Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Schaedling88

Zamieszcza historie od: 13 maja 2019 - 16:45
Ostatnio: 12 września 2021 - 21:46
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 237
  • Komentarzy: 46
  • Punktów za komentarze: 133
 

#88495

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostrzegam, historia przypomina operę mydlaną. Antyfani „Mody na sukces” powinni sobie darować.

Mam w paczce przyjaciół typowego „obiecującego młodego mężczyznę”:
Florian, lat 30, inżynier, dobrze wychowany, charyzmatyczny, przystojny. Gdyby był mężem, byłby pewnie ulubieńcem teściowej. Gdyby...Florian jest trochę nieśmiały i już od dłuższego czasu jest singlem. Tindera nie używa, mówi, że to nie dla niego i wolałby poznać kogoś w staroświecki sposób.

Akt l.
Cześć tegorocznego urlopu spędziłam z moim partnerem, Florianem i współlokatorem Floriana, który też jest naszym dobrym znajomym. W czasie urlopu, miałam wrażenie, że Florian trochę za często wisiał nade mną i szukał, sama nie wiem, bliskości. Próbował mnie przytulać, pomagał wysiadać z auta, oferował pomoc w nauce nurkowania. Gwoli wyjaśnienia: z naszą paczką znamy się jak łyse konie i na przywitanie wszyscy się ze sobą przytulają, całują po policzkach, dystans społeczny prawie nie istnieje. Poza tym Florian mnie nie obmacywał i dosyć często opowiadał o Amerykance, którą jakiś czas temu poznał, dlatego nie zapaliła mi się czerwona lampka.

Pod koniec wspólnej części urlopu (następnego dnia wybieraliśmy się z moim partnerem w dalszą podróż już tylko we dwoje) wybraliśmy się we czworo na kolację. Podczas kolacji Florian rzucił, niby od niechcenia do swojego współlokatora, że mu się podobam i wydaje mu się, że ma u mnie szanse. Żeby było jeszcze bardziej niezręcznie zrobił to w obecności mojego partnera, ale tak perfidnie, że mój chłop tego nie usłyszał (mój partner rozmawiał w tym momencie z kelnerem). Mam dosyć cięty język, ale w tym momencie mnie zamurowało. Mój chłop siedzi obok mnie, nieświadomy, co tu się właśnie odjaniepawlilo, reszta panów dziwnie się na mnie gapi. A ja zastanawiam się nad ripostą, która nie popsuje reszty urlopu mojemu partnerowi. Po jakiś 20 minutach ulotniłam się do naszego mieszkania, pod pretekstem złego samopoczucia, kur..ując pod nosem.

Akt II.
Dwa tygodnie później. Moja impreza urodzinowa. Lista gości ustalona na długo przed urlopem, dlatego Florian i jego współlokator byli także wśród zaproszonych gości. Tutaj piekielna byłam ja. Partnerowi nie opowiedziałam o dziwnej sytuacji podczas urlopu, z jednej strony dlatego, że reszta urlopu była mega i wróciliśmy opaleni, zadowoleni i wypoczęci. Z drugiej strony emocje po akcji w restauracji już opadły i chciałam olać sprawę, usprawiedliwiając zachowanie Floriana gorączką letniej nocy, wypitym winem i kij wie czym jeszcze... męskim PMSem.

Ale gin z tonikiem to dość wybuchowa mieszanka, no i włączył mi się tryb agresora. Przez cała imprezę próbowałam unikać Floriana, żeby nie robić teatru, ale kiedy ilość promili we krwi osiągnęła masę krytyczną, puściły mi hamulce. W odpowiednim momencie (akurat byliśmy sami w kuchni) zaatakowałam gnidę moim pijackim słowotokiem, recytując litanie żalów, że sobie nie życzę, że co to do kija wafla ma być, że się podle w stosunku do mojego partnera zachował, że mu z dupy jesień średniowiecza zrobię i defenestracje hamburską (mieszkamy nad kanałem) jak się jeszcze raz mu romansów zachce. Pech chciał, że cześć mojej litanii usłyszał nasz wspólny znajomy Julian, który cała sytuację skwitował krótkim: „Nie pozabijajcie się” i „Zostawię otwarte drzwi, okay.”

Akt III.
Julian zna Floriana praktycznie od dziecka, ale w ciągu ostatnich kilku lat dosyć mocno zżył się ze mną. Podejrzewam, że nasza zażyłość wynika z podobieństwa charakterów, bo pod tym względem jesteśmy jak dwie krople wody, za bardzo impulsywni, czasem agresywni bez powodu, popełniamy dokładnie te same błędy, podejmujemy podobne decyzje, i oboje jesteśmy w związkach z osobami, które są oazami spokoju. Dwa dni po imprezie dostałam wiadomość od Juliana: „Hey, musimy poważnie porozmawiać”. Podejrzewając, że pewnie chodzi o mój pijacki bełkot na imprezie, postanowiłam złożyć zeznania, a że mój partner dalej nie wiedział o co chodzi, propozycja rozmowy, tym razem na trzeźwo, wydawała się być dobrą opcją.

