Czy dobrze rozumiem, że matka w ten sposób usiłowała namówić dziecko, by pojechało do proboszcza i zrobiło wszystko, żeby sypać kwiatki na procesji?
Bo jakoś mi się to nie mieści w głowie...
@Jaladreips: Skoro ktoś miał fantazję zaparkować przodem, a nie tyłem, skazując się tym samy na mordęgę wyjeżdżania na ślepo (no chyba, ze ma pasażera, który wyskoczy na jezdnię i pokieruje), to czemu miałbym go żałować? Wszak równie dobrze mógłby zaparkować tyłem (do tego trzeba nawet mniej miejsca) i mieć pełen ogład sytuacji na drodze.
Odnoszę wrażenie, że cofałaś samochód. Popraw mnie jeśli się mylę. A jeśli cofasz, to ustępujesz pierwszeństwa nawet gościowi na jednej wrotce ciągniętemu przez dwa ratlerki!
Przepraszam, wiem, że nie jesteś roszczeniowym millenialsem, ale może potrafisz opisać po kolei co i jak się stało?
Zapewniam Cię, że pokolenie X radzi sobie z takim lepiej czy gorzej z takim wyzwaniem.
@antyalergiczka:
Rozumiem Twoje podejście.
Ale:
1. Czemu pasażerka miałaby uważać, że ten bagaż jest "czyjś"? Skoro przepisy nie pozwalają stawiać bagażu na miejscach siedzących.
2. Czemu miałaby prosić o przesunięcie - skoro nie ma kogo - nie podejrzewam, żeby bagaż był podpisany.
3. Zrobiła to, na co pozwalają jej przepisy - zwolniła dla siebie miejsce.
Kwestia jej kultury jest oddzielną sprawą. Ale patrząc lege artis - zachowała się właściwie.
@Iceman1973:
Odpowiadając na Twoje pytanie: nie, czytanie ze zrozumieniem nie sprawia mi problemu.
Nie rozumiem, czemu pragniesz zarzucić mi jakąś ułomność. Już abstrahując od tego, że regulaminem przewoźnika to mógłby co najwyżej zasłonić nieopalone miejsca na ciele.
W historii chodzi o to, że autorka - świadomie bądź nie złamała regulamin, na którego przestrzeganie się zgodziła. Jeśli zrobiła to nieświadomie - odsyłam do punku o czytaniu ze zrozumieniem. W tym wypadku rzeczonego regulaminu. Paremia łacińska "Ignorantia juris nocet". Jeśli łamała regulamin świadomie i celowo - to nie rozumiem czemu ktokolwiek jej broni.
To, że kobieta nazywana przez Ciebie "babolem" a przez autorkę "agresywnym wrednym babskiem" (co swoją drogą też eleganckie nie jest) oczywiście nie jest piękne, super i sto uśmiechów.
Kobieta zachowała się niegrzecznie, ale po prostu chcąc usiąść na danym miejscu usunęła to co pozostawił tam inny pasażer.
Czy dobrze rozumiem, że jej piekielność polega na tym, że nie schyliła się nad bagażem, bo pod pewnym kątem można było zauważyć, że w środku jest żywe zwierzę? Mimo że zachowanie właścicielki plecaka nijak tego nie sugerowało?
Czy autorka powiedziała: "Niech Pani poczeka, tam jest mój kot, już go zabieram?"
@Armagedon:
Cytuję:
REGULAMIN PRZEWOZU OSÓB, RZECZY I ZWIERZĄT KOLEI DOLNOŚLĄSKICH S.A
§ 21. Przewóz zwierząt domowych
1. [...] Dla rozmieszczenia zwierząt przewożonych w ww. pojemnikach, podróżny może rozporządzać przestrzenią nad i pod miejscem, które zajmuje. [...]
3. Zabrania się umieszczania zwierząt na miejscu do siedzenia. [...]
Jeszcze jakieś pytania?
Autorka łamie regulamin, który zobowiązała się przestrzegać (korzystając z przejazdu liniami udostępnionymi przez Koleje Dolnośląskie) i ma pretensje do całego świata, że spotkały ją z tego powodu nieprzyjemności?
