Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Poziomeczka

Zamieszcza historie od: 31 stycznia 2013 - 11:18
Ostatnio: 7 grudnia 2022 - 7:37
O sobie:

W tygodniu wredna biurwa, w weekendy malująca lala. Wyrodna matka i okropna żona 24/7.

  • Historii na głównej: 60 z 60
  • Punktów za historie: 20476
  • Komentarzy: 240
  • Punktów za komentarze: 1856
 

#74764

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jest dzieciak lat 4. Każdy kto ma minimalne pojęcie czym jest FAS, widzi go na twarzy tego chłopca. To samo jeśli chodzi o zachowanie, wyniki badań itp. No przykład podręcznikowy.

Wszyscy wiedzą, że matka w ciąży chlała hektolitry wódy, wszyscy.
Żaden lekarz nie chce się jednak podpisać pod diagnozą.
Dlaczego? Bo matka w sądzie idzie w zaparte, że nie piła.
"Od urodzenia nie piłam!" Jej słowa. I znaczą więcej niż raporty policji o pijanej matce zajmującej się tym dzieciakiem.
Swoją drogą, matka woli żeby dzieciak był w domu dziecka, a nie rodzinie zastępczej. Bo jej nikt nie będzie utrudniał kontaktu. Zapytana czy chciała się spotkać z dzieckiem i czy kontaktowała się z opiekunami, odpowiedziała- tym razem uczciwie, że nie.

Sąd OCZYWIŚCIE nic nowego nie orzekł. Następna sprawa za dwa miesiące.

Prawo Polskie

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 224 (266)

#74367

przez (PW) ·
| Do ulubionych
We wrześniu wychodzę za mąż. Jak ślub, to i wesele. Postanowiliśmy zapraszać tylko dorosłych, bez dzieci. Nawet nasze dziecko ten dzień spędzi w domu z opiekunką.

Wysłaliśmy zaproszenia i tylko jedna osoba zrobiła problem, że bez dzieci. A to dlatego, że ma syna który ma lat 20 i córkę lat 10.

Syn dostał zaproszenie z osobą towarzyszącą. Co powiedziała ciotka?
W takim razie osobą towarzyszącą jej syna, będzie 10 letnia siostra.

Nie wiem co mam powiedzieć. Mają z kim zostawić małą.

Wesele

Skomentuj (119) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 248 (336)

#74307

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio przeglądając facebooka natknęłam się na grupę, która szyje rożki i czapeczki dla dzieci. Nic niezwykłego, gdyby nie to, że to rożki o wymiarach 20x20 cm dla dzieci które urodziły się martwe. Ideą grupy było to, żeby rodzice takiego okruszka nie dostali w metalowej nerce albo kawałku papierowego ręcznika. A tak na ten moment to wygląda bo takie maleństwo urodzone w 17 tygodniu ciąży często traktuje się jako odpad medyczny. Założyciele grupy chcieli żeby rodzice zobaczyli swoje dziecko jako dziecko, a nie taki odpad właśnie i godnie je pożegnać.
Pobeczałam się, a że szyć potrafię, postanowiłam się przyłączyć.
Pomijam piekielność moich bliskich którzy stwierdzili że zajmuję się głupotami.
Chcę powiedzieć, co robią szpitale. I tylko szpitale bo z hospicjami tego problemu nie ma. Dziewczyny prowadzą rozmowy o tym, czy szpital potrzebuje, czy chce. Pokazują te maleńkie rożki i czapeczki (a to są maleńkie rzeczy, pamiętajcie).
W odpowiedzi otrzymują informacje czy nie można im dostarczyć rożków i kocyków w rozmiarze dla normalnego noworodka.
Znaleźli sobie "fundatora" i oczekują szycia dla zdrowych dzieci, zupełnie pomijając idee grupy.
Jako że jeszcze rozumiemy szycie dla hiperwcześniaków, to już o zdrowe dzieci powinni dbać rodzice.

Szpitale

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (263)

#74345

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Aż mną trzepnęło jak usłyszałam. Przy okazji rozmowy o dyplomach znalezionych w chipsach z moją fryzjerką, która chorowała na raka.

W Trójmieście przy szpitalu, dokładniej na oddziale onkologii jest psycholog. Super sprawa, prawda?
Do psychologa, dokładniej pani psycholog zgłosiła się dziewczyna. Młoda, przed trzydziestką, która długo radziła sobie świetnie, ale rak radził sobie lepiej. Jako, że mąż ani bliscy nie dawali rady z pociechą, poszła na wizytę. Wizyta broń Boże bezpłatna, bo gdyby tak miało być, to czekać ma pół roku. To dużo. A prywatnie? Ot już dnia następnego jest termin wolny. Tyle że o 80 zł portfel lżejszy.

