Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Strzyga

Zamieszcza historie od: 22 marca 2011 - 10:22
Ostatnio: 15 września 2017 - 14:17
O sobie:

Nie lubię ludzi.

  • Historii na głównej: 51 z 54
  • Punktów za historie: 41737
  • Komentarzy: 180
  • Punktów za komentarze: 1585
 

#22078

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.
Zagranicznym, w razie gdyby ktoś się dziwił, dlaczego u niego w mieście nie ma takiego.

Od lat do każdego zakupionego u nas biletu dołączony jest voucher, który daje zniżkę przy następnej wizycie. Data ważności vouchera zawsze wygasa dwa tygodnie po dniu zakupu biletu, i jest wypisywana przez pracowników RĘCZNIE - koniecznie wielkimi cyframi, jak krowie na rowie. Czyli ktoś, kto 05.01 kupi u nas bilet, dostanie voucher, na którym będzie data 19.01.

Wczoraj podchodzi do mnie parka: typowy lachon i cwaniaczkowaty hipster. Hipster chce dwa bilety na coś tam, niedbale rzuca mi na blat dwa vouchery. Sprawdzam datę. Oba wygasły w pierwszej połowie czerwca(!). Oczywiście nie mogę ich przyjąć i informuję parkę, że są nieważne.

Gościowi wtedy coś odwaliło: wybałuszył oczki za wielkimi okularkami, nadął pyszczek upstrzony ćwiekami i jak się nie rozedrze:

[G.] Kur.a! Co ty mi tu kur.a opowiadasz! WCZORAJ tu byłem i dostałem te vouchery! WCZORAJ! One są WAŻNE!
[J.] Proszę pana, ale...
[G.] WCZORAJ! Jakiś gościu mi dał, taki no... taki facet! Sprawdźcie monitoring!
[J.] Niech mi pan da coś powiedzieć...
[G.] WCZORAJ TU BYŁEM, DOCIERA DO CIEBIE?
[J.] Proszę pana... Po pierwsze, za żadne skarby nie dostałby pan u nas voucherów, które są z datą o pół roku wsteczną...
[G.] Głupia jesteś czy co!
[J.] ...A po drugie, już NA PEWNO nie dostałby pan takich ode mnie. To jest moje pismo.

Co było prawdą - wśród pracowników rozpoznajemy już swoje charaktery pisma, a zresztą data na voucherze była wypisana moim długopisem w charakterystycznym kolorze blue. Voucher był bezsprzecznie wypisany przeze mnie - w zeszłym roku. Gościu chyba zrozumiał po mojej minie, że przeholował, bo dodał:

[G.] No dobra, może dostałem je od ciebie. Ale to było wczoraj, nie pamiętasz mnie?
[J.] Nie. Miałam wczoraj wolne.

Hipster się zapowietrzył, poprosił o dwie cole, i kiedy napełniałam kubki, on pracowicie podarł vouchery na drobniutkie kawałeczki, po czym na odchodne rozrzucił mi je po całym blacie.

Tak nawiasem, obaj mieli karty studenckie, co dawało im zniżkę o oszałamiającej kwocie 75 pensów na głowę.
Mniej więcej tyle, co duży snickers.

zagranica kino

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 660 (706)

#20167

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Stoję na kasie. Przychodzi do mnie dzieciak i prosi o bilet. Film dozwolony od lat 15, fąfel na oko najwyżej 12. Proszę o dowód tożsamości, fąfel upiera się, że ma 16 lat. W końcu niechętnie wyciąga z kieszeni ksero dowodu tożsamości (akceptowalne pod warunkiem, że kserówka jest wyraźna).

Biorę kartkę do ręki, patrzę na ksero, patrzę na dzieciaka. Dzieciak: biała skóra, białe włosy, białe brwi, niebieściutkie oczki. Osoba na zdjęciu: smoliście czarny Murzyn, w dodatku w wieku przynajmniej 17 lat. Nawet imię jakieś takie egzotyczne, coś w rodzaju Mgbutlu Mbakmubtambu.

