Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SesjaTyKurwo

Zamieszcza historie od: 1 marca 2011 - 23:04
Ostatnio: 25 stycznia 2014 - 3:53
O sobie:

Z szablą dumnie na wrzesień.

  • Historii na głównej: 52 z 70
  • Punktów za historie: 58951
  • Komentarzy: 135
  • Punktów za komentarze: 1668
 

#24640

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś o tym jacy ćwierćinteligenci pracują w stołecznej straży miejskiej...

Ostatnio wracam sobie do domku z drugiego końca miasta. Jako, że nie mam samochodu zmuszona jestem poruszać się komunikacją miejską. Podchodzę więc na przystanek, sprawdzam tramwaj, ok będzie za 20 minut, no nic, poczekam.

Ale na przystanku ktoś zapalił kosz. Taki betonowy, metrowy kosz na śmieci. Tli się, nikomu nie zagraża specjalnie, ale strasznie śmierdzi, więc postanowiłam poinformować straż miejską, coby coś z tym fantem zrobili.

Dzwonię, odbiera [D] dyżurny
[D] Straż Miejska Miasta Stołecznego Warszawy, słucham.
[J] Dobry wieczór, chciałabym zgłosić, że na przystanku tramwajowym Piekielny w stronę centrum, pali się kosz na śmieci. Nikomu nie zagraża, ale może ktoś by się tym zajął ze służb miejskich, żeby się nie rozprzestrzeniło...
[D] Pani... ale tu straż miejska, to trzeba na straż pożarną...
[J] Proszę pana, ale tu nie trzeba wozu strażackiego, tylko kogoś ze służb oczyszczania miasta, żeby wrzucił trochę śniegu do środka i to zgasił...
[D] A to pani nie może?
[J] (w lekkim szoku) Nie...
[D] Dlaczego? Proszę to zgasić...
[J] Nie mogę, jestem w ciąży.
[D] No dobra, to my kogoś przyślemy...

Sytuacja niby pięknie rozwiązana, pan obiecał, że przyśle kogoś do ugaszenia kosza. Super, gdyby nie to, że za 10 min przyjechał na sygnale wielki czerwony wóz strażacki z trzema strażakami...

Parkują, wysiadają, rozglądają się i za bardzo nie wiedzą o co chodzi. Jeden podchodzi do mnie i pyta.
[S] Wie pani, co tu się pali?
[J] Tak... tamten kosz, ale panowie chyba przesadzili ze sprzętem...
[S] To pani dzwoniła?
[J] Tak, ale na straż miejską... Powiedziałam, żeby przysłali kogoś z oczyszczania miasta, żeby wrzucił trochę śniegu do środka...
[S] Ja pier*olę... Z tymi debilami to tak zawsze...

Po czym podszedł, wziął bryłę lodu i ugasił superniebezpieczny pożar...

wawa

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1110 (1408)
zarchiwizowany

#22976

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kojarzycie z seriali takie sytuacje, gdzie dwóch bohaterów rozmawia takimi półsłówkami nie używając szczegółów i jeden z nich myśli, że rozmowa ma silnie seksualny podtekst? Myślałam zawsze, że są mega przerysowane, ale widać nie.

Tytułem wstępu, jestem biseksualna i aktualnie spotykam się z dziewczyną, Kasią. Dodatkowo mieszkam ze swoim przyjacielem (facetem), który jak dowiedział się o fakcie istnienia mojej drugiej połówki, to bardzo chciał ją poznać. Ot takie męskie fantazje.

No i przyszedł dzień, gdy oznajmiłam Tomkowi, że Kasia wpadnie na noc. Jednak koło 20, ona zadzwoniła do mnie, że jednak ma egzamin, nie przyjdzie, przeprasza i przekładamy na jutro. Ok, rozumiem. Ponieważ Tomek siedział szczelnie zamknięty w pokoju, nic mu nie mówiłam, a na ten samotny wieczór zamówiłam pizzę. I tu zaczyna się historia właściwa.

