Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Sodoma

Zamieszcza historie od: 4 stycznia 2012 - 13:29
Ostatnio: 28 grudnia 2015 - 21:06
O sobie:

Pechowa białogłowa. Nieszczęsne dziewczę, wiecznie w jakieś bagno wpadające.

  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1390
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 27
 
zarchiwizowany

#22021

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja ciekawa. W sklepie - dokładniej w Lublinie. Tam miałam styczność ze stereotypami i jakże jawnym uważaniem każdego młodego człowieka za złodzieja, albo początkującego kryminalistę. Niemiło.

Oczywiście, tydzień przed świętami. Na śmierć zapomniałam kupić prezent siostrze. No dobra, tłumaczę szanownej Rodzicielce jak jest. Ku chwale bogom - zgodziła się podrzucić do sklepu. Jako że siostra już od października mówiła o pewnej torebce w pewnym markowym sklepie (Nazwy nie wymienię, coby złej reklamy nie robić), więc dobrze wiedziałam czego szukać.
Wchodzę do sklepu, chwilę się rozglądam, szukając wcześniej upatrzonej rzeczy. Szanowna Rodziciela pozostała na zewnątrz, prowadząc jakąś rozmowę telefoniczną. No ok. Podchodzę do półeczek, na których piętrzyły się owe torebki. Już miałam po jedną sięgać, by następnie wesoło pomknąć do kasy, zapłacić i zmyć się w mgnieniu oka (Zakupy to zło konieczne), a tu podlatuje do mnie jedna ze sprzedawczyń z okrzykiem, że mam się wynosić w tej chwili, bo dla takich jak ja to nie ma miejsca w takich sklepach.
Nie mam pojęcia o co chodzi, a ta szarpie mnie i stara się wyrzucić ze sklepu. Jedni diabli wiedzą dlaczego, oczywiście pomijając tę konkretną diablicę.
Tłumaczę, że chcę kupić torebkę - dla siostry. A Piekielna wydziera się głośniej, że ona już zna takie "kupowanie" i jak wezwie ochronę to sama pójdę. Sytuację zauważyła Rodzicielka, przybiegła i oczywiście pyta co się stało. Piekielna straciła rezon. Dokładniej na pięć sekund, bo znów zaczęła wydzierać się, że jestem paskudną złodziejką, ćpunka i pewnie trafię za kratki, jeśli nie przestanę kraść. Cóż, ja nigdy za elegancko się nie ubieram - workowate bluzy, jakieś koszulki z głupimi nadrukami i powycierane czy tam podarte spodnie to chleb powszedni. Oczywiście, co innego pozostałe osobniki płci żeńskiej w mojej rodzinie. Elegancko, stylowo i tak dalej.
Koniec końców, Piekielna kazała mi wynosić się ze sklepu, całkowicie nie zważając na protesty mojej Rodzicielki.

Wróciłyśmy następnego dnia - obie ubrane jak do szkolnej akademii, ostentacyjnie pytając owej Piekielnej o tamtą torebkę. Jej mina - nie do opisania.

I jaki z tego wniosek? Wystarczy mieć 16 lat i ubrania "luźniejsze", by zostać wyrąbanym ze sklepu... A przynajmniej w moim przypadku. Choć mój pech urósł do rozmiarów Kilimandżaro. Jeszcze trochę a sięgnie Everestu...

sklepy

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (215)

1