Profil użytkownika
TomX
Zamieszcza historie od: | 27 marca 2011 - 0:18 |
Ostatnio: | 17 stycznia 2022 - 11:29 |
- Historii na głównej: 46 z 91
- Punktów za historie: 27836
- Komentarzy: 538
- Punktów za komentarze: 5298
Zamieszcza historie od: | 27 marca 2011 - 0:18 |
Ostatnio: | 17 stycznia 2022 - 11:29 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Crannberry: Jeżeli branża jest związana z narciarstwem/alpinizmem, to po wielu latach pracy jako ratownik górski gość ma duże doświadczenie w temacie :)
Niestety taka mentalność jest przyczyną przynajmniej połowy biedy w PL...
@Nasher: Nie każde hobby czy spotkanie ze znajomymi musi się wiązać z wydawaniem czapki pieniędzy. Wierz mi, nie czuję żebym wegetował - tak jak napisałem w pierwszym komentarzu, żyję bez wyrzeczeń. A i dla jasności, bo niedokładnie to napisałem - zarabiam sporo więcej niż 3,5k na rękę, ale średnio w ciągu roku i tak własnie tyle miesięcznie wydaję, cała reszta to nadwyżka którą odkładam w formie oszczędności. Tak więc nawet mając do dyspozycji większe zasoby finansowe, do wygodnego życia potrzebuję 3,5k miesięcznie. Inna sprawa, że wśród swoich znajomych widzę jak ludzie potrafią szastać pieniędzmi na prawo i lewo.
Podoba mi się "użyszkodnik", wchodzi na stałe do mojego korpo slangu :D
@Honkastonka: Nie piszę, że 3,5k to spoko pieniądze, tylko że da się za tyle godnie wyżyć. Fakt, mało jeżdżę samochodem, tylko w odwiedziny do rodziny w innym mieście i na większe zakupy do marketu - po miejście poruszam sie komunikacją miejską, w tym dojeżdżając do pracy.
@Honkastonka: W mieście DA SIĘ zarobić więcej, jest więcej możliwości. Ktos dobry w swoim fachu spokojnie znajdzie pracę za więcej niż 3k na rękę. Sam się utrzymuję w Krakowie za 3,5k miesięcznie bez większych wyrzeczeń - 1200 rata kredytu hipotecznego, 550 czynsz i rachunki, bilet miesięczny 75 zł (mam zniżkę za krwiodawstwo), tankuję samochód raz w miesiącu za 200 zł, zostaje około 30 zł dziennie budżetu na jedzenie (starcza spokojnie jak się samemu gotuje w domu) i zostaje prawie 500 zł na ekstra wydatki w stylu kupic ubrania/opłacić OC albo mechanika za samochód, pójść prywatnie do dentysty itp. Fakt, nie mam dzieci, więc odpadają mi wszelkie z tym związane wydatki.
No Debil. Takie zachowanie podchodzi pod pragraf o tamowniu ruchu.
@Nasher: Bezwartościowy dowód anegdotyczny. Opisany znajomy miał pecha być wśród tych 0,5% osób zmarłych na covid, które są w pełni zaszczepione (statystyka z USA, bo nasz "kochany"rząd takich danych dla PL nie podaje na bieżąco. Skoro w społeczeństwach gdzie >60% populacji jest zaszczepione, zgony wśród osób po szczepieniu to 0,5%, to jest to przytłaczający dowód na skutecznośc szczepionek.
@Grav: Akurat tu kolega nie masz racji. Badania naukowe wskazują, że osoby zaszczepione, nawet jeśli zarażą się covidem, o wiele słabiej go transmitują niż chore osoby niezaszczepione. Żródło: https://www.cdc.gov/coronavirus/2019-ncov/science/science-briefs/fully-vaccinated-people.html
Wiesz co, sam całą moją zawodową karierę przeracowałem w różnych korpo, i ta sytuacja którą opisujesz NIE JEST normalna. Brzmi jak jakiś ponury sweatshop.
Tak z ciekawości, Arabski jest tak uniwersalnym językiem, że Libijczyk spoko dogada się z Syryjczykiem/Saudyjczykiem itp?
Historia iście piekielna, ale proszę, przeczytaj ją na spokojnie jeszcze raz i popraw literówki. Bez tego zminusuje Cię grono fanatycznych obrońców czystości języka polskiego.
Gdzie zniknęły wszystkie ogonki? I kim jest 'jasjerka"?!
@Austenityzacja: Z tego co słysze od koleżanek, to 50% kobiet chodzi po ginekologach tak długo, aż któryś im da L4 zaraz po wykryciu ciąży, bo się jaśniepaniom nie chce pracować (o czym bez krępacji rozpowiadają wszem i wobec), a 40% trafia na takiego lekarza, co to nieproszony od razu kieruje na L4 "na wszelki wypadek".
