Profil użytkownika

Rudaa ♀
Zamieszcza historie od: | 14 września 2012 - 22:16 |
Ostatnio: | 23 stycznia 2025 - 16:48 |
- Historii na głównej: 83 z 132
- Punktów za historie: 28402
- Komentarzy: 167
- Punktów za komentarze: 707
Mam wielkiego psa. 50 kg wagi. Zawsze po nim sprzątam, a jak się domyślacie jest co sprzątać.
W zeszłym tygodniu byłam z nim na spacerze po okolicy. Pies szwendał się po trawniku. Nagle słyszę jak się na mnie jakieś babcie drą, że mam go zabrać z trawy! Teraz natychmiast.
Zignorowałam je, no to zaczęły się głośniej drzeć.
To się pytam, w czym problem. Okazało się, że pies sika na trawę (nie na kwiatki czy krzaki tylko na trawę). I potem inne psy będą sikać i nic tam nie urośnie.
Na moje pytanie "gdzie pies ma sikać w takim razie, do toalety?", już nie odpowiedziały...
W zeszłym tygodniu byłam z nim na spacerze po okolicy. Pies szwendał się po trawniku. Nagle słyszę jak się na mnie jakieś babcie drą, że mam go zabrać z trawy! Teraz natychmiast.
Zignorowałam je, no to zaczęły się głośniej drzeć.
To się pytam, w czym problem. Okazało się, że pies sika na trawę (nie na kwiatki czy krzaki tylko na trawę). I potem inne psy będą sikać i nic tam nie urośnie.
Na moje pytanie "gdzie pies ma sikać w takim razie, do toalety?", już nie odpowiedziały...
Trawnik pod blokiem
Ocena:
116
(158)
Temat wałkowany wielokrotnie, ale szanujmy innych i traktujmy tak jak sami byśmy chcieli być traktowani.
Wystawiłam telefon na sprzedaż na olx. Dzwonią i piszą zainteresowani. Niektórzy już jadą, już są w drodze. Będą za 30 minut. Podaję adres. Mija godzina, dwie, dziesięć i nawet głupiego smsa, że jednak się nie pojawią.
Jestem poza domem. Umawiamy się na godzinę 18. Wracam więc specjalnie na tą 18 do domu. I czekam... mija godzina, dwie, dziesięć i nic...
Każdy ma prawo się rozmyślić, ale szanujmy czyjś czas i napiszmy tego smsa czy wiadomość przez olx, że jednak nie. Nie trzeba mi żadnych tłumaczeń wystarczy tylko dać wcześniej znać, że jednak ktoś się rozmyślił...
Wystawiłam telefon na sprzedaż na olx. Dzwonią i piszą zainteresowani. Niektórzy już jadą, już są w drodze. Będą za 30 minut. Podaję adres. Mija godzina, dwie, dziesięć i nawet głupiego smsa, że jednak się nie pojawią.
Jestem poza domem. Umawiamy się na godzinę 18. Wracam więc specjalnie na tą 18 do domu. I czekam... mija godzina, dwie, dziesięć i nic...
Każdy ma prawo się rozmyślić, ale szanujmy czyjś czas i napiszmy tego smsa czy wiadomość przez olx, że jednak nie. Nie trzeba mi żadnych tłumaczeń wystarczy tylko dać wcześniej znać, że jednak ktoś się rozmyślił...
olx
Ocena:
116
(124)
Uwaga na sendello czyli pośrednika w usługach kurierskich.
Ponad 2 miesiące temu wysłana paczka za pobraniem przez inpost. Wg sendello przelew w ciągu 10 dni roboczych. Po tym terminie cisza. Piszę maila. W odpowiedzi że awaria systemu i się przedłuży o kolejne 10 dni. Mija kolejne 10 dni i dalej nic... żadnych pieniędzy.
Właśnie przeczytałem opinie na opineo.pl i jestem przerażona, bo ludzie od kilku miesięcy nie dostali swoich pieniędzy za pobranie. To jest nagminne i celowe działanie sendello.
W poniedziałek zgłaszam sprawę do uokik a potem na policję.
Kwota którą mi zalegają kwalifikuje się już pod przestępstwo, a nie wykroczenie!
