Profil użytkownika

Rudaa ♀
Zamieszcza historie od: | 14 września 2012 - 22:16 |
Ostatnio: | 23 lipca 2023 - 17:32 |
- Historii na głównej: 80 z 125
- Punktów za historie: 27791
- Komentarzy: 161
- Punktów za komentarze: 691
zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Sąsiedzi mają 6 psów- od małych przez średnie po duże. Mniej więcej 3-4 razy dziennie wychodzą z całą ferajną. Pierwszy raz około 7, ostatni czasami po 23.
Jak wygląda takie wyjście?
Najpierw psy szczekają pod drzwiami w mieszkaniu. Potem szczekają na klatce schodowej i w windzie. No i w końcu nadchodzi kulminacyjny moment kiedy szczek lokalizuje się pod oknami i balkonami.
Poza psami słychać też krzyczenie właścicielki, która próbuje je w ten sposób uspokoić, żeby przestały szczekać.
Efekt żaden, bo dla psów krzyczenie właścicielki to analogia do ich szczekania, więc cała siódemka 4 razy dziennie szczeka na klatce schodowej i pod blokiem.
Całe szczęście że nie mieszkamy obok ich mieszkania.
Jak wygląda takie wyjście?
Najpierw psy szczekają pod drzwiami w mieszkaniu. Potem szczekają na klatce schodowej i w windzie. No i w końcu nadchodzi kulminacyjny moment kiedy szczek lokalizuje się pod oknami i balkonami.
Poza psami słychać też krzyczenie właścicielki, która próbuje je w ten sposób uspokoić, żeby przestały szczekać.
Efekt żaden, bo dla psów krzyczenie właścicielki to analogia do ich szczekania, więc cała siódemka 4 razy dziennie szczeka na klatce schodowej i pod blokiem.
Całe szczęście że nie mieszkamy obok ich mieszkania.
blokowisko
Ocena:
68
(234)
Czytałam na piekielnych już kilka historii o tym, jak to kurierzy Siódemki to najgorsze zło tego świata. Na szczęście, mimo że przesyłki były do mnie wysyłane za ich pośrednictwem, zawsze jakoś było ok.
Ale i na mnie przyszła pora.
Przesyłka nadana w poniedziałek. Dostaję powiadomienie. Sprawdzam we wtorek, że dostarczona do mojego miasta, ale cały dzień zawieszone i nie idzie dalej do opcji przekazane kurierowi. Myślę sobie, może mają jakąś awarię?
Sprawdzam dzisiaj - środa. Okazuje się, że przesyłka doręczona. Myślę sobie, ale jak to? Ja nic nie dostałam...
Piszę do firmy. Odsyłają mnie do wrocławskiego oddziału, którego mail nie istnieje...
W końcu pytam dwóch sąsiadek z piętra, ale żadna nie odebrała.
No i co teraz? Na klatce 24 mieszkania! Mam biegać do wszystkich?
Dzwonię na infolinię. Zamiast dzień dobry słyszę - no! - i czyjąś rozmowę. Po chwili Pani się reflektuje przedstawia itd.
Dowiaduję się, że odebrała to pani X. Mówię, że nie znam nazwisk mieszkańców klatki. Nie wiem kim jest Pani X ani gdzie mieszka. Sprawa przekazana do wrocławskiego oddziału. Pani zapewni że oddzwonią. Dzwoniłam o 11. Do teraz - jest 16, zero odzewu.
Na szczęście listonosz zna Panią X i powiedział mi pod którym nr mieszka.
Paczka była i na szczęście cała.
A teraz moje pytanie: Co kurier sobie myślał zostawiając moją paczkę za prawie 150 zł w innym mieszkaniu, nie informując mnie ani karteczką ani telefonicznie... Nie wiem za co zapłaciłam 15 zł i dziwię się, że tyle firm w Polsce jeszcze z siódemką współpracuje...
PS. Kiedyś zamawiałam 15 kg karmy dla psa i jak się dowiedziałam, że to siódemka, to dla pewności że paczka zostanie mi dostarczona do drzwi, wzięłam za pobraniem. Dzięki temu kurier był łaskaw dostarczyć przesyłkę w godzinach, które mi pasowały. Także polecam takie rozwiązanie jak jest możliwe.
Ale i na mnie przyszła pora.