[Ja]: Chyba żartujesz.
[Fąfel]: Nie no, słowo honoru, że to ja! Tylko że to zdjęcie było robione, jak wróciłem z wakacji w Hiszpanii.
[J., z kpiną]: Fajnie było?
[F.]: No. Dwa tygodnie, dlatego tak się przypaliłem.
[J.]: A weź mi przeliteruj swoje nazwisko.
[F.]: M... B... yyy... potem jest... eee... A?
[J.]: Nie, U. A swoją datę urodzenia znasz?
[F.]: Jakoś tak pod koniec kwietnia 1993...
[J.]: Tak, a konkretnie to 2 maja. [oddaję dzieciakowi ksero] Przykro mi, stary.
[F., z rezygnacją]: Mówiłem temu debilowi, że ten numer nie przejdzie. Ale dzięki.

I poszedł sobie.

Kino

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 815 (869)

#19964

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Wczoraj ruchome schody, które prowadzą na nasz poziom, zepsuły się. Standardzik - naklejenie kilku wywieszek formatu A3 z apelem "Prosimy zachować ostrożność przy wchodzeniu bądź skorzystać z windy znajdującej się obok", a osoba aktualnie dyżurująca na bramce (czyli ja) miała mieć na wszelki wypadek na nie oko.
Większość ludzi nie miała problemów z ogarnięciem konceptu nieczynnych schodów i trochę odzyskałam wiarę w społeczeństwo.

Ale potem nadciągnęła Piekielna Idiotka i mój optymizm szlag trafił. Z bramki jest znakomity widok na poziom niżej, więc byłam świadkiem całej sytuacji.

Piekielna Idiotka, z zawodu matka z dwuletnim dzieciaczkiem w spacerówce, podeszła do podnóża schodów. Przestudiowała uważnie kartki ostrzegawcze, spojrzała na windę, która znajdowała się trzy metry obok, spojrzała znów na schody.
"Niemożliwe, żeby była aż taką kretynką", pomyślałam niepewnie, wyczuwając instynktownie myśli Idiotki.
Była.
Chwyciła rączki wózka, ustawiła się tyłem do schodów i zaczęła wspinać się pod górę, ciągnąc za sobą spacerówkę. Przy każdym stopniu dziecko podskakiwało i kwiliło ze strachem, trzymając się łapkami krawędzi wózka. Szelki, które powinny przypinać je do pojazdu, dyndały bezradnie.
Piekielna Idiotka zdążyła dotrzeć do połowy schodów, kiedy zdołałam wyrwać się z osłupienia i pomyśleć, że, kurza twarz, trzeba reagować. Wywiesiłam się przez barierkę i otworzyłam usta, żeby coś zawołać, kiedy torba wisząca na ramieniu Idiotki pisnęła dźwiękiem przychodzącego sms-a.

Chyba się domyślacie, co było dalej.
Idiotka puściła jedną rączkę spacerówki,i sięgnęła do torby po komórkę. W tym momencie wózek przechylił się, dzieciaczek puścił uchwyt i zleciał na dół schodów, zahaczając główką o co trzeci stopień.
Nie brzydzi mnie widok krwi, a szkoda - powinnam była się pochorować prosto na głowę Idiotki. Zamiast tego chwyciłam radio i powiadomiłam menadżera, który natychmiast wezwał karetkę i ochronę.

Tymczasem Piekielna Idiotka dotarła na szczyt schodów i zamiast dzwonić po pogotowie we własnym zakresie, zaczęła wydzierać się na całe centrum, że pozwie nas o zaniedbywanie obowiązków. Jak zaniedbaliśmy obowiązki, zapytacie? Nie użyliśmy siły, by ją powstrzymać przed wspięciem się z wózkiem po schodach.

Ochrona zatrzymała Idiotkę do przyjazdu policji, dzieciaczka zabrali sanitariusze, a ja spędziłam resztę zmiany, patrząc na sprzątaczy zmywających krew chłopczyka z podnóża schodów.