Ponad 2 miesiące temu wysłana paczka za pobraniem przez inpost. Wg sendello przelew w ciągu 10 dni roboczych. Po tym terminie cisza. Piszę maila. W odpowiedzi że awaria systemu i się przedłuży o kolejne 10 dni. Mija kolejne 10 dni i dalej nic... żadnych pieniędzy.
Właśnie przeczytałem opinie na opineo.pl i jestem przerażona, bo ludzie od kilku miesięcy nie dostali swoich pieniędzy za pobranie. To jest nagminne i celowe działanie sendello.
W poniedziałek zgłaszam sprawę do uokik a potem na policję.
Kwota którą mi zalegają kwalifikuje się już pod przestępstwo, a nie wykroczenie!
Sendello
Ocena:
117
(127)
Historia sprzed tygodnia.
Późnym wieczorem moja babcia, która mieszka sama wchodząc do mieszkania z balkonu potknęła się i przewróciła tak niefortunnie że uderzyła głową o próg. Straciła przytomność na kilka godzin. Po ocknięciu się przeczołgała się do przedpokoju, gdzie jest telefon. Jednak nie chcąc robić problemu i nikogo budzić (!) o tak późnej porze zaczekała do rana i zadzwoniła do sąsiadki żeby powiedzieć co się stało.
Sąsiadka przybiegła od razu i zadzwoniła po pogotowie.
Pogotowie zjawiło się dość szybko. Lekarz podszedł do babci i zaczął ruszać jej głową na wszystkie strony nie zważając na ból i krzyki.
Stwierdził, że to naciągnięty mięsień i żeby iść do lekarza rodzinnego.
Sąsiadka zadzwonił,a więc do lekarza rodzinnego, który stwierdził że on nic nie pomoże, ponieważ nie ma rentgena i że koniecznie trzeba kręgosłup prześwietlić.
Sąsiadka zadzwoniła, więc ponownie po pogotowie ponieważ stan babci się nie poprawiał, ani nie mogła się ruszyć, ani podnieść a ból był wciąż nie do zniesienia.
Dyspozytor niechętnie chciał wysłać ponownie karetkę. Wtedy sąsiadka zaczęła się denerwować, bo pogotowie nic nie pomogło babci tylko ją zostawiło tak jak zastało! Pogroziła że pójdzie do telewizji. I o dziwo to pomogło! Karetka pojawiła się w ciągu kilku minut i to w dodatku ten sam zespół co wcześniej.
Lekarz podszedł do babci i założył jej kołnierz na szyję. Jednak zrobił to w taki sposób, że kołnierz kończył się pod nosem zamiast pod brodą, więc babci ciężko było oddychać.
Tak trafiła do szpitala w dużym wojewódzkim mieście, gdzie my mieszkamy.
Zabrano ją w tym nieszczęsnym kołnierzu na RTG, a potem kazano czekać. Po około godzinie kiedy nikt się nie pojawiał, a babcia nie czuła się lepiej moja mama poszła szukać jakiegoś lekarza.
Znalazła młodą Panią neurochirurg. Kobieta od razu jak weszła do sali to się przeraziła tym jak babcia ma ten kołnierz założony.
Poprawiła go, tak że znajdował się pod brodą, i babcia mogła w końcu poczuć ulgę, bo kręgosłup na odcinku szyjnym został odciążony. Była to godzina 14.
A RTG wykazało że złamany jest jedne z kręgów szyjnych.
W szpitalach to tylko starszym ludziom umierać..
Późnym wieczorem moja babcia, która mieszka sama wchodząc do mieszkania z balkonu potknęła się i przewróciła tak niefortunnie że uderzyła głową o próg. Straciła przytomność na kilka godzin. Po ocknięciu się przeczołgała się do przedpokoju, gdzie jest telefon. Jednak nie chcąc robić problemu i nikogo budzić (!) o tak późnej porze zaczekała do rana i zadzwoniła do sąsiadki żeby powiedzieć co się stało.
Sąsiadka przybiegła od razu i zadzwoniła po pogotowie.
