Profil użytkownika
Skarpetka
Zamieszcza historie od: | 3 stycznia 2012 - 0:23 |
Ostatnio: | 12 grudnia 2017 - 19:43 |
O sobie: |
Na Piekielnych lubię się... odstresować :) |
- Historii na głównej: 83 z 87
- Punktów za historie: 38035
- Komentarzy: 340
- Punktów za komentarze: 2978
@imhotep: W mediach pojawiają się co roku, podejrzewam, że wychodzi jakieś info prasowe czy cuś: http://www.gazetawroclawska.pl/zdrowie/a/nfz-dlugie-kolejki-do-specjalistow-to-czesciowa-wina-pacjentow,9908788/ http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19988388,zdrowie-pacjenci-nie-odwoluja-wizyt-na-ktore-nie-zamierzaja.html?disableRedirects=true itp.
@czolgista1990: Kilkanaście minut... To przychodnia specjalistyczna, przyszpitalna. Kilkanaście minut to czasami trzeba poczekać, żeby w ogóle wejść za drzwi :P Ale zapraszam - stań za mnie koło 17, ja dojadę o 18 i zobaczymy, jaka jest sytuacja :D
@imhotep: Są, NFZ co jakiś czas informuje, ile % pacjentów nie pojawiło się na umówionych wizytach.
@Hedwiga: W papierologii, którą wysłaliśmy do UP, podaliśmy wypis programów/umiejętności specjalistycznych, które będą przydatne i których uczymy - problem taki, że UP ich najwyraźniej nie pokazuje kandydatom (patrz casus pań "na sekretarkę") :D
@bloodcarver: Dyskryminacja ze względu na wiek. Podobnie jak ze względu na płeć, religię czy niepełnosprawność - nie wolno. Problem jest taki, że gdy przedstawiliśmy nasze uzasadnienie i argumenty (patrz komentarz pod Digi), Urząd Pracy stwierdził, że rzeczywiście nie ma sensu, bo to strata czasu dla ludzi, którzy będą do nas przychodzić. Ale cóż, nie ma tak dobrze. Powiem więcej, tak dla równowagi - przysłali nam ostatnio pana z orzeczeniem o niepełnosprawności, równo 30 lat. I pan rzeczywiście niepełnosprawny, z problemami z poruszaniem się i niedowład ręki. I jego CV wylądowało - uwaga - na kupce "do ewentualnego zatrudnienia" w innym dziale zamiast "na staż", bo okazało się, że ma całkiem fajne, ale niewielkie doświadczenie, chociaż nie do końca w klimacie (takie osoby u nas trafiają na stanowiska nisko płatne, ale nie stażowe - po prostu do przyuczenia), facet też bardzo sympatyczny i z ciekawym hobby, tylko nikt go jako niepełnosprawnego wcześniej nie chciał, bo dość często pracuje z domu i ta nieszczęsna ręka (praca z klientem na danym stanowisku - "niewyjściowo"). Zobaczymy, jak mu pójdą kolejne dwa etapy rekrutacji :)
@ZjemTwojeCiastko: W internecie rekrutujemy "regularnych" pracowników. Tu szukamy stażystów do wyszkolenia (płaciłby UP, wiadomo - oszczędność dla firmy, zwłaszcza że deleguje pracownika do opieki i mamy przygotowany specjalny program szkoleniowy, nad którym nasi managerowie siedzieli trzy tygodnie :) ), a po stażu chcemy już "gotowych" zatrudnić. @Hedwiga: Akurat spory. Nasza HR np. sprawdza każdego kandydata: zlicza lata pracy, porównuje CV z GoldenLine i LinkedInem, sprawdza byłych pracodawców, wyszukuje projekty, które robił i którymi chwali się w CV. Często też weryfikuje telefonicznie część rzeczy (nazwy kursów, znajomość języków, czy nie ściemnia, że zna konkretne programy). Trochę to zajmuje :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2017 o 18:50
@digi51: Akurat w okresie, w którym tu pracuję - pół roku - przewinęły się dwie osoby 40+. Obie odpadły, jedna nawet nie dotrwała do końca okresu próbnego. Raz, że spore tempo pracy, dwa, non stop nowinki techniczne, analityka, wyjazdy do klientów, a branża zmienia się błyskawicznie i trzeba nadążać. Trzy - nie dogadywały się ze współpracownikami. Jeden facet trafił do działu, w którym były 3 osoby młodsze od niego o 15-20 lat i po prostu nie był w stanie za nimi nadążyć - oni robili dwa zadania, on w tym czasie jedno - ani się porozumieć z ekipą; uznał, że to miejsce nie dla niego. Druga dziewczyna przeszła rekrutację do działu technicznego, tam poza nią 11 osób, prawie same chłopaki, młode, czasami głośne. Po okresie próbnym nie przedłużyła umowy, bo nie odpowiadały jej warunki pracy i towarzystwo). A przede mną też było kilka "prób", bo ludzie z fajnym CV. No nie dało rady. 40+ mamy teraz tylko zarząd i... recepcję :)
@imhotep: To trochę bardziej skomplikowane, a nie chcę rzucać nazwami stron współpracujących, żeby nie zdradzić, cóż to za firma i co robimy ;)
@xpert17: W niektórych spółdzielniach rozliczenie za wodę przychodzi co 3-6 miesięcy. U mnie jest co pół roku i zwykle mamy wtedy sporo dopłaty, bo lubię moczyć tyłek :P Inna sprawa, że ja to sama płacę :)
@paski: Ja tylko cicho dodam, że za większość macierzyńskiego płaci ZUS, nie pracodawca.
