Profil użytkownika

Satsu ♂
Zamieszcza historie od: | 11 września 2013 - 19:54 |
Ostatnio: | 19 czerwca 2025 - 1:43 |
- Historii na głównej: 109 z 116
- Punktów za historie: 30782
- Komentarzy: 331
- Punktów za komentarze: 2737
Zamieszcza historie od: | 11 września 2013 - 19:54 |
Ostatnio: | 19 czerwca 2025 - 1:43 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Pewex | Faktopedia | Stylowi | Moto Memy |
Demotywatory | Mistrzowie |
@Morog: Nie walczę tutaj z idiotami, bo wiem, że to syzyfowa praca. Walczę tutaj z jedną idiotką, która uroiła sobie bóg wie co na mój temat i mnie atakuje bez żadnych argumentów. A ja nie lubię być atakowany tym bardziej bez żadnych argumentów.
@digi51 Tym komentarzem nie powiedziałaś nic o mnie, za to bardzo wiele o sobie. Sama przyznajesz, że "gunwo o mnie wiesz", a jednocześnie twierdzisz, że masz prawo wyrażać "dosadne opinie" na mój temat, bo... coś cię we mnie irytuje. Następnie dodajesz, że moja opinia na twój temat niczego nie zmienia, a mimo to uznajesz za "potwierdzenie twojej racji" fakt, że próbuję ci coś wyjaśnić. To nie logika, to potrzeba postawienia się nad kimś i dania upustu własnym frustracjom. Nie interesuje mnie dalszy kontakt z osobą, która tak łatwo i tak chętnie buduje sobie w głowie obraz drugiego człowieka, żeby potem z nim walczyć – publicznie i bez krzty klasy.
@digi51: No ale właśnie @Absurdarium przecież przedstawiła ci, że na taki event trafiła. Na którym poza darmowym wejściem było okrągłe gunwo, więc masz dowód, że takie zjawisko istnieje. Masz to przedstawione na tacy. Ja też na takie trafiłem i reklamowały się frazesami typu dmuchańce i wata cukrowa. I kto mówi o standardzie. Cały czas ci klepie do łba, że mój komentarz tyczy się tylko januszowych eventów. Kobieto.
@Absurdarium: "Pisząc historię, zawsze pisze się że swojej perspektywy, dlatego trudno jest przewidzieć, jakie informacje będą komu potrzebne do jej pełnego zrozumienia." Oczywiście to jest naturalne i nie śmiałbym mieć o to pretensji. Sam pisząc różne historie musiałem w komentarzach dopisywać różne szczegóły, które dla mnie wydawały się oczywiste a okazywało się, że jednak niekoniecznie i trzeba było doprecyzować. Dlatego postawiłem na w moim zamierzeniu neutralny komentarz, wyszło jak wyszło. Nie miałem nic złego na myśli i moją winą było to, że napisałem "tego typu" nie wyjaśniając o co dokładnie mi chodzi. Dodatkowo nie odniosłem się wcześniej wprost do tematu bo zająłem się zarzutami względem mnie ze strony Digi. I tutaj muszę cię przeprosić, ale wykorzystam po raz kolejny wykorzystam twoją historię jako forum. @Digi51 Jesteśmy dinozaurami tej strony. Nie pamiętam żadnego twojego negatywnego komentarza w moją stronę w dawnych czasach. A teraz gdy ja wchodzę tu raz na ruski rok mamy już drugie spięcie w komentarzach. Powiedz o co ci chodzi. Ja chętnie odpowiem.
