Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TomX

Zamieszcza historie od: 27 marca 2011 - 0:18
Ostatnio: 17 stycznia 2022 - 11:29
  • Historii na głównej: 46 z 91
  • Punktów za historie: 27836
  • Komentarzy: 538
  • Punktów za komentarze: 5299
 
zarchiwizowany

#82944

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Byłem na wczasach. Takich z biura podróży - hotel, plaża, Morze Śródziemne...
Do celu przylecieliśmy dość wcześnie, około 10 rano. Nasze pokoje nie były jeszcze wysprzątane po poprzednich gościach, ale pozwolono nam zostawić w nich walizki, przebrać się i wyjść na plażę/miasto.

Przede mną pokój zajmowali inni Polacy. Łatwo to było stwierdzić po istnej stercie śmieci rozrzuconych po całym pokoju. Paczki po fajkach, papierki po batonach, opakowania po kremach z filtrem - na wszystkim etykiety po polsku. Wspomniane butelki po kremie do opalania rozcięte na pół, chyba tylko w celu wygrzebania zawartości do ostatniej kropli w celu rozsmarowania po lustrze, stole, podłodze...
Pościel z łózka rzucona gdzieś w kąt, poplamiona czerwonym winem. Masa piasku naniesiona dosłownie wszędzie. Ilość włosów w umywalce sugerowała by co najmniej, że kogoś tam ostrzyżono na łyso. Brudna damska bielizna zostawiona w szafie. Jednym słowem - pobojowisko.


A potem płacz, że mamy taką a nie inną opinie za granicą.

hotel

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 53 (111)
zarchiwizowany

#62918

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia ze sklepu mięsnego:
Pomijam fakt krojenia wędlin i sera na jednej krajalnicy - nie jestem aż tak wrażliwy, by mnie to odrzucało, ale mimo wszystko cenię sklepy posiadające oddzielne stanowiska do krojenia mięsa i nabiału.
Zdaję też sobie sprawę, że nawet w z pozoru sterylnie czystym sklepie obsługa może się z żywnością obchodzić niewłaściwie - ale puki oczy nie widzą to sercu nie żal...
Uważam jednak, że przesadą jest prowadzenie z koleżanką przebywającą w danej chwili na zapleczu, podniesionym głosem, takiej rozmowy:

- Hela a spojrzałabyś na krajalnice po południu? Bo rano próbowałam ją umyć i jakoś się zacinała, otworzyć nie mogłam.
- No coś się z nią stało od kilku dni otworzyć się nie da.
- To jak ją myć?
- A z wierzchu zetrzyj tylko!

A wszystko w obecności kolejki klientów, w trakcie krojenia sera jednemu z nich...

sklepy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 10 (44)
zarchiwizowany

#57170

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wracając w Nowym Roku wieczorem do domu prawie przejechałem kilku idiotów. Wszystkie zdarzenia miały miejsce po zmroku, na terenach wiejskich południowej Polski. Po kolei:

1) Grupa osób idzie chodnikiem wzdłuż drogi. Gdy jestem od nich może z 20 metrów jednego zawiało na mój pas ruchu. Dobrze, że mam sprawne hamulce. Dobre przyśpieszenie też się przydało, bo towarzysze niedoszłego samobójcy uznali, że to ja jestem tym złym i zaczęli startować do mnie (czy też mojego samochodu) z łapami i wyzwiskami.

2) Rowerzysta jedzie chodnikiem wzdłuż drogi. Tak jak wyżej, zawiało go w stronę ulicy - tym razem nie miałbym żadnych szans wyhamować, przed ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu cyklistę uratowała barierka między chodnikiem a jezdnią od której się odbił.

3) Wyjeżdżam zza zakrętu (w lesie) a tu parka zakochanych idzie sobie za rękę, skrajem mojego pasa. Dobrze, że z przeciwka miałem dość miejsca by ich minąć - wąska, kręta droga górska na końcu świata nie pozwoliła by żeby 2 samochody minęły się na zakręcie zostawiając jeszcze miejsce dla pieszego.