Wizyta trwała zawrotne 10 minut. Dziewczyna powiedziała co jej leży na sercu, że już powoli nie ma siły. Odpowiedź pani psycholog? Młodej kobiety, w wieku zbliżonym?

- Warto pogodzić się z myślą o śmierci skoro już niedługo nastąpi.

Dziewczyna się nie pogodziła, dzięki innym chorym osobom, które ją wspierały. Żyje, rak na szczęście nie wraca.
Serio, nie wierzę w psychologów. Tak samo jak nauczyciele, ci którzy się nadają i mają powołanie - są wypierani przez motłoch ze znajomościami.

Szpital

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 280 (320)

#73913

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znieczulica jest modna.
W trakcie szkolenia w pracy, na którym było około piętnastu osób, dostałam od mamy sms. Okazało się, że zmarł mój dziadek. Nie wiem, czy to z powodu szoku, bo nigdy człowiek ten nie był mi szczególnie bliski, ale zrobiło mi się przykro. Może wiązało się to z tym, że była to pierwsza osoba z bliskiej rodziny, która umarła. Zwłaszcza, że z nami mieszkał.

Zapytałam osoby prowadzącej, czy mogę wyjść, bo muszę zadzwonić. Naturalnie padło pytanie, czy coś się stało. Odpowiedziałam o sytuacji i załamał mi się głos. Nigdy nie byłam dobra w mówieniu o takich rzeczach, bo nawet opowiadając historie o duchach, zaczynają mi lecieć łzy. (Okazuje się że nie tylko ja tak mam).
Na korytarzu zadzwoniłam do mamy po czym chciałam chwilę ochłonąć. W miejscu w którym stałam, doskonale słyszałam rozmowy ze środka sali.

Otóż wyobraźcie sobie, że praktycznie każda z osób licytowała się między sobą, kiedy to nie płakała i jakie to jest żałosne. Ze strony jednej z dziewczyn padł nawet tekst, że płakać po czyjejś śmierci to jest dziwne i ona sobie nie wyobraża.

Wróciłam, udając że nie słyszałam. Niesmak pozostał.
Jakiś miesiąc później ta sama dziewczyna, która uważała moje załamanie głosu za żałosne, siedziała w biurowej toalecie wyjąc w słuchawkę. Nie, nikt jej nie umarł, bo to by było przecież żałosne. Miała ciężkie dni z "misiaczkiem" i groził jej że ją zostawi. Oczy jak chomik i gluty po pas. Nie wiem, jakie niektóre osoby mają systemy wartości.

Biuro

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 259 (337)

#73984

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cała historia działa się kilka lat temu.

Miałam kolegę. Kolega mężczyzna wysoki, przystojny i młody, ledwo skończył 20 lat - poszedł do wojska. Do kompanii reprezentacyjnej, będąc bardziej szczegółową w zeznaniu.
Niestety wydarzył się wypadek. Autem jechało pięć osób, ale tylko kolega nie miał zapiętych pasów. Tylko on zginął. Wypadł przez przednią szybę. Tragedia ogromna, bo miał jeszcze brata bliźniaka. Brat głuchoniemy, trochę upośledzony, rodzice go nie rozumieli, to brat był "łącznikiem" między nimi.

Przyszedł moment, że trzeba było załatwić pogrzeb. Nawet nie chcę myśleć co czują rodzice, którzy stracili dziecko i muszą załatwić tak przykrą rzecz. A pogrzeb miał być piękny - z honorami wojskowymi.

Poszli do księdza, który był wredny od zawsze, bo z biskupem, który niedawno zmarł, pił przysłowiową wódkę, a i sam był wysoko na kościelnej drabince. Ksiądz pocmokał i powiedział, że pogrzebu nie zrobi, bo chłopak do kościoła nie chodził. Że to wstyd, że oni mają czelność przychodzić do niego.

Załamana matka zadzwoniła do przełożonego syna, płacząc w słuchawkę opisała sytuację.
Pogrzeb się odbył jak miał się odbyć. Mszę prowadził kapelan wojskowy. Miejscowy "ważniak" tylko do mszy służył. Okazuje się, że w morzu zawsze jest większa ryba. Tylko jaką trzeba być gnidą, żeby taki cyrk odwalać?

