Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Poziomeczka

Zamieszcza historie od: 31 stycznia 2013 - 11:18
Ostatnio: 7 grudnia 2022 - 7:37
O sobie:

W tygodniu wredna biurwa, w weekendy malująca lala. Wyrodna matka i okropna żona 24/7.

  • Historii na głównej: 60 z 60
  • Punktów za historie: 20476
  • Komentarzy: 240
  • Punktów za komentarze: 1856
 

#72026

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie długo, ale piekielne na praktycznie każdym poziomie.

Mam wujka. Wujek z kategorii patologia aż piszczy ze starej "po PGR-owskiej" wsi. Chleje, do pracy nie pójdzie, żyje na garnuszku swojej matki. Matka mieszka jeszcze z dwoma synami. Jeden jest niepełnosprawny i ma rentę, drugi ciężko pracuje. Kto dla matki jest najlepszym synem? Oczywiście pijus. Na tego, który pracuje, wiecznie wyzywa.

Kilka lat temu, kiedy żył jeszcze ojciec pijusa trzymający go za gębę, pijus znalazł sobie kobietę i zniknął na dobre dwa lata. Myśleliśmy, że gdzieś tam się zapił, a że nie miał nawet dowodu osobistego, to nikt się nie dowiedział. Tak się nie stało. Któregoś dnia, właściwie wieczora, do naszych drzwi puka policja. Razem z nimi wujek i jego kobieta, nawaleni jak szpaki. Ona w widocznej ciąży.

Mama postanowiła doprowadzić ich do porządku, po czym pijus ze swoją lejdi wrócili do jego rodziców. Normalnie ojciec wywaliłby go z domu, ale w grę wchodziło dziecko. Pilnował, pijus poszedł do pracy, a jego lejdi miała zakaz chlania i palenia.

Po narodzinach dziewczynki, która dostała imię po matce pijusa (chwyt na zmiękczanie serca, bo w międzyczasie zmarł ojciec, który by na to wszystko nie pozwolił) zaczęło się od nowa. Tym bardziej, że lejdi zniknęła, a w szpitalu nie podała pijusa jako ojca.

Doradzałam oddać dzieciaka, bo te warunki nie są dla niego dobre. Ale wtedy miałam mniej niż 18 lat i nikt się z moim zdaniem nie liczył.

Przyjeżdżał MOPS, już chcieli dziecko zabierać, ale zawsze się trafiło coś, że jednak nie zabrali. Oddali ją matce pijusa w rodzinę zastępczą (kobiecie z cukrzycą, po wylewach, ledwie wiążącej koniec z końcem).

To było osiem lat temu. Pijus jakoś zyskał prawa do córki, która z oczywistych powodów ma FAS. Udało się, bo myślał, że ma raka i umrze. Trochę się przestraszył i nie pił pół roku.

Nauka dziewczynce nie idzie, jest wyrachowanym stworzeniem, radzą sobie gorzej niż źle, ale nic nikomu do tego. MOPS uważa, że jest super.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że matka pijusa to moja babcia. Ostatnio zadzwoniła do mojej mamy, że pijus patrzy ślepo w przestrzeń, nie reaguje na bodźce i ona nie wie co ma robić.

Mama zapytała, czy pił. Wierzyć mi się nie chciało, ale mówi, że nie. No to mama kazała wezwać karetkę.
Przyjechali. Stwierdzili, że nawalony jak dzwon. Kazali się zgłosić na odwyk do MOPS. Pijus nawet się zgodził. Oczywiście nie poszedł. Zmusić go nie można. A nawet gdyby można było, to nic nie da.

Byłam bardzo długo zła na mamę, że nic nie zrobili, tylko pozwolili, żeby dziecko zostało w takiej patologii. Powiedziała tylko, że nie będzie się kłócić z matką o dziecko, bo to i tak nic nie zmieni , a jeszcze się do niej matka przestanie odzywać.

Kiedy już mogłam coś zrobić, sama poszłam do MOPS-u. Powiedzieli mi, że rodzina świetnie sobie radzi. Zresztą, dziewczyna ma już osiem lat i oni nie mają gdzie jej umieścić.

Patologia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 268 (300)

#72156

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na początku roku moi rodzice wyczerpani psychicznie przez MOPR, zrezygnowali z prowadzenia rodziny zastępczej. Dlaczego dokładnie, to sprawa na kilka historii.

Wczoraj do drzwi zapukał kurator sądowy. Chciał zobaczyć dziecko, którego od ponad dwóch miesięcy u nas nie ma. Nie miał pojęcia, że działalność zakończona ani gdzie jest teraz dziecko.

Kto piekielny? MOPR, który nie poinformował, czy sąd, który nie zajrzał w dokumenty?

Moi rodzice wysłali bowiem poleconym stosowną informację do sądu, z sygnaturą sprawy tego dziecka.