4) Absolutny hit. Prosty odcinek drogi, a na nim koleś ubrany od stóp do głów na czarno (łącznie z kominiarką!) biegnie środkiem mojego pasa pod prąd. Nie wiem, czy to był wieczorny jogging, czy koleś myślał że jest ninją. Tyle dobrze, że miał odblaskowy pasek na koszulce...

To wszystko w ciągu jednej godziny, jednego dnia. O dziwnie zachowujących się kierowcach nie wspominając...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 82 (204)
zarchiwizowany

#53996

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Oprócz czystego chamstwa na drodze, piekielnym może być też nadmiar uprzejmości. Na przykład, gdy na skrzyżowaniu drogi głównej z podporządkowaną kierowca pojazdu mający pierwszeństwo mimo to przepuszcza samochód z drogi podporządkowanej. Kilka dni temu mój znajomy miał taką sytuację na egzaminie na prawko - dojeżdża do skrzyżowania, pojazd jadący drogą główną się zatrzymuje, kierowca pokazuje ręką, że "puszcza" kumpla przed siebie. Egzaminator przerwał egzamin za wymuszenie pierwszeństwa...

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (43)
zarchiwizowany

#49496

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na szczęście w autobusach nie można palić. Na przystankach teoretycznie też, ale tego akurat mało kto przestrzega - pół biedy, da się z tym żyć. Za to prawdziwym sku***syństwem wg mnie jest łapczywie się zaciągać na 110% pojemności płuc (co by się nic z fajeczki nie zmarnowało) tuż przed wejściem do pojazdu. Potem kiep na chodnik, wpakować się do busa i nic tylko uraczyć współpasażerów cuchnącym, dymnym wydechem.

Właśnie taka sytuacja mnie spotkała wczoraj. Od winowajcy (zwyczajnie wyglądającego, starszego pana) niemiłosiernie śmierdziało papierochami, co mi osobiście bardzo przeszkadzało. Autobus nie był nadmiernie zatłoczony, więc po prostu przeszedłem na jego drugi koniec. Inaczej zareagował chłopak stojący koło mnie (około 20 latek) - zwrócił się bezpośrednio, kulturalnie do "palacza":

- Przepraszam, ale czy mógłby Pan nie stać koło mnie, bo przeszkadza mi zapach papierosów od Pana.

... i rozpętało się piekło. Nie ze strony wyraźnie zmieszanego mężczyzny, ale siedzącej nieopodal starszej kobiety (z typu "moje siatki są bardzo zmęczone i muszą usiąść obok mnie"). Cały autobus został uraczony monologiem o bezczelnej młodzieży, olaboga, jak to biedny starszy człowiek, że nie dość że musi stać w autobusie to jeszcze jakieś g***iarze mu pyskują.

Reszta pasażerów albo patrzyła się zawzięcie w okna, albo podśmiewała pod nosem. Chłopak stał dalej na swoim miejscu, mężczyzna wysiadł na najbliższym przystanku. A ja wciąż nie umiem jednoznacznie ocenić tej sytuacji. A Wy?

komunikacja_miejska

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 71 (243)
zarchiwizowany

#46088

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Razem z dwoma znajomymi, którzy mają urodziny w tym samym okresie co ja, złożyliśmy się na wynajęcie klubu na zorganizowanie wspólnej osiemnastki. Ten sam krąg znajomych, więc decyzja raczej oczywista.
Niestety w naszym miasteczku działały tylko 2 kluby reprezentujące sobą coś więcej niż zwykłą mordownię. Wybraliśmy ten, który miał wolny termin. I żałowaliśmy...

Wszyscy nasi znajomi preferują muzykę w klimatach lekko rockowo - metalowych. Z menadżerem klubu ustaliliśmy, że w ten dzień do klubu wchodzą tylko osoby z listy dostarczonej przez nas, a DJ gra muzykę którą my przyniesiemy ze sobą. Niemało za to zapłaciliśmy.

