Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Schwanz

Zamieszcza historie od: 9 października 2016 - 13:10
Ostatnio: 30 czerwca 2023 - 10:52
  • Historii na głównej: 10 z 10
  • Punktów za historie: 1590
  • Komentarzy: 85
  • Punktów za komentarze: 550
 

#89587

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Życie z moją kobietą to niebo...

Zaczęło się około rok temu, od kiedy zamieszkaliśmy razem. Standardowo, jak to często bywa z kobietami, zmieniła się po zamieszkaniu razem i to na gorsze. Przestała się starać, zrobiła się humorzasta, stroi fochy jak dziecko i w ogóle wszystko jej nie pasuje.

Najgorsze jednak jest to niebo, które wspomniałem na początku.

Zrzędzi mi nad uchem, że nic razem nie robimy, ale ilekroć coś zaproponuję, to odpowiedź zawsze jest ta sama:

- Nie, bo [i tu jakaś durna wymówka].

Sama oczywiście nic nie zaproponuje, tylko zrzędzi, że nic nie robimy. Ja sobie bez problemu znajduję zajęcia, robię rzeczy które lubię, a gdy proponuję jej by do mnie dołączyła, to jest niebo. Jak widzi, że miło spędzam czas sam i jestem szczęśliwy, to ględzi jeszcze bardziej, że sam się dobrze bawię, a jej nigdzie nie chcę zabrać. Noż kurrrrr...

Jak jej wygarniam, że zaproponowałem z 10 rzeczy i na wszystkie odpowiedzią było niebo, a ona nie zaproponowała żadnej, to robi się agresywna.

Chyba będzie trzeba się pożegnać, bo swoim zachowaniem tylko zatruwa mi życie. Mieszkam za granicą i chyba przerzucę się na miejscowe kobiety, bo jej to się nie dogodzi...

kobiety zwiazki

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (181)

#89002

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do historii o ludziach, którzy powoli chodzą.

Na studiach miałem praktyki w pogotowiu ratunkowym. Pojechaliśmy raz do wezwania, mieszkanie w bloku, bardzo wąskie i długie korytarze. Pacjent przytomny, ale nie jest w stanie się poruszać, więc ułożyliśmy go na noszach i niesiemy do wozu.

Idziemy tym wąskim korytarzem, kolega idzie i niesie nosze z przodu, a ja z tyłu. Przed nami otwiera się mieszkanie i wychodzi facet, normalny chłop w średnim wieku i zaczyna iść... Ciągnie się ślimaczym tempem, powłócząc nogami, ledwo je podnosi. Nijak nie ma szans go wyminąć z noszami w tym wąskim korytarzu.

Kolega delikatnie napomina:
- Proszę pana, niesiemy człowieka do karetki, proszę iść szybciej.

Menda złośliwie jeszcze bardziej zwolniła. Kolega nic więcej nie mówiąc zasadził mu kopa w dupę, aż facet podskoczył. Zaczął się wydzierać:
- Ty ch***, ty sk***synu! To jest napaść! Na policję pójdę!

Kolega:
- Ja też pójdę, artykuł 172, przeszkadzanie w akcji ratowniczej, do 5 lat więzienia.

Chłop się tak obsrał, że szedł przed nami (już szybko) przez całą drogę do karetki, przepraszał, a na dole nawet drzwi od klatki schodowej nam otworzył i przytrzymał.

powolni ludzie

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (219)

#85867

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Cwaniactwo i brak wychowania oraz brak jaj, by na to zareagować.

Jest w moim mieście fajna restauracja, która zeszła nieco na psy gdy odkryli ją studenci, a właściwie to studenty.

Raz chcieliśmy iść z rodziną i znajomymi do rzeczonej restauracji. 6 osób. Wchodzimy, wszystkie stoliki zajęte i widzimy przy jednym siedzą studenty, sztuk 7. Siedzą, rozmawiają sobie, a na stole stoi jedno piwo, upity może łyk.

Nie było miejsca, więc idziemy dalej, zajęliśmy się czymś innym. Wróciliśmy do tej restauracji jakieś 4 godziny później. Studenty dalej siedzą, złośliwie i cwaniacko okupując stolik, nadal przy jednym piwie, tym samym, którego stan się nie zmienił. Zrobiły sobie cwaniaczki nasiadówkę w restauracji, kupując jedno piwo na 7 osób.