Około 22 dzwoni domofon ( [J] - ja [T] - Tomek) Ja wylatuję tylko w skąpym szlafroczku, bo zaraz po kąpieli i krzyczę.
[J] To do mnie! Otworzę!
Jeszcze nie wyszłam z pokoju, a on dzzzzz i otwiera drzwi do klatki.
[T] Byłem w kuchni, to otwieram.
[J] Dzięki, oj nawet sobie nie zdajesz sprawy, jaką mam ochotę!
[T] Zazdroszczę...
[J] No co Ty, czego? Wiesz to chodź do mnie do pokoju, podzielę się z Tobą, przecież sama i tak nie dam rady! Musisz mi z nimi pomóc!
Tomek wywalił oczy jak pięć złotych
[T] Z nimi? Myślałem że będzie jedna.
[J] Miałam ochotę na dwie różne i nie mogłam się zdecydować, to co przyłączysz się?
[T] A..ale jesteś pewna?
[J] No jasne, co tak sama będę! Przecież Bóg kazał się dzielić!
[T] Znaczy, wiesz, Boga bym w takiej sytuacji nie przywoływał...
[J] No wiem, że o tej porze to istna rozpusta, ale nie mogłam się powstrzymać. To co dasz się namówić?
[T] Trochę mnie zaskoczyłaś...
[J] No! Ja wiem, że chodzisz na siłownię, bo Ci brzuszek wisi, ale przecież i tak nie ma to większego znaczenia, nikt na to nie zwraca uwagi, no daj się skusić!
[T] Właściwie to taka okazja się nie powtórzy raczej...
[J] E tam, testuję nową, jak będzie dobra to jutro powtórzymy.

Tomek stoi uśmiecha się osłupiały trochę w korytarzu, dzzzzz, dzwonek!
[J] Aaa, idę po pieniądze.
[T] To Ty im za to płacisz?!
[J] No, przecież nikt nie pracuje charytatywnie...
[T] A dużo?
[J] Dwie dychy za jedną, ale chyba dzisiaj jakaś promocja jest...

Uwierzcie mi na słowo, że chcielibyście zobaczyć minę Tomka, jak otworzyłam drzwi i za nimi stał pan z Dominium z dwoma pizzami XXL! A gdy już pozbierał szczękę z podłogi
[T] Pizza?
[J] A Ty myślałeś że co?
[T] Kasia... z koleżanką...

Wawa

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 628 (748)

#12333

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stałam sobie w kolejce do kiosku, a przede mną na oko trzynastoletnia dziewczyna [D], ładna, schludnie ubrana, wyglądała na inteligentną i dobrze uczącą się. Ze dwa metry od kiosku stała jeszcze grupa chłopaków [C] mniej więcej w jej wieku, w dresikach, łysi, poobdzierani, przygłupi, wulgarni, jednym słowem totalne przeciwieństwa. Widać było, że się znają, ale chłopcy nie chodzą w lidze tej dziewczyny. Gdy owa trzynastolatka podeszła do okienka poprosiła o "Działkowca" (taka gazeta). Na co chłopcy zaczęli komentować
[C] Co, Magda, zabierasz się za hodowlę działek zioła? Hahahaha!
Dziewczyna spojrzała na nich z dystansem i spytała:
[D] Mateusz, masz babcię?
[C] No mam, a co? Ona też hoduje? Hahahahah!
[D] To nigdy nie życzę Ci, żeby była w takim stanie, że będziesz musiał jej kupować i czytać na głos "Działkowca". A poza tym, to zioło się uprawia, hoduje się, co jest ci dużo bliższe - bydło.
Reszta kolejki parsknęła śmiechem :)

Kiosk

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1127 (1219)