Niestety rzeczony DJ zdecydowanie preferował klimaty techno. Pierwsze próby zwrócenia uwagi kwitował: "OK, następny kawałek będzie jak chcecie". Nie był. Kolejne: "Przecież widzicie, że ludzi nie ma na parkiecie, muszę ich jakoś rozruszać". Moim zdaniem ludzie się nie bawili, bo właśnie muzyka im nie odpowiadała. Przepychaliśmy się tak ze dwie godziny, a gdy w końcu postawiliśmy na swoim (po północy), sporo osób zdążyło już wyjść z imprezy.

Ochrona jest osobną historią. Do północy było OK. Potem na imprezie pojawiły się zupełnie nie znane nam osoby, "dziunie" i "żelusie" dawno po 20stce. Jak się okazało dobrzy znajomi ochroniarzy i DJa. Siłą rzeczy po pół godzinie znów w głośnikach zagościło techno. Co więcej, szereg osób zgłosiło potem kradzieże z torebek zostawionych przy stolikach - gości "z listy" bym nie podejrzewał...

Tak oto ta ważna dla nastolatków impreza zmieniła się w katastrofę. Próby dochodzenia jakiejś rekompensaty od kierownictwa klubu spełzły na niczym - my byliśmy niby już dorośli, ale jeszcze w życiu nie obyci, a rodziców i starszych, unosząc się dumą, nie chcieliśmy angażować. Z perspektywy czasu bym tego tak nie zostawił, ale młody, głupi...

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 219 (257)
zarchiwizowany

#43315

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na którymś rutynowym spacerze z psem, rozmawiając z innym napotkanym "psiarzem", usłyszałem przerażającą historię.

Człowiek miał 2 psy, to znaczy psa i sukę, dalmatyńczyki. W którymś momencie na spacerze suczka skorzystała z nieuwagi opiekuna i dorwała jakiś mięsny ochłap leżący w trawie (prawdopodobnie kawałek kiełbasy). Wieczorem wyraźnie się rozchorowała, skamlała z bólu i krwawiła z odbytu.

Weterynarz. Prześwietlenie. Szok. Operacja.

Okazało się, że jakiś sadysta ponabijał kiełbaskę szpilkami, aż gęsto. Szpilki zmasakrowały żołądek i jelita suni. Cudem udało się ją odratować.

Takich ludzi powinno się starym, dobrym, kozackim zwyczajem nawlekać na pal.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 283 (343)
zarchiwizowany

#43196

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniało mi się z dawnych czasów.
Wycieczka szkolna w 6 klasie podstawówki. Zawitaliśmy do jakiegoś pensjonatu w górach i bęc! Drugiej nocy opiekunka przyłapała dziewczyny w jednym pokoju dzielące jedną, jedyną puszkę piwa. Dzieciaki jeszcze młode, więc i sprawa z tego zrobiła się poważna, opiekunki postanowiły zrobić wszystkim rewizje w pokojach.
Ja i koledzy z mojego spokoju - jak to dzieci, nieco przestraszeni ale spokojni, bo wiedzieliśmy, że żadnej kontrabandy nie mamy. A tu niespodzianka! Wychowawczyni otwiera jedno z łóżek i w szufladzie na pościel (której nikt z nas nie otwierał, nie sprawdzał, bo po co?) znajduje 3 puste butelki po winach i gazetę pornograficzną.

Oj działo się potem. To, że czwórka 13-latków, po rzekomym obaleniu 3 tanich winiaczy jest zupełnie trzeźwych - co z tego. To, że butelki pokrywał dywan z kurzu - nieistotne. Oczywiście całą klasa została poinformowana następnego dnia przy śniadaniu o naszej "zbrodni" i przestrzeżona, że nasze postępowanie to pierwszy krok do patologii i najlepiej się z nami w ogóle nie zadawać jeśli się nie chce skończyć jak bezdomny z dworca. Efekt na odbiór dziecka w klasie, a co za tym idzie jego psychikę - bezcenny.

