Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SchrodingerCat

Zamieszcza historie od: 16 marca 2019 - 11:23
Ostatnio: 24 marca 2019 - 1:04
O sobie:

Młoda ciałem, jeszcze młodsza duchem. Traktująca swoją pracę poważnie, zawsze miła i uśmiechnięta dla pacjentów potrafiących czytać i przestrzegających zasad.

  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 223
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 27
 

#84252

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od wielu lat bierną czytelniczką będąc, w końcu byłam świadkiem piekielności godnej opisania.

Gwoli wprowadzenia - pracuję na rentgenie. Moim priorytetowym zadaniem, jak można się domyślić, jest wykonywanie zdjęć. Dodatkowo robię inne rzeczy, jak wydawanie wyników czy robienie radiologowi kawy, by oczy mu się nie zamykały przy opisywaniu moich dzieł ;) Niektóre z tych czynności są ważne, inne mniej, i właśnie wokół jednej z tych znajdujących się niżej na liście rozgrywa się historia. Mianowicie - odbieranie telefonu.

W mojej rejestracji stoi sobie stacjonarny telefonik. Numer do niego może dostać właściwie każdy zainteresowany, więc dzwonią do mnie zarówno pacjenci, by się zarejestrować albo o coś spytać, jak i pielęgniarki z oddziałów. Te drugie najczęściej dzwonią rano, zanim przyjedzie nasz radiolog, by zapisać swoich pacjentów na USG. Robią to dla czystej wygody, bo nasz szpital jest dość mały, 2-piętrowy, i równie dobrze mogłyby przynieść do mnie skierowania. Jeden oddział tak właśnie robi, bo nie mają tam czasu wisieć na telefonie i po kolei dyktować mi pesele 6 czy iluś tam pacjentów. Sami zauważyli że tak jest szybciej. Dodatkowo, nawet jeśli nie mają czasu zejść by zostawić mi te skierowania albo zadzwonić, zawsze mogą mi je dać przed samym badaniem i poczekać te klika minut aż zlecenie przejdzie. Czasem dzwonią też pielęgniarki z dziecięcego czy neonatologii (noworodki), by spytać czy mam duży ruch i bym się przygotowała, aby dzieciaczek nie musiał długo czekać. Jak nie odbieram, wiedzą że mam urwanie głowy i dzwonią później, albo po prostu przychodzą gdy badanie nie może czekać i wchodzą bez kolejki.

Jak widać - telefonu odbierać NIE MUSZĘ. Świat się nie zawali, ludzie nie umrą ani system się nie legnie w gruzach jeśli nie odbiorę za pierwszym razem. To nie zmienia faktu, że staram się to robić, ale moim priorytetem jest i będzie wykonywanie zdjęć. Gdy mam dużo pacjentów, to nawet nie zwracam uwagi na telefon, bo nigdy nie wiadomo czy nie dzwoni sepleniąca, niedosłysząca babcia, która chce się zapisać na 5 badań, w tym na 2 wcale niezwiązane z moim działem, zmienia co chwilą zdanie co do terminu i musi mi opowiedzieć całą historię choroby, zanim uda się jej przerwać i wytłumaczyć co i jak ;)

Ale dość wprowadzenia. Przejedźmy do rzeczy.

Tego poranka miałam naprawdę dużo pracy. Zanim uruchomiłam aparat, pod rejestracją czekało na mnie 3 pacjentów. Potem nie było lepiej. Tak się złożyło, że telefon dzwonił najczęściej akurat gdy byłam w środku badania, a nie zostawię w pracowni niemowlaka czy chwiejącego się z bólu dziadka z wybitym barkiem by odebrać. Udało mi się zdążyć zaledwie 2 czy 3 razy, ale co zrobić. Większość oddziałów wykazało się zrozumieniem i podrzuciło mi swoje skierowania prosto do rejestracji, ale nie ONA. O nie, ONA musiała mi powiedzieć co myśli. Właśnie układałam kobietę do zdjęcia biodra, w dwóch pozycjach - przednio-tylnej i osiowej. Pechowo pacjentka miała w chwili wypadku bieliznę ozdobioną cekinami czy jak się te srebrne guzki nazywa, więc musiała ją zdjąć.

Przy pierwszym zdjęciu nie było to kłopotliwe, bo robi się je w naturalnej pozycji, leżąc na plecach ze skromnie złączonymi nogami, ale druga to inna bajka. Pozycję osiową inaczej nazywamy 'pozycją żaby' - pacjent leży na plecach, noga zgięta w kolanie, odwiedziona na zewnątrz. Dodatkowo pacjentka była odwrócona nogami w stronę okienka od sterowni, więc każdy kto by tam wszedł miałby pełny widok (z zasady układamy tak pacjentów, by tym gorzej słyszącym pokazać kiedy mają wstrzymać oddech, dzieci mniej się boją gdy widzą co się dzieje, a nam się nie mylą strony przy oznaczaniu). Pacjentka była nieco skrępowana tą 'ginekologiczną' pozycją, ale sama z niej żartowała, a ja ją uspokajałam że drzwi prosto do pracowni zamknięte, a przez te od strony sterowni nikt poza personelem nie wejdzie.

No właśnie.

BACH!!!

- CZEGO PANI TELEFONU NIE ODBIERA?! CO PANI TU W OGÓLE ROBI?! DODZWONIĆ SIĘ NIE DA!!! MA PANI TE SKIEROWANIA!!! JA CZASU NIE MAM, A ŁAZIĆ MUSZĘ!!!

Zamurowało nas. Pacjentka z gołymi czterema literami na stole, genitaliami odwrócona do drzwi, a tu sobie wbiega czerwona od złości pielęgniarka z oddziału z taką wiązanką. Pogadała, pogadała i poszła, zanim mnie czy pacjentkę odmurowało.

Co robię? Kuźwa, krzyżówkę rozwiązuję.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 216 (230)

1