Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

VapePoland

Zamieszcza historie od: 9 czerwca 2016 - 0:43
Ostatnio: 10 maja 2017 - 9:45
  • Historii na głównej: 1 z 27
  • Punktów za historie: 761
  • Komentarzy: 55
  • Punktów za komentarze: 44
 

#76051

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam Znajomego, który ma 60 na karku od paru lat, jest emerytowanym policjantem i palaczem. Podzielił się ze mną tą historią:

Czekał na autobus. Palił sobie przepisowe 25 m od przystanku. Nagle podjechała Straż miejska. Wysiada SM1 I SM2.
SM1 - Oj proszę pana, będzie mandat.(Bierze się za wypisywanie)
Z - A za co?
SM1 - Za palenie w miejscu publicznym.
Z - Jakim?
SM1 - Na przystanku autobusowym.
Z - Nie znajduję się na przystanku.
SM1 - Znajduje się pan na terenie przystanku. (Wręcza wypisany mandat)
Z - Pańskie dane?
SM1 - Nie ma pan prawa tego wiedzieć. Przyjmuje pan mandat?
Z - Nie. Dzwonię na policję.
SM1 - (pełny odwagi) A dzwoń pan.
SM2 - Nasze słowo przeciwko pańskiemu

Zadzwonił, po ok.3 minutach pojawił się radiowóz, którego wysiadł P.
P - O co chodzi?
Z - Witam pana. Emerytowany starszy aspirant XX YY zgłasza , że tych dwóch popełniło parę wykroczeń (miny jak na pogrzebie). Bezpodstawnie wypisali mi mandat, nie zapytali(przed tym) czy chcę go przyjąć i nie wylegitymowali się.
P - Oj panowie, będzie mandat.

I tak, ta zabawa kosztowała ich parę stówek. Niech żyje Policja!

Policja vs Straż Miejska

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 399 (493)
zarchiwizowany

#76081

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wracałem ze spotkania z kolegami. Stoję na przystanku i JEB. Ot, drobna stłuczka, parę zadrapań i odpadła rejestracja. Obydwa zjeżdżają na pobocze/przystanek i wysiadają. Jeden z auta z przodu:
-Dobry wieczór, co za miłe spotkanie, Marcin jestem.

Można? Można.

Stłuczka

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1 (37)
zarchiwizowany

#76046

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Świeże. Jechałem do szkoły mpk-iem. Wysiadłem, pakuję się na przejście dla pieszych. I nagle jak mnie coś nie odbieralpier... walnie. Wstaję, patrzę na sprawcę: bliżej nie określony samochód(byłem w szoku) w kolorze czarnym. Wysiada [JM] Janusz Motoryzacji, czyli kierowca i ogląda zderzak. No wgłębienie jak nic(a kutwo, twarde kości mam). I się drze:
[JM] Jak ty chodzisz ku#*@!
[J] O co panu chodzi?!
[JM]Ja zieloną strzałkę* miałem, a ty mi się tu ku#wa pchasz!
[J] Zielona strzałka, czyli że miałem pierwszeństwo!
[JM] Ty ku#*@, chodź tu! Przyje#ie ci zaraz!

No dobra. Idzie do mnie. Uderza raz, uniknąłem, bo styl "Pijanego Niedźwiedzia" świetny nie jest. W imię zasady "raz to prowokacja, drugi raz to walka" czekam na drugi. No ale się nie poddał. Wali drugi raz, jak to moja wychowawczyni mawia:"chwila pięć"i leży na ziemi z dźwignią. Małżonka wychodzi z samochodu i drze się na mnie, ale ja Janusza trzymam. Idzie do mnie, i słyszę gruby głos :

-O ty ku#wa ch#ju, w ludzi wjeżdżasz i jeszcze bijesz?! Chodź tu!

3 dresy wyjęły mi go spod nóg i w krzaki. Jakieś krzyki, tłukli go tam z dwie minuty, po czym wyszli i ten sam podał mi numer na kartce:
-Masz, jak by na policję dzwonił to znowu mu wpie#dol spuścimy. Dałem im 10zł na jakieś lepsze piwo i poszli.

Dresy, obrońcy prawości(nie prawa) i sprawiedliwości ;)

*Skręcaj, jeśli nic nie jedzie/idzie

Dresy kontra Janusz Motoryzacji

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 78 (188)
zarchiwizowany

#75961

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Artykuł nie ma na celu obrażania kobiet. Po prostu moja koleżanka pasuje do wszystkich stereotypów i dowcipów.

