@helgenn:
Moja córka miała iść do szkoły jako sześciolatka, tak z pół roku wcześniej panie z przedszkola podniosły alarm, że koniecznie do logopedy!!! Owszem, Młoda dość niewyraźnie wymawiała "sz", "cz", "rz". Oczywiście przejęłam się, zapisałam (parę miesięcy oczekiwania). Parę dni przed umówioną (pierwszą!) wizytą u logopedy wylądowałam w szpitalu z zapaleniem spojówek, które już przechodziło w zapalenie rogówki, ja do szpitala, Młoda do babci, która nie była w stanie udać się z nią do logopedy, w moim stanie (krótkowzroczność od dzieciństwa i "od zawsze" paniczny strach przed utratą wzroku) nawet nie pomyślałam o tym, żeby tę wizytę po prostu przełożyć. Po udanej terapii (zastrzyki w rogówke, nie polecam!) chciałam umówić Młodej nowy termin, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że moje dziecko w tym momencie mówi już zupełnie poprawnie, to "dziecięce seplenienie" zniknęło... Tak że, tego... Nie uważam, że podejście "samo przejdzie" jest słuszne, ale też nie należy przesadzać w drugą stronę i szukać problemów tam, gdzie na 99% nie są one "problemem", tylko normalnym etapem rozwojowym.
Aż wróciłam do tej historii i komentarzy pod nią, no nie wiem, mnie się wydaje, że ten komentarz był ironiczny. Albo obliczony na wywołanie g*wnoburzy.
@KatzenKratzen: Zdziwiłabyś się... Pracuję w Domu Pomocy Społecznej i do moich obowiązków należy m.in. kąpanie podopiecznych. Kiedy po raz pierwszy kąpałam panią X, byłam w szoku - kobieta ponad 80 lat ma ciało o połowę młodsze! Serio, nie licząc twarzy, szyi i dłoni, ona ma jędrną i gładką skórę, zero rozstępów, zero zmarszczek, no kurczę, jakby to ciało należało do kogoś innego! Przypuszczam, że takie geny i gdyby nie tryb życia, jaki prowadziła, wiek mógłby również nie pozostawić śladu na jej twarzy...
Młoda ma naturalne blond włosy z równie naturalnymi, jaśniejszymi pasemkami, zwłaszcza latem jest to widoczne. Wizyty pań z MOPS-u nie miałam, ale byłam wzywana do szkoły, czy ja na pewno nie farbuję dziecku włosów.
ostatnio koleżanka odwoziła mnie z pracy do domu - po nocce, więc jechałyśmy tak po 7 rano, niby już dzień, ale pochmurno było. Zbliżając się do przejścia dla pieszych w pobliżu mojego domu zwolniła dosłownie chyba do kilku km/h, mówiąc 'no popatrz tylko, tu NIC nie widać". Faktycznie, z wnętrza samochodu guano było widać... ogólnie to ja bardzo uważam na przejściach i wychodzę z założenia, że nie sprzeczam się z samochodem o pierwszeństwo, ponieważ jest większy, szybszy i cięższy ode mnie, poza tym co mi po satysfakcji, że miałam pierwszeństwo, jak wyląduję połamana w szpitalu (w najlepszym razie). Ale teraz, zwłaszcza na tym przejściu, będę uważać jeszcze bardziej...
@zupak:
A ty się czepiasz dla samego czepiania, czy faktycznie nic nie rozumiesz ani z historii, ani z dodatkowych wyjaśnień w komentarzach? A czy opisuję fakty, czy wrażenia, to pomyśl sam. Podpowiem tylko - np. stwierdzenie, że dziecko nie chce się spotykać z ojcem, to rzeczywiście może być moje wrażenie. Jednak kiedy tak twierdzę na podstawie wyraźnego i jasnego komunikatu od dziecka "nie chcę się spotkać z ojcem", to jest to fakt. Ale owszem, nie do zweryfikowania przez takich niedowiarków jak ty, no bo jak niby miałabym to uwiarygodnić? Zaprosić cię do domu i poprosić córkę, aby ci potwierdziła, że nie ma ochoty na kontakt z ojcem?
@StaraLadyPank:
Tak ją "nazwałam" na potrzeby tego portalu w jednej z pierwszych historii, więc już trzymam się tej nomenklatury ;) W rzeczywistości nigdy tak do niej ani o niej nie mówię.
