Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Rokita

Zamieszcza historie od: 18 maja 2015 - 18:40
Ostatnio: 4 sierpnia 2019 - 11:45
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 629
  • Komentarzy: 35
  • Punktów za komentarze: 324
 
[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 11) | raportuj
23 lipca 2019 o 23:45

@Ohboy: Dokładnie. Poza tym, niestety, większość tych oskarżeń możnaby wysunąć przeciwko wprowadzaniu małych dzieci do urzędu. Niewychowane krzyczą, piszcza, wylewaja napoje, zdarzyło mi się zobaczyć dziecko sikajace na podłogę w muzeum. Znaczy to jednak, że wypraszać powinno się te konkretne jednostki, a nie przekreślać cały świat. I tak, do urzędu można wejść z pytonem w kontenerze. Jeżeli pies podrze Ci rajstopy, po prostu przycisnij właściciela, żeby za nie zapłacił. Szczerze, nie widzę powodu aby ludzie wkładający wysiłek w to, aby wychować swoje psy nie mieli możliwości wdepnac po jeden kwit i wyjść, tylko dlatego że niektórzy ludzie nie potrafią się zachować.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
9 lipca 2018 o 19:45

To, co zrobił twój sąsiad jest absolutnie ohydne, sadystyczne i niewybaczalne, nie ulega wątpliwości. Mam nadzieję że został, lub jeszcze kiedyś zostanie ukarany. Inną sprawą jest, że bardzo, ale to bardzo irytuje mnie postawa właścicieli wolnych kotów. Jeżeli mam psa - moim obowiązkiem jest pilnować, aby nie wybiegał poza posesję, nie atakował innych zwierząt, nie robił zniszczeń. To samo tyczy się właścicieli w sumie wszystkiego - poza kotami. Gdybyście za sąsiada mieli właściciela wyjątkowo sprawnego psa, który przeskakuje przez ogrodzenie i straszy wasze koty, spróbowałby wam powiedzieć, że powinniście lepiej zabezpieczyć swoje ogrodzenie! Tak samo, gdyby nie były to gołębie ale agresywne gęsi lub podobne ptactwo na tyle silne żeby przefrunąć do sąsiadów i straszyć ich zwierzęta. Jednak jeśli zniszczenia robią koty - bardzo wielu właścicieli w irytujący sposób rozkłada ręce i zachowuje się tak jakby obowiązkiem poszkodowanego było zmienić swój ogród w fortecę, jeśli nie chce aby jego ptaki były zagryzane przez pupili sąsiadów.Rozumiem, że każdy przedkłada komfort i bezpieczeństwo swojego zwierzaka ponad wszystkie pozostałe, ale naprawdę czasami brakuje empatii.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
20 czerwca 2018 o 19:35

Ja tutaj widzę dwa oddzielne problemy: Jeden, to że jeżeli zapowiadam się, że przyjadę ja, to przyjadę JA, gospodarza nie powinno obchodzić, czy mam żonę, piątkę dzieci, psa czy chorą matkę. Każda dodatkowa osoba, czy zwierzę powinna być zapowiedziana. Dla gospodarza to robi organizacyjną różnicę, jedna osoba czy dwie, a robienie komuś testów "czy twoja przyjaciółka ucieszy się na mój widok jest moim zdaniem skazane na porażkę. Mnie by na przykład szlag trafił, nawet gdyby niezapowiedziany pojawił się mój najlepszy kumpel. Drugą, zupełnie oddzielna sprawą jest to, że smętnym losem przyjaciół, jest czasami tolerować drugie połówki swoich ziomków. (albo udawać) Nawet, jeżeli twoim zdaniem to sucz , niestety. Sytuacja była mocno lewa, ale stawianie sprawy "Nie mam zamiaru znosić twojej dziewczyny" w sytuacji, kiedy jest opcja, że ona to usłyszy na prawdę nie świadczy o tobie dobrze. Tą rozmowę mogłaś przeprowadzić póżniej, jeden-na-jednego, a z nią porozmawiać bezpośrednio, jak z człowiekiem: Umowa była inna, nie jesteś przygotowana na dwójkę gości, nie stać cię na to. Jasno, neutralnie i bez ataków personalnych. Jeżeli i tak się obrazi - no to już jej problem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
1 czerwca 2018 o 23:14