Co to ma być, że obsługa nic z taką hołotą nie robi? Przez te 4 godziny mogli mieć przy tym stoliku co najmniej 4 zamówienia i zarobić kilkaset złotych, a tak to nie dość, że rozzuchwalają takich pasożytów, to jeszcze denerwują ludzi i tracą klientów.

studenci chamstwo

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (208)

#85764

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Takie spostrzeżenie na temat podejmowania decyzji w związkach, co zaobserwowałem.

Kiedy mężczyzna sam podejmie decyzję, kobiety komentują:
- Co za despota, wszystko musi być tak, jak on powie!

Kiedy mężczyzna pozostawi podjęcie decyzji kobiecie lub chce podjąć wspólnie, komentują:

- Co za miękka faja, a nie facet! Nie ma nawet własnego zdania, o wszystkim muszę decydować ja!

Tak źle i tak niedobrze.

kobiety związki podejmowanie decyzji

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (202)

#85687

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Coś o tak zwanym bezstresowym wychowaniu i jego efektach.

Zostałem przez rodziców wychowany tradycyjnie. Niczego mi nie brakowało w życiu, ale jak coś grubszego odwaliłem to byłem należycie - z perspektywy czasu sam tak stwierdzam - karany. Nie byłem, jak twierdzą niektórzy śmieszni ludzie, bity i katowany za to, że dostałem w szkole 5+ zamiast 6 albo urwałem się z ostatniej lekcji. Dostałem dosłownie kilka razy w życiu, gdy naprawdę przegiąłem pałę.

Raz na przykład jak miałem 12 lat i wszystkie dzieciaki z osiedla jeździły na rowerach składakach, jednemu rodzice kupili górala. Kolega wyśmiewał się ze mnie, że mam składaka, bo rodziców nie stać na górala. No to ja, niewiele myśląc, wziąłem patyka, zdzieliłem kilka razy kolegę, zabrałem jego rower, pojechałem za blok nad rzekę i urządziłem mu wodowanie. Potem wszystko potoczyło się szybko. Kolega do rodziców, jego rodzice do moich, oni do mnie z pytaniem czy to prawda, a ja że tak.

Dostałem od ojca takie manto kablem, że mało nie zemdlałem. Po wszystkim przyszła mama, przytuliła mnie i wytłumaczyła mi na spokojnie dlaczego nie wolno nikogo bić w innych okolicznościach niż samoobrona i dlaczego należy szanować cudzą własność. Zapamiętałem sobie na całe życie. Cudzą własność szanuję bardziej niż swoją, a konfliktów unikam, choć potrafię się bronić, bo trenuję sztuki walki. Rodziców kocham i nie żywię żadnych negatywnych uczuć.

Mam też o 10 lat młodszego brata. Został wychowany nowocześnie i bezstresowo, bo rodzice naoglądali, naczytali i nasłuchali się jakichś kocopołów. Nigdy nawet na niego nie krzyknęli. Moja akcja z rowerem to był pikuś przy jego wyczynach. Pierwszy raz naćpany dopalaczami przyszedł do domu w wieku 14 lat. Twierdził że koledzy w szkole mu dali. Rodzice urządzili z nim pogadankę.

Wpuścił jednym uchem, wypuścił drugim. Kary nie dostał żadnej. Pierwszy konflikt z prawem zaliczył w tym samym roku, policja go do domu przyprowadziła. Znów pogadanka, która odniosła oczywiście zerowy skutek. Pogadankami zajmowała się głównie mama. W moim przypadku odnosiły one skutek, gdyż były poprzedzone laniem od ojca, którego to lania w przypadku brata zabrakło.

Rodzice w akcie desperacji i bezsilności gdy brat znowu coś odwalał (ot, urwał z kopa lusterko w samochodzie sąsiada, bo kolega się z nim założył, że tego nie zrobi) zwracali się do mnie z prośbą:
- Jesteś starszy, mądrzejszy, wpłyń jakoś na brata!
Ja im na to:
- Pamiętasz, tato, co zrobiłeś jak wrzuciłem rower do rzeki? Pomogło? Pomogło!
W odpowiedzi słyszałem: "Oj tam, wtedy były inne czasy."
Nawet mi się nie chciało wdawać w polemikę, bo to jak grochem o ścianę.

Obecnie brat ma 21 lat, wykształcenie podstawowe, wyrok w zawieszeniu i dozór policyjny, a jedyna praca jaką wykonywał to praca społeczna, która była częścią wyroku. Mieszka póki co z rodzicami, choć jak tak dalej pójdzie to Ministerstwo Sprawiedliwości załatwi mu bezpłatny hotel z kratami w oknach na kilka lat.