Przesyłka nadana w poniedziałek. Dostaję powiadomienie. Sprawdzam we wtorek, że dostarczona do mojego miasta, ale cały dzień zawieszone i nie idzie dalej do opcji przekazane kurierowi. Myślę sobie, może mają jakąś awarię?
Sprawdzam dzisiaj - środa. Okazuje się, że przesyłka doręczona. Myślę sobie, ale jak to? Ja nic nie dostałam...
Piszę do firmy. Odsyłają mnie do wrocławskiego oddziału, którego mail nie istnieje...
W końcu pytam dwóch sąsiadek z piętra, ale żadna nie odebrała.
No i co teraz? Na klatce 24 mieszkania! Mam biegać do wszystkich?
Dzwonię na infolinię. Zamiast dzień dobry słyszę - no! - i czyjąś rozmowę. Po chwili Pani się reflektuje przedstawia itd.
Dowiaduję się, że odebrała to pani X. Mówię, że nie znam nazwisk mieszkańców klatki. Nie wiem kim jest Pani X ani gdzie mieszka. Sprawa przekazana do wrocławskiego oddziału. Pani zapewni że oddzwonią. Dzwoniłam o 11. Do teraz - jest 16, zero odzewu.
Na szczęście listonosz zna Panią X i powiedział mi pod którym nr mieszka.
Paczka była i na szczęście cała.
A teraz moje pytanie: Co kurier sobie myślał zostawiając moją paczkę za prawie 150 zł w innym mieszkaniu, nie informując mnie ani karteczką ani telefonicznie... Nie wiem za co zapłaciłam 15 zł i dziwię się, że tyle firm w Polsce jeszcze z siódemką współpracuje...
PS. Kiedyś zamawiałam 15 kg karmy dla psa i jak się dowiedziałam, że to siódemka, to dla pewności że paczka zostanie mi dostarczona do drzwi, wzięłam za pobraniem. Dzięki temu kurier był łaskaw dostarczyć przesyłkę w godzinach, które mi pasowały. Także polecam takie rozwiązanie jak jest możliwe.
siódemka
Ocena:
393
(443)
zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia od znajomego sąsiada, stąd w pierwszej osobie jako facet:
Znajomy prosił o podwiezienie. W jedną stroną 30 km, nie było po drodze, ale oboje jechaliśmy z dużego miasta 100 km do mnie plus jego 30, to się zgodziłem. Ale w zamian chciałem żeby mi pomógł zrzucić węgiel do piwnicy- we dwóch ze 2 godziny roboty i potem by go odwiózł do domu. Na początku był chętny, ale potem sobie przekalkulował, że mu bardziej się opłaca wydać 30 zł na bilet i się raz przesiadać niż mi pomóc.
A jutro mamy razem jechać nad jezioro, oczywiście moim autem, na mój koszt- odechciewa mi się.
Znajomy prosił o podwiezienie. W jedną stroną 30 km, nie było po drodze, ale oboje jechaliśmy z dużego miasta 100 km do mnie plus jego 30, to się zgodziłem. Ale w zamian chciałem żeby mi pomógł zrzucić węgiel do piwnicy- we dwóch ze 2 godziny roboty i potem by go odwiózł do domu. Na początku był chętny, ale potem sobie przekalkulował, że mu bardziej się opłaca wydać 30 zł na bilet i się raz przesiadać niż mi pomóc.
A jutro mamy razem jechać nad jezioro, oczywiście moim autem, na mój koszt- odechciewa mi się.
pomocnik
Ocena:
93
(269)
Sprzedałam telefon na allegro. Okazało się że coś tam nie działa. W związku z tym poprosiłam kupującego o zwrot przesyłki. Prosiłam o dobre zabezpieczenie i odesłanie kompletu.
Kupujący zadał mi pytanie, kto pokryje koszty zwrotu?
Odpowiedziałam, że zależy jak zostanie rozpatrzona reklamacja.
To co w tym momencie robi wredny, chamski i wielce przebiegły kupujący? Wysyła najdroższą możliwą przesyłkę za 65 zł. Nie wiadomo po co. Jakieś super ubezpieczenia i doręczenie w ciągu 24 godzin itd. Mimo, że ma 14 dni na zwrot, a ja 14 dni na rozpatrzenie reklamacji...
Dodam, że koszt wysłania do tej osoby, czyli również odesłania do mnie nie powinien przekroczyć 15 zł - wysyłka priorytetem z zadeklarowaną wartością... idzie około 24 godzin.