@malami2112: Oczywiście jak najbardziej masz rację i zaręczam, że innych właścicieli psów też to irytuje. Niekoniecznie mam ochotę wierzyć na słowo że czyjś biegający luzem owczarek poniemiecki nie ugryzie mojej miniatury, albo odpędzać oszczekujące mojego psa, rozzłoszczone yorki. Tyle że tutaj mam konkretnie na myśli idiotyczne zjawisko ludzi łapiących będące na smyczy,obce psy i macający je przy zdziwionym i wkurzonym właścicielu. Niemniej to co mówisz, też jest bardzo popularne zjawisko - po prostu ja spotykam się z nim raczej rzadziej niż z dziwnymi ludźmi, których chyba swędzą rączki.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
1 czerwca 2018 o 19:28

@kijek: Jest napisane " albo nie uderzy kogoś kagańcem.". Pies jest zawsze na smyczy i przy nodze. Większość czasu w miejscach publicznych ma kaganiec. Nie puszczam swojego psa luzem poza, że tak powiem "terenem ogrodzonym i własnym".

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 marca 2018 o 23:45

Z tymi fundacjami generalnie jest dość dziwnie. Niedawno próbowaliśmy adoptować od nich psa. Mieszkanie zajęte przez dwie dorosłe osoby, jedna pracuje zdalnie. Obie aktywne, nie ma problemu z długimi spacerami kilka razy dziennie, w tym o świcie. Miał to być następny pies po tym jak poprzedni dokonał żywota po zdrowych 18 latach życia. Problem pierwszy, brak informacji: Na stronie internetowej każdy piesek kochany, "miziasty" i ogólnie cudo. Po dłuższej rozmowie okazuje się że no taaaak, ale właściwie to boi się samochodów i ruchu miejskiego, albo miewa problemy z agresją. Ewentualnie na stronie internetowej skadrowane zdjęcie smutnych oczu a informacji typu waga/wiek/charakter psa, brak. Udało nam się nawet natknąć na stronę gdzie nie było żadnych informacji, tylko imię i w bardzo poetycki sposób napisana dramatyczna historia pieska. Problem drugi, adopcja. Udało się wypatrzyć pieska, spełniał nasze oczekiwania, przeszliśmy wszelkie procedury i ankiety, wreszcie otrzymaliśmy do podpisania umowę adopcyjną. Pomijając rzeczy logiczne, jak konieczność sterylizacji, prawo do wizyt poadopcyjnych,obowiązek szczepień, były też rzeczy zaskakujące. Na przykład konieczność otrzymania zgody fundacji na wywiezienie psa z miejsca zamieszkania na powyżej dwóch tygodni. Konieczność otrzymania zgody fundacji na jakąkolwiek formę leczenia przez całe życie psa - w tym grożba odebrania psa, jeżeli podjęte zostanie leczenie niezgodne z decyzją fundacji, nawet jeżeli decyzję taką podjął weterynarz. (Tak, była taka klauzula). Obowiązek przyjmowania zapowiedzianych i niezapowiedzianych wizyt poadopcyjnych bez względu na czas przebywania psa z właścicielem - z groźbą jak wyżej, jeżeli nie zastaną właściciela w domu wiecej niż bodajże trzy razy. Nie było powiedziane w jakim odstępie czasowym te trzy razy mają mieć miejsce. Było też kilka klauzul dotyczących astronomicznych kar finansowych. Rozumiem jedną która miała być za zaniedbanie prowadzące do choroby lub śmierci, ale kilku innych, za wykroczenia podobne do powyższych już nie rozumiem. Doszliśmy do wniosku że cyrograf to chyba nie jest najlepszy pomysł. Kilka tygodni wolontariatu w miejskim schronisku i zapoznawania się z pieskami i w naszym domu pojawiła się sympatyczna suczka, o charakterze pasującym do nas, wiedzieliśmy o niej właściwie wszystko co istotne w momencie adopcji. Nikt nam nie wygrażał straszliwymi konsekwencjami. Zostaliśmy poinformowani o wymogach schroniska przy adopcji psa. Podpisaliśmy jedną stronę przejrzystej umowy. Z wolontariatu w schronisku nie zrezygnowaliśmy, ale to już inna sprawa. Rozumiem, że ludzie bywają paskudni i trzeba ten proceder ukrócić, ale w pewnym momencie wymagania zakrawają na cud. Mam wrażenie że nawet jeśli ktoś dysponuje koncertowymi warunkami i jest jak najbardziej przygotowany na wyłożenie solidnej kwoty na dobre wyżywienie i opiekę nad psem, trzy razy się zastanowi kiedy otrzyma taką umowę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
28 kwietnia 2017 o 16:37