Eksperyment nr 001
Temat: kobieca logika, a raczej jej brak.

Hipoteza: kobieta ma zawsze rację, a facet winny wszystkiemu.

Przebieg: Na WF-ie graliśmy w koszykówkę. Zbliżyłem się szybkim krokiem do Królowej Focha aby wybić jej piłkę(mogła spokojnie trafić za 2 pkt). Podczas próbowania wybicia piłki, rzecz niespodziewana: dostałem w twarz. Widząc agresora w postaci prawie bezbronnej kobitki z ostrymi paznokciami, która przed chwilą dzierżyła piłkę, chwyciłem rękę składającą się do kolejnego ciosu. Podbiegł Seba(czyt. nauczyciel WF) aby nas rozdzielić. Jej wytłumaczenie? "Rzucił się na mnie(jeszcze bym się zgodził) i uderzył mnie dwukrotnie", bez obraz dla mnie tak to wyglądało. Uderzyłem, to chyba twarzą w jej rękę.

Wynik doświadczenia: Foch po 3 dniach nadal trwa. Napiszę, kiedy się skończy.

Kobiety i brak logiki

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (34)
zarchiwizowany

#75834

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O tym, że nie wszyscy są piekielni.

Jak już pisałem, interesuję się ASG. Ostatnio w 4 osoby(bieda w kraju ;) ) postanowiliśmy postrzelać się na giełdzie samochodów(czynna tylko w niedziele, a była sobota). Po 30min zabawy przyjechał jakiś dostawczak,prawdopodobnie przygotowanie na jutro. My nic, "bawimy się" dalej. A czego tam nie było! Bieganie po dachach(solidne), kampienie, walka wręcz, nawet użyliśmy kosza na kółkach jako czołgu! Podczas jednej z przerw(odpoczynek+napełnianie magazynków) przyjechał ten dostawczak i pasażer się pyta:
-Kto wygrał?
Zatrzymali się, wysiedli, okazało się, że "przemiły sąsiad" wezwał policję(ubrani w moro z bronią) i przyjechali. Pokazaliśmy jak działają nasze "giwery", postrzelali sobie i pojechali do sąsiada, że "tacy jak my mu kiedyś życie uratują!"

Pozdrawiam "niebieskich" i wszystkich "asgejów"(bo tak się nas zwie).

Policja sąsiad ASG

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (34)
zarchiwizowany

#75748

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o typowej piekielności, ale ze śmiesznym zakończeniem.

Wracaliśmy że zlotu ASG(broń na kulki). Jeden z nas zaprosił do siebie na piwo(Ważne: mieszka w bloku). Jako, iż nie piję, to miałem ich pilnować. Było po 22-giej. Piekielna sąsiadka zadzwoniła na niebieskich, że zakłócamy ciszę nocną, czyli ciche rozmowy. Postanowiliśmy nie zdejmować nic z siebie, tylko broń oprócz tej w kaburach. Zapraszający ma ojca wojskowego(stopnia nie pamiętam, ale na pewno powyżej sierżanta). No to ubrał dla zabawy jego mundur(zezwolił) i beret. Przyjechali niebiescy, więc poszliśmy z [K]olegą ich przywitać.

[P]Dobry wieczór, dostaliśmy zgłoszenie...
Zamurowało go. Patrzy na mundur kolegi, patrzy na stopień i mówi:
[P] Posterunkowy XX YY melduje, że podobno zakłóca Pan ciszę nocną!
Patrzymy na niego, i w śmiech. Zaprosiliśmy go do środka, poczęstowaliśmy kanapką i poszli. Sąsiadka więcej nie dzwoniła B-)

Sąsiadka policja ASG

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (38)
zarchiwizowany

#75433

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Interesuję się wieloma rzeczami, min. harcerstwem, o czym będzie ta historia. Będzie piekielnie, ale na koniec śmiesznie.

Jako Rzeszowska Drużyna Starszoharcerska(czyt. Gimba i wyżej) zazwyczaj wybieramy się do lasu w Lutoryżu. I zawsze był tam taki "przypadkowy grzybiarz", choć ten nie taki przypadkowy. Dlaczego? Otóż kiedy byśmy nie pojechali, ten tam zawsze jest. Dość rączy jak na ok. 60 lat. Nie wiem, bał się, że mu grzyby ukradniemy? I zawsze nas obrażał. Zazwyczaj go ignorowaliśmy, ale kiedyś przesadził jak moja babcia słonecznika. Podczas ogniska i gawędy o bohaterach narodowych, znów zaczął się wydzierać. Więc wysłano mnie, jako tego idiotoodpornego(czyt. Innym się nie chce) na pertraktacje z Piekielnym.
J- Proszę pana, czego pan od nas chce?
P- Idźcie, won stąd szatany, komuniści!
J- Ale o co panu chodzi?
P- A paszoł won, do piekła!