Kupujący zadał mi pytanie, kto pokryje koszty zwrotu?
Odpowiedziałam, że zależy jak zostanie rozpatrzona reklamacja.
To co w tym momencie robi wredny, chamski i wielce przebiegły kupujący? Wysyła najdroższą możliwą przesyłkę za 65 zł. Nie wiadomo po co. Jakieś super ubezpieczenia i doręczenie w ciągu 24 godzin itd. Mimo, że ma 14 dni na zwrot, a ja 14 dni na rozpatrzenie reklamacji...
Dodam, że koszt wysłania do tej osoby, czyli również odesłania do mnie nie powinien przekroczyć 15 zł - wysyłka priorytetem z zadeklarowaną wartością... idzie około 24 godzin.
alle gro
Ocena:
397
(541)
zarchiwizowany
Skomentuj
(16)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Czy nie uważacie że jeden ze sklepów z butami robi Z LUDZI IDIOTÓW?
Znajoma właśnie przyniosła pokazać nam odpowiedz na reklamację dwóch par butów:
Odp na 1. parę: buty były źle użytkowane i w momencie zakupu należało liczyć się z tym że mogą się uszkodzić, bo to częste w tym typie obuwia. Po 2 miesiącach używania? WTF?!
Odp na 2. parę: buty były użytkowane po pojawieniu się wady. Ta jasne oderwało się pół podeszwy i musiałaby skakać na jednej nodze żeby można było powiedzieć że miała je na nodze po rozwaleniu...
Do sedna. Dlaczego pozwala się by firma ta odrzucała wszystkie reklamacje? Dlaczego ludzie nic z tym nie zrobią? To już nie pierwszy raz kiedy o nich słyszę, nawet był już na piekielnych.
Może pora im pokazać, że Polacy jednak są świadomi swoich praw? I nie dawać się zbywać głupim wytłumaczeniom?
Sprawy trzeba zgłaszać do UOKiK, a ja to nic nie da to dalej do sądów konsumenckich.
Inaczej takie firmy będą robić z ludzi idiotów, bo wiedzą że mogą...
Znajoma właśnie przyniosła pokazać nam odpowiedz na reklamację dwóch par butów:
Odp na 1. parę: buty były źle użytkowane i w momencie zakupu należało liczyć się z tym że mogą się uszkodzić, bo to częste w tym typie obuwia. Po 2 miesiącach używania? WTF?!
Odp na 2. parę: buty były użytkowane po pojawieniu się wady. Ta jasne oderwało się pół podeszwy i musiałaby skakać na jednej nodze żeby można było powiedzieć że miała je na nodze po rozwaleniu...
Do sedna. Dlaczego pozwala się by firma ta odrzucała wszystkie reklamacje? Dlaczego ludzie nic z tym nie zrobią? To już nie pierwszy raz kiedy o nich słyszę, nawet był już na piekielnych.
Może pora im pokazać, że Polacy jednak są świadomi swoich praw? I nie dawać się zbywać głupim wytłumaczeniom?
Sprawy trzeba zgłaszać do UOKiK, a ja to nic nie da to dalej do sądów konsumenckich.
Inaczej takie firmy będą robić z ludzi idiotów, bo wiedzą że mogą...
BOTI
Ocena:
100
(180)
Chciałam Was ostrzec przed pewnym wątpliwej klasy obiektem, którym mam nadzieję zajmie się wkrótce inspekcja sanitarna.
Ośrodek ma w necie super fotki, normalnie cud, miód, orzeszki. Plaża, kąpielisko, domki w samym lesie do tego mnóstwo atrakcji.
Na żywo:
domki sprzed 40 lat. Lata świetności mają za sobą. Składają się z pokoju oraz małej wnęki jako "kuchnia". W pokojach stare, rozwalone i cuchnące stęchlizną wersalki. Są tak zużyte, że każdy ruch sprawia że falują. Do tego większości okien nie da się otworzyć, więc śmierdzi i śmierdzieć musi...
Drzwi są nieszczelne i wystarczy mocniej pociągnąć i da radę otworzyć bez klucza...
Do tego trochę robactwa, które wchodzi przez wszystkie możliwe szczeliny. Mnie dopadły tylko albo aż pluskwy. Mam pogryzione nogi.
