Profil użytkownika
WilliamFoster ♂
Zamieszcza historie od: | 2 czerwca 2014 - 9:36 |
Ostatnio: | 12 lutego 2024 - 22:10 |
- Historii na głównej: 10 z 14
- Punktów za historie: 2997
- Komentarzy: 504
- Punktów za komentarze: 4313
Zamieszcza historie od: | 2 czerwca 2014 - 9:36 |
Ostatnio: | 12 lutego 2024 - 22:10 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Zagłoba, jako i Waść piszesz. Problem jest ino wtedy, gdy gorzałka się skończy, a noc jeszcze młoda. Pozdrawiam!
@ZaglobaOnufry, sens Twojej wypowiedzi zrozumiałem, a nawet się z nia zgadzam. Osobiście jestem przeciwnikiem tej kretyńskiej polityki wobec imigrantów ekonomicznych i wchodzenia im bez mydła, w imię poprawności politycznej. Masz prawo popełnić błąd, zrobić literówkę, czy co jeszcze bądź, ale mierzi mnie, jeśli ktos, kto ma być specjalistą w określonej dziedzinie, wali byki merytoryczne. To tak, jakby psycholog napisał schizofremia i jeszcze twierdził, że tak może być. W takich sytuacjach bywam czepliwy. W psychofarmakologii się orientuję, ale nie moja broszka, więc się nie wymądrzam.
@ZaglobaOnufry, jeśli chodzi o ta historię, to jestem w stanie w nią uwierzyć. Wystarczająco dużo głupich rozporządzeń na oczy widziałem, a do tego rzecz ma się dziać w Niemczech, co dodatkowo sprzyja obłędowi. Niemniej zastanawiam się, czy to jest takie aż do końca głupie. Jeśli żrą diazepam i klonazepam, to są deczko spokojniejsi, potrzebują mniej wydawać na nielegalne substancje, co potencjalnie zmniejsza ryzyko zachowań przestępczych. Może zamiast z tym walczyć trzeba im zwiększyć dawkę? W końcu 10mg diazepamu na dobę, to dla narkomana jak dla byka spyrka. Stopniowo land zdobędzie monopol na substancje psychoaktywne i wygryzie dilerów. Poza tym może Niemcy korzystają z własnych doświadczeń? Od lat 30stych i przez całą IIWŚ, połowa społeczeństwa dziabała amfetaminę i przegrali. Może chcą osłabić zdolność bojową przeciwnika? Zastanawia mnie natomiast co innego. Popełniasz błędy, których żaden ze znanych mi lekarzy, nie zrobiłby nawet w stanie ciężkiego upojenia. Tak więc...
Albo lepiej, tatuaż na czole.
Zaraz, zaraz... @Zagłoba, jak sie ma to, że niby jesteś lekarzem, do faktu, że nie wiesz, że poprawna forma to diaZepam? I benzodiaZepiny. Dla niewtajemniczonych, to pierwsze, to nasze polskie Relanium. Szkolny błąd, znacząco zmniejszający Twoją wiarygodność.
@MoonPresence: Ano, na moje oko to pod art. 160 k.k. par.2. Tak na upartego, ale nie będę się upierał, nie moja branża.
@Madeline: Coś w tym jest, nasza Mała, po przekłuciu uszu zareagowała na stal chirurgiczną z której były kolczyki. Paprało się niemiłosiernie, ciekła cały czas limfa. Pomogła dopiero babka lancetowata i wymiana kolczyków na złoto.
@bloodcarver: Zgadzam się z Tobą, ze salon kosmetyczny należałoby wziąć w obroty. I tu do Autora: konkretnie, przejść się tam z córką, dorwać panią, która przekłuła jej uszy i spytać na jakiej podstawie zrobiła to bez pisemnej zgody rodzica. Może być tak, ze kobieta naiwnie uwierzyła na gębę babce, która powiedziała, ze rodzice o wszystkim wiedzą, a może nawet o to nie spytała. W tym momencie można dać jej opcję, albo spotkamy się w sądzie, albo pisze oświadczenie co do tego na jakiej podstawie wykonała zabieg kosmetyczny. W ten sposób uzyskujemy papier obciążający teściową, który może się przydać. Kancelarii warto odpowiedzieć, ale jak to wspomniał @xpert17, ja tez bym odżałował kilka złotych na papuga, bo normalny człowiek zginie w tym bełkocie i może coś nieopacznie chlapnąć. Jako załącznik do odpowiedzi warto dodać oświadczenie kosmetyczki, a teściowej przekazać, że jeśli ma zamiar porozumiewać się taką droga, to Ty jesteś chętny sie pobawić, ale do czasu wyjaśnienia sprawy, wnuczki nie zobaczy nawet z daleka. Niemniej jeśli w końcu dotrze do niej że zrobiła coś niewłaściwego, to może się zgłosić, oczywiście z przeprosinami (przede wszystkim do dziewczynki) oraz potwierdzeniem wypowiedzenia pełnomocnictwa kancelarii w łapce, bo inaczej nie będziecie rozmawiać.
