Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Shatri

Zamieszcza historie od: 1 lutego 2018 - 21:36
Ostatnio: 9 lipca 2018 - 12:17
  • Historii na głównej: 2 z 5
  • Punktów za historie: 350
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#82511

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam w domu młodego półtorarocznego psa. Jest on przedstawicielem rasy zaliczanej do dużych, ot waga 30 kg; natomiast gdy stanie na dwóch łapach ma wysokość ok. 1,5 m. Na potrzebę tej opowieści nazwę go Diabeł.
Diabeł jest bardzo towarzyskim psem. Uwielbia być w centrum uwagi, chce by wszyscy go głaskali i podziwiali. Wręcz domaga się atencji szczekając czy (niestety) skacząc na ludzi, którzy mimo ostrzeżeń decydują się do niego podejść. Diabeł od kilku tygodni chodzi na szkolenie, które ma na celu nauczenie go posłuszeństwa. Właściciele psów na pewno wiedzą, że takie szkolenie nie kończy się tylko na chodzeniu na spotkania; tylko głównie na pracy z psem we własnym zakresie.
Diabeł na spacerach jest w miarę grzeczny, ciągnie, ale zazwyczaj słucha poleceń. Niestety to wszystko się zmienia, gdy spotka innego psa.
Większość właścicieli psów jest mądrych i widząc Diabła skręcają w jakąś boczną ścieżkę bądź zawracają, by nie dopuścić do spotkania. Niestety są też tacy, którzy idą ze swoim Pimpusiem na spotkanie z zakradającym się Diabłem (jako pies myśliwski, poluje na wszystko mniejsze niż 40 cm). Ja nigdy nie wiem jak zachowa się Diabeł, dlatego trzymam go przy sobie na krótkiej smyczy, którą dodatkowo owijam sobie wokół rąk, by wytrzymać ewentualne szarpnięcie ze strony psa. Jest on naprawdę silny i zdeterminowany, może się dusić ale dalej będzie się wyrywać do psa. Nie wyrywa się on jednak do psów po to by je pogryźć, tylko po to by się pobawić. Niestety jego zabawa wygląda z mojej perspektywy jak atak - pies skacze i rzuca się na drugiego psa jak szalony. Większość psów po kilku sekundach rezygnują i uciekają.
Ja sama nie lubię takich sytuacji, bo cierpią na tym moje ręce i podnosi mi się ciśnienie.
Piekielnym w tej historii nie jest pies, a właściciele innych psów. Oto kilka historyjek z nimi związanych.

Piekielna Pani: Pani psa spuści, niech pobiegają.
Shatri: Nie, bo pies nie słucha i ucieknie.
PP: Ale oni się znają od małego, tak zawsze ładnie się bawili.
Shatri: Ale on skacze...
Diabeł "rzucił się" na podchodzącego do niego psa z chęcią zabawy. Psiak przestraszony uciekł z podkulonym ogonem.
PP: Ojej! Lepiej chodź do domu, Kulko.

Piekielne Małżeństwo z psem spuszczonym na smyczy. Pies podbiega do Diabła, mimo tego, że zeszłam ze ścieżki, by uniknąć spotkania.
Piekielne Małżeństwo: Niech Pani psa spuści, niech pohasają!
Shatri: Nie, bo on nie bawi się zbyt... ciekawie.
PM: To znaczy?
Shatri: Skacze na psy, wygląda jakby chciał atakować.
PM: Ach, to normalne!
Popuszczam psa, który zaczyna skakać energicznie na psa podobnej postury do niego.
PM: Ojej, to może lepiej nie. Chodź, Puszku!

Piekielna Pani pędzi w kierunku Diabła, który z radości aż siada na trawie i oczekuje spotkania z nią.
PP: Jaki piękny pies! Mogę go pogłaskać?
Shatri: Lepiej nie, bo on skacze.
PP: Och, ale ja lubię psy!
Piekielna Pani podchodzi, a Diabeł mimo mojej bariery wyrywa się i staje na dwóch łapach. Piekielna Pani się cofa.
PP: Może jednak lepiej nie. Ma za duże pazury i mnie jeszcze pobrudzi.

Każdy właściciel innego psa jest mądrzejszy ode mnie. Ja przesadzam i jestem okropna, bo ciągnę psa czy trzymam na krótkiej smyczy, gdy chodzę po terenie zabudowanym - nie potrafią zrozumieć, że jest to element szkolenia psa. Dla mnie takie osoby są piekielne, bo zachęcają mnie do zrobienia czegoś, co może się źle skończyć. Diabeł uwielbia ludzi, psy i fascynują go rowery. Boję się, że pobiegnie gdzieś i przewróci jakieś dziecko, które rozbije sobie głowę przez co będę mieć kłopoty. Mogłoby też się tak zdarzyć, że Diabeł wpadnie pod rower czy nawet samochód. Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że właściciel wie od nich lepiej czego można się spodziewać po swoim zwierzęciu? Na to pytanie chyba nigdy nie poznam odpowiedzi.