Pogotowie zjawiło się dość szybko. Lekarz podszedł do babci i zaczął ruszać jej głową na wszystkie strony nie zważając na ból i krzyki.
Stwierdził, że to naciągnięty mięsień i żeby iść do lekarza rodzinnego.
Sąsiadka zadzwonił,a więc do lekarza rodzinnego, który stwierdził że on nic nie pomoże, ponieważ nie ma rentgena i że koniecznie trzeba kręgosłup prześwietlić.
Sąsiadka zadzwoniła, więc ponownie po pogotowie ponieważ stan babci się nie poprawiał, ani nie mogła się ruszyć, ani podnieść a ból był wciąż nie do zniesienia.
Dyspozytor niechętnie chciał wysłać ponownie karetkę. Wtedy sąsiadka zaczęła się denerwować, bo pogotowie nic nie pomogło babci tylko ją zostawiło tak jak zastało! Pogroziła że pójdzie do telewizji. I o dziwo to pomogło! Karetka pojawiła się w ciągu kilku minut i to w dodatku ten sam zespół co wcześniej.
Lekarz podszedł do babci i założył jej kołnierz na szyję. Jednak zrobił to w taki sposób, że kołnierz kończył się pod nosem zamiast pod brodą, więc babci ciężko było oddychać.
Tak trafiła do szpitala w dużym wojewódzkim mieście, gdzie my mieszkamy.
Zabrano ją w tym nieszczęsnym kołnierzu na RTG, a potem kazano czekać. Po około godzinie kiedy nikt się nie pojawiał, a babcia nie czuła się lepiej moja mama poszła szukać jakiegoś lekarza.
Znalazła młodą Panią neurochirurg. Kobieta od razu jak weszła do sali to się przeraziła tym jak babcia ma ten kołnierz założony.
Poprawiła go, tak że znajdował się pod brodą, i babcia mogła w końcu poczuć ulgę, bo kręgosłup na odcinku szyjnym został odciążony. Była to godzina 14.
A RTG wykazało że złamany jest jedne z kręgów szyjnych.
W szpitalach to tylko starszym ludziom umierać..
słuzba_zdrowia
Ocena:
273
(317)
Historia sprzed około 3 lat, kiedy postanowiliśmy wykastrować naszego psa.
Miał około 8 miesięcy i jako, że od początku zapowiadał się na wielkiego psa, uznaliśmy, że nie potrzebujemy oprócz masy dodatku w postaci testosteronu, gdy w okolicy niewykastrowane suki i inne samce.
Zdecydowaliśmy się na kastrację w gabinecie, gdzie chodziliśmy z psem od początku. Po zabiegu kastracji dostaliśmy lekko odurzonego psa i zabraliśmy do domu.
Okazało się, że u psa pojawił się problem z popuszczaniem moczu, więc na drugi dzień udaliśmy się z nim do weta, żeby go zbadała. Lekarka stwierdziła, że czasami się tak dzieje, bo coś tam się poluzowało i że takim psom trzeba podawać testosteron i wtedy wszystko wraca do normy i nie popuszczają. My w szoku, bo po co kastracja, skoro mamy mu do końca życia podawać testosteron żeby pod siebie nie sikał?! I tak żyliśmy w stresie przez tydzień do kolejnej wizyty, kiedy to zostały psu ściągnięte szwy. Wróciliśmy do domu i skończył się problem z popuszczaniem moczu - po prostu szwy naciskały mu na cewkę moczową stąd popuszczanie moczu.
To była nasza ostatnia wizyta w tym gabinecie weterynaryjnym...
Miał około 8 miesięcy i jako, że od początku zapowiadał się na wielkiego psa, uznaliśmy, że nie potrzebujemy oprócz masy dodatku w postaci testosteronu, gdy w okolicy niewykastrowane suki i inne samce.
Zdecydowaliśmy się na kastrację w gabinecie, gdzie chodziliśmy z psem od początku. Po zabiegu kastracji dostaliśmy lekko odurzonego psa i zabraliśmy do domu.