@zupak:
Ależ oczywiście, że historia jest przedstawiona z mojego punktu widzenia, czyli nie jest opisana obiektywnie! Jak prawie wszystkie historie na tym portalu... Ale oki, jak za mało konkretów, to uściślę:
1. "spotyka się sporadycznie" - sporadycznie, czyli raz na dwa-trzy miesiące, w porywach do pół roku przerwy;
2. "się obraził" - nie chciałam tego pisać w historii, bo by mi zarzucili, że przesadzam i na pewno dorośli ludzie się tak nie zachowują, ale skoro pytasz, to wyjaśniam - walnął focha jak kilkulatek, obrócił się na pięcie i odszedł (rozmowa miała miejsce na ulicy, my wychodziłyśmy z domu, a on zjawił się bez uprzedzenia i zakomunikował, że bierze dziecko na cały dzień, zanim się zdążyłam do tego ustosunkować, Młoda powiedziała "nie");
3. "dłuższy czas" - około dwóch lat, z krótką przerwą na pierwszą Komunię Młodej, gdzie zjawił się na chwilę w kościele, po czym poszedł twierdząc, że jest zmęczony po nocnej zmianie, z Młodą nie próbował rozmawiać ("olśnienie" na niego nie spłynęło, że Młoda ma taką uroczystość, zawiadamiałam go prawie rok wcześniej);
4. "zadzwonił" - dzwonił wielokrotnie, może to i plus dla niego, oceń to jak chcesz
5. nie był w szkole, ze szkolnym pedagogiem kontaktował się telefonicznie, a pedagog jeśli otrzyma zgłoszenie, to podejmuje działania - zresztą najpierw zadzwonił do mnie (pedagog), informując o sytuacji i pytając, czy mam coś przeciwko kontaktom ojca z dzieckiem
6. owszem, nie należy ukrywać przed dzieckiem oczywistych faktów i jeśli ma się ciężką sytuację, można i trzeba to poruszyć w rozmowie, choćby po to, aby dziecko miało realny ogląd sytuacji, ale serio, poświęcić na takie narzekanie CAŁY czas spotkania z dzieckiem???
7. nie opinia, tylko słowa dziecka;
8. tu już w ogóle ci się pomyliło, chyba połączyłeś w jedno historię i jeden z komentarzy pod nią (tutaj odnoszę się też do twojego wcześniejszego komentarza - otóż to nie ja twierdziłam, że sąd mu nie przyzna widzeń z dzieckiem, tylko ktoś z komentujących, i nie pytałam go, jak JA mam zmusić dziecko do spotkania z nim, bo nie zamierzam tego robić - nie zabraniam, ale zmuszać też nie zamierzam; owszem, bardzo prawdopodobne jest, że sąd mu przyzna te widzenia, przyjdzie z nakazem sądu w garści, a Młoda nadal powie "nie", i co wtedy? policję wezwie? no dobra, przyjedzie policja, każą Młodej z nim iść, a ona przy pierwszej okazji odwróci się i pójdzie w drugą stronę, i co? będzie ją gonił, czy też wezwie do tego policję? o to mi chodziło w tym pytaniu, jak zamierza zmusić dziecko do respektowania wyroku (czy tam postanowienia, nie wiem dokładnie) sądu.
@ja_2:
podam ci przykład sytuacji, kiedy nie było najmniejszej potrzeby użycia słowa "przepraszam":
Sprzedaję coś na grupie na fb. Milion chętnych, więc kolejnych grzecznie informuję, że "coś" jest zarezerwowane, jeśli sytuacja się zmieni, dam znać. Pani od rezerwacji oczywiście umilkła, więc po kilku dniach piszę do kolejnej chętnej osoby, że "coś" znowu dostępne. Wiadomość wyświetlona i... cisza. I tak jeszcze dwie kolejne osoby. Naprawdę tak trudno napisać "nie jestem już zainteresowana"??? "Przepraszam" tu niepotrzebne.
@Crannberry:
Ale że złamana ręka??? Nieprzejmowanie się bzdurami??? O shit, ja czasem na hasło "mamo, boli mnie głowa" odpowiadam "nie wymyślaj" i mam potem wyrzuty sumienia przez tydzień...
@unitral:
Wg mnie autobus stał w sensie, że zatrzymał się przed przejściem, aby przepuścić pieszych, w takiej sytuacji autorka jak najbardziej miała prawo przejść.