#11371

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z Warszawskiej patelni przy metrze Centrum. To miejsce jest znane z tego, że czyhają tam Greenpaecesowcy [G], żeby podpisać z nimi umowę na jakieś datki czy coś. Z racji tego, że ja [J] poruszam się o kulach, byłam dla nich bardzo łatwym celem... I tak właśnie podbija do mnie chłopaczek w zielonej koszulce i zaczyna:
[G] Cześć! Słuchaj, czy mogę Ci zająć chwilę... mamy taką akcję...
[J] Nie, dzięki
[G] Ale to zajmie tylko 5 minut...
[J] Za pięć minut to ja muszę być na Centralnym, sorry...
[G] To pójdę z Tobą
Moje protesty zostały olane i chłopak szedł ze mną jeszcze kilkadziesiąt metrów. Na każde pytanie, odpowiadałam mu, że naprawdę nic ode mnie nie dostanie, aż doszło do pytania o pandę
[G] A czy naprawdę nie interesuje Cię los pand?
[J] Wiesz, panda to właściwie jest mi nawet bardzo bliska...
Chłopak podbudowany
[G] Możesz więc automatycznie przelewać np. 5 zł na pandy co miesiąc... Te zwierzęta....
[J] Czekaj, czekaj, bo my się chyba nie zrozumieliśmy. Panda interesuje mnie w kontekście studiów... I osobiście faktycznie ochrona tych pan jest dla mnie bardzo istotna. Najczęściej występująca z pand to "Pan da trzy", czasem "Pan da cztery", a gatunkiem, któremu grozi wymarcie jest "pan da pięć". A jak zaraz nie dojadę na uczelnie to niestety spotkam panterę, czyli "Pan tera się nauczy i przyjdzie we wrześniu"... A tę całą waszą ekologię to ja naprawdę mam głęboko w dupie.
Chłopaczek stanął oszołomiony, a ja oddaliłam się w swoją stronę.

warszawa

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 659 (997)
zarchiwizowany

#11374

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna babciowa historia z tramwaju. Było to kilka tygodni temu, gdy po wypadku chodziłam jeszcze o dwóch kulach. Jak wszyscy wiedzą, trzymanie się rurki w tramwaju jednocześnie kul i stanie przy tym na jednej nodze w tłoku jest niewykonalne.
Pewnego dnia jechałam akurat ze współlokatorem na uczenie, tłok umiarkowany, ale nikt nie ustąpił mi miejsca. Chwyciłam się drążka a mój współlokator chwycił pod pachę moje kule. Na jednym z przystanków miejsce się zwolniło, a Kuba z kulami stanął koło mnie.
Na kolejnym przystanku wsiadła właśnie beretowa babcia [B] i stanęła koło mnie. Popatrzyła wzrokiem mordercy i zaczęła na mnie krzyczeć.
[B] Jakaś Ty niewychowana, starsi ludzie jadą, stoją ledwo, nawet chłopak z kulami koło Ciebie nie wstaniesz!
[J] Ale... (nie dała mi dojść do słowa)
[B] Takie to gówniarstwo niewychowane, księżniczka jedna się znalazła, widzicie państwa, wstyd, hańba, wstawaj i ustąp miejsca!
[J] Ale...
[B] Jeszcze masz ale! Ja ledwo chodzę, takie niewychowanie! Wstawaj!
Naprawdę mnie zakrzyczała, a reszta pasażerów zaczęła jej wtórować. W tym momencie popatrzyłam na Kubę, wzięłam od niego kulę i ledwo (uwierzcie mi, że naprawdę ledwo) wstałam i zwróciłam się do babci
[J] Proszę, niech pani siada...
Najlepsze, jest to, że pomimo tego, że zrobiła wielkie oczy to usiadła i zaczęła coś gadać, że symuluję.
W tym momencie odezwał się starszy pan [P] siedzący obok, który do tej pory jako jeden z nielicznych nic nie mówił
[P] Głupie babsko, w dupie Ci się poprzewracało! Dziewczyna niepełnosprawna, a Ty bezczelnie ją z miejsca wyganiasz! Wstydź się kobieto.
Po czym wstał i ustąpił mi miejsca. Podziękowałam i usiadłam.
Zastanawia mnie do dzisiaj podejście starszych ludzi, czy to, że mam 20 lat naprawdę nakazuje mi, ustępowania miejsca starszym, wcale nie schorowanym osobom? Szkoda słów.