Okazało się, że u psa pojawił się problem z popuszczaniem moczu, więc na drugi dzień udaliśmy się z nim do weta, żeby go zbadała. Lekarka stwierdziła, że czasami się tak dzieje, bo coś tam się poluzowało i że takim psom trzeba podawać testosteron i wtedy wszystko wraca do normy i nie popuszczają. My w szoku, bo po co kastracja, skoro mamy mu do końca życia podawać testosteron żeby pod siebie nie sikał?! I tak żyliśmy w stresie przez tydzień do kolejnej wizyty, kiedy to zostały psu ściągnięte szwy. Wróciliśmy do domu i skończył się problem z popuszczaniem moczu - po prostu szwy naciskały mu na cewkę moczową stąd popuszczanie moczu.
To była nasza ostatnia wizyta w tym gabinecie weterynaryjnym...
weterynarz
Ocena:
170
(204)
Właśnie próbowałam wrócić do mieszkania. Okazało się że winda się zablokowała, a w moim stanie po schodach na 8 piętro niewskazane.
W dodatku w windzie ktoś był, co najmniej 2 osoby, zaczęły krzyczeć i stukać. Zadzwoniłam na pogotowie dźwigowe z informacją że winda się zacięła i ktoś jest w środku.
Sama poszłam pod blok mając nadzieję że naprawią szybko.
Po 10 minutach pojawili się 2 panowie.
Weszli do bloku i zaraz wyszli złorzecząc, że muszą zapisać sobie numer osoby która dzwoniła (czyli mój), bo ich oszukałam i winda działa...
Nie wiem co się stało. Może ktoś zresetował ją (o ile tak się da) zdalnie albo się samo odblokowało...Nie znam się.
Dopiero co winda w czwartek dokładnie w ten sam sposób się zacięła, tym razem bez ludzi w środku. Dopiero w piątek ją odblokowali, bo to nie była praca dla pogotowia dźwigowego tylko spółdzielni.
Od kiedy tutaj mieszkamy, czyli przeszło rok, winda zacinała się już kilkanaście razy! Mimo to co roku w listopadzie jakiś przegląd przechodzi. Podobno problemy się zaczęły jak zmienili w niej jakieś mechanizmy na nowe.
Nie mam pomysłu już co z tym zrobić. Komu to zgłosić? Do Urzędu Dozoru Technicznego? Mam dość stresowania się za każdym razem jak do niej wsiadam.
Ktoś ma jakiś pomysł albo doświadczenie z windami?
W dodatku w windzie ktoś był, co najmniej 2 osoby, zaczęły krzyczeć i stukać. Zadzwoniłam na pogotowie dźwigowe z informacją że winda się zacięła i ktoś jest w środku.
Sama poszłam pod blok mając nadzieję że naprawią szybko.
Po 10 minutach pojawili się 2 panowie.
Weszli do bloku i zaraz wyszli złorzecząc, że muszą zapisać sobie numer osoby która dzwoniła (czyli mój), bo ich oszukałam i winda działa...
Nie wiem co się stało. Może ktoś zresetował ją (o ile tak się da) zdalnie albo się samo odblokowało...Nie znam się.
Dopiero co winda w czwartek dokładnie w ten sam sposób się zacięła, tym razem bez ludzi w środku. Dopiero w piątek ją odblokowali, bo to nie była praca dla pogotowia dźwigowego tylko spółdzielni.
Od kiedy tutaj mieszkamy, czyli przeszło rok, winda zacinała się już kilkanaście razy! Mimo to co roku w listopadzie jakiś przegląd przechodzi. Podobno problemy się zaczęły jak zmienili w niej jakieś mechanizmy na nowe.
Nie mam pomysłu już co z tym zrobić. Komu to zgłosić? Do Urzędu Dozoru Technicznego? Mam dość stresowania się za każdym razem jak do niej wsiadam.
Ktoś ma jakiś pomysł albo doświadczenie z windami?
spółdzielnia
Ocena:
191
(205)
Jak ludzie lubią się poniżać dla paru złotych.
Zdarza mi się na allegro kupować ubrania. Jak to bywa z zakupem na odległość, nie zawsze pasują, mimo że rozmiar się zgadza, wymiary również, to czasami coś jest nie tak, a to krój, a to wzór nie ten.