Jedna rzecz: zdajesz sobie sprawę, że na tumblr widzisz to, co wrzucają ludzie których masz w znajomych? Poza tym platforma ma w pytę opcji blokowania ludzi, blokowania postów, blokowania tagów - czemu tego nie zastosujesz? Ja z tego korzystam i bardzo sobie chwalę, postó jakie opisujesz nie widziałam od miesięcy, mój dash to same dyskusje na tematy, któe mnie interesują, trochę memów i sztuka. Bardzo sympatycznie się wtedy korzysta. Wywal ze znajomych takie jednostki, zablokuj wszystkie tagi które cię irytują i ciesz się życiem? Albo wręcz zmień serwis społecznościowy? Idioci są wszędzie i w mediach społecznościowych, każdy ma prawo (w ramach regulaminu oczywiście) postować co zechce. Może sobie funkcjonować stowarzyszenie płaskiej ziemi. Mogą dyskutować ludzie, którzy uważają że światem rządzą jaszczury w przebraniu - ich prawo. Poza tym, jeżeli widzisz że ktoś na kogoś najeżdża, obraża go i tak dalej - jest funkcja zgłaszania postów jako naruszające regulamin, można i powinno się z niej skorzystać. A co do ludzi ingerujących w cudze życie - jeżeli można, moim zdaniem należy ich maksymalnie ignorować. Im mniej dostają uwagi, tym lepiej. Jeżeli nie można ich ignorować - dobrze jest wspierać osobę, która ma z nimi problem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 kwietnia 2017 o 9:21

Mam wrażenie że niektórzy rodzice dzieci niepełnosprawnych nie rozumieją, że jeżeli ich dziecko komuś zrobi krzywdę albo coś zniszczy, to oni będą ponosić tego konsekwencje i żadna ilość okrzyków o nietolerancji tego nie zmieni. Kiedyś jakieś dziecko zepchnelo mnie z wysokiego murku na którym siedziałam. Udało mi się tylko potłuc ale nie rozkwasic sobie gęby. Jak wstałam z okrzykiem "Co do..." Pojawiła się matka, która wrzasnęła na mnie "On ma autyzm!". Ani przepraszam, ani czy wszystko w porządku. Jakby jej celem było zamknąć mi tym tekstem paszczę, gdybym chciała się kłòcić. Tyle że gdybym wylądowała gorzej, zlamanemu nosowi byłoby wsio czy on ma autyzm, zespół Downa czy po prostu brak wychowania.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
6 kwietnia 2017 o 10:14

@GythaOgg: Jeżeli przytyk tyczy się braku poparcia w kwestii ławeczki, to ciężko wytłumaczyć inaczej niż na podstawie doswiadczen, kiedy ta ławeczka okazała się koszmarem. Czasami dobre chęci nie wystarczają, efekt jest zły, a usunąć ławkę kiedy już stoi, nie jest łatwo. A co do wozka- jeżeli argument łamania przepisów przeciwpożarowych nie jest wystarczający,to powiem tak: mam wrażenie, że gdyby na komentarz tego dziadka, matka od wózka zwyczajnie przeprosiła i poprosiła o wyrozumiałość, facet nie miałby problemu. Zachowanie typu "no dobra, lamię przepisy i co panu do tego, o co kaman" to nie jest moim zdaniem dobre podejście, jeżeli chce się skłonić sąsiadów do tolerancji i przymkniecia oka na niektóre sprawy.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
5 kwietnia 2017 o 1:27

