Profil użytkownika
Rudut ♀
Zamieszcza historie od: | 10 sierpnia 2018 - 19:03 |
Ostatnio: | 30 maja 2021 - 11:08 |
- Historii na głównej: 7 z 7
- Punktów za historie: 1290
- Komentarzy: 52
- Punktów za komentarze: 417
« poprzednia 1 2 3 następna »
Skoro przesunęli pierwszy termin na później, a nie na wcześniej, to nie widzę problemu. Uczycie się tak, jakby egzamin miał być w czwartek, a we wtorek tylko szybka powtórka, bo już na czwartek umieliście.
@Linkaa: Już pisałam to wcześniej, ale powtórzę - dla mnie piekielna jest ta konkretna sytuacja, a nie ta kobieta jako matka. Nigdzie nie napisałam, że kobieta jest beznadziejną matką, bo zwyczajnie nie mam danych, które pozwoliłyby mi na taką ocenę. A ta konkretna sytuacja była bardzo niewychowawcza, przynajmniej w moim odczuciu.
@Meliana: Nie piszę nigdzie, że dokładnie ta matka wymaga od przedszkola wychowywania jej dzieci, bo jej się nie chce. Nie znam kobiety, nie wyciągam tak daleko idących wniosków. Piszę o tym, że często rodzice, którzy jawnie okazują pogardę dla nauczycieli jednocześnie domagają się, żeby ci pogardzani nauczyciele dobrze wychowali ich dzieci. Ta konkretna matka pokazała dziecku w tym konkretnym momencie, że pani z przedszkola nie należy się szacunek (nawet jeśli sama tego w tej samej sekundzie pożałowała). Mam wrażenie, że sama dopowiedziałaś sobie coś, co nie zostało napisane i czego nie miałam na myśli :)
@Linkaa: Pudło, pracuję jako niania, przedszkole może kiedyś. I nie, nie ma dla mnie różnicy, czy powiedziałaby tak o nauczycielach, pani w sklepie czy o ojcu dziecka. Po prostu jak masz dzieci, to wypada myśleć o tym, co się do nich mówi, bo chłoną jak gąbka. I nie mówię, że ta konkretna matka jest beznadziejna, tylko że jej zachowanie w tym konkretnym momencie było piekielne. Między innymi od opisywania takich zachowań jest ten portal ;)
@pusia: ok, w takim razie gdzie jest granica, co można dziecku powiedzieć w złości? Pracuję z dziećmi, często po kilkanaście godzin dziennie, bywają naprawdę trudne, ale nie wyobrażam sobie, żeby im w złości powiedzieć coś takiego.
@Meliana: Ok, Ty masz takie zdanie, ja mam inne ;) Uważam, że umniejszanie autorytetu nauczycielki jest piekielne, bo to dziecko spędza z panią w przedszkolu kilka godzin dziennie. Powinno wiedzieć, że to osoba, której można ufać i która jest w jakiś sposób ważna. Ja słyszałam zawsze wersję "Tak to możesz mówić do kolegów, nie do mnie", którą też uważam za niewychowawczą. A dzieci należy jednak uczyć, że innym należy się szacunek, bez względu na to, czy akurat rodzic ma do tego głowę, czy po godzinie histerii ma wszystkiego dość.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2020 o 23:06
"Zostaw ją" - tak mówi większość ludzi tutaj. Ludzi, którzy nie znają Ciebie ani Twojej kobiety, nie rozumieją, dlaczego jesteście ze sobą tyle czasu i dopiero niedawno coś się zepsuło. Jak to łatwo wszystkim oceniać innych po kilku zdaniach...
@singri: Ja Cię rozumiem, sama sobie podcinam końcówki - 15 minut i po sprawie. I nie muszę płacić za to 40 zł fryzjerce, która i tak obetnie mnie nie tak, jak ją o to poproszę. Podobnie z innymi rzeczami, które umiem zrobić sama. Po co tracić czas i pieniądze, skoro sama zrobię coś szybciej i taniej ;)
@Habiel: Może kobieta już nie jest w pełni sprawna umysłowo? To częste w tym wieku. Tak jak ktoś niżej pisał - wycieczki personalne pokazują to, co Ty sobą reprezentujesz. Aż tak dotknęło Cię to, że obca staruszka pogroziła Ci palcem?
"Pani chyba nikt w życiu nie kochał" - serio? Kobieta starsza, możliwe, że mąż nie żyje, dzieci zajęte swoimi sprawami, a Ty do niej z takimi tekstami... Moja babcia też bywa wkurzająca, ale nie chciałabym, żeby ktoś do niej mówił w ten sposób. Tym bardziej, że ona Cię nie atakowała po chamsku, tylko uczepiła się tego, że z kotem nie wolno tam chodzić.
@jass: Zgadzam się z Tobą. Mnie to przypomina kolejki do sklepiku szkolnego w podstawówce, kiedy dzieciaki wpuszczały kogoś do kolejki, ale nie przed siebie, tylko za siebie. Im to wtedy nie robiło żadnej różnicy, a wszystkich za nimi wkurzało. Ale to tylko takie luźne skojarzenie ;)
@szczerbus9: Jechali tuż za nim radiowozem i zjechali za nim, kiedy zakręcał. Może mieli gorszy dzień i chcieli się na kimś wyżyć, może chcieli sobie podbić statystyki, nie wiem. Kolega był równie zbulwersowany jak większość tutaj. Ja o wadach i zaletach jechania lewym pasem nie będę dyskutować, bo kierowca ze mnie taki sobie, opisuję tylko sytuację, która miała miejsce. Nie chcesz, to nie musisz wierzyć ;)
Nie lubię, kiedy trzeba czytać wcześniejsze historie, żeby zrozumieć sens najnowszej. Wystarczyłoby zdanie wprowadzenia i o wiele łatwiej by nam się żyło ;)
@szczerbus9: Przepis nie jest na pewno całkiem martwy, bo kolega dostał niedawno spory mandat za jechanie zbyt długo lewym pasem (pełno aut zarówno na prawym, jak i na lewym pasie).