Ośrodek posiada coś co nazywa dumnie plażą - w rzeczywistości to kawałek trawnika z betonowym zejściem do wody. Woda to syf kompletny. O dziwo ludzie się tam kąpią. Ja bym tam psa nie wpuściła nawet.
Toalety to kilka śmierdzących maksymalnie toi toi - nie wiem czy ktoś je myje.
Prysznic płatny dodatkowo 5 zł - grzyb gratis.
Jest też cały jeden kran, z którego woda śmierdzi mówiąc wprost gnojowicą.
Cena za domek od 65 zł do 115 zł, także jakoś super tanio to nie jest.
Ośrodek znajduje się około 30 km na północ od Wrocławia w Wilczynie Leśnym koło Obornik Śląskich - zainteresowani mogę poczytać sobie opinie o nim w necie. Nazwę też łatwo można znaleźć.
Ośrodek ma w necie super fotki, normalnie cud, miód, orzeszki. Plaża, kąpielisko, domki w samym lesie do tego mnóstwo atrakcji.
Na żywo:
domki sprzed 40 lat. Lata świetności mają za sobą. Składają się z pokoju oraz małej wnęki jako "kuchnia". W pokojach stare, rozwalone i cuchnące stęchlizną wersalki. Są tak zużyte, że każdy ruch sprawia że falują. Do tego większości okien nie da się otworzyć, więc śmierdzi i śmierdzieć musi...
Drzwi są nieszczelne i wystarczy mocniej pociągnąć i da radę otworzyć bez klucza...
Do tego trochę robactwa, które wchodzi przez wszystkie możliwe szczeliny. Mnie dopadły tylko albo aż pluskwy. Mam pogryzione nogi.
Ośrodek posiada coś co nazywa dumnie plażą - w rzeczywistości to kawałek trawnika z betonowym zejściem do wody. Woda to syf kompletny. O dziwo ludzie się tam kąpią. Ja bym tam psa nie wpuściła nawet.
Toalety to kilka śmierdzących maksymalnie toi toi - nie wiem czy ktoś je myje.
Prysznic płatny dodatkowo 5 zł - grzyb gratis.
Jest też cały jeden kran, z którego woda śmierdzi mówiąc wprost gnojowicą.
Cena za domek od 65 zł do 115 zł, także jakoś super tanio to nie jest.
Ośrodek znajduje się około 30 km na północ od Wrocławia w Wilczynie Leśnym koło Obornik Śląskich - zainteresowani mogę poczytać sobie opinie o nim w necie. Nazwę też łatwo można znaleźć.
Ośrodek Wilczyn Leśny
Ocena:
635
(689)
zarchiwizowany
Skomentuj
(30)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia usłyszana podczas dzisiejszej wizyty u weterynarza.
Ku przestrodze!
Pewne małżeństwo wracało z nad morze do miasta na południu Polski. Jechali samochodem. Razem z nimi ich golden retriver. Przez całą drogę mięli otwarte okna. Zatrzymali się jednak tylko raz podczas całej 6 godzinnej podróży. Podróż odbywała się w okresie wakacji, gdy na dworze temperatura przekraczała 30 stopni.
W momencie, gdy dojechali do miejscowości docelowej pojechali od razu do weterynarza. Bo już po drodze zauważyli, że coś się dzieje złego z psem.
Lekarz stwierdził udar cieplny. Tego samego dnia pies zdechł. Nie dało się nic zrobić.
Także pamiętajcie, aby zatrzymywać się co najmniej raz na godzinę, żeby pies ochłodził się i się napił.
Dobry rozwiązaniem jest też klimatyzacja w aucie i jakieś "zasłony" na okna!
Ku przestrodze!
Pewne małżeństwo wracało z nad morze do miasta na południu Polski. Jechali samochodem. Razem z nimi ich golden retriver. Przez całą drogę mięli otwarte okna. Zatrzymali się jednak tylko raz podczas całej 6 godzinnej podróży. Podróż odbywała się w okresie wakacji, gdy na dworze temperatura przekraczała 30 stopni.
W momencie, gdy dojechali do miejscowości docelowej pojechali od razu do weterynarza. Bo już po drodze zauważyli, że coś się dzieje złego z psem.
Lekarz stwierdził udar cieplny. Tego samego dnia pies zdechł. Nie dało się nic zrobić.
Także pamiętajcie, aby zatrzymywać się co najmniej raz na godzinę, żeby pies ochłodził się i się napił.