Pierwszy raz się spotykam, żeby jakiejś kawiarni to tak strasznie przeszkadzało. Jeżeli ktoś chce wejsc żeby kupić kawę do swojej kanapki, bo nie będzie nosił w terminie, a kanapkę ma, to chyba nie czyni go mniej klientem niz kogoś kto wejdzie i zamówi kawe, która wypije, nie jedzac niczego. (Przykro mi, ale nie uwierzę, że wiekszosc klientów nie kupuje samej kawy). Poza tym, przyczyny mogą być proste, możecie mieć drogo/niesmacznie za to dobrą kawę, ktoś może być na diecie albo mieć ograniczenia żywieniowe. Kina to w ogóle specyficzne miejsca pod tym wzgledem, nigdzie indziej nie ma takiego problemu, o ile nie wnosi się czegoś uciążliwego (nie spotkałam się, żeby był problem ze zjedzeniem własnego batona podczas antraktu w teatrze, nawet jeśli jest bufet, czy z wniesieniem własnego jedzenia do stołówki w hotelu). Jeżeli faktycznie to dla was taka cebula, jak ktoś powiedział, wywiescie kartkę "zakaz wnoszenia własnego jedzenia" i tyle.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
31 marca 2017 o 9:16

@Librariana: Przepisy p.poż. W przypadku ewakuacji, taki wòzeczek mógłby stać się płonąca przeszkodą dla uciekających ludzi albo dla straży pożarnej. Te przepisy naprawdę nie są po to, żeby biednym matkom życie utrudnić, serio. To samo tyczy się rowerów, worków ze śmieciami, butów, rzeczy postawionych "tylko na chwilę, jutro wyniose" itede.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 22) | raportuj
31 marca 2017 o 8:41

Wiesz, z mojego doświadczenia to nie do końca tak, że ci ludzie to podłe, złośliwe mendy, mogli po prostu już taka ławkę pod oknem mieć. Ja mam. Siadają na niej dwie grupy społeczne, dzieci (które potrafią piszczeć, nie ze glosno mówić,ale po prostu krzyczeć, coś w stylu zabawy "kto głośniej wrzasnie") albo menele, którzy drą paszcze, leci sama łacina i leżą puszki po piwie. Generalnie ludzie wręcz pisali petycje, żeby ławkę usunąć, w lecie przy otwartych oknach ciezko się skupic, o spaniu nie wspominając. Spółdzielnia odpowiada zawsze, że ławka jest dla staruszków. Być może, ale nie udało mi sie zobaczyć nawet jednego na niej, za to starsi sąsiedzi się skarżą,że "czasami taki element siedzi, że strach przejść"

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
22 marca 2017 o 14:58

Bardzo dobrze robisz. Z moich obserwacji, cały ten system "prawdziwych mężczyzn" tylko problemy generuje. Już nawet pomijając rzeczy oczywiste jak sytuacje kiedy żona zachoruje to mąż ma problem ze ugotowanej rosołu, zdarzało mi się rozmawiać z jednostkami "No bo ona zawsze była taka ładna, zadbana a już prawie miesiąc od kiedy nam się dziecko urodziło i nie dość że wygląda fatalnie, bez makijażu, jakiejś kiepskie ciuchy nosi, to jeszcze obiady mi robi takie na odwal się, bez zupy, ja nie wiem"

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
16 stycznia 2017 o 18:19

@fotobuc: ...wtedy mijałoby się z celem. Kiedy idziesz z dzieckiem do teatru to raczej mu tłumaczysz, że wilk naprawdę nie zjada czerwonego kapturka a wiedźma naprawdę nie wrzuca Jasia i Małgosi do pieca, to wszystko aktorzy i na niby - przynajmniej tak funkcjonuje świat w moim rozumieniu. Kobieta pokazuje efekt końcowy a płacisz za wiedzę jak ta sztuczka wygląda. Twoje dziecko ma się nabrać i byc pod wrażeniem - twoim zadaniem jest wyjaśnić mu, że kawałek pomponika nie może być żywym zwierzątkiem, że istnieją sztuczki magiczne opierające się na sprawności rąk i refleksie. Chyba że sam się na to nabrałeś, ale zakłądam że nie.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
16 stycznia 2017 o 17:32

@Iras: O, to, to. Dzieciom można wkręcić, że księżyc jest z sera a prezenty w Wigilię przynosi gruby pan z siwą brodą. Ta pani nie nabiera dzieci per se, tylko rodziców, którzy są gotowi wyłożyć pieniądze za pompon na gumce, czy to z ignorancji, czy na odczepnego. A sama zabawka nie jest zła, jej idea jest taka sama jak sztuczki karciane czy tricki ze znikającym pieniążkiem - efekt opiera się w 90% na umiejętnościach użytkownika. Może trochę droga, chyba dałoby się coś takiego łatwo zrobić samemu.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
16 stycznia 2017 o 17:23