Co do ochlapywania - jeśli jesteś w stanie spisać nr rejestracyjny takiego "miszcza" kierownicy, który przemknie koło ciebie ochlapując cie totalnie (najczęściej z zaskoczenia), to gratuluję spostrzegawczości i refleksu, ja w najlepszym przypadku dostrzegę dwie-trzy litery lub cyfry.
@Armagedon:
A wiesz co, nie mam pojęcia, tzn. wiem tylko tyle, że zajęcia trwają chyba dwie godziny, a w zeszłym roku (szkolnym) odprowadzała je na nie i przyprowadzała. Teraz jej marudzenie i narzekanie tak się skoncentrowało na tym powrocie z zajęć, że nawet nie wiem, czy ktoś je tam odprowadzi, czy też mogą iść same, tylko nie mogą same wrócić, bo to już za późno.
@Ohboy:
Kiedyś na przystanku dwóch chłopaków słuchało "na full" polskiego rapu ze smartfona. Zadzwoniła znajoma, odebrałam telefon i poinformowałam ją (głośno!), że sorry, nie dam rady rozmawiać, bo tuż koło mnie stoi dwóch buraków, których nie stać na słuchawki. O dziwo, pomogło, znacznie ściszyli.
Jeśli posprzątała, to OK. Dzieci w pewnym wieku nie opanowują jeszcze kontroli nad potrzebami fizjologicznymi na tyle, żeby wytrzymać do powrotu do domu, a co do toitoi - no cóż, większość z którymi się zetknęłam, było w takim stanie, że naprawdę wolałam "ścisnąć nogi" i iść do domu...
@BijeloDugme: Zapraszam do pracy u nas, akurat nam ludzi brakuje, przy okazji będziesz miał okazję się przekonać ;)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2022 o 22:02
@helgenn: Moja córka miała iść do szkoły jako sześciolatka, tak z pół roku wcześniej panie z przedszkola podniosły alarm, że koniecznie do logopedy!!! Owszem, Młoda dość niewyraźnie wymawiała "sz", "cz", "rz". Oczywiście przejęłam się, zapisałam (parę miesięcy oczekiwania). Parę dni przed umówioną (pierwszą!) wizytą u logopedy wylądowałam w szpitalu z zapaleniem spojówek, które już przechodziło w zapalenie rogówki, ja do szpitala, Młoda do babci, która nie była w stanie udać się z nią do logopedy, w moim stanie (krótkowzroczność od dzieciństwa i "od zawsze" paniczny strach przed utratą wzroku) nawet nie pomyślałam o tym, żeby tę wizytę po prostu przełożyć. Po udanej terapii (zastrzyki w rogówke, nie polecam!) chciałam umówić Młodej nowy termin, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że moje dziecko w tym momencie mówi już zupełnie poprawnie, to "dziecięce seplenienie" zniknęło... Tak że, tego... Nie uważam, że podejście "samo przejdzie" jest słuszne, ale też nie należy przesadzać w drugą stronę i szukać problemów tam, gdzie na 99% nie są one "problemem", tylko normalnym etapem rozwojowym.
Aż wróciłam do tej historii i komentarzy pod nią, no nie wiem, mnie się wydaje, że ten komentarz był ironiczny. Albo obliczony na wywołanie g*wnoburzy.
@KatzenKratzen: Zdziwiłabyś się... Pracuję w Domu Pomocy Społecznej i do moich obowiązków należy m.in. kąpanie podopiecznych. Kiedy po raz pierwszy kąpałam panią X, byłam w szoku - kobieta ponad 80 lat ma ciało o połowę młodsze! Serio, nie licząc twarzy, szyi i dłoni, ona ma jędrną i gładką skórę, zero rozstępów, zero zmarszczek, no kurczę, jakby to ciało należało do kogoś innego! Przypuszczam, że takie geny i gdyby nie tryb życia, jaki prowadziła, wiek mógłby również nie pozostawić śladu na jej twarzy...