Kino

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1067 (1101)

#17764

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Sytuacja z wczoraj. Przydarzyła się koleżance stojącej na kasie, ale że stałam obok, to miałam dobry widok na przedstawienie.
Do koleżanki podchodzi wzburzona pańcia i rzuca jej na blat bilet do kina. Nie byłoby w tym nic ekscytującego, gdyby nie to, że bilet był z konkurencyjnej sieci.

[Pańcia:] Co to ma znaczyć? Jak śmiecie?
[Koleżanka, z powodów oczywistych zdezorientowana:] Dzień dobry, jak śmiemy co?
[P.:] Ten facet na bramce nie chciał mnie wpuścić! Powiedział, że nie mam biletu! [pokazuje upierścienionym palcem na blat] A to niby co?
[K.:] Bilet, proszę pani...
[P.:] No właśnie!
[K.:] ...do kina X, szanowna pani. Tu jest kino Y.
[P.:] No i co z tego? Kino to jest kino.
[Koleżanka milczy, przygwożdżona żelazną logiką tego stwierdzenia.]
[P.:] Bo w kinie X była dzisiaj awaria i nie pokazują tego filmu, to przyszłam do was. To co, mam niby jeszcze raz płacić?
[Widzę, że koleżanka zaraz albo mi się rozpłacze, albo walnie kobietę w twarz zszywaczem.]
[J.:] Czy ma pani bilet do naszego kina?
[P.:] No nie...
[J.:] Zatem nie może pani wejść do naszego kina, bez ważnego biletu do naszego kina.
[P.:] To jest... to jest oburzające! Wy po prostu robicie ludzi W WAŁA!

Po czym odwróciła się i sapiąc z wściekłością odeszła w siną dal.

kino

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 727 (797)

#17481

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Zdarzyło się w zeszłym tygodniu; świadkiem był kolega, który akurat miał zmianę.
D. idzie do męskiej toalety, by - jak to mamy przykazane - sprawdzić, czy wszystko w porządku.
Wchodząc słyszy chłopięcy, przestraszony głosik:
- Tatusiu, nie rób tego, proszę cię, nie!
Na co męski głos odpowiada:
- Zamknij się, będzie fajnie, zaraz zobaczysz.
D. zaniepokojony przyspiesza kroku, wychodzi zza rogu i co widzi?

Facet koło czterdziestki stoi pośrodku łazienki na koszu na śmieci i przystawia zapalniczkę do czujnika pożarowego, mówiąc do syna:
- Tylko popatrz, jakie to śmieszne.

Śmieszne było przez chwilę. Potem rozległ się alarm przeciwpożarowy, całe kino i centrum handlowe (tego dnia wyjątkowo zatłoczone) zostały ewakuowane, a dowcipnego tatusia zaaresztowała policja i zesłała na Syberię za skrajną głupotę (to ostatnie to moje pobożne życzenie).

Kino

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 908 (974)

#16701

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Puszczamy od niedawna film ograniczony wiekowo - dla widzów powyżej 15 lat; mamy prawny obowiązek żądać od każdego okazania dowodu tożsamości.
W tym kraju każda szkoła wyrabia inną legitymację uczniowską i nie na każdej jest umieszczona data urodzenia. No ale jak ktoś nie ma swojego wieku na legitce, to zawsze zostaje mu paszport, tzw. tymczasowe prawo jazdy (mogą je mieć nawet 16-latkowie), specjalne karty tożsamości, a w ostateczności i certyfikat urodzenia.

Podchodzi dziś do mnie para koło czterdziestki; gdzieś za nimi kuli się jakiś dzieciak, który ledwie mi do ramienia sięga i wygląda, jakby nawet podstawówki nie skończył.
[Kobieta:] Trzy na "The Inbetweeners".
[Ja:] Poproszę dowód tożsamości tego młodego człowieka.
[K:] A po co? On ma szesnaście lat.
[J:] Przepraszam, ale nie wygląda.
[K:] No ale ja jestem jego matką!
[J:] To żaden argument.
[K:] Rozumiesz, co do ciebie mówię? Jestem jego matką i wiem, że ma szesnaście!
[J:] Cieszę się, ale muszę zobaczyć jego dowód tożsamości. Może być na przykład paszport albo tymczasowe prawo jazdy...
[K:] A skąd on niby ma wziąć prawo jazdy, do cholery?! Przecież ma dopiero trzynaście lat!