@digi51 Ja naprawdę nikomu nie każę niczego przewidywać. Nigdzie nie napisałem, że trzeba analizować plakaty albo mieć jakieś czujniki na januszy. Mój pierwszy komentarz to było zwykłe, szczere zdziwienie, bo nie wiedziałem jeszcze wtedy, że autorka dopiero zaczyna bywać na takich imprezach i nie miała wcześniej kontaktu z tymi typowymi januszowymi wyciągaczkami kasy. Od początku pisałem wyłącznie o tego typu festynach, tych nastawionych na minimum kosztów organizatora i maksimum zarobku, a nie o wszystkich wydarzeniach dla dzieci. Ty natomiast cały czas pomijasz ten kontekst i wrzucasz moje wypowiedzi w ramy, których nigdy im nie nadałem. I tak, pisałem już o tym wcześniej, że kiedy autorka później wyjaśniła swój kontekst, wszystko stało się dla mnie jasne. Ale ty to kompletnie ignorujesz i wciąż trzymasz się swojej narracji, jakbym od początku pisał z pozycji wyższości. Nie pisałem i naprawdę nie mam już siły w kółko tego prostować. Co do tego, że rzekomo opieram swoją logikę na założeniu, że hasło "Darmowy wstęp" nic nie znaczy - nie, nie napisałem czegoś takiego. Wprost przeciwnie. "Darmowy wstęp" znaczy dokładnie to, co znaczy: że wejście na teren imprezy jest bezpłatne. Nie więcej, nie mniej. Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś sobie dopowiada, że to oznacza też darmowe atrakcje, mimo że nie było o tym ani słowa. Oczywiście, super jeśli coś faktycznie jest za darmo - ale samo stwierdzenie "Darmowy wstęp" tego nie gwarantuje. Tak po prostu działa język. I skoro już wcześniej rozłożyliśmy na części twoje analogie o kinie i pokazach laserów, to naprawdę nie wiem, co jeszcze powinienem dodać, żeby to wreszcie do ciebie dotarło. A co do samej dyskusji - to ty rozpętałaś tutaj gównoburzę o nic. To ty jako pierwsza zaczęłaś ataki personalne i wycieczki w moją stronę. Ja tylko odpowiadałem na twoje zarzuty i próbowałem wyjaśniać swoje intencje, które konsekwentnie przeinaczasz. Gdybyś zamiast tego czytała uważnie, moglibyśmy dawno temu zamknąć temat.
@digi51 Widzę, że z całej tej wymiany wyciągnęłaś tylko jedno słowo "wstęp" i postanowiłaś na jego bazie kontynuować dyskusję, kompletnie pomijając wszystkie wcześniejsze wątki. Serio, cały sens mojego pierwszego komentarza był taki: ten typ imprezy był przewidywalny po plakacie. Nie oceniałem uczciwości plakatu, nie broniłem organizatora, nie wyśmiewałem autorki. Po prostu stwierdziłem, że forma komunikatu daje sygnał, z czym mamy do czynienia. A ty wracasz w kółko do "wstępu bezpłatnego" i próbujesz udowodnić coś, co w ogóle nie było punktem spornym. Co do przykładu z kinem rozumiem intencję, ale on nie działa. Kino to zamknięty obiekt, w którym "wstęp" = udział w seansie. Ale już np. "festiwal kuchni azjatyckiej - wstęp wolny" nie znaczy, że rameny i pierożki będą za darmo. Różnica jest znacząca. A jeśli już naprawdę chcemy się uprzeć na analogie, to "festiwal baniek - wstęp wolny" znaczy mniej więcej tyle, co "wstęp na teren, gdzie będą bańki, dmuchańce i wata cukrowa". I tak to wszystko się zgadzało, nawet jeśli rozczarowało poziomem. Jeśli dalej widzisz w tym coś, czego ja nie powiedziałem, trudno. Ale dobrze by było rozmawiać o tym, co naprawdę padło, a nie o tym, co ktoś sobie dopowiedział.
@Absurdarium I tak już kończąc temat chciałem jeszcze raz wrócić do tematu, już na spokojnie. Jeśli moje pierwsze zdziwienie zabrzmiało dla Ciebie jak wyśmiewanie czy podważanie Twojego rozczarowania to nie taka była moja intencja. Chodziło mi tylko o to, że ten typ imprez jest dość przewidywalny, bo miałem wcześniej do czynienia z podobnymi. I dopiero później, gdy napisałaś, że wcześniej nie bywałaś na takich wydarzeniach, wszystko stało się dla mnie jasne. Przykro mi, że wywiązała się pod Twoją historią taka nerwowa wymiana zdań. Nie chciałem wojny w komentarzach, ale też nie przepadam za sytuacjami, gdy ktoś mnie atakuje i przekręca to, co powiedziałem, więc starałem się obronić.