Bajzel kółka i spółka czyli sądy ośrodki pomocy rodzinie

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 314 (322)

#71634

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Patrząc na to, co się dzieje, to będzie kontrowersyjnie.
Mam malutkie dziecko. Młody człowiek ma trochę ponad miesiąc i jest to czas szczepień. Nie wnikam już w temat szczepić czy nie, bo dla mnie było oczywistym że to robimy.

Miałam jednak problem - czy szczepionki z NFZ i mieć 3 ukłucia, czy zapłacić i mieć jedno. Zadecydowałam że na zdrowy rozum, dziecko i tak nie pamięta i nie będę płacić jednorazowo około 300 zł za coś, co mogę mieć za darmo. Zwłaszcza że jedna dawka to 300, a dawek musi być trzy, czy nawet cztery. Pieniądze postanowiłam przeznaczyć na szczepionkę której nie refundują. Razem więc ukłuć będzie cztery.

Pielęgniarka z uporem maniaka zapytała mnie co najmniej kilka razy czy:
- zamierzam na dziecku oszczędzać,
- wiem że to AŻ cztery ukłucia,
- nie będzie mi szkoda dziecka

Zapytałam, czy ona swoje ukłucia pamięta? Bo ja nie, a wtedy nie było szczepionek skojarzonych i nie było problemu.
Wyciągnąć pieniądze próbują grając na emocjach rodziców.
Jestem młoda, nie głupia i naiwna.

Przychodnia

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 396 (418)

#71628

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uderz w stół a nożyce... No właśnie.

Pracowałam z dziewczyną, nazwijmy ją Ania. W biurze sztuk nas było dwie, od czasu do czasu pojawiali się koledzy z windykacji. W pracy zawsze panowała taka rodzinna atmosfera, że do pracy było miło chodzić. Czasami padały jakieś żarty, które normalnie byłyby nie na miejscu, ale że zaraz jedno drugiemu się odgryzło, to nikt nie robił problemu.

Wracając do Ani. Ania pracowała ze mną niedługo, bo trzy miesiące. Pracodawca zdążył jej przedłużyć umowę, na trzy lata jak to ma w zwyczaju.

Pewnego dnia Ania chwali się, przy kolegach z windykacji, że się zaręczyła. Koledzy śmiać się zaczęli, że pewnie zaraz będzie w ciąży. (Zwłaszcza że Ania "wskoczyła" na miejsce koleżanki, która jest na urlopie macierzyńskim).

Ania się śmiała, coś tam się odgryzła, koniec tematu? Ano nie. Po kilku dniach do biura wchodzi ten kolega który zażartował o ciąży, pyta czy Ania jest. Szczerze mówię, że nie, że za godzinę być powinna.
Wtedy kolega zaczyna, że Ania złożyła na niego skargę do jego przełożonego. Za co? Za nieprzyzwoite, szowinistyczne żarty. Kolega dostał od kierownika słowną naganę, na szczęście bez notatki w dokumenty.
A Ania? Przyszła godzinę potem do pracy. Ale nie żeby zostać. Przyniosła zwolnienie od lekarza. I jak się domyślacie zapewne - od ginekologa. Z oznaczeniem "B". W pakiecie zaświadczenie o 15 tygodniu ciąży.

Ania wiedziała już wcześniej. Ale teraz, jak to ujęła "nie może już pracować w takich warunkach"...

praca

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 358 (376)

#70916

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótko, ale niestety bardzo piekielnie.

Leżę na patologii ciąży jako świeżo upieczona mama z moim zdrowym synkiem (uprzedzam pytania - po cesarce, dlatego ten oddział). Pokój jest dwuosobowy, a obok mnie leży kobieta, której wcześniak z wagą poniżej kilograma walczy o życie na OIOMIE. Z tego co mówią lekarze - a nie silą się na miły ton - szans dużych nie ma.

I teraz co w głowie ma osoba, która zdecydowała o umieszczeniu nas razem, kiedy na oddziale są co najmniej 3 wolne sale?
Ocenę zostawiam wam.

Patologia ciąży czy szpitala?

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 277 (349)

#70485

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam dużą styczność z dziećmi z problemami. Różnymi, serio. W tym zdarzają się dzieci chore psychicznie. Na początku trudno mi było to ogarnąć rozumem, w końcu człowiek widzi dziecko, a nie psychopatę, który potrzebuje potężnych leków i dużo pracy żeby w miarę funkcjonować z innymi. Ale takie rzeczy się zdarzają i trzeba z tym żyć.

Ostatnio właśnie takiemu dziecku wypisano opinię, że powinno mieć nauczyciela wspomagającego. Mimo leków które otrzymuje, nadal czeka na odpowiednie badania do orzeczenia jego przypadłości. (Jest ich kilka) Nauczyciel taki mu nie przysługuje, ponieważ prawnie jest zdrowy.
Na wyniki wszystkich badań, analiz itp. Poczeka jeszcze z pół roku. Do tego czasu psychiatra nic nie znaczy a dziecko jest... zdrowe.