Trzy minuty szukania na youtube: https://www.youtube.com/watch?v=v8SLHpCnnyQ Oficjalnie w opakowaniu powinna być instrukcja, ale w internecie pełno jest filmików, jak to ogarnąć. Nawet na logikę, dość oczywiste było że to jakiś prosty trick, ciężko sobie wyobrazić, zeby zabawka za 30 złotych funkcjonowała jak nanoboty za 100+.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 września 2016 o 10:04

Tak jak drugie zastrzeżenie rozumiem całkowicie, może irytować (chociaż czasami to kwestia złej komunikacji) tak kwestia kontaktu i 3 są trochę dziwne. Jeżeli profesjonalista mówi że czegoś zrobic się nie da to to nie jest kwestia braku umiejętności, przynajmniej w tym przypadku. To trochę tak jakby przyjść z fryzura "na jeża" do fryzjera i powiedzieć "warkocze poprosze" a potem się wkurzyć że się tego zrobić nie da. Poza tym praca z freelancerem ma to do siebie, że nie zawsze pracują oni w godzinach biurowych, osoba ta równie dobrze może pracować w nocy, faktycznie, jeżeli odsyłane są po kilka razy drobne poprawki to może być uciążliwe, trudno jednak to rozwiązać, może dałoby się z tą osobą ugadac żeby przez dzien-dwa była dostępna pod telefonem w czasie waszej pracy. Generalnie ludzie wybierają freelance bo mają też inne zobowiązania,ale wiele rzeczy można ugadac.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
25 sierpnia 2016 o 20:52

No nie wiem czy to taka cebula, skoro w niektórych częściach Polski to normalna tradycja. W miejscu gdzie ja mieszkam, ludzie mają " albumy pogrzebowe", tak samo jak się ma "albumy ślubne" i "albumy chrzcielne". Ba, w mojej rodzinie jest zwyczaj robienia zbiorowego, pozowanego zdjęcia nad otwarta trumna,najstarsze takie zdjęcie jakim dysponujemy to to z pogrzebu mojego prapradziadka. Potem te zdjęcia są pokazywane krewnym którzy nie mogli przyjść na pogrzeb na przykład (nie są to jakieś pobudki nekrofilskie, wiele starszych ciotek i wujków martwi się czy kondukt był ładny, czy zmarły się dobrze prezentował, czy mial na sobie takie ubranie jak lubił itede). Oczywiście co rodzina to obyczaj i jak najbardziej można sobie nie życzyć, ale trochę to zabawne, mówić o cebuli i januszostwie, jak w niektórych miastach, fotografowie profesjonalni wręcz mają usługę "fotografia pogrzebowa" i to nie są pogańskie, zapadłe wsie, gdzie psy dupami szczekają, ani osady selfikowcòw.

[historia]
Ocena: 36 (Głosów: 40) | raportuj
1 sierpnia 2016 o 21:57

@Czarnechmury: A to dlaczego? Przecież to nic dziwnego że czasami rodzice gdzieś idą bez dzieci, do kina, do teatru, do znajomych. Wcale nie jest powiedziane że dziecko jest bliźniakiem syjamskim rodzica, musi być wszędzie zabierane, bo jak nie to krzywda i trauma. Mnie czasami zapraszano, czasami nie, w sytuacjach, kiedy nie, zostawianie mnie u znajomych a mama obiecywała ze mi przyniesie kawałek ciasta i też było okej. Pewnie że dla dziecka wesele to jakas atrakcja, ale para młoda, jeśli tylko zechce, ma prawo zrobić nawet imprezę "tylko dla facetów powyżej 18 roku życia, z brodą", a jeżeli kogoś to obraża, zawsze może nie iść.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 lipca 2016 o 8:07