@digi51: Doceniam twoją wytrwałość, naprawdę. Nie każdy potrafi tak konsekwentnie ignorować treść wypowiedzi rozmówcy, byle tylko móc mu wbić szpilkę. To też jest jakiś talent. Nie jestem pewien, czy bardziej imponuje mi twoja zdolność do przepisania moich intencji bez pytania, czy może to, że uparcie odmawiasz zrozumienia tak prostej rzeczy, jak rozróżnienie konkretnego przypadku od ogólnego uogólnienia. Jeśli dla ciebie konsekwentne odpowiadanie na zarzuty i doprecyzowywanie własnej wypowiedzi to „fikołki”, to może po prostu nie jesteś przyzwyczajona do rozmów, w których ktoś trzyma się faktów, a nie emocji. Nie musisz się zgadzać z moją oceną sytuacji. Ale jeżeli już decydujesz się mnie obrażać, to chociaż spróbuj zrozumieć, co właściwie napisałem zanim znowu odpalisz salwę w coś, czego nawet nie przeczytałaś uważnie. Bo w tym tempie zaraz sama siebie przegadasz, próbując udowodnić coś, czego nikt nawet nie powiedział. Także weź odsapnij, przemyśl, poczytaj jeszcze raz – i może następnym razem trafisz chociaż w temat.
@digi51: Widzę, że nadal do ciebie nie dociera jeden istotny fakt. Ja w pierwszym komentarzu nie mówiłem o wszystkich imprezach dla dzieciaków w ogóle, a tylko o tych "januszowych". Powtarzam ci to od samego początku, ale jak widać nie dociera. I tak tego typu imprezy zawsze sprowadzają się do muzyczki w tle, biednych atrakcji, za które trzeba płacić jak za zboże i tanich zapychaczy w postaci animatorów w przebraniach. Nie informacja "Wstęp bezpłatny" w żadnym stopniu nie oznacza, że atrakcje na festynie będą darmowe. Wstęp bezpłatny oznacza tylko i wyłącznie tyle, że wejście na teren imprezy nie będzie wymagało uiszczenia opłaty czy też kupienia biletu. Nic poza tym. Tak większość organizatorów o to dba, ale wracamy do meritum sprawy my tu mówimy jedynie o Januszach imprez dla dzieci. Oczywiście, że widzę tą analogię, ale nie rozumiem co chcesz nią udowodnić. Ale przecież autorka zastała na miejscu dokładnie to co było opisane na plakacie. Nigdzie nie było zaznaczone, że cokolwiek poza wstępem będzie za darmo. Powtórzę jeszcze raz. Widzisz plakat, który szczyci się tym, że na imprezie będą dmuchane zjeżdżalnie oraz wata cukrowa i od razu wiesz, że do impreza z kategorii tych słabszych. Stąd moje zdziwienie czego autorka oczekuje po tego typu imprezie dla dzieci. Gdy widzę napis "Pokaz laserów" to spodziewam się pokazu laserów. To chyba logiczne, że pokaz też jest darmowy. Przecież nagle nie wyskoczy typ z mikrofonem i tekstem "Proszę państwa za chwile zacznie się pokaz lasów. Wszystkie osoby, które nie uiściły opłaty proszone są zamknąć oczy.". Tutaj widzę napis "Festyn baniek mydlanych" to spodziewam się baniek mydlanych i bańki mydlane były. Nigdzie nie było napisane, że możliwość puszczania baniek będzie darmowa. I żeby nie było niedomówień ja tutaj nie bronie wystawcy tej imprezy. W żadnym razie. Ja tylko pokazuje jak słabe są twoje argumenty. Zastanawiasz mnie też skąd u ciebie taka agresja. W żadnym stopniu nie zaatakowałem autorki a ty bronisz jej jak lwica i najeżdżasz na mnie jakbym nie wiadomo co jej zrobił. Powtarzam tylko pierwszy mój komentarz odnosi się stricte to historii, cała reszta to odpowiedzi na twoje argumenty. Zdziwiłem się w nim czego autorka spodziewała się po tak słabej imprezie. A gdy ta odpowiedziała w komentarzu, że wcześniej nie chodziła na imprezy dla dzieci a poprzednia na jakiej była okazała się być bardzo dobra. I to całkowicie zamyka temat mojego zdziwienia.