Co by nie być stratna sprzedaję te rzeczy dalej za pośrednictwem serwisów lokalnych - żeby ktoś mógł zobaczyć, przymierzyć itd.
Zdarza się, że ktoś chce koniecznie żeby mu to wysłać. Ok. Nie ma problemu. Opłacasz przesyłkę to mogę ci wysłać.
Niestety ma to też swój minus jak wyżej. Nie zawsze dana rzecz dobrze leży, pasuje mimo podanych wymiarów i rozmiaru oraz co najmniej kilku zdjęć.
Więc zamiast od razu wyskakiwać z wielką gębą zastanów się człowieku dwa razy następnym razem i kup lokalnie albo idź do sklepu.
Ileż to epitetów się nasłuchałam pod swoim adresem z tego powodu, że komuś się coś nie podoba i został oszukany!
"że nie mam honoru" (bo bluzka na nią nie pasuje)
"że stracę twarz za marne grosze i nic już nie sprzedam na olx"
(bo bluzka na nią nie pasuje)
"że ktoś zgłosi, że jestem oszustem na policję" (bo bluzka na nią nie pasuje)
"że jestem prostakiem i nie mam za grosz kultury" (bo ktoś mnie w 10 mailach obrażał, nie przebierając w słowach, a ja napisałam że sobie tego nie życzę)
Ludzie ogarnijcie się. Po co się tak ośmieszacie dla paru złotych? Rzadko która ze sprzedawanych przeze mnie rzeczy przekracza 20 zł.
Nie jest to niestety pojedyncza sytuacja.
Zdarza mi się na allegro kupować ubrania. Jak to bywa z zakupem na odległość, nie zawsze pasują, mimo że rozmiar się zgadza, wymiary również, to czasami coś jest nie tak, a to krój, a to wzór nie ten.
Co by nie być stratna sprzedaję te rzeczy dalej za pośrednictwem serwisów lokalnych - żeby ktoś mógł zobaczyć, przymierzyć itd.
Zdarza się, że ktoś chce koniecznie żeby mu to wysłać. Ok. Nie ma problemu. Opłacasz przesyłkę to mogę ci wysłać.
Niestety ma to też swój minus jak wyżej. Nie zawsze dana rzecz dobrze leży, pasuje mimo podanych wymiarów i rozmiaru oraz co najmniej kilku zdjęć.
Więc zamiast od razu wyskakiwać z wielką gębą zastanów się człowieku dwa razy następnym razem i kup lokalnie albo idź do sklepu.
Ileż to epitetów się nasłuchałam pod swoim adresem z tego powodu, że komuś się coś nie podoba i został oszukany!
"że nie mam honoru" (bo bluzka na nią nie pasuje)
"że stracę twarz za marne grosze i nic już nie sprzedam na olx"
(bo bluzka na nią nie pasuje)
"że ktoś zgłosi, że jestem oszustem na policję" (bo bluzka na nią nie pasuje)
"że jestem prostakiem i nie mam za grosz kultury" (bo ktoś mnie w 10 mailach obrażał, nie przebierając w słowach, a ja napisałam że sobie tego nie życzę)
Ludzie ogarnijcie się. Po co się tak ośmieszacie dla paru złotych? Rzadko która ze sprzedawanych przeze mnie rzeczy przekracza 20 zł.
Nie jest to niestety pojedyncza sytuacja.
serwis lokalny
Ocena:
238
(254)
Wrocławski poranek w tramwaju numer 10. Historię opowiedział mi właśnie małżonek.
"Wchodzę sobie dzisiaj do tramwaju 10- tramwaj zapchany jak co rano.
Na środku inwalida na wózku rozwalił się tam jak Rosja na mapie...
No, ale myślę co tam w końcu inwalida.
Tramwaj dojeżdża do przystanku Rynek, a ten JEB
wózek na ramie i wychodzi se z tramwaju...
normalnie CUD!"
"Wchodzę sobie dzisiaj do tramwaju 10- tramwaj zapchany jak co rano.
Na środku inwalida na wózku rozwalił się tam jak Rosja na mapie...
No, ale myślę co tam w końcu inwalida.