ZTM Warszawa, tramwaj nr 33

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 328 (372)

#10051

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja, która doprowadziła mnie dzisiaj do łez :)
Idę sobie spokojnie po Warszawie, a tu nagle jedzie radiowóz na sygnale. Gdy zbliżał się do przejścia dla pieszych z głośników poleciał komunikat:
- Bardzo proszę nie wchodzić na jezdnię.
Ale jedna blondi, krótka spódniczka, szpile łup na drogę. Radiowóz ledwo wyhamował z piskiem i funkcjonariusz skomentował:
- Pani Britney też się to tyczy! Proszę ruszyć tę zgrabną dupę z jezdni!

wawa

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1212 (1312)

#9563

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu mam dwie koszatniczki (takie małe wesołe gryzonie), które dzień i noc biegają w swoim kółeczku. Jest ono trochę zdewastowane i skrzypi. Mam też piekielną sąsiadkę, która czepia się nas przy każdej okazji, np. 22.01 pukanie do drzwi, bo za głośno leci telewizor.
Z racji tego, że pogoda sprzyja mam cały czas otwarte okno w pokoju, a że sesja zbliża się wielkimi krokami to niestety biorę się do roboty.

Siedzę sobie ostatnio w nocy, około pierwszej w nocy, i powtarzam po raz dziesiąty tekst prezentacji z angielskiego, notabene o rynkach kapitałowych, nuda jak flaki z olejem. W pewnym momencie zachciało mi się zapalić więc wychyliłam się z okna i w szlafroku puszczałam dymka. Nagle słyszę nad głową sąsiadkę [S]
[S] Niech pani idzie z tego okna, ludzie spać nie mogą!
[J] Słucham?
[S] Ja na policję zadzwonię! Cisza nocna jest! Eksmitują panią!
[J] Ale ja tylko powtarzam tekst prezentacji... Przecież nie krzyczę...
[S] Ale w nocy trzeba spać, prawo nakazuje spać po 22, ja po policję zadzwonię!
[J] Proszę, niech pani dzwoni.
Szczególnie nie robią na mnie wrażenia jej groźby, a w pyskówkę też nie warto się z tą kobietą wdawać. Ale potem przegięła...
[S] Zadzwonię na policję! Bo pani ma burdel w mieszkaniu! Dziwka jedna!
[J] Słucham?!
[S] Burdel prowadzisz dziwko! Cały dzień się sprzedajesz! Nawet teraz słyszę jak łóżko skrzypi!
Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem i parsknęłam śmiechem. Otóż moje koszatniczki biegały w klatce i stąd to skrzypienie. Ale jej insynuacje wprowadziły mnie w taki nastrój, że postanowiłam ją doprowadzić do furii
[J] Aaa... Tak... Ale to nie łóżko, dzisiaj mamy w ofercie wersję sadomaso w klatce. Tak się składa, że czeka na mnie dwóch uroczych chłopaków, więc się mogę ich zawieść! Dobranoc, spokojnej nocy.
Zgasiłam papierosa i wróciłam do prezentacji. Słyszałam tylko jak jeszcze kilka razy nazwała mnie dziwką i trzasnęła oknem.