@digi51 No to niezłe combo... Argument ad personam, statystyka wyciągnięta z kapelusza i zarzut, że legitymizuję coś, czego nawet nie popieram. Wytłumacz mi proszę, w jaki sposób moje komentarze "legitymizują januszowe festyny"? Czy napisałem cokolwiek, co mogłoby aprobować takie zjawiska? Nie. Jedyne co zrobiłem, to stwierdziłem fakt, że takie rzeczy mają miejsce. I nawet w drugą stronę - sposób, w jaki się o nich wypowiadam, raczej pokazuje mój negatywny stosunek do takich praktyk. Co do "90% przypadków" - skąd to wzięłaś? Szukałem i nigdzie nie widzę żadnych badań w tym temacie. A jeśli to tylko anegdotyczny argument typu "bo ja tak mam", to… no cóż, dokładnie taki sam jak moje doświadczenie. Z tą różnicą, że to Ty próbujesz na tej podstawie udowodnić, że ktoś "pitoli głupoty" - więc ciężar dowodu leży na Tobie. Nie jestem stałym bywalcem dziecięcych festynów, bo nie mam dzieci. Ale jak już zdarzyło mi się iść (gdy odwiedza mnie rodzina z dzieciakami), to na trzy wizyty dwa razy trafiłem na typową "januszerkę". I tak - da się to wyczuć po stylu reklamy i zawartości plakatu. Zresztą - nie rozumiem, co miała wnieść Twoja analogia z motywem przewodnim i parkiem rozrywki. Sama sobie zaprzeczasz. Bo skoro leitmotiv to tylko temat imprezy, to czemu zakładasz, że wszystko z nim związane ma być za darmo? Jak idę na festiwal kuchni azjatyckiej, to nie oczekuję, że nakarmią mnie na koszt miasta. Może coś będzie za darmo, może nie - ale nie zakładam tego z góry tylko dlatego, że temat mnie interesuje. A teraz pytanie pomocnicze: gdzie Ty tu widzisz "huczną reklamę"? Plakat z napisem "Festiwal Baniek Mydlanych", dopisanymi standardowymi atrakcjami jak dmuchańce i wata cukrowa, i dużym napisem "WSTĘP BEZPŁATNY"? No szał. I tak - dokładnie o tym mówiłem od początku: że po takim plakacie łatwo było przewidzieć, że to będzie tani event, nastawiony na rodziców, którzy i tak nie odmówią dziecku waty czy skakania. I jeszcze jedno - nigdzie nie winiłem autorki historii. Zdziwiło mnie tylko, że była aż tak zaskoczona tym, co tam zastała. Potem sama wyjaśniła, że wcześniej nie chodziła na takie imprezy, a poprzedni festyn był organizowany przez miasto. No i wszystko jasne - brak doświadczenia + dobry pierwszy raz = zawyżone oczekiwania. Zdarza się. I na koniec - skoro już tak śmiało zarzucasz mi, że "pitolę głupoty", to bardzo proszę: podaj przykład. Jakiś konkretny komentarz, cytat, coś. Bo tak rzucać oskarżenia bez pokrycia to może każdy.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2025 o 14:58
@digi51: Powiedz mi, na jakiej podstawie jesteś w stanie stwierdzić, czy jestem kompetentny, aby wypowiadać się w jakimś temacie? Bo jeśli tylko na podstawie informacji, jakie udostępniam na tej stronie, to muszę Cię niestety zasmucić - gówno o mnie wiesz. Poza tym umiejętność czytania plakatów reklamowych i analizowania ich treści to nie jest żadna wiedza tajemna. Jeśli widzisz, że festyn szczyci się tym, że będą na nim dmuchane zjeżdżalnie, wata cukrowa i studenci przebrani za postacie z kreskówek - i w zasadzie nic poza tym - to naprawdę łatwo dojść do konkluzji na temat jakości takiego wydarzenia. Tym bardziej, jeśli wcześniej było się w życiu na dwóch czy trzech podobnych eventach.
