Profil użytkownika
Traszka
Zamieszcza historie od: | 22 kwietnia 2011 - 15:45 |
Ostatnio: | 24 października 2022 - 21:50 |
O sobie: |
Uroczyście oświadczam, że wszystkie moje historie są wytworem mojej chorej wyobraźni, a zbieżność osób lub sytuacji z rzeczywistymi jest całkowicie przypadkowa. |
- Historii na głównej: 165 z 167
- Punktów za historie: 147407
- Komentarzy: 163
- Punktów za komentarze: 2365
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
Tak, Cat, uważam za szokujące, że człowieka, który mógł uratować życie innym nagradza się kilkuletnią batalią w sądach, totalnym brakiem poszanowania jego pracy, czasu wolnego, świętego spokoju wreszcie. Nikt nie patrzy, jak ludzie gadają za plecami - bo grupa tych, którzy wiedzą PO CO on jeździ do sądu nie jest duża. Reszta myśli, że to on jest oskarżony. Plotki w małym mieście to zabójstwo zawodowe. W normalnym kraju idziesz raz, mówisz co widziałeś a potem spokój. PS. Nie wiem jaki rocznik masz w dowodzie, ale chyba w dzisiejszych czasach SMSów i komunikatorów uczą, że nie tylko dosłowność istnieje na świecie. Mam nadzieję.
Jaki pracodawca??? Zwrot kosztów (dojazdu i płatny urlop) przysługuje tylko osobom na etacie. Ilu jest w PL ratowników na etacie?
Kolega tylko jako świadek, ale co z tego, skoro bez jego obecności najwyraźniej nie da się rozsądzić o winie.
Wydaje nam się :) i dużo zależy od sportu - byłam na majówce z rodziną. Ja miałam zaznaczony "rower", mąż "rower górski". Ja się zmachałam, mąż raźno pedałował. Ja spaliłam 1000 kcal, on 2000...
Ale przy takim zapakowaniu zawsze jest ryzyko uszkodzeń, np połamania rąk. Pacjenci dużo potrafią w furii. Wyjść z pasów też, niestety. Za to po lekach masz spokojnego aniołka, który ani sobie, ani obstawie nie zrobi krzywdy. I spokojniej jest w czasie transportu. Żadnego wyrywania,
Biegnąc na bieżni tak samo nie masz trasy GPS. Jedynym (w miarę) wiarygodnym wskaźnikiem jest tętno. Bo oszukiwać można też wpisując jako sport bieg, a jechać rowerem - wtedy liczba kalorii mierzona na podstawie dystansu, prędkości i rodzaju sportu jest dużo wyższa. Innymi słowy te rywalizacje to zabawa dla uczciwych, a jeśli takich nie ma, to i zabawa się kończy. Kto lubi grać z cheaterami? A wchodzenie po schodach to dość kalekie tłumaczenie z określenia "ćwiczenie na stepperze".
Swoją drogą polecam profil dziewczyny, która walczy z chorobą (i zwycięża) - w ramach walki chce udowodnić, że każdego dnia można przebiec maraton. I jak na razie dobrze jej idzie :) http://www.endomondo.com/workouts/user/4346528 PS. w wyżej wspomnianym rankingu jest dopiero siódma.
Hmm... Akurat Polaków w czołówce nie ma. Co wy tak z tym antypatriotyzmem...
Eee, bez przesady. Bieganie po leśnych duktach nijak się ma do asfaltu. Dobre buty to podstawa, ale po nodze czuć czy się biegło godzinę po asfalcie czy po piachu.
Koneksje? Irenko, słyszałaś o takiej osobie jak rektor? Pomijając fakt, że każdy lekarz jest dopuszczany do zawodu przez swoją Izbę - negatywna opinia i nie ma prawa. Takie czyny są karalne, nie tylko obrzydliwe i niemoralne. A pismo do opiekuna praktyk i do wiadomości rektora już poszło. Zdziwię się, jeśli panowie jeszcze tam studiują...