Dobry rozwiązaniem jest też klimatyzacja w aucie i jakieś "zasłony" na okna!
samochód
Ocena:
65
(313)
zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ubiegałam się na studiach o pracę w sklepie zoologicznym w ogólnopolskiej sieci z papugą w nazwie.
Przeszłam rozmowę i zostałam zaproszona na dzień próbny.
Pracowałam od 9 do 21. Wyczyściłam wszystkie klatki zwierząt i robiłam przez ten czas mnóstwo rzeczy. Ale nie o ten wyzysk mi chodzi za który nie otrzymałam ani złotówki!
Na dzień dobry tuż przed otwarciem sklepu okazało się, że w nocy zdechły 2 chomiki. Osoby pracujące tam stwierdziły, że to nic nadzwyczajnego. Zdarza się to dość często.
Jak to możliwe że w sklepie w którym ceny są kosmiczne i który jest częścią wielkiej sieci panują tak fatalne warunki dla zwierząt?
Nie mówiąc już o sytuacjach, gdy klienci w domu po kilku dniach orientowali się, że kupili zwierze z bonusem, tzn. chore które zdychało lub co gorsze samiczkę w ciąży i nagle z jednego chomika zrobiło im się 5...
Przeszłam rozmowę i zostałam zaproszona na dzień próbny.
Pracowałam od 9 do 21. Wyczyściłam wszystkie klatki zwierząt i robiłam przez ten czas mnóstwo rzeczy. Ale nie o ten wyzysk mi chodzi za który nie otrzymałam ani złotówki!
Na dzień dobry tuż przed otwarciem sklepu okazało się, że w nocy zdechły 2 chomiki. Osoby pracujące tam stwierdziły, że to nic nadzwyczajnego. Zdarza się to dość często.
Jak to możliwe że w sklepie w którym ceny są kosmiczne i który jest częścią wielkiej sieci panują tak fatalne warunki dla zwierząt?
Nie mówiąc już o sytuacjach, gdy klienci w domu po kilku dniach orientowali się, że kupili zwierze z bonusem, tzn. chore które zdychało lub co gorsze samiczkę w ciąży i nagle z jednego chomika zrobiło im się 5...
sklep zoologiczny z papugą
Ocena:
186
(266)
zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia opowiedziana mi przez Babcię mojego lubego.
Babcia mimo już prawie 70 lat na karku dość często odwiedza swoje dzieci i wnuki. Wiąże się to z dość długą, jak na starszą osobę, podróżą 2 pociągami. Łącznie podróż taka zajmuje około 4 godzin, nie licząc 1-2 godzin oczekiwania na przesiadkę. I właśnie podczas czekania na pociąg przesiadkowy do miejscowości docelowej zaczęła się ta historia.
Babcia oraz inni pasażerowie czekali na pociąg na peronie 4 zgodnie z rozkładem. Nagle usłyszeli komunikat, że pociąg odjeżdża z peronu 2. No to wszyscy łapią swoje bagaże i na peron drugi. Po chwili jednak okazuje się że jednak nie, że pociąg jednak zgodnie z planem odjedzie z peronu 4.
Babcia bierze torbę i z powrotem na 4 peron. Tuż obok niej drogę tę pokonywał pewien jegomość w wieku około lat 75. Jakość tak mimochodem wywiązał się między nimi dyskusja. W pociągu pomógł babci wsadzić torbę na półkę i siedzieli razem. Pan opowiadał jej że właśnie wraca z rozprawy i że rozwiódł się ze swoją 2-3 żoną i że został bez niczego, nie ma żadnych pieniędzy. Potem Babcia zaczęła opowiadać, że jedzie do wnucząt i córki. że mieszka sama, że sporo gotuje i zajmuje się domem. Pan coś tam jeszcze powypytywał, zastanowił się i stwierdził, że Babci może troszkę jest za gruba, ale to da radę zmienić, ale idealnie nada się na jego kolejną żonę. Babcia zdziwiona, aż zaniemówiła. Pociąg dojechał na stacje Pana. Babcia patrzy, a Pan bierze jej torbę i czeka na nią żeby z nim poszła, mimo że do jej stacji jeszcze spory kawałek. Babcia się przestraszyła, że jej torbę zabiera i odebrała ją, po czym stanowczo odmówiła pójścia gdziekolwiek z tym Panem. Oczywiście Pan wielce oburzony, bo jemu się nie odmawia i że Babcia jeszcze tego pożałuje...