Ksiądz

Skomentuj (108) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 316 (414)

#73288

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój pies zachoruje i umrze. Kiedyś pewnie tak, ale zdaniem "specjalisty" to już całkiem niedługo.

Dlaczego? Bo nie dostaje jeść raz dziennie, określonej porcji. Miskę ma pełną cały czas, je kiedy chce i ile chce. Nie jest wyprowadzany na smyczy na spacery i linieje tak, że z tej zgubionej sierści można ulepić drugiego psa.

Nic nie daje wyjaśnienie że to pies pracujący. Tak! Jak lessie na filmach zagania bydło i biega takie dystanse w polach, że maraton ma raz dziennie na pewno. Skoro wysiłek, to potrzebuje zjeść. A co do sierści, cóż. Każdy owczarek z sierścią dłuższą od włosów większości mężczyzn, który zimą uwielbia tarzać się w śniegu, na lato musi sierść zgubić bo by się ugotował.

Ale nie. Właścicielka pseudopsa rasy yorkshire terier (nie obrażając nikogo) wie lepiej i "ona to zgłosi". No, powodzenia.

Wiocha

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 251 (287)

#73521

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejka do lekarza na szczepienie. Siedzi "madka". I rozprawia, że ona to tylko szczepionki 6w1 bo inaczej to ból dla dziecka, trauma i ogólnie od razu trzeba psychologa.

W wózku siedzi dziewczynka poniżej 1 roku życia. Przebite uszy. Pytam, czy jej to nie bolało. Odpowiedź?

"No darła się wniebogłosy a potem jej się trochę paprało bo chwytała za uszy i ciągnęła ale... nie będzie tego pamiętać."
Aha.

Madka roku

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 441 (475)

#73298

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cyrki z cyklu... pisanie pracy magisterskiej.
Nie wiem co mnie naszło, żeby dalej kontynuować studia i tę nieszczęsną "magisterkę" robić. Stety, czy niestety, stało się. Z pisaniem pracy na początku nie było problemów. Kto chciał, ten pisał, kto nie chciał, nie pisał i jakoś się tam z promotorem dogadywał. Proste.

Schodki zaczęły się jakiś miesiąc temu, kiedy ludzie chcieli już prace oddawać. Panie w dziekanacie nigdy nie były chyba tak sumienne.

Mierzyły linijką co do milimetra marginesy, czepiały się nazewnictwa- zamiast standardowej "metryczki" ma być "oświadczenie", aneks w pracy nie ma być nazwany aneksem. Jak ma się w takim razie nazywać? Kto to wie. Student ma sobie sprawdzić na stronie internetowej. A że tam tego nie ma- nie ich problem. Promotorzy nie dostali żadnej informacji jak ma wyglądać praca wedle nowych wytycznych (jeden dzwonił do drugiego tak zgłupieli, w dziekanacie otrzymywali informację że wszystko jest po staremu). Według nich, mamy więc pisać po staremu. Tyle że wtedy prace nie są przyjmowane.

I wiecie co, to nie byłoby takie tragiczne, gdyby nie to, że te kochane panie z dziekanatu odrzucały prace z podpisami promotorów jako zaakceptowane i już oprawione.

Nie żeby to były pieniądze nie do przejścia, ale wiadomo, grosik do grosza. Wydrukuj, opraw i znowu źle. A konkretnych informacji ani widu ani słychu. Może to one powinny zająć miejsca promotorów, już nie wiem.

Studia

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 273 (293)

#73090

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o panu na wózku inwalidzkim i cudownym ozdrowieniu coś mi przypomniała...

Gdańsk, jedna z najczęściej odwiedzanych ulic przez turystów - Długa.
Niedaleko fontanny Neptuna siedzi babcia na wózku. W ręku dzierży papierowy kubeczek po kawie, przykryta jakimś starym kocem, no obraz nędzy i rozpaczy, bo wygląda przyjaźnie i człowiekowi szkoda babulki. Siedzi tak cały dzień, od około 8:00 rano do zmierzchu a turyści rzucają "ojro" i inne waluty.

Kiedy robi się późno, wstaje z wózka, składa na nim kocyk i pcha go do tramwaju.
Większość miejscowych wie, że mieszka normalnie, ma rodzinę i generalnie niczego jej nie brakuje.
Biznes is biznes.

Gdańsk

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 400 (404)