Młoda ma naturalne blond włosy z równie naturalnymi, jaśniejszymi pasemkami, zwłaszcza latem jest to widoczne. Wizyty pań z MOPS-u nie miałam, ale byłam wzywana do szkoły, czy ja na pewno nie farbuję dziecku włosów.
ostatnio koleżanka odwoziła mnie z pracy do domu - po nocce, więc jechałyśmy tak po 7 rano, niby już dzień, ale pochmurno było. Zbliżając się do przejścia dla pieszych w pobliżu mojego domu zwolniła dosłownie chyba do kilku km/h, mówiąc 'no popatrz tylko, tu NIC nie widać". Faktycznie, z wnętrza samochodu guano było widać... ogólnie to ja bardzo uważam na przejściach i wychodzę z założenia, że nie sprzeczam się z samochodem o pierwszeństwo, ponieważ jest większy, szybszy i cięższy ode mnie, poza tym co mi po satysfakcji, że miałam pierwszeństwo, jak wyląduję połamana w szpitalu (w najlepszym razie). Ale teraz, zwłaszcza na tym przejściu, będę uważać jeszcze bardziej...
@jotem02: Już jadą ;)
Trochę młodsza chyba jestem, ale pamiętam czasy, kiedy kieszonkowego (w liceum) miałam 5000 zł. I nie było to dużo...
@zupak: A ty się czepiasz dla samego czepiania, czy faktycznie nic nie rozumiesz ani z historii, ani z dodatkowych wyjaśnień w komentarzach? A czy opisuję fakty, czy wrażenia, to pomyśl sam. Podpowiem tylko - np. stwierdzenie, że dziecko nie chce się spotykać z ojcem, to rzeczywiście może być moje wrażenie. Jednak kiedy tak twierdzę na podstawie wyraźnego i jasnego komunikatu od dziecka "nie chcę się spotkać z ojcem", to jest to fakt. Ale owszem, nie do zweryfikowania przez takich niedowiarków jak ty, no bo jak niby miałabym to uwiarygodnić? Zaprosić cię do domu i poprosić córkę, aby ci potwierdziła, że nie ma ochoty na kontakt z ojcem?
@StaraLadyPank: Tak ją "nazwałam" na potrzeby tego portalu w jednej z pierwszych historii, więc już trzymam się tej nomenklatury ;) W rzeczywistości nigdy tak do niej ani o niej nie mówię.
@zupak: Ależ oczywiście, że historia jest przedstawiona z mojego punktu widzenia, czyli nie jest opisana obiektywnie! Jak prawie wszystkie historie na tym portalu... Ale oki, jak za mało konkretów, to uściślę: 1. "spotyka się sporadycznie" - sporadycznie, czyli raz na dwa-trzy miesiące, w porywach do pół roku przerwy; 2. "się obraził" - nie chciałam tego pisać w historii, bo by mi zarzucili, że przesadzam i na pewno dorośli ludzie się tak nie zachowują, ale skoro pytasz, to wyjaśniam - walnął focha jak kilkulatek, obrócił się na pięcie i odszedł (rozmowa miała miejsce na ulicy, my wychodziłyśmy z domu, a on zjawił się bez uprzedzenia i zakomunikował, że bierze dziecko na cały dzień, zanim się zdążyłam do tego ustosunkować, Młoda powiedziała "nie"); 3. "dłuższy czas" - około dwóch lat, z krótką przerwą na pierwszą Komunię Młodej, gdzie zjawił się na chwilę w kościele, po czym poszedł twierdząc, że jest zmęczony po nocnej zmianie, z Młodą nie próbował rozmawiać ("olśnienie" na niego nie spłynęło, że Młoda ma taką uroczystość, zawiadamiałam go prawie rok wcześniej); 4. "zadzwonił" - dzwonił wielokrotnie, może to i plus dla niego, oceń to jak chcesz 5. nie był w szkole, ze szkolnym pedagogiem kontaktował się telefonicznie, a pedagog jeśli otrzyma zgłoszenie, to podejmuje działania - zresztą najpierw zadzwonił do mnie (pedagog), informując o sytuacji i pytając, czy mam coś przeciwko kontaktom ojca z dzieckiem 6. owszem, nie należy ukrywać przed dzieckiem oczywistych faktów i jeśli ma się ciężką sytuację, można i trzeba to poruszyć w rozmowie, choćby po to, aby dziecko miało realny ogląd sytuacji, ale serio, poświęcić na takie narzekanie CAŁY czas spotkania z dzieckiem??? 7. nie opinia, tylko słowa dziecka; 8. tu już w ogóle ci się pomyliło, chyba połączyłeś w jedno historię i jeden z komentarzy pod nią (tutaj odnoszę się też do twojego wcześniejszego komentarza - otóż to nie ja twierdziłam, że sąd mu nie przyzna widzeń z dzieckiem, tylko ktoś z komentujących, i nie pytałam go, jak JA mam zmusić dziecko do spotkania z nim, bo nie zamierzam tego robić - nie zabraniam, ale zmuszać też nie zamierzam; owszem, bardzo prawdopodobne jest, że sąd mu przyzna te widzenia, przyjdzie z nakazem sądu w garści, a Młoda nadal powie "nie", i co wtedy? policję wezwie? no dobra, przyjedzie policja, każą Młodej z nim iść, a ona przy pierwszej okazji odwróci się i pójdzie w drugą stronę, i co? będzie ją gonił, czy też wezwie do tego policję? o to mi chodziło w tym pytaniu, jak zamierza zmusić dziecko do respektowania wyroku (czy tam postanowienia, nie wiem dokładnie) sądu.