Tak to Pan próbował znaleźć sobie gosposie i źródło utrzymania...
A Babcia jako starsza i bardzo wrażliwa osoba bardzo to wszystko przeżyła.
Babcia mimo już prawie 70 lat na karku dość często odwiedza swoje dzieci i wnuki. Wiąże się to z dość długą, jak na starszą osobę, podróżą 2 pociągami. Łącznie podróż taka zajmuje około 4 godzin, nie licząc 1-2 godzin oczekiwania na przesiadkę. I właśnie podczas czekania na pociąg przesiadkowy do miejscowości docelowej zaczęła się ta historia.
Babcia oraz inni pasażerowie czekali na pociąg na peronie 4 zgodnie z rozkładem. Nagle usłyszeli komunikat, że pociąg odjeżdża z peronu 2. No to wszyscy łapią swoje bagaże i na peron drugi. Po chwili jednak okazuje się że jednak nie, że pociąg jednak zgodnie z planem odjedzie z peronu 4.
Babcia bierze torbę i z powrotem na 4 peron. Tuż obok niej drogę tę pokonywał pewien jegomość w wieku około lat 75. Jakość tak mimochodem wywiązał się między nimi dyskusja. W pociągu pomógł babci wsadzić torbę na półkę i siedzieli razem. Pan opowiadał jej że właśnie wraca z rozprawy i że rozwiódł się ze swoją 2-3 żoną i że został bez niczego, nie ma żadnych pieniędzy. Potem Babcia zaczęła opowiadać, że jedzie do wnucząt i córki. że mieszka sama, że sporo gotuje i zajmuje się domem. Pan coś tam jeszcze powypytywał, zastanowił się i stwierdził, że Babci może troszkę jest za gruba, ale to da radę zmienić, ale idealnie nada się na jego kolejną żonę. Babcia zdziwiona, aż zaniemówiła. Pociąg dojechał na stacje Pana. Babcia patrzy, a Pan bierze jej torbę i czeka na nią żeby z nim poszła, mimo że do jej stacji jeszcze spory kawałek. Babcia się przestraszyła, że jej torbę zabiera i odebrała ją, po czym stanowczo odmówiła pójścia gdziekolwiek z tym Panem. Oczywiście Pan wielce oburzony, bo jemu się nie odmawia i że Babcia jeszcze tego pożałuje...
Tak to Pan próbował znaleźć sobie gosposie i źródło utrzymania...
A Babcia jako starsza i bardzo wrażliwa osoba bardzo to wszystko przeżyła.
pkp
Ocena:
203
(257)
Historia opowiedziana przez hydraulika.
W poniedziałek tydzień temu został wezwany do studenckiego mieszkania, bo bateria umywalkowa w kuchni przecieka. Okazało się, że do wymiany nadają się też wężyki pod zlewozmywakiem, bo są całe przegniłe. Studenci jako że wynajmują mieszkanie, stwierdzili że skontaktują się z właścicielką i odezwą się do hydraulika.
Właścicielka stwierdziła, że podeśle kogoś znajomego, bo szkoda jej kasy na hydraulika. I tak minęło kilka dni.
W ten poniedziałek zadzwonili znowu do niego studenci, bo okazało się, że w nocy pękł wężyk. Zalał całe mieszkanie, parkiet w przedpokoju poszedł do góry i zalało sąsiada z dołu.
Tak się kończy "oszczędzanie"...
W poniedziałek tydzień temu został wezwany do studenckiego mieszkania, bo bateria umywalkowa w kuchni przecieka. Okazało się, że do wymiany nadają się też wężyki pod zlewozmywakiem, bo są całe przegniłe. Studenci jako że wynajmują mieszkanie, stwierdzili że skontaktują się z właścicielką i odezwą się do hydraulika.
Właścicielka stwierdziła, że podeśle kogoś znajomego, bo szkoda jej kasy na hydraulika. I tak minęło kilka dni.
W ten poniedziałek zadzwonili znowu do niego studenci, bo okazało się, że w nocy pękł wężyk. Zalał całe mieszkanie, parkiet w przedpokoju poszedł do góry i zalało sąsiada z dołu.
Tak się kończy "oszczędzanie"...
mieszkanie
Ocena:
633
(707)