@digi51: A czy ja gdzieś piszę, że takie nie istnieją? Ja w moim komentarzu mówię o TEGO TYPU eventach. Zobacz jak było to reklamowane. Festiwal baniek mydlanych bez żadnych konkretów a do tego dmuchańce, wata cukrowa i animatorzy w strojach. No moc atrakcji. Jak widzisz taki plakat to już wiesz czego się możesz spodziewać. Czytaj Janusza, który od miasta wydzierżawił po taniości kawałek terenu, skrzyknął kilku studentów, ustawił głośniki i teraz będzie ciągnął kasę od rodziców. Mieszkam nad morzem i często goszczę rodzinę wraz z dziećmi. A co za tym idzie szukam czy w okresie w jakim będą u mnie nie są organizowane żadne festyny. Na prawdę bardzo łatwo rozróżnić fajny event z atrakcjami od Januszowej wyciągaczki kasy. A autorka nie wiem czego się spodziewała bo dostała dokładnie to co było na plakacie. Były bańki były, nikt nie pisał, że będą darmowe. Nie było pokazu no bo nikt nie pisał, że jakiś pokaz w ogóle ma być. A darmowych dmuchanych zjeżdżalni czy waty cukrowej na otwartych imprezach jeszcze w życiu nie widziałem. Jedyną deklarowaną bezpłatną rzeczą był wstęp i ten jak najbardziej był darmowy. No i animatorzy w przebraniach, ale to raczej standard.
Zastanawiam się skąd u ciebie zdziwienie taką sytuacją. Przecież od zawsze tego typu darmowe eventy dla dzieci sprowadzały się do muzyczki w tle i chodzących w upale biednych studentów w różnorakich przebraniach. A za wszystko inne płać. Ceny się tylko zmieniły. Bo gdy ja byłem dzieckiem 5 minut na dmuchanej zjeżdżalni kosztowało złotówkę a wata cukrowa 2 zł.
@Ohboy: Na BOK powiedzieli, że poszło zgłoszenie do działu technicznego i będą do mnie dzwonić. Na ten moment jeszcze nie zadzwonili.
@Dominik: Łączę się przez VPN, do którego jednak mam dostęp tylko z ustalonych adresów IP. Taka polityka firmy.
@Bubu2016: Czego oczekujesz od osoby przedstawiającej się jako wiesiek773... Nie dobra to był już atak poniżej pasa xD Ale dobra już poważniej. Wszystko zależy od stopnia niepełnosprawności. Nie wiem jak to teraz wygląda. Ponad 10 lat temu gdy jeszcze miałem umiarkowany stopień niepełnosprawności to przysługiwały mi zniżki w pkp, ale tylko gdy korzystałem z ich usług aby dojechać do lekarza, na jakieś zabiegi, itp. Tak prezentowała się teoria, ale w praktyce nikt tego nie sprawdzał. A jak już to mówiłem, że nie wiedziałem, że tak to wygląda i olewali. Nie wiem jak jest teraz.
Jestem po rozmowie z prawnikiem. Ten kategorycznie odradził mi zgłaszanie tej sprawy do tego youtubera na tym etapie. I nie chodzi o to, że nie jest on skuteczny tylko o to jaką ma opinię w środowisku. Według mojego prawnika, gdybyśmy już teraz rozpoczęli z nim współpracę, to sprawa mogłaby zostać rozciągana i niepotrzebnie utrudniana. Ale nie wykluczamy takiej opcji w przyszłości. Jestem też po obdukcji. Na podstawie zdjęć i aktualnego stanu moich nadgarstków lekarz stwierdził, że srogo przesadzili. A patrząc na to, że jestem programistą i głównie pracuję dłońmi to według mojego prawnika już na tym możemy wyciągnąć dość spore odszkodowanie.
@gawronek: Miałem taki plan, ale nie sądziłem, że mnie tak długo przytrzymają. Nie wiem czy znajdę na to czas. Wczoraj moim priorytetem było uspokoić żonę a dzisiaj zdobyć namiary na tego strażnika teksasu.