Sara, ludzi grożących samobójstwem są tysiące, jedno głupsze od drugiego. Sama stwierdzałam zgony tylko dwojga, tego chłopaka i jeszcze jednego, który pożarł pół szuflady leków "dla efektu" - niestety dobrał złe paczki dla pokazówki. Ale nie przekonam Cię przez internet, więc to tylko Twoja wola czy wierzysz, czy nie.
Wywnioskowane po sekcji i śledztwie (o które wnioskowała rodzina chłopaka - stąd między innymi piekło dla dziewczyny).
Mem, nie wypowiadaj się na tematy o których nie masz pojęcia. Każda próba samobójcza jest zagrażaniem sobie. I jako lekarz mam prawo spacyfikować pacjenta, żeby sobie nie zrobił krzywdy. Potem muszę go skonsultować psychiatrycznie, żeby wyjaśnić, czy zagrożenie było chwilowe, czy stałe. I tyle w temacie.
Rozpieszczona lala, a nie chora... Psychiatra ją rozgrzeszył, ona po prostu jest walnięta. Mam nadzieję, że ojciec przejrzy na oczy
Niezależnie od tego czy pokazówka czy nie, konsultacja psychiatry jest konieczna. Nie mi decydować czy ją zaraz wypuszczą, czy zatrzymają. I ja chcąc, nie chcąc muszę ją tam zabrać. Mogę po dobroci, mogę siłą. Jej wybór. A fragment o brykach był raczej dla przedstawienia sytuacji.
Drill, jestem jedynym lekarzem w mojej rodzinie. I mam dwie specjalizacje, pracuję tam gdzie lubię. Nawet pieniądze nie są takie złe. Poza tym nazywanie mafią tego, że kilka osób w rodzinie wybrało ten sam zawód... Hmm... A politycy? A prawnicy? Handlowcy? Firmy rodzinne? Ba, znam nawet rodziny kominiarskie i fryzjerskie. Czy możemy już mówić o mafii kominiarzy?
Ale masz nosa, niżej już jest :P (co prawda jako komentarz do komentarza, ale...)
Hmm... ale pytasz co myślę o tym, że używasz słów, których nie rozumiesz? Czy o użycie słowa autorytarny, które z kolei (wg sjp) oznacza tyle co autorytatywny, czyli «pewny siebie, stanowczy, nieznoszący sprzeciwu»? PS. Ja z kolei fak-daka rozumiem, może dlatego, że oboje pracujemy w szpitalu...
Su, nie zgodzę się. W karecie albo nie trzeba intubowac, albo zwiot już niewiele pomoże. Zwlaszcza narcan. Już predzej skolina...
Mleko to mleko, wszyscy tak mowia :) Pieszczotliwa nazwa wziela się od koloru, rzeczywicie mlecznie biały. Gorzej, że to inny lek. Narcan to zwiot, a mleko to plofed, lek usypiajacy.
Nie, dałoby się nas rozpoznać :)
Ależ przecież właśnie ot o chodzi! O jasne i czytelne wprowadzenie przepisu - że rajd można zrobić, ale w porozumieniu z leśniczym i tylko tam gdzie on pokaże! Czyli tam, gdzie nikomu nie zaszkodzimy, ani nikt nie zaszkodzi nam. Tymczasem w PL legalnie po prostu nie można tego zrobić...
Czyli nieoficjalnie robiliście to, o co my walczyliśmy (bo już nam się nie chce). Innymi słowy przepisy swoje, a rzeczywistość swoje
Motocykl? Nie. Za to znam lasy, w których jest minimalna ilość zwierząt, co potwierdza znajomy leśniczy, z którym dogadujemy takie rajdy po okolicy. Przecież nie mam zamiaru jeździć po terenach lęgowych... Ale, jak widzę, źle rozumiana ekologia niestety spacza umysły - nie lepiej wyznaczyć miejsce, w którym zrobimy mało szkody, niż udawać, że nas nie ma?
Dlaczego? Mnie wkurzają śmieci w lesie - czy to znaczy, że nie powinno się wpuszczać w ogóle ludzi do lasów?