Jak to już słusznie zauważono, dziecko ma prawo a nawet obowiązek poruszać się po chodniku.oczywiście z zachowaniem takich zasad jak szczególną ostrożność i ruch prawostronny. Nasza córa (6lat) ma po prostu wytłumaczone, że to droga dla dużych rowerów, bo dorosły na rowerze jest znacznie cięższy i jedzie szybciej, więc może jej zrobić krzywdę. Dziecko zrozumiało i zakodowało, kobieta z historii widać nie. Kiedyś jadąc na rowerze, z nienacka trafiłem na brzdąca na ścieżce rowerowej, a obok matka z wózkiem. Kiedy zwróciłem jej uwagę, że to nie jest zbyt bezpieczne dla małego, usłyszałem, że ma już dosyć osób opieprzających ja za to, że dziecko jeździ po chodniku. Odparłem, że rozumiem, ale jej zostawiam wybór, co stanowi większe zagrożenie: 3latek wagi małego koguta, poruszający się spacerkiem, czy dorosły chłop na rowerze? Bo dziecko, to co najwyżej zrobi komuś siniaka na łydce, ale samo raczej nie przetrwa uderzenia z siłą około tony. Na szczęście kobieta zaskoczyła, zabrała małego i rozstaliśmy się w dość przyjaznej atmosferze. Ale długo przebiegał mnie zimny dreszcz na sama myśl, co by było, gdybym wtedy nie zdążył wyhamować...
Uwielbiam wszelkiej maści dostawców, kurierów i tzw. zawodowych kierowców, którzy wyznaja zasadę, że ich samochód ma prawo do stania w dowolnym miejscu przez dowolną ilość czasu, bo: 1. Przecież pracują! 2. Mają wolne, a auto gdzieś przecież trzeba zostawić. No ale przecież nie pod swoim domem! A że się tak wulgarnie spytam: te minusy na poczatku, to historia dostała tak z automatu, czy też przez fakt, że autorka była w kościele, a nie np. w monopolowym?
@Armagedon: no cóż, nie ma to jak zostawić historie pełną niejasności i zniknąć.
@redo: zgadzam się z Carimą i wszystkim co napisała. Swoją droga, a pracuję w branży psychiatrycznej już jakiś czas, to apteka zazwyczaj kontaktuje się w takich przypadkach z lekarzem wystawiającym receptę. Jestem zatem bardzo ciekawy, jakiej informacji na recepcie zabrakło?
@xyRon: Niestety, ewentualne koszty głupoty pacjenta, który weźmie lek niezgodnie ze wskazaniem poniesie państwo, czyli de facto my wszyscy. Oczywiście teraz takie przypadki tez się zdarzają, ale dzieki temu, że dostęp do niektórych leków jest ograniczony, to oddziały toksykologiczne nie pękają w szwach od lekomanów.
Kiedy świat już będzie mój, to wyruszę w słuszny bój, zlikwiduję ZUS i KRUS, wdrożę program PIWO+ ! A tak serio, to sedno zawiera się w fakcie, że to jest rodzaj piramidy finansowej i kiedyś i tak pierdutnie. Może warto zawczasu pozwolić obywatelom na wybór prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego? Ale nie...! Przecież trzeba brnąć w zaparte, śpiewając pieśni o dobrobycie i mądrości aktualnie rządzącej partii, jakakolwiek by ona nie była.
A kapusta rzecze smutnie: Moi drodzy, na cóż kłótnie, Na cóż wasze nerwy głupie, Wszak @bazienka ma nas w d...e. Kochani, nie przegadacie. Próba wytłumaczenia użytkowniczce "@bazienka", że jej sposób pisania, jest nieczytelny, sprzeczny z zasadami pisowni polskiej, jak również obraźliwy dla czytających, jest całkowicie bezcelowe. To tak, jakby próbować przekonać dresa, żeby zamienił Adidaski na mokasyny. Szybko dowiesz się, że to "ty masz jakiś problem".
Uuuuu... myslałem, że koleżanka to jakieś F60, ale po tym jakże zaskakujacym komentarzu, to zastanawiam się nad F20.
