Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Shineoff

Zamieszcza historie od: 8 czerwca 2012 - 1:42
Ostatnio: 23 marca 2018 - 20:09
  • Historii na głównej: 39 z 41
  • Punktów za historie: 22554
  • Komentarzy: 1009
  • Punktów za komentarze: 9096
 
zarchiwizowany

#33829

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mam 22 lata.
Bez makijażu wyglądam jak gówniara... Szczególnie w mojej dzielnicy, gdzie 12-letnie dziewczynki ubierają się tak wyzywająco i robią taki make-up, że wyglądają na lat 25.
Pewnego pięknego dnia schodzę do osiedlowego sklepu po fajki. W dresie i bez makijażu (godzina 7 rano). Wchodzę, patrzę, nowa sprzedawczyni (S).
(J) - Dzień dobry! Poproszę vogue mentolowe mocniejsze i do tego Red Bulla.
(S)- Ty gówniaro!!! Chyba jesteś nienormalna!!! - i cały stos inwektyw skierowanych w moją stronę. Wściekła wracam do mieszkania, bo w kieszeni dresu tylko 20 zł, ale dokumentów brak. Nie spodziewałam się nowej sprzedawczyni... Do mieszkania miałam jakieś 40 metrów i dwa piętra. Czemu byłam wściekła? Ponieważ był to akurat dzień kiedy moje kolano stwierdziło - a co, będę boleć na całego!!! (to stara kontuzja, objawia się bólem jakby ktoś mi wkręcał gwoździe wkrętarką - tak to ujął lekarz) W każdym razie wejście na dwa piętra kosztowało mnie mnóstwo bólu. Niemniej rozumiem stanowisko pani sklepowej (choć nie rozumiem, po co od razu na mnie się wyżywała). Schodzę, idę z powrotem do sklepu już z dowodem.
(J) - Dzień dobry po raz kolejny. Poproszę to samo, czyli vogue mentolowe mocniejsze i Red Bulla. - I pokazuję dowód.
(S) - Ja ci nie sprzedam! Ty jesteś .
(J) - Czy jest może kierowniczka?
(S) - Nie ma!!! Ty jesteś..... - OK, nie będę się użerać z babsztylem. Poszłam na stację benzynową, która jest nieco dalej, ale trudno - nałóg palenia i picia energetyków (red bulla też nie chciała mi sprzedać) silniejszy jest ode mnie.
Wróciłam do domu. Po paru godzinach postanowiłam zadzwonić do kierowniczki (K) sklepu - tak się złożyło, że jest bardzo sympatyczną osobą i kilka transakcji zawierałam z nią w barterze, więc zna mnie i wie, że jestem pełnoletnia ;)
(J)- No cześć, zauważyłam, że przyjęłaś nową osobę do pracy.
(K)- No tak, panią X. I co, przemiła osoba, prawda?
(J)- Nie do końca. Nie chciała mi sprzedać papierosów, mimo, że okazałam dowód...
(K) - Żartujesz?! ....
Po moim streszczeniu pani nie została przyjęta do pracy. Niestety to nie jest koniec historii.
Kilka tygodni później gościłam u siebie przyjaciółkę i jej brata. Chłopak ma 10 lat i wygląda na swój wiek. Kiedy my rozprawiałyśmy o "dziewczyńskich, a fe!" sprawach, stwierdził, że nie będzie tego słuchał i pójdzie do sklepu po chipsy. Żartobliwie zaproponowałyśmy - spoko młody, kup nam więcej piwa. W razie czego dzwoń, to zejdziemy z dowodem.
Nie mija 5 minut, wraca młody. Z chipsami i siatką browarów. Robimy wielkie oczy. Jemu ktoś sprzedał piwo?! Gratuluję...
Dzwonię znów do kierowniczki - jej pracownica przesadza w drugą stronę i zaraz straci koncesję! Kolejna sklepowa, tłumacząc się "a bo to ja wiem? Teraz to każdy dzieciak taki dorosły!" traci miejsce pracy... W końcu kierowniczka sama stanęła na kasie - po kilku miesiącach poszukiwań nie była w stanie znaleźć sklepowej, która byłaby... normalna?

sklepy

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 216 (282)

1