@ja_2: podam ci przykład sytuacji, kiedy nie było najmniejszej potrzeby użycia słowa "przepraszam": Sprzedaję coś na grupie na fb. Milion chętnych, więc kolejnych grzecznie informuję, że "coś" jest zarezerwowane, jeśli sytuacja się zmieni, dam znać. Pani od rezerwacji oczywiście umilkła, więc po kilku dniach piszę do kolejnej chętnej osoby, że "coś" znowu dostępne. Wiadomość wyświetlona i... cisza. I tak jeszcze dwie kolejne osoby. Naprawdę tak trudno napisać "nie jestem już zainteresowana"??? "Przepraszam" tu niepotrzebne.
@BordoKropka: Dofinansowanie dotyczyło m.in. telefonu z właśnie taką funkcją, telefon, którym się obecnie posługuje, nie ma jej.
@Trepcio: A to nie ma rozróżnienia między zabójstwem a morderstwem? Mnie się wydawało, że jest...
@Crannberry: Ale że złamana ręka??? Nieprzejmowanie się bzdurami??? O shit, ja czasem na hasło "mamo, boli mnie głowa" odpowiadam "nie wymyślaj" i mam potem wyrzuty sumienia przez tydzień...
@Michail: Czemu jeździsz rowerem po przedszkolu???
@unitral: Wg mnie autobus stał w sensie, że zatrzymał się przed przejściem, aby przepuścić pieszych, w takiej sytuacji autorka jak najbardziej miała prawo przejść. Co do ochlapywania - jeśli jesteś w stanie spisać nr rejestracyjny takiego "miszcza" kierownicy, który przemknie koło ciebie ochlapując cie totalnie (najczęściej z zaskoczenia), to gratuluję spostrzegawczości i refleksu, ja w najlepszym przypadku dostrzegę dwie-trzy litery lub cyfry.
Shift ci nie działa?
@Armagedon: A wiesz co, nie mam pojęcia, tzn. wiem tylko tyle, że zajęcia trwają chyba dwie godziny, a w zeszłym roku (szkolnym) odprowadzała je na nie i przyprowadzała. Teraz jej marudzenie i narzekanie tak się skoncentrowało na tym powrocie z zajęć, że nawet nie wiem, czy ktoś je tam odprowadzi, czy też mogą iść same, tylko nie mogą same wrócić, bo to już za późno.
@Ohboy: Kiedyś na przystanku dwóch chłopaków słuchało "na full" polskiego rapu ze smartfona. Zadzwoniła znajoma, odebrałam telefon i poinformowałam ją (głośno!), że sorry, nie dam rady rozmawiać, bo tuż koło mnie stoi dwóch buraków, których nie stać na słuchawki. O dziwo, pomogło, znacznie ściszyli.
@Bedrana: Nikt ci nie przyjmie do przedszkola dziecka nie odpieluchowanego, panie w przedszkolu nie zmieniają dzieciom gaci i nie myją tyłków.
@Honkastonka: "Pracuję z dziećmi, uczę je"
Jeśli posprzątała, to OK. Dzieci w pewnym wieku nie opanowują jeszcze kontroli nad potrzebami fizjologicznymi na tyle, żeby wytrzymać do powrotu do domu, a co do toitoi - no cóż, większość z którymi się zetknęłam, było w takim stanie, że naprawdę wolałam "ścisnąć nogi" i iść do domu...
@Ohboy: Mieszkam na 10-tym piętrze, ostatnim, nie mam nad sobą sąsiadów.
@Madeline: @Crannberry: @Zyrafka: Jadę z wami!!!