spacery pies ludzie spacer

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (30)
zarchiwizowany

#81889

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno nic nie pisałam, bo sprawy miały się trochę lepiej. Niestety... absurdalność dzisiejszej sytuacji zmusiła mnie do napisania tej historii.
Moja Piekielna Rodzicielka (PR) słynie z tego, że nie zna pojęcia tzw. dyskusji tudzież rozmowy oraz każdy powód dobry do rozpoczęcia kłótni.
PR ma manię kupowania Piekielnej Młodszej Siostrze markowych ciuchów przez internet - jest szybko, łatwo i tanio. PR wybrała się parę dni temu do sklepu sportowego w jakimś Centrum Handlowym. Nie podobał jej się układ sklepu - rozmieszczenie produktów nie takie jakie powinno być. Jednak to nie to było największym problemem. Otóż... wszystkie koszulki zamiast rozmiaru XXS (tak, taki rozmiar nosi PMS) były same XXL! Oburzona wyszła ze sklepu.
Moja genialna PMS wpadła na pomysł, że to pewnie dlatego, bo "dzieci teraz takie grube są!" Mnie osobiście zirytowała tym stwierdzeniem, bo uważam to za totalną głupotę - co ma otyłość wśród dzieci do odzieży sportowej? Nie powiedziałam tego oczywiście na głos, by nie rozpocząć awantury.
Nie wiem co podkusiło mnie jednak by otworzyć usta i nieumyślnie dolać oliwy do ognia:
Shatri: Może były tam takie rozmiary, bo dorosłe kobiety nie będące nastolatkami często mają bardziej kobiece kształty/są wyższe/inna masa mięśniowa? Albo dla mężczyzn ćwiczących? Przecież jak ktoś robi "masę" to nie wciśnie się w ciuszki XXS.
PR: Naprawdę? Skąd niby takie pomysły? Kobiety które ubierają sportowe stroje noszą tylko XXS. W normalnych sklepach sprzedają ciuszki w takich rozmiarach.
Sharti: Mówię tylko, że może być zapotrzebowanie na większe, według Ciebie, rozmiary. Poza tym widzisz je tylko na wieszaczku, a nie na człowieku. Ciężko jest określić rozmiar ubrania tylko po patrzeniu na wieszak.
Tato: Albo mniejsze rozmiary wykupili.
PR: Powiedz mi, byłaś ostatnio w jakimś sportowym?
Shatri: Nie.
PR: Więc się nie wypowiadaj, bo się nie znasz.
Shatri: Wyraziłam tylko swoje zdanie, przecież rozmawiamy, tak? Ty myślisz tak, a ja inaczej.
PR (czerwona na twarzy): Idź pozmywać po obiedzie, pozmiataj, wymyj podłogi i umywalki!
Shatri (już wkurzona): Tak, jasne. Bo wyraziłam swoje zdanie to już mam coś "za karę" robić. Jak zwykle.
Wyszłam z pokoju, a ta pobiegła za mną wrzeszcząc, wyzywając i grożąc wyrzuceniem mnie z mieszkania. Wiecie, tu nie chodzi o to, że nie chcę wykonywać prac domowych. Codziennie po pracy je wykonuję, czasem uda się i w ciągu dnia. Denerwuje mnie jednak to narzucanie roboty "już, teraz, natychmiast" za to, że wyraziłam tylko swoje zdanie.
Na zakończenie dodam jeszcze krótki dialog jaki zakończył nasz "spór".
PR podeszła do moich stojących butów i skopała je przez pół przedpokoju.
PR: Sprzątnij te swoje śmierdzące buty!
Shatri: No i po co kopiesz moje rzeczy?
PR: Bo lubię i mogę.

Miłego i spokojnego wieczoru życzę.

rodzina matka sklepy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (23)

#81463

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejne dwie piekielne historie z udziałem mojej siostrzyczki, które wydarzyły się dzisiaj.

Jak już wspominałam, piekielna siostra nie okazuje szacunku nikomu.

Dzisiaj mój ojciec był świadkiem, jak siostrzyczka siłą wrzucała mi psa do pokoju, mimo mojego głośnego sprzeciwu.

Ojciec: Co ty robisz?
Piekielna siostrzyczka: Wkurzam Shatri!
O: Masz natychmiast przestać.
PS: Ale ja tak lubię ją wkurzać!
O: Lubisz jak ktoś ciebie wkurza? Chyba nie, bo to nie jest przyjemne.

PS z fochem, okropnie pyskując, uciekła do swojego pokoju. Po zwróceniu jej uwagi, by odzywała się do ojca z większym szacunkiem, zaczęła się ze mną porównywać. Kolejny raz dostałam dowód chorego wychowywania PS w wykonaniu mojej matki. Równość działa w jedną stronę - oczywiście zawsze na korzyść PS. Spróbuj się sprzeciwić, a dowiesz się, co twoja matka tak naprawdę o tobie myśli. Nie mam nic przeciwko równemu traktowaniu, jednak niech zacznie to działać w dwie strony.

