Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Toyota_Hilux

Zamieszcza historie od: 29 lipca 2013 - 19:27
Ostatnio: 21 listopada 2023 - 1:25
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 1029
  • Komentarzy: 1115
  • Punktów za komentarze: 9059
 
zarchiwizowany

#88815

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mail który otrzymałam przed chwilą od znajomego:

Poczekałem dziś "jedyne" 1,5 h na szczepienie w aptece 6x7 metrów z kilkunastoma osobami. Przy otwartych drzwiach do obiektu - podobno najlepszym środku antywirusowym.

W sobotę wakcyna wzięła sobie wolne (czytaj nie dojechała), a ludzi przeniesiono na dzień dzisiejszy. Czyli dwa razy tyle, a do szczepienia i wprowadzania potem danych... jedna pielęgniarka (kurtyna!).
Nie wiem o której zaczęła. Srednio potrzebowała 10 minut. O 13.30 (miałem na 12.00...) byłem podobno jej 32-gim klientem.

apteka szczepienia przeciw covid-19

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 11 (61)

#66898

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może to nie piekielne, ale dla mnie - bardzo. Nie było pyskówek, rzucania inwektywami ale...
Sprzed chwili, apteka. Do tej pory nie wierzę, że takich mamy farmaceutów.

Choruję na cukrzycę typu II, a co za tym idzie na recepcie lekarz wypisał Glucophage 750XR. Do wykupienia i to szybko, bo zostały mi 2 tabletki. Rozmowa z panią farmaceutką:
- Nie ma Glucophage 750, ale za to mam o wartości 500.
- Trudno, muszę szukać dalej.
- Ale jaki problem! Mogę sprzedać te pięćsetki i pani sobie PODZIELI.
- Jak to podzieli?
- No tak, weźmie pani jedną pięćsetkę i drugiej połowę.
- Ale tego leku nie wolno dzielić! Na ulotce stoi jak byk napisane, że nie wolno! Zresztą lekarka o tym też mówiła.
- No ale pacjenci tak robią i nic się nie dzieje. To co, podać?

Nie, nie podać. Poszłam do następnej apteki, leku też nie było. Ale zamówiłam i będę miała na jutro. Zastanawiam się tylko, ile osób dało się wpuścić w maliny i dzieli sobie leki przeciwcukrzycowe? Ciekawe gdzie ta pani kończyła szkołę i jaką? Bo chyba nie farmację.

warszawska apteka

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 302 (422)

#62777

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielne? Może dla niektórych nie, dla mnie - bardzo, bo cała sytuacja mało nie doprowadziła mnie do zawału.
Od jakiegoś czasu na warszawskim Cmentarzu Północnym widuję rozmaite paniusie wyprowadzające na spacer pieski.

W czwartek przed Wszystkimi Świętymi wybrałam się na cmentarz, żeby ogarnąć grób Taty i zapalić lampkę. I widzę następujący obrazek: Pani prowadzi bez smyczy amstafka. Amstafek sobie biega między grobami (jak mu się zdarzy to i po grobie sobie przebiegnie, a że to świeże mogiły, to piasek tylko fruwa). W pewnym momencie przysiada i załatwia grubszą potrzebę. Paniusia gwizd i robi odwrót. Piesek się wyspacerował.

Na moją uwagę, że to nie miejsce na wyprowadzanie psów - kazała mi s....ać, usłyszałam też, że pies musi się gdzieś wybiegać, a to jest akurat dobre miejsce. Kupy oczywiście nie zbierze, bo nie ma czym, ani w co. A w ogóle to o co mi chodzi?
Summa summarum kupę zebrałam ja, a przy wyjściu w prostych żołnierskich słowach powiedziałam co o tym myślę panom ochroniarzom stojącym przy bramie. Co usłyszałam?
Ano, że oni nie widzieli, a poza tym nie będą się z babą bić.

To do ciężkiej jaśnistej, po co ci panowie tam stoją?
A swoją drogą jest to miejsce pochówku i zastanawiam się czy tej pani byłoby obojętne, gdyby na grób jej bliskich wypakował się jakiś kundel?

Cmentarz na Wólce Węglowej

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 580 (678)

1