Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Uncy

Zamieszcza historie od: 6 marca 2018 - 15:46
Ostatnio: 15 września 2023 - 6:28
  • Historii na głównej: 4 z 4
  • Punktów za historie: 521
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 35
 

#90683

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia ta wydarzyła się kilka lat temu jest ona dla mnie wysoce bulwersująca ze względu na obojętność przełożonych, sami oceńcie.

Było sobie małżeństwo mąż pracował w oddalonym o kilkanaście km od domu korpo, a żona w lokalnej „firmie”.
Facet podejrzewał, że ktoś pod jego nieobecność obraca mu partnerkę, ona zapewniała go, że nic takiego nie ma miejsca i jest ona mu wierna.

Pewnego dnia mężczyzna dostał telefon z pracy partnerki, ponieważ jej koledzy i koleżanki nie mogą się z nią skontaktować, a jej obecność w danym momencie jest obowiązkowa.
Dużo nie myśląc wskoczył do auta i na złamanie karku popędził do domu, w którym zastał żonę z kochankiem w ich łóżku…
Mąż tak się wściekł, że jeszcze tego samego dnia popędził do kurii.

Czyżby chciał na szybko unieważnić ślub z niewierną żoną?
Nie! Pojechał na skargę do biskupa, bo facet, który bzykał mu żonę był wikarym, który uczył religii lokalnej szkole podstawowej, a żona to dyrektorka owej szkoły, która zamiast uczestniczyć w rozpoczęciu roku szkolnego miała inne priorytety. A najlepsze jest to, co powiedział biskup: „To są dorośli ludzie i wiedzą, co robią”.

Z tego, co pamiętam wikary przy następnych roszadach został wysłany, gdzie daleko, a małżeństwo się rozpadło.

Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela (Mk 10, 9).

zdrada

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 137 (205)

#89027

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Bądź tolerancyjny mówili.
I taki zawsze byłem, nigdy nic nie miałem do pracowników za naszej wschodniej granicy, którzy pracowali w naszej fabryce.
Miałem prostą zasadę, jeśli pracował i w kulki nie leciał, czyli nie trzeba było za niego zasuwać to mógł być z każdego zakątka świata.

Jakiś czas temu zostałem upomniały lub pouczony (jak zwał tak zwał) przez kierownika z innej zmiany, bo jestem niemiły dla pracowników zza granicy, nie podaję im ręki na przywitanie.
Czyżbym stał się neofaszystą, antysemitą, neonazista lub czymś podobnym?

Nie! Po prostu kilka dni wcześniej podczas wizyty w łazience widziałem, jak ci pracownicy wychodzili z kabin łazienkowych, nie spuszczając po sobie wody i nie myjąc rąk, odrobina higieny jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Kierownik po takich wyjaśnieniach nabrał wody w usta i obrócił się na pięcie.

praca

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 167 (185)

#81713

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś pracowałem w firmie zajmującej się produkcją i montażem ogrodzeń, barierek i tym podobnych konstrukcji.
Jak to w każdej firmie zdążają się niezadowoleni klienci, ale nie o tym dziś.

Wraz z kolegami dostaliśmy zlecenie od szefa, aby pojechać na działkę do pani X, która po miesiącu stwierdziła, że brama przesuwna jej się nie podoba i mamy ją wymontować i zabrać, ale nie to jest piekielne.

Do działki owej pani biegła droga gruntowa, przy której stało już kilka ładnych domów. Gdy tak spokojnie jechaliśmy, bo droga była dziurawa jak diabli z jednej z posesji wyjeżdżał pan widząc nas ruszył gwałtownie i zajechał nam drogę. Wyhamowaliśmy może z 20 cm przed jago bocznymi drzwiami pomijając fakt, że wiózł dziecko w foteliku i to z tej strony, z której dostał by uderzenie. Owy człowiek wyskoczył z auta zaczął na nas krzyczeć, że szalejemy naszym autem dostawczym pędzimy kurzymy i zaraz zadzwoni na policję.

Świetnie go rozumiem, tylko że z tego co pamiętam to w tym okresie była straszna susza i idąc taką drogą kurzyło się spod butów, ale żeby narażać swoje dziecko na wypadek?

Brak słów…

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (166)

#81715

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W moim mieście powiatowym jest szpital, a w nim poradnia chirurgiczna. Po pewnym zabiegu chirurgicznym musiałem stawiać się tam co tydzień na kontroli przez ponad 2 miesiące.

Sporą część osób, które czekały pod gabinetem stanowiły osoby starsze. Brały numerek i czekały w kolejce jak każdy. Pewnego dnia dostałem 38 numerek na 40 wydanych, a reszta osób wchodziła się zapytać, czy lekarz ich przyjmie. Gdy wchodził numer bodajże 35, przyszła Pani Piekielna z swoją mamą.

[PP] - Czy mogę wejść zapytać, czy lekarz przyjmie moją mamę?
[J] - Oczywiście, może pani wejść z kimś i zapytać.

Pani weszła i wyszła, pobiegła po kartę.

Gdy miałem wchodzić, podeszła do mnie i powiedziała:

[PP] - Teraz wchodzę ja, bo moja mama jest kombatantką.

Tak spojrzałem na tę starszą kobietę i dałbym sobie obie ręce uciąć, że wojnę to pamięta z pieluch, i to nie było tylko moje zdanie.

[J] - Proszę pani, teraz to wchodzę ja, bo mam numerek i jestem Honorowym Krwiodawcą* i czekam od godziny 6 (a było już koło 14).

Pokrótce ponad 10 min. tłumaczyłem owej pani, że mi też należy się opieka zdrowotna, mimo że jestem „gówniarz” i korona z głowy jej nie spadnie, jak poczeka 20 min.

Po naszej rozmowie drzwi gabinetu się otworzyły, a kiedy wchodziłem do środka, dołączyła do mnie PP wraz z mamą. Lekarz zapytał, czy jesteśmy razem, na co kobiety odpowiedziały lekarzowi, że „ja jestem gówniarz i powinienem czekać, bo ona kombatantka”. Ja także wypowiedziałem swoje racje i okazałem legitymację Honorowego Krwiodawcy. O dziwo lekarz zachował stoicki spokój i najpierw obejrzał mnie, a PP została wyproszona.

Ja rozumiem, że każdy ma prawo do opieki medycznej, ale często spotykałem się z ludźmi, którzy wpychali się ze swoimi starszymi dziadkami lub rodzicami, bo ich kolejka nie obowiązuje, a ja młody mogę poczekać. Szkoda, że takie osobniki nie mogą jaki inni przyjść rano po numerek, tak jak to robi 99% osób.

*Zgodnie z art. 24 i 47c omijać kolejki do lekarza mogą Honorowi Dawcy Krwi, kobiety w ciąży, weterani, inwalidzi i żołnierze. Ludzie, ja nie oddaję tej krwi na kaszankę, tylko żeby innych ratować.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (180)

1