@paski, na niespełna 30. I to chyba był klucz do sukcesu. Generalnie niczego nie zabrakło, mieliśmy piękną restaurację, świetne jedzenie, dj i alkohol do oporu. Swoją drogą, zestawiając średnie ceny różnych usług, to zastanawiam się na czym ludzie ponoszą takie zajebiste koszty?? Potem u frustratów pojawia sie widmo bankructwa i liczenie na niewiadomo jakie kwoty w kopertach. Nas prezenty zaskoczyły, to fakt, ale nie przyszloby mi do glowy rozliczać kogokolwiek. I to jeszcze na weselu, jak wujek-burak autora.
@paski, mnie się zwróciło. Z górką... sam byłem zdziwiony, ale nie narzekam. ;0)
@Singri, to dobrze, że już tam nie mieszkasz ale czy wyzwoliłaś się spod wpływu systemu? Sama piszesz, że matka również potrafiła Ci "dołożyć", więc taka święta nie jest. Może wolała abyś to teraz ty była ofiarą babci, bo sama chciała mieć wreszcie spokój? A może chciała Cię związać że sobą, bo byłaś jej potrzebna. Nie wiem. Widzę jednak, że starasz się znaleźć dla nie jakieś wytłumaczenie. Rodzina, żeby być zdrowa, wymaga czasem wstrząsów, ale zawsze prawdy. Masz teraz taka pozycję, że ta prawdę, o tym co czujesz, jak jesteś traktowana, możesz systemowi bezpiecznie dla siebie wygarnąć. I nie chodzi tu o zemstę, ale o nadzieję. Nadzieję na to, że kiedyś coś pęknie i uda się wam być znów rodziną.
@kaede: Dokładnie. Do poradni wystarczy skierowanie lekarskie i ewentualnie opinia z normalnego przedszkola jeśli dziecko do takowego uczęszcza. Tak jak to napisała wcześniej @Bastet.
Dziecko jest produktem, a więc i własnością systemu rodzinnego i system w zależności od potrzeb, może użyć dziecka jako: fasady, piorunochronu, worka treningowego, kompostu* (*niepotrzebne skreślić). Brzmi fatalnie, co nie? Niestety dla wielu osób to codzienność życia w rodzinie... Jedyny sposób to, wraz ze wzrostem świadomości toksycznych relacji, coraz skuteczniej się separować. Oczywiście nie obędzie się bez prób zagonienie niepokornej owieczki do stada! W końcu ośmiela się naruszyć wypracowany przez lata mechanizm! Dlatego już zawczasu, a w razie potrzeby i na bieżąco ze zdwojoną siła, owieczka dowie się, że jest brzydka, czarna, gruba i ogólnie fe!, coby bała sie świata zewnętrznego jeszcze bardziej niż własnego, krzywdzącego ją stada. Więc, moja rada: RUN, FORREST, RUN!
Fajnego masz tego chłopaka. Nie będziesz się nudził jeszcze długo...! P.S. Nie ma w tym cienia sarkazmu, młody ujął mnie zwłaszcza akcją z rowerem.
@Leone, trafiłeś w sedno. To się nazywa czasem odwrócenie normy. Jeśli robisz coś niezbyt mądrego, to żeby nie czuć się z tym głupio namawiasz innych żeby zrobili to samo, wtedy masz nową grupę odniesienia. Jeśli nowa grupa stanie się wystarczająco duża, to najpierw jest akceptowalną alternatywą, a potem nową normą.
Nosz... Nie rozumiem po co nawet wdawać się w dyskusję z ta kobietą. Ona już ma ugruntowany pogląd na świat, więc żadne argumenty do niej nie trafią, a Ty sobie tylko poziom kwasów żołądkowych podniosłaś. Niestety, koleżanka znajduje się w grupie uprzywilejowanej, jako ceny elektorat, więc będzie utrzymywana w przekonaniu, że jej się należy. No chyba, że to ja jestem dziwny, bo uważam, że jak się zdecydowałem zostać ojcem, to dzieci, ich utrzymanie i wychowanie, to mój problem, a nie wszystkich dookoła?
@Rollem - o to, to, to! Trafione w punkt. Diagnoza, nie ważne prawdziwa, czy nie, ale traktowana jako immunitet. Nosz mać...! Nawet znacznie upośledzone umysłowo dziecko może być grzeczne. Wprawdzie czasami zaburzenia biorą górę i robi sie gorąco, ale to nie znaczy, że można sobie całkowicie odpuścić jakiekolwiek wychowanie!