Ostatecznie rodzice "oskarżonych" wyśmiali nauczycielki na zebraniu w szkole, nie szczędząc "ciepłych" słów na temat profesjonalizmu z jakim panie poradziły sobie z sytuacją. Do końca podstawówki (czyli na szczęście jeszcze tylko 2 miesiące) kobieta mordowała nas wzrokiem. Wyjaśnienie sytuacji przed klasą? Przeprosiny? Jeżeli można tak nazwać stwierdzenie na godzinie wychowawczej "wasi koledzy mają szczęście, nie będzie im obniżone zachowanie na koniec roku..."

pedagog z Bożej łaski

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 178 (232)
zarchiwizowany

#40766

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kraków, duża, dwupasmowa ulica, dwa pasy ruchu w każdą stronę (Beliny - Prażmowskiego jakby kto pytał). W prawo, po łuku zjazd na uliczkę osiedlową (Brodowicza). Przejście dla pieszych bez świateł na tym właśnie zjeździe. Przed przejściem rozglądam się czy nic nie skręca. Ruch znikomy, tylko w oddali pędzi karetka na sygnale. Wchodzę na pasy ciągle obserwując karetkę kątem oka (jak się okazało dobrze, że to robiłem). Karetka na pełnej prędkości, bez sygnalizowania kierunkowskazem, z lewego pasa (!) w ostatniej chwili skręca w prawo. Byłem dokładnie na środku drogi, musiałem uciekać co sił w nogach a i tak blisko się minęliśmy. Ufff... żyję...

Ja rozumiem, że nagłe wezwanie, jesteśmy pojazdem uprzywilejowanym na sygnale, pędzimy na złamanie karku aby ratować czyjeś życie. OK. Tylko drogi kierowco karetki, staraj się nie skrzywdzić po drodze przechodniów zupełnie prawidłowo przekraczających jezdnię - daj nam szansę przewidzieć, że chcesz skręcić!

służba_zdrowia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 14 (46)
zarchiwizowany

#38203

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pływam. Już nie zawodniczo, tylko dla siebie, rekreacyjnie. Takiego stężenia piekielnych w jednym basenie jak dziś dawno nie spotkałem.
Godziny poranne, na miejskim basenie raptem po jednej osobie na torze + kilkoro dzieci z opiekunami w wydzielonym brodziku. Zaczynam pływać, plan na dziś urobić 2 kilometry w 45 minut, więc trzeba się sprężać. Byłoby pięknie, gdyby nie:

1) Zakochani. Nie wiem czemu akurat tor na którym pływałem wybrali sobie do przytulania i całowania się na samym środku basenu, tak że ani lewą anie prawą stroną nie dawało się ich wyminąć płynąc. Niezwykle odporni na zwracanie uwagi.

2) Dzieci grające w piłkę wodną. Dzieciom wiele można wybaczyć, ale w pewnym momencie miałem wrażenie, że urządziły sobie zawody, kto więcej razy trafi we mnie piłką. Na szczęście jakiś tatuś zareagował zanim zabrałem się za opierniczanie młodzików.

3) Zawalidroga - osoba uparcie pływająca (a raczej prawie stojąca w miejscu) samym środkiem toru, przez co też bardzo trudna do wyminięcia. Zwykle starsza kobieta, rzadziej mężczyzna. Dziś 3 razy ktoś brał na siebie taką funkcję.

4) Plotkarze. Tu nie ma reguły co do płci i wieku. Grupa osób która stanie na końcu basenu zajmując całą szerokość toru tak, że nie można dopłynąć do końca, nie można zrobić prawidłowego nawrotu, no nic nie można. Do pluskania się jest brodzik, na torach się pływa. Ale może tylko mi się tak wydaje.

5) Przechodnie. Niektórzy nie mogą się zdecydować, czy chcą pływać na torze 3, czy 5, czy popluskać się w brodziku, ale zamiast zmieniać tory na końcu basenu, przepływają w samym środku pakując mi się tuż przed nos. Potem wielkie oburzenie że takiego staranowałem płynąc grzbietem.

6) Święte oburzenie. (to akurat z zeszłego miesiąca)
- Panie, włosy mi pan chlapiesz tą wodą! Uważaj jak pływasz!
- Zgodnie z regulaminem obiektu powinna mieć pani czepek na głowie.
- phi!

basen

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (230)