Cóż, przynajmniej został wychowany nowocześnie i bezstresowo, bez bicia. Bo bicie dzieci jest złe!

bezstresowe wychowanie

Skomentuj (87) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (281)

#85311

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Phoebe Buffay z "Przyjaciół" śpiewała piosenkę o śmierdzącym kocie. Ja wam opowiem o śmierdzących psach.

W bloku, w który mieszkam, jest winda. Zawsze mogę poznać kiedy jechał nią z ktoś z psem, gdyż smród jest tak okrutny, że wyciska łzy z oczu. Nigdy nie miałem psa i zastanawiam się jak to jest, że niektóre tak śmierdzą. Ilekroć byłem u jakichś znajomych, którzy mają psa, to nie śmierdziało. Jednak ludzie ode mnie z bloku albo mają jakieś dziwne psy albo o nie nie dbają, nie myją ich, nie kąpią, nie wiem. Jak jadę windą z kimś z psem albo po kimś, kto jechał z psem, to naprawdę idzie się porzygać. Niedługo będę mógł bić rekordy we wstrzymywaniu oddechu, bo 6 pięter przejeżdżam na wdechu. Skoro tak sztyni w windzie, którą koleś z psem jechał przez 30 sekund, to jak musi capić u takiego w mieszkaniu? Jak im to nie przeszkadza? Dlaczego nie dbają o psa?

Są tu jacyś właściciele psów i mogą rzucić jakieś światło na tę sprawę?

psy zwierzęta pies

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (168)

#85354

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana mi przez kolegę, który jest managerem w restauracji.

Szukają osób do pracy. Zgłosiła się dziewczyna na kelnerkę. Wszystko w porządku, tylko zaznaczyła, że jest weganką i nie będzie pracowała przy mięsie.

Kolega najpierw zrobił facepalma, a potem poprosił by poszła z nim. Wyszli na zewnątrz i kazał jej przeczytać na głos szyld nad drzwiami. Przeczytała nazwę restauracji.
- A co jest napisane niżej? - zapytał.
- Steakhouse.
- Wiesz co to oznacza?
- Tak, ale ja mogłabym nosić tylko te dania bez mięsa.
- To możesz nosić, ale nie u nas. Do widzenia.

Wyszła, odgrażając się pozwem - a jakże - o dyskryminację.

weganie wegetarianie

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (213)

#84888

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio pojawiła się historia o tym, jak kobiety mają źle w życiu i jak są na każdym kroku dyskryminowane. Postanowiłem opisać to ze swojej perspektywy.

Pracuję w administracji szpitala w jednym z rozwiniętych krajów na zachodzie Europy, gdzie rzekomo równość jest najważniejsza.

Poniżej kilka przykładów.

1. Grafik układa się tak, jak pasuje części żeńskiej. Kto notorycznie dostaje nocne dyżury? Mężczyźni. Pracuję tam od 8 lat i dosłownie raz widziałem kobietę-lekarkę na nocnym dyżurze. Tylko i wyłącznie dlatego, że jeden z wpisanych na tę noc lekarzy miał sytuację awaryjną i nie mógł się pojawić. Pielęgniarki na nocnym nie uświadczysz żadnej, sami pielęgniarze.

2. Dni wolne i urlopy rozdziela się tak, że w pierwszej kolejności kobiety wybierają, kiedy im pasuje. Mało tego. Jak mężczyzna sobie wybierze, to zanim mu się to zatwierdzi, sprawdza się najpierw, czy jakiejś kobiecie nie pasuje w tym terminie. Jeśli tak, to ona dostaje ten termin, a jemu każą kiedy indziej.

3. Mam dostęp do danych o wynagrodzeniach. Wprawdzie tylko personelu administracyjnego, a nie medycznego, ale mogę potwierdzić - tak, wage gap istnieje. Z tym, że w drugą stronę niż mówią to feministki. ;) Innymi słowy, kobiety na tych samych stanowiskach zarabiają więcej niż mężczyźni.

4. Mamy parking dla personelu, na którym jest mniej miejsc niż pracowników. Szefowa powiedziała wyraźnie, że parking jest przede wszystkim dla żeńskiej części personelu, a faceci mogą sobie zaparkować gdzieś na mieście i kawałek się przejść. „Dla zdrowia”, zażartowała.

Jest dużo więcej przykładów, ale by je opisać, musiałbym ujawnić pewne dane, których ujawniać nie mogę, więc poprzestanę na tych czterech, które i tak dają dość dobry obraz na temat tego, jak to wygląda...

dyskryminacja płeć

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 131 (227)

#84709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, jak do niektórych ludzi trzeba przemawiać ich własnym językiem.

