Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Powidelko

Zamieszcza historie od: 17 marca 2019 - 16:20
Ostatnio: 22 marca 2019 - 14:03
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 149
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 26
 

#84294

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witajcie.

Mam 25 lat i nie mam prawa jazdy. Jest to powód wielu konfliktów, głównie z rodziną mojego partnera.

Jako dziecko brałam udział w wypadku samochodowym. To wydarzenie wstrząsnęło mną na tyle, że wiele lat zajęło nim znów udało się mnie wcisnąć do auta. Na dzień dzisiejszy jest w miarę ok, nie nazwałabym tego jakimś panicznym lękiem, jednak wciąż odczuwam dość silny dyskomfort podczas jazdy. Przez całą podróż mam natrętne wizje wypadków, bywa, że jakaś wyjątkowo drastyczna wizja mnie po prostu paraliżuje, muszę zamknąć oczy i się uspokoić.

Z przyczyn oczywistych nie ma nawet opcji, bym kiedykolwiek została kierowcą. Mam świadomość tego, że na drodze wprowadziłabym tylko zamieszanie, zagrożenie i wszechobecne podniesienie ciśnienia u współuczestników ruchu.

Teściowa tego kompletnie nie rozumie. Za każdym razem padam ofiarą docinków z jej strony, namawiania, by jednak spróbować. Właściwie nie ma wizyty bez "to kiedy idziesz na to prawko?" lub mojego ulubionego "jakbyś się zapisała na kurs, to zaraz by ci przeszło". Bardzo lubię też "wiesz ile ja mam koleżanek, co ledwo widzą a jeżdżą?". Wspaniale.

Sama teściowa ostatni raz prowadziła auto kiedy ja uczyłam się jeździć na rowerze. Z opowieści partnera wynika, że to typ osoby, która tak jak ja nigdy nie powinna dostać nawet hulajnogi do prowadzenia, ale się zaparła (lub może pod naciskiem) i uprawnienia zdobyła.

Teść z kolei niezmordowanie usiłuje przy każdej okazji wsadzić mnie za kierownicę i uczyć. Kiedyś posunął się do tego, że podczas drogi zjechał na pobocze i oświadczył, że dalej nie jedziemy dopóki nie poprowadzę. Po prostu cyrk na kółkach. To była wiejska, mało uczęszczana droga. Mimo wszystko nie skorzystałam, partner dość sprawnie przywołał ojca do porządku i udało nam się normalnie odjechać. Poraża mnie fakt, że wiedząc co się czasem dzieje są na tyle lekkomyślni, że w ogóle dopuszczają do myśli możliwość kierowania pojazdem przeze mnie.

Wiem też, bo miałam przyjemność słyszeć, że namawiają mojego chłopaka do opuszczenia mnie z tego powodu. Bardzo im jestem nie na rękę z tym moim lękiem, teściowie na stałe mieszkają zagranicą i chcieliby, żeby syn i jego rzep (czyli ja:D) przyjechał. Jednocześnie by faktycznie to miało sens musiałabym to cholerne prawko mieć, bo inaczej byłabym uziemiona w domu.

Czy na drogach nie jeździ wystarczająco dużo osób, które nie powinny? Dlaczego jeśli ktoś się w tym nie czuje bywa do tego zmuszany (naprawdę nie chcę się aż tak rozpisywać, ale to nie są jedyne osoby, które w ten sposób reagują)? Teściowa ma rzekomo arachnofobię, nigdy by mi nie przyszło do głowy biegać za nią z pająkiem lub namawiać na emigrację do Australii. Choć może pora zacząć.

Prawo jazdy

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 241 (267)

1