Tramwaj dojeżdża do przystanku Rynek, a ten JEB
wózek na ramie i wychodzi se z tramwaju...
normalnie CUD!"
tramwaj 10
Ocena:
280
(330)
Wystawiłam na sprzedaż element wózka - siedzisko do spacerówki.
W tytule podałam nazwę firmy oraz napisałam siedzisko do spacerówki plus budka.
W opisie również. Dodatkowo jedno z 4! zdjęć pokazywało montaż siedziska na stelażu wózka. O czym napisałam w opisie, że zdjęcie pokazuje montaż na stelażu. 3 pozostałe zdjęcia przedstawiały samo siedzisko czyli to co zgodnie z opisem i tytułem było przedmiotem sprzedaży.
Pojawiło się mnóstwo pytań od jednej osoby, czy wszystko działa, czy ma jakieś uszkodzenia itd. Na wszystkie pytania odpowiadałam uczciwie. Dosyłałam dodatkowe zdjęcia.
Aukcja się skończyła. Ale Pani była zdecydowana i poprosiła o dane do przelewu. Wpłatę dostałam - siedzisko wysłałam.
Po 2 dniach mail z pretensjami, że dlaczego ma samo siedzisko, bo ona myślała że to cały wózek i ona chce zwrócić. Zgodnie z prawdą napisałam, że wszędzie widnieje informacja, że to siedzisko i nie ma podstaw do zwrotu (ostatni zwrot skończył się dla mnie odesłaniem uszkodzonego przedmiotu i osoba która go uszkodziła wypierała się, że tego nie zrobiła, więc ciężko było...). Pani zaczęła pisać kolejne maile robiąc się co raz mniej miła.
W końcu przesłałam jej treść aukcji z informacją, że wystarczyło tytuł i opis aukcji chociaż raz ze zrozumieniem przeczytać - może nie było to zbyt miłe, ale już miałam dość tłumaczenia się z tego, że ona nie potrafiła przeczytać 2 zdań ze zrozumiem.
W odpowiedzi otrzymałam wiadomość że "Beszczelność Pani nie zna granic anin czci honoru
zegnam".
Naprawdę to ja jestem problemem? Abstrahując od opisu, jak można uważać że kupi się oryginalny wózek za 40 zł podczas gdy jego cena na aukcjach nie schodzi poniżej 300 zł... A portal nad treścią aukcji pokazuje ten sam przedmiot u innych sprzedających wraz z cenami...
W tytule podałam nazwę firmy oraz napisałam siedzisko do spacerówki plus budka.
W opisie również. Dodatkowo jedno z 4! zdjęć pokazywało montaż siedziska na stelażu wózka. O czym napisałam w opisie, że zdjęcie pokazuje montaż na stelażu. 3 pozostałe zdjęcia przedstawiały samo siedzisko czyli to co zgodnie z opisem i tytułem było przedmiotem sprzedaży.
Pojawiło się mnóstwo pytań od jednej osoby, czy wszystko działa, czy ma jakieś uszkodzenia itd. Na wszystkie pytania odpowiadałam uczciwie. Dosyłałam dodatkowe zdjęcia.
Aukcja się skończyła. Ale Pani była zdecydowana i poprosiła o dane do przelewu. Wpłatę dostałam - siedzisko wysłałam.
Po 2 dniach mail z pretensjami, że dlaczego ma samo siedzisko, bo ona myślała że to cały wózek i ona chce zwrócić. Zgodnie z prawdą napisałam, że wszędzie widnieje informacja, że to siedzisko i nie ma podstaw do zwrotu (ostatni zwrot skończył się dla mnie odesłaniem uszkodzonego przedmiotu i osoba która go uszkodziła wypierała się, że tego nie zrobiła, więc ciężko było...). Pani zaczęła pisać kolejne maile robiąc się co raz mniej miła.
W końcu przesłałam jej treść aukcji z informacją, że wystarczyło tytuł i opis aukcji chociaż raz ze zrozumieniem przeczytać - może nie było to zbyt miłe, ale już miałam dość tłumaczenia się z tego, że ona nie potrafiła przeczytać 2 zdań ze zrozumiem.