Jakby tego było mało, najnowsza afera. Ktoś zostawił rolkę po papierze toaletowym na podłodze. PS tradycyjnie zaprzecza, bo przecież ona jest zawsze niewinna, mimo że to ona wymieniała papier. Ja, znając prawdę, mówię, że to PS zostawiła, bo przecież wymieniała rolkę. Nie potrafię dobrze opisać furii, w jaką to dziecko wpadło. Koniec końców pobiegła do mnie i z całej siły kopnęła. Tak, kopnęła. Zaraz obok mnie stała matka. Reakcja? "Przecież to tylko kopnięcie. O co ci chodzi?”. To tyle jeśli chodzi o karalność agresji w moim domu.

Ostatnio rozmawiałam na ten temat z ojcem. Stwierdził, że matka nie widzi problemu, bo jest taka sama jak jej najmłodsza córka. Coś w tym chyba jest.

Rodzina rodzeństwo siostra matka

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (169)

#81349

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam dużo młodszą siostrę, która wchodzi teraz w nastoletni okres buntu. Niestety tak się złożyło, że młoda lubuje się w denerwowaniu mnie. Robi to na różne sposoby. Nie rozumie słowa "nie".

Zastanawiacie się pewnie co na to rodzice? Ojciec nie ma nic do gadania. Matka traktuje go okropnie i uczy tego samego moją piekielną siostrzyczkę. Dzieciak pyskuje do niego, a nawet obraża i wyzywa - jeśli ojciec podniesie głos i zagrozi jej szlabanem... Natychmiast pojawia się wojownicza matka, która chroni swoje biedne niewinne dzieciątko!

To samo tyczy się mnie. Jeżeli królewna przyjdzie mi przeszkadzać, wrzucając do mojego pokoju swojego królika, to matka nie widzi problemu. Ja natomiast widzę - posikana podłoga, pościel czy pogryzione kable. Czyja wina? Moja. Kto ma posprzątać? Ja, bo cytując: "to obrzydliwe i ona nie potrafi". Ciekawe też jest to jak młoda próbuje mnie "pouczać" w tematach o których nie ma bladego pojęcia. Jednak matka jej na to pozwala, bo przecież ona ma takie same prawo się wypowiadać co ja. Bez komentarza.

Jeżeli przekręcę klucz w drzwiach, bo chcę chociaż chwili prywatności to ona albo próbuje je otworzyć, albo wrzeszczy do matki, że ja zamknęłam drzwi! Po czym jestem zmuszona je otworzyć. A zadowolona z siebie małolata wraca do swojego pokoju.

Jest to dziecko, które za złe zachowanie nie otrzymuje żadnych kar, tylko wieczne ostrzeżenia. Jej najdłuższy szlaban trwał chyba 5 minut. Po tym czasie matka przyleciała ją przepraszać, że tak się zdenerwowała. Młoda może chować w szafkach kanapki, obiady, ważne dla jej zdrowia tabletki; czytać Odpada zamiast się uczyć i "chorować" przed komputerem, nie mając zamiaru i czasu, by nadrobić później zaległości. Robi to regularnie.
Nie ma też obowiązków. Nie sprząta po zwierzętach, na spacer nie wyjdzie (bo jej się nie chce), nie wie nawet jak wsadzić naczynia do zmywarki. Notorycznie kłamie, a to wszystko na oczach przyklaskującej jej matki.

Nie jestem nawet w stanie wyrazić swojej opinii, bo obrywam tekstami typu "nie ucz mnie jak mam wychowywać dzieci" albo "to nie twój interes".
Cóż, karma wraca. Niedługo przekona się jak bardzo zawaliła wychowanie.

Rodzina

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (220)
zarchiwizowany

#81352

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Teraz kilka słów o kolejnej piekielnej osobie w rodzinie - mojej rodzicielce. Jest to osoba, która przez pierwszą połowę mojego życia była ideałem. Pomocna, kochająca, jeśli trzeba było również surowa, nie bała się stosować kar cielesnych. Gdy zaszła w ciążę z moją piekielną siostrzyczką uległa wypadkowi. Od tego momentu całkowicie się zmieniła.
Już pomijam fakt jej stosunku do najmłodszego dziecka - idealizowanie, brak konsekwencji czynów i pozwalanie na wszystko. Kobieta zaczęła stosować w stosunku do mnie przemocy psychicznej. Lubuje się w obrażaniu mnie, wypominaniu mi moich błędów, porażek i mówieniu jak ja sobie nie poradzę w dorosłym życiu. Wykorzystuje moje lęki i obawy do niszczenia mi psychiki, wpychając mnie w coraz to głębszą depresję. Miałam wielokrotnie myśli samobójcze, a nawet jedną kiepską próbę. Chciałam zakończyć swoje beznadziejne istnienie, zostawiając jej list w którym napisałabym, że to ona jest powodem mojej śmierci. Gdyby nie przyjaciele, myślę, że już dawno bym to zrobiła.
Myślami wybiegam w przyszłość, gdy wreszcie się od niej uwolnię i wytknę wszystkie jej słowa.
Wkrótce opiszę dokładniejsze sytuacje z moją matką.

Rodzina

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (51)

1