I w ten deseń przez parę minut. W końcu go olałem i wróciłem do reszty.

Na następnej zbiórce mieliśmy grę zwaną "spółdzielnia". Chodzi o to, że każdy ma numer, osoba na środku kółka wywołuje 2 numery, które mają zamienić się miejscami. I najlepsze: wszelkie bójki jak najbardziej na miejscu :). Tak więc gramy w spółdzielnię i się mocujemy. Po pewnym czasie okazało się, że nas obserwuje ten dziadek. No to umówiłem się z kolegami, że zrobimy walkę pokazową, czyli dla szpanu. Co ważne, ja i mój kolega trenujemy aikido. Więc po paru minutach ostrej walki dziadek zniknął. I już się więcej nie pokazał :D

P.S. Z e-śmierdzielami skończyłem, nie martwcie się ;)

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (29)
zarchiwizowany

#75201

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja bardziej śmieszna, niż piekielna. Ale o tak zamieszczę, bo kto zabroni :P

Trenuję aikido(taka sztuka walki). Nasz sensei(trener) od paru treningów ogłaszał, że w piątek(23.09.16) nie ma treningu. Ostatnio spóźniłem się nieco, ale zdążyłem na seizę(ogłoszenia parafialne przed i po treningu, zdążyłem na to pierwsze ;) ). Przybiegam, siadam, [S]ensei się pyta:

[S]- Co trzeba przynieść na trening w piątek?
[J]- Nic, nie ma treningu.
[S]-(pod nosem) Kurde, nie udało mi się

Trololo, słucha się na treningach ;)

Aikido

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -18 (24)
zarchiwizowany

#74836

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z życia gracza. NOWOŚĆ! Śmieszna tym razem :P

Gram sobie w pewną grę free-to-play na Parze na literę U o zombie. Na serwerze na którym grałem była opcja teleportacji(pytasz gracza o zgodę do tpa do niego, jeśli się zgodzi to przenosi Cię do niego. Przydatne w graniu ze znajomymi). Pytam się na czacie, czy ktoś jest koło bazy wojskowej i czy mogę tpa. Ktoś mówi, że tak.
Chwila do dowiedzenia się: często ktoś akceptuje, a potem wygarnia z czegoś, i ma twoje itemy. Proste, nie? Nie dla wszystkich.
Położyłem się na ziemi, wyciągnąłem granat odłamkowy, pod dwójką strzelba, wysyłamy prośbę. Teleportowało, słyszę serię z automatu, rzucam granat. Na czacie głosowym słyszę: "He's still alive!" No im się nie udało. Granat zabił jednego, strzelba starczyła na resztę. Piszą do mnie, że jestem PRO i czy mogą mnie do grupy. Ok, wysłali, dołączyłem i powiedziałem, że mogą wziąć swoje rzeczy. Tepnęli się, poprosili mnie o naukę, jak ja to zrobiłem. Uczyłem ich tajników tej gry, po 5 dniach okazało się, że byli(sorki, że użyję rang z CS:GO ale tak wyszło :)) ok. Silver 3, ja siebie oceniam na Gold 3-5. No i tak ich uczyłem, praktycznie staliśmy się "władcami" serwera. I tak do dzisiaj, okazało się, że są Litwinami, a więc daleko nie jesteśmy :D. Myślą przyjechać do Polski do Rzeszowa, gdzie mieszkam. Najlepsza przyjaźń z neta kiedykolwiek ;)

gry

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -19 (25)
zarchiwizowany

#74807

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie o... nie wiem, hipokryzji? Chyba tak. Mam 19 lat, ale jak na razie nie kwapię się do prawa jazdy. I moja [B]abcia mi skutecznie o tym przypomniała:
[B]: Czekam tylko, aż mój(wstaw co chcesz) zrobi prawo jazdy i będzie jeździł samochodem do babci...
[J]: Prawo jazdy mogę zrobić, ale nie mam pieniędzy(przewalam na zachcianki). Samochód można by kupić to bym jeździł.
[B]: Broń Boże! Jeszcze źle wyjedziesz i jakiś wypadek spowodujesz!

No ja już nie wiem, jechać, czy nie jechać na kurs...

babcia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -18 (26)