Na komunię dostałem krzyżyk i obietnicę od rodziców, że zabiorą mnie z sobą we wrześniu na wyjazd na grzyby.
Ależ ja z tego się cieszyłem!
Naprawdę każdy zegarek i rower moich kolegów wisiały mi jak kilo kitu. Jestem taki dorosły, że mogę pojechać na grzyby!
Nie powiem, na wyjeździe też było wspaniale (przynajmniej z mojej małoletniej perspektywy). Wyobraźcie sobie, że któregoś dnia idąc o czwartej rano do sławojki - wylądowałem na polu podgrzybków. I zbierałem je w kurtkę.
Ehhh... Wspomnienia...
Ale odnoszę wrażenie, że wtedy ważniejsze było to co się przeżyło, a nie to co się ma.
Znów wygrzebany archaik, to jest historia sprzed dwóch lat:
https://piekielni.pl/70174
powtórnie wrzucona z zachowaniem starych ocen. I naprawdę dajecie się na to łapać?
@kitusiek: Zgadza się, też to wychwyciłem. Czyli ponieważ intryga zaczyna się sypać, to jeszcze przed jutrzejszym porankiem historia powędruje na główną zapewne :)
@ewilek: Ale ja oceniłem historię na plus. Nawet trzy plusy bym dał za wyobraźnię. Dobrze jakby autor więcej popisał, to może i trudny język polski by poznał...
@kitusiek: Raczej to pierwsze, nie pamiętam nic podobnego...
Czy dobrze rozumiem, że matka w ten sposób usiłowała namówić dziecko, by pojechało do proboszcza i zrobiło wszystko, żeby sypać kwiatki na procesji? Bo jakoś mi się to nie mieści w głowie...
Chyba faktycznie piekielne, tylko bardzo trudno się to czyta...
@Jaladreips: Skoro ktoś miał fantazję zaparkować przodem, a nie tyłem, skazując się tym samy na mordęgę wyjeżdżania na ślepo (no chyba, ze ma pasażera, który wyskoczy na jezdnię i pokieruje), to czemu miałbym go żałować? Wszak równie dobrze mógłby zaparkować tyłem (do tego trzeba nawet mniej miejsca) i mieć pełen ogład sytuacji na drodze.
Odnoszę wrażenie, że cofałaś samochód. Popraw mnie jeśli się mylę. A jeśli cofasz, to ustępujesz pierwszeństwa nawet gościowi na jednej wrotce ciągniętemu przez dwa ratlerki!
Przepraszam, wiem, że nie jesteś roszczeniowym millenialsem, ale może potrafisz opisać po kolei co i jak się stało? Zapewniam Cię, że pokolenie X radzi sobie z takim lepiej czy gorzej z takim wyzwaniem.
@antyalergiczka: Rozumiem Twoje podejście. Ale: 1. Czemu pasażerka miałaby uważać, że ten bagaż jest "czyjś"? Skoro przepisy nie pozwalają stawiać bagażu na miejscach siedzących. 2. Czemu miałaby prosić o przesunięcie - skoro nie ma kogo - nie podejrzewam, żeby bagaż był podpisany. 3. Zrobiła to, na co pozwalają jej przepisy - zwolniła dla siebie miejsce. Kwestia jej kultury jest oddzielną sprawą. Ale patrząc lege artis - zachowała się właściwie.
@Iceman1973: Odpowiadając na Twoje pytanie: nie, czytanie ze zrozumieniem nie sprawia mi problemu. Nie rozumiem, czemu pragniesz zarzucić mi jakąś ułomność. Już abstrahując od tego, że regulaminem przewoźnika to mógłby co najwyżej zasłonić nieopalone miejsca na ciele. W historii chodzi o to, że autorka - świadomie bądź nie złamała regulamin, na którego przestrzeganie się zgodziła. Jeśli zrobiła to nieświadomie - odsyłam do punku o czytaniu ze zrozumieniem. W tym wypadku rzeczonego regulaminu. Paremia łacińska "Ignorantia juris nocet". Jeśli łamała regulamin świadomie i celowo - to nie rozumiem czemu ktokolwiek jej broni. To, że kobieta nazywana przez Ciebie "babolem" a przez autorkę "agresywnym wrednym babskiem" (co swoją drogą też eleganckie nie jest) oczywiście nie jest piękne, super i sto uśmiechów. Kobieta zachowała się niegrzecznie, ale po prostu chcąc usiąść na danym miejscu usunęła to co pozostawił tam inny pasażer. Czy dobrze rozumiem, że jej piekielność polega na tym, że nie schyliła się nad bagażem, bo pod pewnym kątem można było zauważyć, że w środku jest żywe zwierzę? Mimo że zachowanie właścicielki plecaka nijak tego nie sugerowało? Czy autorka powiedziała: "Niech Pani poczeka, tam jest mój kot, już go zabieram?"