Patrzę z zainteresowaniem, jak kobieta nagle milknie, robi się purpurowa, potem zaczyna sapać, aż wreszcie z głośnym prychnięciem odwraca się i rusza jak czołg pod prąd kolejki, po drodze waląc pięścią w barierkę i przewracając ją na ziemię.

Kino

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 887 (957)

#16214

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Mam akurat "dyżur" w jednej z sal. Seans wyprzedany kilka godzin wcześniej. Staram się jak mogę posadzić ponad 250 ludzi w przydzielonych miejscach, bo wiadomo, że jak jedna osoba siądzie nie tam gdzie trzeba, to wszystko się sypie.
Więc biegam jak wariatka w górę i w dół po schodach i eskortuję ludzi jak pies pasterski owce, a tu podchodzi do mnie babka.
[J.:] Pomóc pani w znalezieniu pani fotela?
[B.:] Nie trzeba, mam miejsce K13. Czy to znaczy, że mogę usiąść gdziekolwiek?

Niestety nigdy nikt się nie dowie, ile wysiłku kosztowało mnie powstrzymanie się od zrobienia zamachu i strzelenia jej w ten pusty łeb.

Kino

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 556 (700)

#16058

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Ta historia przydarzyła się koleżance, która stała tego dnia na kasie.
Kolejka kilometrowa, w pewnym momencie do koleżanki podchodzi młody facet.
[K.] Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
[F.] Telefon mi się zepsuł.
I rzuca na ladę jakąś komórkę.
Koleżanka w milczeniu wpatruje się w telefon, facet wpatruje się wyczekująco w koleżankę. W końcu koleżanka odzyskuje mowę.
[K.] Proszę pana, nie mogę panu pomóc. To jest kasa kinowa.
[F., z pretensją:] O ja pier*olę, a to tu nie ma punktu napraw?
[K.] Pan stał w kolejce przez pół godziny i nie zorientował się, że na tym piętrze jest tylko kino?
[F.] Nie rozglądałem się. Dobra, walcie się, jesteście bezużyteczni. Idę gdzieś indziej.
I poszedł sobie.

Kino

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 738 (830)

#15539

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Wyjaśnienie: z myślą o małych widzach, którzy nie sięgną wzrokiem nad fotel przed nimi i tym samym nie widzą dobrze ekranu, mamy tzw. boostery - plastikowe podwyższone siedzenia, które kładzie się na normalnych fotelach. Boostery są darmowe i dostępne dla wszystkich.

Wczoraj stałam z kolegą na bramce. Po kończonym seansie wychodzi z sali kobieta, prowadząc za rączkę trzyletnie dziecko, i podchodzi do nas.
[K:] Z menadżerem chcę. Skargę na was składam.
[J:] Już proszę. A mogę wiedzieć, czego ona dotyczy?
[K:] Nie możesz.
Nie mogę, no trudno. Wołam Mena przez radio, przychodzi.

[M:] W czym moge pomóc?
[K:] Bo oni [pokazuje dramatycznym gestem na kolegę i mnie] nie zaproponowali mi boostera i przez cały film musiałam trzymać mojego synusia na kolanach i było mi niewygodnie! Żądam zwrotu pieniędzy.

W tym momencie kolega, Men i ja wlepiamy wzrok w stos boosterów, które nie dość, że leżą na widoku tuż koło bramki, to jeszcze mają wielki znak w rodzaju "Bierzcie i siadajcie na nim wszyscy".

[M:] Czy pani nie zauważyła znaku, albo pracownicy okłamali panią, że nie mamy już więcej siedzeń?
[K:] Nie no, widziałam je, ale oni powinni mi ZAPROPONOWAĆ!