Opinie psychologiczne

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (229)

#70480

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zamówiłam ostatnio paczkę. Na stronie internetowej niestety wybór tylko kurier (wolałabym paczkomat).
Opłaciłam, czekam.

Wieczorem następnego dnia, do drzwi puka sąsiad. Z moją paczką. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że sąsiada nie znam, bo mieszkam w tym miejscu miesiąc, kurier nie raczył zadzwonić, a ja... byłam cały dzień w domu. Zadzwoniłam z soczystą skargą, dla pewności napisałam ją jeszcze w wersji papierowej.
Nadal nie jestem w stanie zrozumieć, czy te trzy metry od drzwi sąsiada są takie ciężkie do przebycia? Przecież sąsiad może mnie nienawidzić, może sobie z paczki coś zabrać itp.

Na szczęście to młody chłopak, który jest bardzo uczciwy i zna się z moim narzeczonym od dziecka. Ale skąd kurier miałby to wiedzieć?

Kurier

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 304 (320)

#70733

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znowu sądy.
Sprawa o odebranie praw matce.

Oddała dzieciaka jak miał 1,5 roku, skrajnie zaniedbanego. Akt sprawy niedużo, bo jedyne co do opisania było, to że chłopiec nie zna pojęcia "mama", mimo że ma już cztery lata, wie że inni mają mamę, ale on nie. Plus jego zaniedbanie zdrowotne i niestety - zaburzenia psychiczne.

Podczas przebywania w ośrodku matka widziała go trzy razy i to na kilka minut (wszystko zapisane w dokumentacji). Ostatnio kontakt w maju 2015.
Na rozprawie mamusia oczywiście się stawia. Wyjaśnia że dziecko oddała, bo jej konkubent go nie akceptuje i łże, że odwiedzała dzieciaka trzy razy w tygodniu. Przy okazji nie pyta osób u których chłopiec się znajduje o jego stan zdrowia czy cokolwiek. Okazję miała.

Co na to sąd? Nic. Chyba do akt sprawy wcale nie zaglądał, bo mamusi nakazano znaleźć pracę, mieszkanie i odnowić kontakt z synem żeby... jej go oddali.
Przy okazji piekielność, z ośrodka w którym do tej pory chłopak był, nie stawił się absolutnie nikt.

Ps. Dodam tylko że matka alkoholiczka, leczona psychiatrycznie. To jest trzecie dziecko, które oddała. Przy dwóch poprzednich prawa jej zabrano od razu. W aktach sprawy wszystko to ujęto.

Sądy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 390 (402)

#70336

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sądownictwo w naszym kraju leży i kwiczy, tak na prawdę sami nie wiedzą, czego chcą.

Jest sobie chłopczyk, nazwijmy go Staś. Staś został zostawiony w szpitalu zaraz po narodzeniu. Dwa tygodnie potem trafił do pogotowia opiekuńczego. Jest zdrowym i na prawdę ślicznym chłopcem, jego mama oddała go dlatego, że był owocem "skoku w bok" i jej mąż nie był w stanie go zaakceptować. Cała ciąża zdrowa, dziecko zdrowe.

Aktualnie Staś ma 1,5 roku i... nadal przebywa w pogotowiu opiekuńczym. Jego rodzicielka nie pojawiła się w jego życiu ani razu. Mimo to, sąd nie chce jej odebrać praw. Argumenty? A może zrozumie błąd, zmieni zdanie?
Odebrać prawa, bo rodzice biedni - nie ma problemu. Odebrać prawa do dziecka, które na adopcje ma szanse od ręki - awykonalne.

Sądy

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 505 (535)

#70199

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Patologia ciąży. Dziewczyna lat 21, otyła w znacznym stopniu, 35 tydzień ciąży (czyli do rozwiązania już całkiem blisko).
Leży na nadciśnienie, dziecku robią minimum dwa razy dziennie zapis KTG, a ona ma spuchnięte łydki i stopy do tego stopnia że patrzeć na to nie można.
W czasie odwiedzin mąż przynosi jej... żarcie z MC Donalda i papierosy.
Papierosy wykorzystuje kiedy tylko położne nie widzą (bo położne młode i nie wierzą w bajki o większej szkodliwości odstawienia niż palenia, ale przydatne sprzątaczki dają cynk (!) Kiedy można iść...)

Perełka? Dziewczyna leków nie brała - wyrzucała do toalety, żeby "nie szkodzić dziecku".
Kiedy ja wychodziłam, ona nadal leżała. Zdziwiona, że lekarz nie chce jej wypuścić.

Patologia ciąży

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 417 (461)