@Armagedon: I tu się mylisz - patrz fragment regulaminu Kolei Dolnośląskich zamieszczony powyżej.
@Armagedon: Cytuję: REGULAMIN PRZEWOZU OSÓB, RZECZY I ZWIERZĄT KOLEI DOLNOŚLĄSKICH S.A § 21. Przewóz zwierząt domowych 1. [...] Dla rozmieszczenia zwierząt przewożonych w ww. pojemnikach, podróżny może rozporządzać przestrzenią nad i pod miejscem, które zajmuje. [...] 3. Zabrania się umieszczania zwierząt na miejscu do siedzenia. [...] Jeszcze jakieś pytania? Autorka łamie regulamin, który zobowiązała się przestrzegać (korzystając z przejazdu liniami udostępnionymi przez Koleje Dolnośląskie) i ma pretensje do całego świata, że spotkały ją z tego powodu nieprzyjemności?
@Ohboy: Może to, że nie zdjęła plecaka, gdy wsiadło więcej pasażerów?
Nie wiem, może ja coś źle odczytuję, ale odnoszę wrażenie, że postawiłaś plecak-transporter na siedzeniu. Popraw mnie, jeśli się mylę.
Nie pamiętam żeby w czasie dyżuru w pogotowiu była przerwa na posiłek... Ale może coś się pozmieniało, a ja się nie znam.
Nie bardzo rozumiem co Cię dziwi...
Bardzo możliwe, że pierś była po prostu spryskana kwasem mlekowym, żeby nie było czuć, że jest zepsuta...
To mamy Cię żałować czy zazdrościć? Może byś się tak zdeklarowała...
Na komunię dostałem krzyżyk i obietnicę od rodziców, że zabiorą mnie z sobą we wrześniu na wyjazd na grzyby. Ależ ja z tego się cieszyłem! Naprawdę każdy zegarek i rower moich kolegów wisiały mi jak kilo kitu. Jestem taki dorosły, że mogę pojechać na grzyby! Nie powiem, na wyjeździe też było wspaniale (przynajmniej z mojej małoletniej perspektywy). Wyobraźcie sobie, że któregoś dnia idąc o czwartej rano do sławojki - wylądowałem na polu podgrzybków. I zbierałem je w kurtkę. Ehhh... Wspomnienia... Ale odnoszę wrażenie, że wtedy ważniejsze było to co się przeżyło, a nie to co się ma.
Znów wygrzebany archaik, to jest historia sprzed dwóch lat: https://piekielni.pl/70174 powtórnie wrzucona z zachowaniem starych ocen. I naprawdę dajecie się na to łapać?
@kitusiek: O widzisz? Zgadłem! Już jest na głównej :)
O, jaka miła historia sprzed półtora roku... To teraz ma być tak stale, że codziennie jakaś opowieść historyczna w poczekalni?
@kitusiek: Zgadza się, też to wychwyciłem. Czyli ponieważ intryga zaczyna się sypać, to jeszcze przed jutrzejszym porankiem historia powędruje na główną zapewne :)
@ewilek: Ale ja oceniłem historię na plus. Nawet trzy plusy bym dał za wyobraźnię. Dobrze jakby autor więcej popisał, to może i trudny język polski by poznał...
Zapewne bardzo interesująca historia i chętnie przeczytam, o ile postarasz się przetłumaczyć ją na polski.
@Xynthia: Proponowałbym dodać punkt 5. - jeśli intryga zaczyna się sypać szybciutko przenosimy historię na główną...
Coś się pokrzaczyło ze skryptami strony? Czemu pojawia się historia https://piekielni.pl/73022 sprzed 3 lat?