@ZaglobaOnufry: Żeby mógł iść do palarni po check-inie, bo palarnie są po "odprawowej" stronie lotniska. I wyjaśnij więc, dlaczego wcześniejsze 5 razy dozwolone były?
@jass: Prawda? Generalnie hummus jest w sumie dość tłusty (przecież jakieś 20-30 procent to olej i pasta sezamowa), do niego na pewno były jakieś "nabieraczki", warzywa czy chrupki i chlebki. Do tego mam wrażenie, że na weselu jedzenia, nawet "dietetycznego", było raczej więcej. Serio można to jeść i się nie upić x)
@Shineoff: "Ja zupełnie nie rozumiem na co przyznawane są te pieniądze" - na cyjanek dla całej rodziny.
Mam wrażenie, że o wiele lepszą karą byłoby nie zabieranie do kina tylko winowajców. Wyobraźcie sobie: wszyscy siedzą na "Robin Hoodzie", a oni z tą świadomością wkuwają chemię z klasą obok :D
@Pelococta: Na USG akurat czekam najkrócej - odkładam na prywatnego chirurga ;)
@Kalpos1: Czekanie to pół biedy te 2 czy 3 miesiące na tomograf przełknęłabym. Ale skoro jest mi potrzebny tomograf, to po cholerę najpierw konieczność wysłania mnie na USG i potem do specjalisty, wydłużające oczekiwanie o circa pół roku? :D
@timo: Wikipedia i słownik języka polskiego się z Tobą nie zgadzają: http://sjp.pwn.pl/szukaj/absolutorium.html https://pl.wikipedia.org/wiki/Absolutorium_(studia)
@hibiskus: Myślę, że to "wychowywanie", jak to nazwałeś, w naprawdę wielu przypadkach jest wręcz konieczne. Przytoczę tylko jedną anegdotę: pewnemu panu udało się mnie opluć, gdy siedziałam na kasie, a on musiał czekać na odblokowanie (bo przekroczony został limit gotówki). Oczywiście poprzedził to odpowiednim natężeniem irytacji i nazwał mnie m.in. "durnym nierobem". Plunięcie było reakcją na moją prośbę o uspokojenie się i cierpliwość lub przejście do sąsiedniej kasy. Zastanów się, co mówisz.
Nie jestem pewna, co oznacza, że serwisanci musieli "sporo poświęcić", żeby pracować (chodzi o czas na kształcenie?), ale po tym, gdy przez jakiś czas zmuszona byłam na kasie pracować powiem ci jedno - kasjerki często muszą poświęcać na to godność :) Zapewne osoby myślące tak jak ty są tego powodem. Nie pozdrawiam :)
@Shineoff: Mogły ci podawać różne rozmiary, bo każda firma nieco inaczej "pasuje" - brytyjskie i polskie mają różną rozmiarówkę, do tego inaczej leży np. 70F balkonetka, inaczej 70K push-up, inaczej miękki 65JJ, inaczej usztywniany 65G... A wszystkie na jedną babę i dobre :)
@Deska: Dalia zawsze, ale to zawsze mi się błyskawicznie rozciągała. Polecam za to Nessę albo Ewę Michalak :)
@Carima: No niestety te fajne, dobrze uszyte staniki są drogie - ~130-170 zł. I młodsze dziewczyny chodzą w tych niedopasowanych, bo to jednak kawał pieniądza... Jedyne, co tu może by pocieszeniem, to że kręgosłup nie będzie ich przez to tak bolał, jak tych w niedopasowanych stanikach z dużym rozmiarem :)
@Kobra: Podziwiam też, że jeszcze nie huknęli na rodzinę, tak z przytupem, żeby się od nich raz na zawsze odtańcowali. Sama chyba nie miałabym cierpliwości :)
Jeśli mi wiadomo: - gdy pielęgniarki robiąc słit focie powodują zagrożenie dla pacjenta, to lecą z pracy (pamiętacie casus z wcześniakami?) - strażacy czy policjanci opłacani z naszych podatków też w trakcie pracy, gdy mają chwilę, zajmują się masą pierdół, od fejsika po selfiki i oglądanie filmów - ty nie miewasz przerw w pracy? - pominąwszy wszystko inne, pielęgniarki często nie mają czasu zająć się konkretnym pacjentem, zwłaszcza w nocy, bo raz, że jest ich za mało na zmianie, dwa, połowę czasu przeznaczają na wypełnianie miliona papierów dla NFZ (bo jak nie wypełnią, to z tej cudownej pensji im utną albo szpital dostanie karę finansową) Także teges. Miej pretensję do NFZtu, że jest za mało źle opłacanych pielęgniarek i innych pracowników medycznych, a nie do nich za to, że w pracy czasem chcą mieć chwilę wolnego. I tak, zdarzało mi się leżeć w szpitalach, mojej rodzinie też i wiem, jak to wygląda - jednak wystarczyło być dla pielęgniarek miłym i pomagały. Jedyne, co tu nie gra, to zdjęcia z zakrwawionym pacjentem - bo to już naruszenie prywatności i godności tegoż.
Hm. My padliśmy "ofiarą" takiej obrazy ze strony mojej prawie-że-szwagierki. Tzn. My zapraszaliśmy - szwagier dostał zaproszenie z "osobą towarzyszącą" (nie imiennie). On i "szwagierka" non stop się kłócą, rozchodzą, wracają, dochodzi nawet do przemocy z jej strony, więc uznaliśmy, że cholera wie, z kim przyjdzie i czy akurat tego dnia nie będą w separacji. Teraz cała rodzina nam to wypomina :)