@Rzezzzznik: Nawet jak się jest chorym, to czasem trzeba wyjść z domu. Do skplepu, po podstawowe zakupy, z psem na spacer, do apteki po leki, czy choćby właśnie do lekarza. Czasem jak się nie ma samochodu, to trzeba w te miejsca jechać komunikacją miejską. I w takich sytuacjach, gdy wiemy że jesteśmy chorzy, ale sytuacja zmusza nas do wyjścia "do ludzi" warto właśnie ubrać maseczkę, by kaszlem i oddechem nie rozsiewać wokół siebie zarazków, dezynfekować ręce po smarkaniu itp. Jasne, że nie ograniczy to przenoszenia chorów w 100%, ale znacząco zmniejszy ryzyko DLA INNYCH. No chyba że jesteś złym człowiekiem i specjalnie chcesz innych pozarażać jak najskuteczniej.
@JohnDoe: był w sklepie więc powinien mieć maseczkę, tak więc najwyżej siebie by zapluł :) Tym bardziej wskazane byłoby powstrzymanie się od parsknięcia śmiechem.
To jest tak abstrakcyjne, że aż wiarygodne. Nikt by nie wpadł na pomysł zmyslenia takiej historii...
@Samoyed: Kolega ma chyba na mysli statystyki z lat 80 ubiegłego stulecia, robione pod z góry założoną tezę...
@Crannberry: Jak wieloletni krwiodawca w PL potwierdzam - u nas jest to rozwiązane rozsądnie - dawca jest dyskwalifikowany czasowo, jeśli w ankiecie zaznaczy, że w ciągu ostatniego półrocza zmienił parnera/partnerkę seksualną.
@rodzynek2: Pytanie, czy egzaminator uznałby to za wtargnięcie roweżysty na jezdnię, czy za "brak uwagi i niezachowanie szczególnej ostrożności przez kierującego". To bya taka mocno na pograniczu sytuacja - gdyby egzaminator chciał mnie specjalnie oblać, mógłby tego użyć jako pretekstu.
Takie gadanie, że ktoś "uczciwie nie pacuje", bo nie odbija karty o 6 rano na produkcji albo nie macha cały dzień łopatą, to według mnie najczęściej objaw zazdrości. No niestety ale takie są fakty, że żeby mieć dobrze płatną, a lekką pracę, zazwyczaj trzeba zarywać noce siedząc nad książkami przed egzaminami, zamiast z kolegami w góryach czy na impezach, weekendy spędzać na kursach doszkalających, a na przykład w działce IT - zamiast po pracy iść z kumplami na piwo, to wieczorami siedzieć i szlifować swoje umiejętności (szczególnie na początku), pisząc różne testowe zadania. Jedni za młodu zakuwają, a inni balują, potem jedni zbierają owoce swojej ciężkiej pracy, a druga grupa ciężką pracą zarabia na chleb. Oczywiście i w jednej i w drugiej grupie zdażają się wyjątki.
@VAGINEER: "chleba naszego powszedniego daj nam, Panie!" - skoro wprost katolicy błagają o chleb w modlitwie, to łatwo orobić sobie wokół niego jakiś magiczny zabobon - że niby chleb wyrzucić to grzech, a resztę jedzenia już nie...
To nie brak ankiet wypełnionych przez pacjentów w domu, a zła organizacja pracy w ośrodku jest w takim wypadku problemem. Osobiście też przyszedłem do ośrodka zdrowia bez ankiety, mimo, że wiedziałem, że jest potrzebna. Ale tak się składa, że nie mam w domu drukarki, nie opłacało mi sie po wydruk jednej kartki wsiadać w samochód i jechać przez miasto do najbliższego punktu szczepień, a sąsiadom nie chcę taką pierdołą zawracać głowy. W punkcie szczepień żadnych opóźnień - godzina 10:00, pani pielęgniarka wywołuje osoby zapisane na daną godzinę. Co pięć minut 10 osób wchodzi do ośrodka. Przez pierwsze 5 minut wypełnianie ankiet, następnie szczepienie w ciągu następnych kilku minut, bez czekania. Szybko, sprawnie, na czas.
Tu są dwa aspekty tego prolemu. Po pierwsze, tak jak napisałeś, dopóki są chętni, to sprzedawca byłby głupcem obniżając ceny. Skoro Wszyscy dookoła wiedzą, że nad bałtykiem jest niebywała drożyzna, a jakość jedzeia pozostawia wiele do życzenia, a mimo to stoją w kolejce i zamawiają, to znaczy że podaż nie nadąża za popytem. Wolny rynek. Po drugie jednak, obiektywnie patrząc, ceny nad Polskim morzem naprawdę są zupełnie irracjonalne. W większości przypadków zamawiając rybę, dostaje się jakiś podły, rozmrażany filecik z niewiadomo czego (bo na pewno nie z bałtyckiego dorsza), oblepiony grubo ciastem nasączonym jak gąbka najpodlejszą, przesmażoną fryturą. O świeżości surówek nie wspomnę. Ja, jak już raz na parę lat skuszę się na wyjazd nad Bałtyk, świadomie rezygnuję z jedzenia ryb. Paradoksalnie, dużo lepszej jakości i dużo tańsze dania rybne mogę sobie zjeść na rynku w Krakowie.
@Shi: Na infolinii pracują studenci chcący sobie dorobić, a nie lekarze. Ja pytałem, czy są problemy w razie powrotu z kraju "wysokiego ryzyka" na kilka dni przed szczepieniem. Pani na infolini wyraziła swoją opinię, ale potem wyraźnie zaznaczyła, że ostateczną decyzję podejmie lekarz przeprowadzający wywiad przed szczepieniem.