Men przez chwilę wyglądał, jakby miał ochotę rzucić w kobietę swoim radiem. Odmówił zwrócenia jej pieniędzy za bilet, a groźbę złożenia na nas wszystkich skargi skwitował machnięciem ręki. Kiedy baba odchodziła utyskując i rzucając klątwy, staliśmy we trójkę jak żywe nieszczęścia, rozmyślając w milczeniu nad bezczelnością ludzką.

Kino

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 622 (676)

#14611

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Wczoraj dyżurowałam z koleżanką w sali nr 4 (Potter! Sala wyprzedana na pniu), upewnić się, że każdy siedzi tam, gdzie powinien. Z wyznaczonymi siedzeniami jest tak, że wystarczy, by jedna osoba usiadła nie tam gdzie trzeba, i WSZYSTKO się sypie. Nie każdemu podoba się, że musi siadać pośrodku pierwszego rzędu, gdy miał zarezerwowane miejsce pod ścianą ostatniego - no ale zajęli mu, więc siada gdzie jest wolne, zajmując miejsce następnej osoby, która szuka sobie wolnego, itd. Prędzej czy później trafi się na kogoś, kto przyjedzie ze skargą - i wtedy trzeba pół sali przesadzać.
Takie domino chaosu.

Podwójna scenka grozy z sali nr 4:

Scenka 1:
Do koleżanki podchodzi grupa ludzi i mówią, że pięcioro ludzi siedzi bezprawnie na ich miejscach. Koleżanka rusza wyjaśnić, sprawdza bilety, wszystko się zgadza - piątka ma dobre bilety, siedzą gdzie powinni. Sprawdza bilety grupie skarżącej. Dobra sala, dobre miejsca, tylko data zła.

[Koleżanka:] Proszę państwa, państwo mają bilety z zeszłego poniedziałku.
[Facet:] Co ty gadasz! Rezerwowaliśmy online W poniedziałek, nie NA poniedziałek!
[K:] Proszę zobaczyć - mają państwo napisane "Poniedziałek 18.07.".
[F:] To skandal! Jak to się stało!
[K:] Pewnie państwo omyłkowo zostawili bieżący dzień podczas rezerwacji... [patrzy na bilet] A że odbierali go państwo sami, z automatu, to nikt z obsługi nie miał jak zauważyć błędu.
[F:] Ty idiotko, próbujesz mi powiedzieć, że to wszystko nasza wina? Że to ja coś pomyliłem?
[K:] ...

Obserwuję tę grecką tragedię stojąc trzy rzędy wyżej, ale nie mogę ruszyć koleżance na pomoc, bo mam własne stadko baranów.
Chwilę wcześniej podeszła do mnie parka 1 i powiedziała, że - niespodzianka! - ktoś siedzi na ich miejscu. Para 1 ma dobrą salę i dobrą datę, więc ci drudzy musieli coś spaprać. Podbijam do parki 2, proszę o bilety.
[P2:] Ktoś inny siedzi na naszym miejscu.
[Ja:] Proszę o bilety.
[P2:] Zgubiliśmy.
[Ja:] Proszę o znalezienie biletów.
[P2:] Nie chce nam się szukać.
[Ja:] W takim razie proszę o opuszczenie sali.
Hokus pokus! Bilety się natychmiast znajdują. Szukam ich przydzielonych miejsc. Parka 2 powinna siedzieć kilka rzędów poniżej, ICH WŁAŚCIWE SIEDZENIA SĄ PUSTE.
[Ja:] Czemu państwo powiedzieli, że ktoś już je zajął?
[P2:] Bo nam się nie podobały, zmieniliśmy zdanie, my wolimy tutaj.

Porozsadzałam dorosłych ludzi jak przedszkolanka, wsparłam koleżankę od grupy z pomylonymi datami, po czym wyszłam na podwójnego papierosa i pożałowałam, że nie mogę przychodzić na zmiany pijana. Mniej by bolała ludzka głupota.

Kino

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 853 (907)