem. Szliśmy pobiegać, wszyscy po powrocie się myli - on nie. Trzeba było coś ciężkiego przenieść z 3 piętra na dół bądź odwrotnie, człowiek się zmacha, spoci - trzeba się umyć. E tam, on nie musi. A ciągnie od niego jakby się wóz z cyganami wywrócił...Jak by tego było mało, przez 2 tygodnie, w okresie letnim, chodził w tych samych koszulkach, w tę samą się też w pracy przebierał. Pachersy nie golone chyba nigdy...Krótko mówiąc - zero higieny.

Któregoś dnia nie wytrzymałem. Na początek postanowiłem być kulturalny, poczekałem aż będziemy sami i mówi mu, że się strasznie poci, czy sam tego nie czuje, że przydałoby się coś z tym zrobić. A on? Patrzy się na mnie, jakbym mu ojca gitarą zabił i pyta niewinnie: "Ale co ja mam z tym zrobić?"
Nie, nie wierzę..."Co? przestać śmierdzieć!" Nie wytrzymałem... Kupiłem mu maszynkę do golenia, antyperspirant i mydło i położyłem na biurku. Na drugi dzień leżały w koszu.


Przez tydzień było lepiej, mył się, choć krzaki pod pachami nadal hodował. Mieliśmy nadzieję, że będzie tylko lepiej.

Błąd.

Teraz jest jeszcze gorzej, bo coraz cieplej, a on przestał się myć. Znowu. Jakieś piekielne pomysły, co z nim zrobić?

Skomentuj (66) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (273)
zarchiwizowany

#31831

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Debiucik:).
Historia zdarzyła się w pieleszach mojej nory, szumnie nazywanej kwaterą służbową, kiedy znużony po pracy zaległem w fotelu przed kompem.
Jestem fanem I części osławionego przez niejakiego ks. Piotra N. "Diabolo" (drugiej trochę mniej) i w związku z tym jako sygnał smsa, od jakiegoś czasu, używam ciężkiego śmiechu Pana Ciemności, co u niektórych, w miejscu publicznym, powoduje w oczach "hatorrrr!!! kill′em!!!", tudzież sprawia przyspieszenie bicia serca do prędkości sprzed lat kilkudziesięciu co najmniej. Jak on brzmi? Fajnie:p. Mocno. Zainteresowani zdają sobie sprawę zapewne z jego mocy, innym mogę podesłać linka, diabelski uśmiech na waszej twarzy gwarantowany, kiedy widzi się te spłoszone duszyczki...
Tak więc siedzę przed monitorem, nagle dzwonek do drzwi, uporczywy, połączony z nap*...eeee...ochoczym, wielokrotnie powtarzanym stukaniem..."Ocho" -pomyślałem- "pewnie Jechowi..."tylko oni bądź Gestapo równie uporczywie poszukują konwersacji". Ciągnę w ich kierunku, otwieram drzwi, jednocześnie wyciągając telefon z kieszeni, gdyż czuję wibrację nadchodzącego smsa. Pani w kwiecie wieku i młodzieniec obok niej tylko zdążyli się uśmiechnąć, powiedzieć" "czy zastanawiał się pan kiedyś...", i...tak, tak...Pan Ciemności zagrzmiał gromkim śmiechem na powitanie Jachwe! Nie udało mi się nawet powiedzieć dziękuję, nie jestem zainteresowany...
Od tego dnia (a minęło około 3 miesięcy) żaden wysłannik z misją się nie pojawił, mimo, że do tego dnia trzy razy w przeciągu roku grzecznie, acz stanowczo przekonywałem, że agnostyków nie interesują podobne rozmowy:)...

Bydgoszcz

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 10 (60)