@digi51: Ja zrozumiałam to tak, że po prostu chcieli to załatwić po wyjściu ze sklepu, a że gość wyszedł tę minutę wcześniej, to wsiedli w auto i mąż "pogadał" z facetem jakby przy okazji.
Pan w sklepie oczywiście piekielny, ale nie czepiałabym się pani w przychodni. Każdy inaczej znosi ciążę, może rzeczywiście bardzo źle się czuła, a skoro nie pozwolili jej wejść od razu, to wolała jednak coś zjeść i iść na badania w innym terminie. Tym bardziej, że z historii wynika, że pani bardzo grzecznie poprosiła o przepuszczenie jej. A to, że inna kobieta w ciąży i z dzieckiem też czeka? Nie musiał jej to moim zdaniem interesować. Jeśli szwagierka czuła się na siłach czekać, to czekała i tyle.
@Doombringerpl: Ależ ja nie uważam, że się na tym znam, bynajmniej ;) Po prostu ja jako właśnie osoba nieznająca się, wolałabym mimo wszystko wersję ful wypas od fotografa, żeby to jakoś wyglądało. A czy taka wersja ma inne zalety, to nie mam pojęcia (to znaczy teraz już mam, ale dopiero po Twoim komentarzu).
@xpert17: Nie wiem, czy autorka miała na myśli jakość obrazu lub dźwięku, czy jakość wykonania. Jeśli to drugie, to w pełni rozumiem, że klasa wolała płyty lepszej jakości, czyli takie w ładnym pudełku, z ładną naklejką na płycie itp.
Kiedy chodziłam do kościoła jako dziecko, to był tak, że katechetka wybierała z grupki jakieś dziecko i pokazywała palcem, że od tego do tego miejsca ma przeczytać jakiś fragment. Dzieciaki zestresowane, bez możliwości przejrzenia wcześniej tekstu, który mimo wszystko był często dosyć trudny. Nie dziwię się, że w takiej sytuacji ktoś duka. Ale jeśli dzieciak wie wcześniej, że będzie coś czytał, to faktycznie wstyd wyjść z czymś takim do ludzi...
@pinslip: Kraków ;)
@pinslip: Nie wiem jak jest ze żłobkami, ale znajoma zapisuje córkę do przedszkola od września i też jedyne punkty jakie mają, to te za odległość (przedszkole najbliższe miejsca zamieszkania). Oboje z mężem pracują, więc innych punktów nie mają, a z formularza wynika, że dla niepracujących osób tych punktów jest dosyć dużo. I też chodzi o miasto wojewódzkie.
@leonkennedy: Jeszcze nie zdarzyło mi się trafić na "złe" dziecko, problemy zdarzały mi się tylko z rodzicami. Mam na myśli małe dzieci, bo głównie takimi się zajmuję (rozstajemy się, kiedy maluch idzie do przedszkola). Starsze dzieci bywają faktycznie nieznośne, ale to właśnie kwestia wychowania - jeśli rodzice są normalni, to ich dzieci też są zazwyczaj fajne. Tylko raz podjęłam się pracy jako opiekunka starszej dziewczynki (chodziła do trzeciej klasy) i to jedyne dziecko, którego szczerze nie lubiłam - rozkapryszona, przekonana o swojej nieomylności, często zwyczajnie złośliwa. Dlatego wolę młodsze dzieciaki, one jeszcze nie są takie, nawet jeśli rodzice starają się je na takie wychować (świadomie lub nie).
@nursetka: Nadal pojawia się to w części ogłoszeń. Mnie też jest wygodniej, kiedy mam do pracy kilka minut spacerkiem, ale bez przesady, da się bez problemu poruszać między dzielnicami i nie musi to sprawiać problemów ani rodzicom, ani niani.
@Tolek: Nie bardzo wiem, jak miałoby to wyglądać. Przecież w takiej sytuacji powiedzą, że się nie nadawałam i mnie nie zatrudnili, a gdyby mnie wybrali, to OCZYWIŚCIE PODPISALIBY UMOWĘ. Nagrywać ich też mimo wszystko nie zamierzam. Jak w praktyce można z czymś takim walczyć, biorąc pod uwagę, że jestem zwykłym szarym ludzikiem, który przychodzi na rozmowę i słyszy, że jak z umową, to oni nie chcą?
@FlyingLotus: Na pewno nie tylko w branży nianiowej ;) Ale kiedy szukałam jakichś prac zanim zajęłam się opieką nad dziećmi, to nikt mnie tak bezczelnie nie przekonywał, że powinnam zarabiać mniej niż oczekuję. Albo sami podawali informację, że "na tym stanowisku na start proponujemy pani tyle i tyle" albo pytali o moje oczekiwania i stwierdzali, że im taka stawka pasuje lub że muszą porozmawiać o tym z managerem/kierownikiem/działem finansowym. Zawsze przechodziło to jakoś neutralnie, a nie na zasadzie "proooszę się zgodzić pracować za mniej, bo nasza firma jest taaaka biedna" ;)