blok

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 827 (993)
zarchiwizowany

#8626

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia z [B] babcią w roli głównej.
Była to połowa marca, gdy postanowiłam skoczyć sobie z Warszawy na snowboard na weekend. Zapakowałam torbę ze sprzętem (snowboard, kask, buty, spodnie, kurtka i na dokładkę narty mojej mamy). Cała konstrukcja miała 170cm wysokości i ważyła ponad 20 kg. Do tego jeszcze torba podróżna na kółeczkach i jazda na Dworzec.
Wsiadłam do tramwaju, ludzie oczywiście patrzyli się na mnie jak na nienormalną (było ponad 15 stopni i ani śladu śniegu od miesiąca), ale co tam. Oczywiście miejsc siedzących brak, stoję, trzymam torby, ledwo już i... zwalnia się miejsce! No to szybko, akurat było tam troszkę przestrzeni, że o szybkę udało mi się oprzeć torby, ale nie zostało już miejsca na nogi. Siadłam bokiem i jadę. Na pewnym przystanku wsiadła właśnie babcia, miejsc nie ma, tłok, myślę co mi tam ustąpię jej miejsca.
J: Proszę niech pani sobie usiądzie...
Na co babcia spojrzała na siedzenie, na moje torby i na mnie, po czym z oburzeniem powiedziała
B: Weź mi te torby, bo jak ja mam tu nogi dać?! Gówniara jedna!
Po tym argumencie podeszłam do fotela rzuciłam okiem na torby, na babcie i ponowne zajęcie miejsca zajęło mi jakieś 2 sekundy... Oczywiście bez słowa, bo pyskówki do niczego nie prowadzą.

ZTM

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 414 (484)

#7471

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem to ja można powiedzieć, że byłam "piekielna".
Jeżdżę minimum dwa razy dziennie trasą Uczelnia-mieszkanie tramwajem, a że mam bardzo duże problemy z kręgosłupem to siadam zawsze, kiedy tylko mogę, ale jeśli wchodzi ktoś starszy to ustępuję miejsca.
I właśnie wczoraj siedzę sobie spokojnie w tramwaju, tłoku nie ma. Zajęłam drugie miejsce od drzwi, a siedzenie przede mną było wolne. I na jednym z przystanków wsiada beretowa babcia[B]. Staje koło mnie, ja [J] zerkam na nią, na wolne miejsce i bez jakiegokolwiek wzruszenia siedzę dalej. Na co babcia.
[B] Może byś mi gówniaro ustąpiła miejsca?!
Spojrzałam na nią z wielkim zdziwieniem, ale nie ukrywam, że taki ton zawsze działa na mnie jak płachta na byka, więc mówię
[J] Ale przede mną jest wolne miejsce?!
[B] Ale ja nie lubię przy drzwiach, bo tam wieje!
[J] No to pani sobie postoi...
I po tym wszystkim spokojnie wróciłam do oglądania przez szybę ulic Warszawy. A babcia? Szybciutko zajęła miejsce przede mną.

ZTM Warszawa, tramwaj nr 33

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 779 (1029)
zarchiwizowany

#7472

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jadę sobie tramwajem na Uczelnię, siedzę na pierwszym miejscu od drzwi, a tu nagle wchodzi sobie mężczyzna [M] około pięćdziesiątki podpierający się laską. Na ten widok ja [J] szybko podskoczyłam z miejsca i standardowo.
[J] Proszę, niech pan sobie usiądzie
[M] Nie dziękuję...
[J] Ależ naprawdę nalegam
[M] Nie, nie, dziękuję pani bardzo, proszę siedzieć
[J] Ale proszę, te tramwaje tak jeżdżą, że naprawdę ciężko ustać niekiedy...
Taka rozmowa trwała jeszcze dłuższą chwilę, bo przystanek akurat przy Dworcu Centralnym, a ja prawie siłą byłam gotowa posadzić tego człowieka.
Na nic to się nie zdało, tramwaj zapiszczał, drzwi się zamknęły, powoli rusza, na co ten mężczyzna laskę w ułamku sekundy pod pachę i donośnym głosem na cały wagon
[M] Bileciki do kontroli proszę
I już bez jakichkolwiek problemów z chodzeniem ruszył przez tramwaj.

ZTM Warszawa, tramwaj nr 33

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 344 (464)