Spotkałam Juliana, a on na dzień dobry wypalił: „Co ty zrobiłaś na tym urlopie? Przespałaś się z Florianem? Co się z tobą dzieje Schaedling?” WTF? Dlaczego mężczyźni, wiedząc, że ich najlepszy kumpel ma sporo za uszami (o tym za chwilę), wychodzą z założenia, że to kobieta jest tą, która wodzi na pokuszenie? W każdym razie opowiedziałam mu historię z urlopu, nawet trochę się kajając, bo głupio mi było za mój pijacki monolog (może to był żart, może jestem przewrażliwiona). Przez moment miałam nawet ochotę przeprosić Floriana i przestać robić dramat. I tu następuje plot twist: otóż okazuje się, że Florian po alkoholu dobiera się do dziewczyn swoich kolegów, ale skurczybyk robi to tak, że partnerzy nigdy nic nie widzą.

Julian powiedział, że kilka razy zdawało mu się, że chyba coś widział, ale nie był pewny czy mu się to tylko wydawało, czy rzeczywiście Florian obłapiał dziewczyny, do momentu, w którym jego własna dziewczyna padła ofiarą macacza. Julian nie zrobił z tym nic tylko dlatego, że Anja (jego dziewczyna) nie chciała problemów, „bo on przecież on tego nie robi świadomie, tylko za dużo wypił”. Julian zwrócił też uwagę na to, że jestem pierwszą osobą z kliki, która odważyła się głośno o tym powiedzieć i że radziłby mi na trzeźwo z Florianem porozmawiać o tym co wydarzyło się na urlopie. Prosił mnie tylko żebym nie wspominała o innych dziewczynach z kliki, bo mimo wszystko Florian jest jego dobrym kumplem i szkoda mu trochę to rozwalać.

Akt IV.
Postanowiłam o wszystkim opowiedzieć partnerowi. Uwierzył i przeprosił, że nie zwrócił uwagi na moje dziwne zachowanie podczas tego nieszczęsnego wieczoru i zaproponował rozmowę z Florianem. Powiedział, że lepiej byłoby gdybym sama do niego napisała co mi leży na wątrobie (może rzeczywiście był to głupi żart), ale że jeżeli nie jestem w stanie, to on może z Florianem męską rozmowę przeprowadzić.

Epilog
Napisałam do Floriana wiadomość, w której poprosiłam o wyjaśnienia dotyczące tego nieszczęsnego wieczoru. Próbowałam być miła i niczego mu nie zarzucać. Odpowiedział, że on sobie absolutnie, ale to absolutnie nie przypomina takiej sytuacji i że on by nigdy nie pozwolił sobie na tego typu spontaniczność (co, ku..wa?) I że pewnie coś źle zrozumiałam albo odebrałam (Schaedling niemiecki nie jest twoim językiem ojczystym, pewnie coś przekręciłaś). Ale, że on mnie bardzo, ale to bardzo przeprasza, jeżeli coś sobie uroiłam.
Coś czuję, że nasza paczka posypie się w ciągu najbliższych kilku tygodni.

A mnie nachodzi taka mała refleksja, ja z Florianem raczej nie będę już mieć problemów, ale zastanawia mnie dlaczego, żadna zmacana laska z kliki nie zareagowała. Czy to jest jakaś nobilitacja zostać wymacaną przez przystojnego faceta?

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (173)

#85381

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie jestem wojującą feministką, ale...

Jest u nas na stażu dwudziestoletnia dziewczyna. Normalna, kulturalna, obowiązki wypełnia sumiennie. Jakiś czas temu otrzymała wiadomość z sekretariatu, że ma się stawić na rozmowę z naczelnikiem i kierownikiem komórki organizacyjnej, opiekującej się stażystami i praktykantami. Sytuacja nieco niepokojąca dla młodej, bo naczelnik rzadko kiedy wzywa do siebie pracowników, a nasz zespół nie miał zastrzeżeń do jej pracy. No ale ktoś najwyraźniej miał.

Okazało się bowiem, że jakiś inny, bliżej niesprecyzowany stażysta wydrukował jej zdjęcie w bikini i osobiście pofatygował się do naczelnika z żądaniem wyrzucenia dziewczyny ze stażu. Naczelnik podobno chłopaka pouczył, ale żeby było sprawiedliwie zaprosił na rozmowę naszą stażystkę i kierownika praktyk.

I tak oto dwóch 50-letnich facetów postanowiło poinformować dziewczynę o zaistniałej sytuacji. I tłumaczą jej, że w sumie to nic wielkiego się nie stało, że chłopak się chyba w niej zakochał, że lepiej będzie, jeżeli dziewczyna usunie to nieszczęsne zdjęcie ze swojego Instagrama, bo w sumie to tak nie wypada. Żeby dodać jej otuchy, kierownik praktyk zapewnił ją, że on przecież wie, że nasza praktykantka nie jest żadną lafiryndą i nie musi się absolutnie niczym martwić i że może już wrócić do pracy. Dziewczyna w szoku wydukała tylko, że chciałaby poznać tożsamość obrońcy moralności, ale panowie zasłonili się ochroną danych osobowych.

Skarga do ludzi z Diversity & Inkclusion już poszła. Może w końcu zrobią coś pożytecznego.

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (138)

1