@Skarpetka: Obawiam się, że posiadanie dzieci, szczególnie małych, nakłada na człowieka pewne ograniczenia. Bilety na wydarzenia kulturalne/do muzeum są drogie, dedykuję że stąd pogardliwy ton, jeżeli dla kogoś niewarte szacunku są pieniądze i czas innych osób, dlaczego inne osoby mają szanować jego? Zdarzyło mi się już zwracać uwagę pani, ktòra nalegała, żeby wiedzieć z głośno gadającym, piszczącym dzieckiem na koncercie muzyki poważnej. Nie rozumiała, w czym problem. Poza tym "Powiedziałem "Cśś, Jasiu" - moja rola jako rodzic jest spełniona" to nie jest prawidłowe podejście. Pomijając sytuacje kiedy tego zrobić się nie da (np samolot), obowiązkiem opiekuna jest zadbanie aby podopieczny nie przeszkadzał innym. I socjalizujmy dzieci, jak najbardziej, ale albo na eventach do nich dostosowanych albo bądźmy przygotowani na ewakuację po kwadransie czy dwòch.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
25 lipca 2016 o 20:28

@Skarpetka: Dlatego ja jestem zwolennikiem idei, że w momencie kiedy człowiek robi krzywdę drugiemu, nie ma taryfy ulgowej. Ani obawy że to może rasizm, ani dziwnie pojętej lojalności lokalnej. Oprawca to oprawca i społeczność, szczególnie lokalna, ma prawo wiedzieć i potępiać.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
25 lipca 2016 o 17:50

Moim personalnym zdaniem wszystkie takie zachowania trzeba piętnować. Bez względu na to czy to Polak, Arab, Islamista czy Buddysta, to nie ma znaczenia, zbrodnia to zbrodnia. Że reakcja ludzi jest taka a nie inna? No, pod wiadomościami z Polski też raczej przeważają komentarze w stylu "takich powinno się wieszać/kastrować/biczować". Zbrodnia zawsze budzi i ma budzić oburzenie.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
27 czerwca 2016 o 22:37

@amfiploid: "Bo to chyba nic normalnego, że matka opowiada 14-letniej córce o tym, że zdradziła jej ojca, później daje szlaban za danie komuś tyłka na imprezie, a później podekscytowana wypytuje jak było." Mam na myśli tą, (zapewne hipotetyczna) sytuację, którą przedstawiłaś. Może to być kwestia różnicy poglądów, ale uważam zdradzanie za niemoralne. Chyba że zwyczajnie nastąpiło nieporozumienie i myślałaś że piję do autorki historii - jeśli tak, to pardąsik za niejasność.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
27 czerwca 2016 o 20:28

@amfiploid: Tyle że to co opisujesz to jest problem z zupełnie innej beczki: dzieci uczą się często patrząc na zachowanie rodziców, więc problemem nie jest to że "dziela się wszystkimi problemami" tylko to ze matka zachowuje się niemoralne. Można od dziecka wymagać posłuszeństwa absolutnego, ale jak się samemu jest zwyczajnie nieetycznym człowiekiem to ono samo prędzej czy później zauważy ze coś jest bardzo nie tak. Porozmawiaj raczej z ludźmi pomocnymi i dobrze wychowanymi, sama zobaczysz czy ci powiedzą że "rodzice ich karali za niepomaganie sąsiadom" czy raczej "mój ojciec/matka zawsze pomagali sąsiadom więc ja też tak robię".

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 24) | raportuj
27 czerwca 2016 o 18:19

@Jabberwocky: Zgadzam się w całej rozciągłości i szczerze powiedziawszy to źle świadczy o autorce, bo znaczy to ze musiała wprowadzić w domu reżim, inaczej syn nie miałby ja za co szanowac. Tak się składa że znam wiele osób z rozbitych rodzin, samotnych rodziców itede (też jestem z takiej rodziny) i zareczam ci że większość mówi sąsiadom dzień dobry i jest bardzo porządnymi i uczciwymi ludźmi, szanujacymi swoich rodziców. Tyle że my szanujemy swoich rodziców za to że są mądrymi, wartościowymi ludźmi, na których całe życie mogliśmy polegać, a nie dlatego że wmusili w nas poczucie, że są od nas lepsi tylko dlatego że nas zrobili (albo urodzili sie wcześniej). Na świecie jakoś nie ma tylko dwóch typów ludzi, "Yo stara, madafaka" i "tak jest pani matko", większość sie plasuje w społecznie akceptowalnym środku. I szczerze powiedziawszy, nie byłoby mi w smak zadawanie się z człowiekiem który jest nauczony całowania wujków po rekach, kojarzy się to z taka sztuczna slużalczoscią i potencjalnie podobnymi oczekiwaniami wobec znajomych. (Nie mówiąc o przyszłej dziewczynie.)

« poprzednia 1 2 następna »