@MartiiB: Niedawno wróciłem z komisariatu. 6 godzin zajęło im ustalenie kto mnie wczoraj zatrzymał. Brali mnie kuźwa na przeczekanie mając nadzieję, że odpuszczę. Mam nagranie z całego wczorajszego zatrzymania i pobytu na komisariacie poza krótkim momentem gdy pokazywałem jak wyglądało zatrzymanie. Co prawda w większości jest czarno bo telefon miałem w kieszeni, ale dźwięk nagrał się elegancko. Mam również zdjęcia jak wyglądały moje nadgarstki i jak wyglądają po 24 godzinach. Mam też nagranie jak odmawiają mi możliwości złożenia zażalenia i jak na pytanie czy dostanę protokół z zatrzymania pani mówi, że jest zbędny (o tym zapomniałem wspomnieć w historii). Przejrzałem ten kanał na YT i zobaczymy. Najpierw chcę porozmawiać z moim prawnikiem. Jesteśmy umówieni na jutro.
Osobiście nie odrzucam z automatu kandydata, który w CV zamieścił nieprofesjonalny adres email. Jednak jest to dla mnie pewnego rodzaju minus o czym informuję podczas rozmowy. Przy czym zauważyłem pewną zależność w takich adresach email. W przypadku młodszych kandydatów są to zwykle nicki z gier, ewentualnie jakieś nawiązania do memów. Natomiast maile typu dymator69 (tak dostałem CV z takim adresem) to raczej dziedzina ludzi po 40stce. Jednak ze względu na specyfikę mojej firmy (programowanie) zdecydowana większość przypadków to młodzież. Głównie osoby prosto po studiach.
@nuthred: Boże tutaj się nie da nikomu dogodzić. Didi mówi mi, że nie miałem podstaw aby zarzucić tej kobiecie opi*rdaling stosowany a według ciebie odstawiałem cyrki z ostentacyjnym dzwonieniem. Zdecydujcie się ja mam weryfikować czyjąś niekompetencję zanim mu ją wygarnę czy może jednak nie... I tak dla twojej wiadomości, nie ta kobieta nie miała przerwy. Po pierwsze był to okres covidowy. Rejestracja i recepty tylko i wyłącznie telefonicznie. Większość wizyt to teleporady a jak już to wchodzisz i wychodzisz. Więc jej głównym zadaniem było odbieranie telefonów. Podszedłem zobaczyć co się dzieje bo może rzeczywiście mieli jakiś większy ruch, ale nie. Pani sobie jadła kanapki. Zero ludzi, zero spoglądania w komputer, zero grzebania w dokumentach. Dlatego zadzwoniłem, żeby zobaczyć czy odbierze, ale zostałem totalnie olany. A stałem tam dłużej i wykonałem kilka telefonów aby właśnie wykluczyć przerwę w pracy.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2025 o 2:14
@AgatkaT: Problem jest taki, że ja mieszkam w domku jednorodzinnym i kurier musi pokonać zawrotną odległość 2 metrów od furtki do drzwi wejściowych aby wręczyć mi paczkę.
@hrzo: Przeczytaj jeszcze raz to co napisałem.
@Cyraneczka: Już nie przesadzaj. Raczej każdy się domyśli, że nie chodzi o zajęcia z siatkówki, czy starość kurde starość. Wpisałem w google sks choroba i od razu wiedziałem o co chodzi.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2025 o 21:57
"Nie odpowiadałam jej, bo z natury nie odpowiadam na chamstwo...". Jak chcesz być uległa, miła i empatyczna to musisz mieć twardą dupę. A nic tak nie utwardza dupy jak te wybitnie niewygodne krzesełka w szpitalnianych poczekalniach. No chyba, że miejsca brakło i musisz stać. Wtedy będziesz miała utwardzone podeszwy. Zawsze coś... A już tak na serio. Raka wykryto u mnie miesiąc przed 17tymi urodzinami. Natomiast leczenie zakończyło się chwile po 19tych urodzinach. Z tego powodu cały czas byłem pod opieką szpitali dziecięcych. A ze względu na wiek już wiele rzeczy kumałem i nadal je pamiętam. I prawda jest taka, że część kobiet, w momencie gdy ich dziecko choruje, wyzbywa się wszelkiej empatii i są ukierunkowane tylko i wyłącznie na obronę swojej pociechy. Czy to źle? Zależy... Pod względem ewolucyjnym jest to prawidłowa reakcja, ale tak po prawdzie do dzisiaj krew mnie zalewa jak przypomnę sobie te wojujące mamuśki.