Liceum, ponad 10 lat temu.

Na koniec lekcji w szatni zawsze był tłok, bo kilka klas kończyło o tej samej godzinie i wszyscy szli po kurtki.

Zebrał się tłum i każdy czeka na możliwość podania numerku szatniarce. W pewnym momencie słychać pełen oburzenia jazgot:
- Moglibyście mnie k***a przepuścić k***a nie widzicie k***a, że jestem w ciąży k***a?

Patrzę, a to taka jedna patolówa z pierwszej klasy. Nota bene jedyna ciąża przez całe 3 lata liceum, gdy tam chodziłem. Momentalnie dostała odpowiedź z tłumu:
- Było najpierw skończyć szkołę, a potem dawać.

Wszyscy ryknęli śmiechem, patolówa chciała coś odpyskować, ale oczy jej się zaszkliły i wyszła z płaczem.

A wystarczyło kulturalne: "Czy moglibyście mnie przepuścić?"

patologia chamstwo szkoła

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (215)

#84714

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowiem historię o swojej pierwszej dziewczynie i jej przyjacielu.

Były to czasy kiedy internet dopiero trafiał pod strzechy. Miałem wtedy 16 lat i poznałem ją, powiedzmy Magdę, na czacie. Wymieniliśmy się numerami gg, pisaliśmy ze sobą, potem się spotkaliśmy raz, drugi, trzeci, cały czas pisaliśmy i tak jakoś zostaliśmy parą. Spotykaliśmy się średnio raz w tygodniu, bo kawałek do przejechania był.

Wszystko było spoko, ale Magda coraz częściej mi opowiadała o swoim bliskim przyjacielu, koledze od dzieciństwa, niejakim Sebastianie. Często mi wklejała na gg rozmowy z nim, w których ją adorował. Mówiła, że od zawsze się w niej podkochiwał, ale ona widziała i widzi w nim tylko przyjaciela. Co jakiś czas mi pisała, że np. wieczorem jej nie będzie bo idzie gdzieś z Sebastianem. Byłem zazdrosny, jak chyba każdy 16-latek (i nie tylko) by w takiej sytuacji był, ale nie świrowałem pawiana i niczego jej nie zabraniałem. Ona z kolei była zaborcza do granic możliwości.

Jak rozmawialiśmy przez telefon i usłyszała gdzieś w tle żeński głos (bo np. szedłem ulicą), to od razu wypytywała kto to jest, gdzie jestem, z kim i co robię. Z kolei gdy ona była z Sebastianem, to miałem jej ufać i wierzyć na słowo, że nic niewłaściwego nie robią.

Któregoś dnia odezwał się do mnie sam Sebastian. Napisał na gg. Na pytanie skąd miał numer, odpowiedział, że podstępem wyciągnął od Magdy i żebym jej nie mówił. Rozmowy z Sebastianem były co najmniej dziwne. Raz pisał jak bardzo mi zazdrości, bo on ją kocha od lat, a ona go nie chce, innym razem wyzywał mnie i groził, a potem przepraszał i tłumaczył, że to z miłości do Magdy mu odwala, a jeszcze innym się żalił jaki jest nieszczęśliwy i że już mu się z nią dobrze układało, ale pojawiłem się ja i wszystko mu zniszczyłem.

Teraz przygotujcie się na zwrot akcji.

Pewnego dnia odkryłem prawdę. Sebastian nie istnieje i nigdy nie istniał. Stworzyła go Magda po to, jak tłumaczyła, by wzbudzać we mnie zazdrość i żebym się bardziej o nią starał. Przez ponad rok pisała sama ze sobą na gg by móc mi wklejać fragmenty rozmów i pisała ze mną jako ona i jako Sebastian.

Jak to odkryłem? Otóż pewnego razu się jej pomyliły okna na gg i to co miała mi napisać jako ona, wysłała jako Sebastian i odwrotnie. Zacząłem drążyć, oczywiście początkowo kłamała i się wypierała, ale potem do wszystkiego się przyznała.

Nie zostawiłem jej, nawet nie byłem na nią zły, byłem po prostu zdumiony, że jej się chciało ciągnąć tyle czasu taką intrygę i że w ogóle wpadła na taki pomysł.

Związek po jakimś czasie sam umarł śmiercią naturalną, jak to bywa z pierwszymi związkami, ale do teraz się czasem zastanawiam co tej dziewczynie siedziało w głowie...

kobiety związki intrygi

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (170)

1