W odpowiedzi otrzymałam wiadomość że "Beszczelność Pani nie zna granic anin czci honoru
zegnam".
Naprawdę to ja jestem problemem? Abstrahując od opisu, jak można uważać że kupi się oryginalny wózek za 40 zł podczas gdy jego cena na aukcjach nie schodzi poniżej 300 zł... A portal nad treścią aukcji pokazuje ten sam przedmiot u innych sprzedających wraz z cenami...
sklepy_internetowe
Ocena:
281
(287)
Historia oszustwa na allegro. Jak zajęła się nim policja.
Kupiłam przedmiot na allegro - 150 zł z wysyłką, w sierpniu.
Po 4 tygodniach brak przedmiotu i pieniędzy. Zgodnie z programem ochrony kupujących allegro sprawa zgłoszona na policji pod koniec września.
W ciągu bodajże 60 dni policja ma pisemnie poinformować o wszczęciu lub odmowie wszczęcia śledztwa. No to czekam.
Do tego POK daje mi 120 dni od dnia zakupu na dostarczenie wszystkich dokumentów w tym informacji z policji o wszczęciu dochodzenia.
Na początku grudnia mając dość czekania, sama zadzwoniłam na komendę.
Osoba która zajmowała się sprawą, poinformowała mnie, że tak wszczęli dochodzenie i przesłali mi pismo pod koniec listopada. Na moje stwierdzenie że nic nie dostałam, Pan stwierdził, że wyślą jeszcze raz. Powiedziałam, że sama odbiorę na komendzie i żeby już nie wysyłali.
Na drugi dzień zgłosiłam się po pismo. Od policjanta usłyszałam tylko, że ktoś ukradł to konto na allegro i że to nie jest duża kwota i że ludzie są oszukiwani na wyższe kwoty...
Najważniejsze dla mnie było, że mam pismo. Zgłosiłam się do allegro. Pieniądze odzyskałam.
Dzisiaj tj. 21 kwietnia otrzymałam pismo z komendy z datą koniec stycznia br. o umorzeniu dochodzenia w mojej sprawie z powodu niewykrycia sprawców!
Czyli jest oszustwo, ale nie ma winnego? Oprócz mnie oszukane było ok 5 osób. Rozumiem ukradzione konto allegro, ale na jakieś konto bankowe moje pieniądze trafiły.. ktoś ukradł te pieniądze...
Kupiłam przedmiot na allegro - 150 zł z wysyłką, w sierpniu.
Po 4 tygodniach brak przedmiotu i pieniędzy. Zgodnie z programem ochrony kupujących allegro sprawa zgłoszona na policji pod koniec września.
W ciągu bodajże 60 dni policja ma pisemnie poinformować o wszczęciu lub odmowie wszczęcia śledztwa. No to czekam.
Do tego POK daje mi 120 dni od dnia zakupu na dostarczenie wszystkich dokumentów w tym informacji z policji o wszczęciu dochodzenia.
Na początku grudnia mając dość czekania, sama zadzwoniłam na komendę.
Osoba która zajmowała się sprawą, poinformowała mnie, że tak wszczęli dochodzenie i przesłali mi pismo pod koniec listopada. Na moje stwierdzenie że nic nie dostałam, Pan stwierdził, że wyślą jeszcze raz. Powiedziałam, że sama odbiorę na komendzie i żeby już nie wysyłali.
Na drugi dzień zgłosiłam się po pismo. Od policjanta usłyszałam tylko, że ktoś ukradł to konto na allegro i że to nie jest duża kwota i że ludzie są oszukiwani na wyższe kwoty...
Najważniejsze dla mnie było, że mam pismo. Zgłosiłam się do allegro. Pieniądze odzyskałam.
Dzisiaj tj. 21 kwietnia otrzymałam pismo z komendy z datą koniec stycznia br. o umorzeniu dochodzenia w mojej sprawie z powodu niewykrycia sprawców!
Czyli jest oszustwo, ale nie ma winnego? Oprócz mnie oszukane było ok 5 osób. Rozumiem ukradzione konto allegro, ale na jakieś konto bankowe moje pieniądze trafiły.. ktoś ukradł te pieniądze...
policja
Ocena:
247
(273)