Profil użytkownika

Xynthia ♀
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 19 maja 2025 - 22:19 |
- Historii na głównej: 158 z 172
- Punktów za historie: 20441
- Komentarzy: 715
- Punktów za komentarze: 5315
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 19 maja 2025 - 22:19 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Motokiller | Demotywatory | Mistrzowie | Komixxy |
@Cut_a_phone: Pomyśl logicznie, jakbym była, to by mi się twoje historie podobały.
Kurczę, koleś, naprawdę aż ponad 30 kont musiałeś sobie założyć, żeby się trochę dowartościować plusikami na Piekielnych??? No chyba że część tych plusów to autentyczny podziw dla twojej głupoty, faktycznie poziom piekielny...
@Belzebub006: Bubcia, GDZIE ja coś takiego napisałam? Jak na "wszechwiedzącego" Belzebuba, to twoje domysły i dywagacje są zaskakująco mało trafne ;)
Hmm, rzadko bywam w czterogwiazdkowych hotelach, ale naprawdę NIGDY mi się nie zdarzyło, żeby obsługa mi zabrała talerz ze sztućcami ułożonymi na "jeszcze jem". W drugą stronę owszem, mimo że sztućce ułożone "na godz. 5", to kelner/ka woli się upewnić, czy skończyłam i może zabrać talerz. Ale nie podważam wiarygodności twojej historii, może po prostu ja miałam szczęście.
@ICwiklinska: Daj spokój Belzebubowi006, ludzie tacy jak on nie są w stanie spowodować żadnego spadku mojej kondycji psychicznej. Moja depresja objawia się np. tym, że czytając post znajomej (lub kompletnie obcej osoby) o tym, że mu zwierzak umarł, zalewam się rzewnymi łzami i długo nie potrafię się uspokoić, natomiast czytając wypociny kogoś, kto nieudolnie próbuje mi "dokopać", po prostu wzruszam ramionami.
@janhalb: Powiedziała. Nie liczyłam, że za kilka dni będzie lepiej, wręcz się ucieszyłam jak np. plecy przestały boleć (to też mówiła, ze te leki mają też działanie przeciwbólowe). To chodziło o to, że NIE BYŁAM W STANIE funkcjonować, a nie, że "no dlaczego od razu nie pomogło???"... Natomiast nie uprzedziła mnie o skutkach ubocznych i to stanowi wg mnie główna piekielność, owszem, mogła nie wiedzieć, ze akurat u mnie to będzie "aż tak", no ale jednak chyba wypadałoby uprzedzić.
@Semilinka: Tylko wiesz, to nie tak, ze ja sobie odstawiłam i jest OK. Oczywiście, że poinformuję lekarza, tylko po czasie, ale naprawdę nie miałam innego wyjścia, takie śmieszne błędne koło - nie pójdę do lekarza, bo nie mam siły nawet po domu łazić, nie odstawię leków, no bo jak bez konsultacji z lekarzem, no ale jak je biorę to jest coraz gorzej... Doszłam do wniosku, że jednak odstawię, póki krótko biorę, a potem będziemy z lekarzem kombinować dalej.
@Cut_a_phone: Tobie nie pomogła, dlaczego mnie doradzasz?
@Dominik: Ale ja tu nie szukam porady, ja tu opisuję piekielne (wg mnie) traktowanie pacjenta. Serio, panika, w która wpadłam, nie przytrafiłaby mi się, gdybym została uprzedzona, ze takie dolegliwości mogą wystąpić.
@Belzebub006: Tak, "mam coś z głowa", to już od pewnego czasu ustalone. Jednak nie jestem jasnowidzem i nie wiedziałam, ze przepisane mi leki mają bardzo nieprzyjemne skutki uboczne. To jakaś tajemnica? Nie można było uprzedzić?
Koleś, po raz pierwszy (i mam nadzieję ostatni) zrobiłam coś, czego nigdy nie robię na Piekielnych - zminusowałam ci historię bez czytania jej, no dobra po przeczytaniu pierwszego zdania. Chociaż wiem, że te twoje historie to (słabe!) trollowanie, bo nie można być aż tak głupim... a przynajmniej mam nadzieję, że nie można.
Duża firma, praca na produkcji. Trafiłam tam w okresie, kiedy firma zaczęła zatrudniać "z orzeczeniem", bo się zorientowali, że mają z tego profity. Oczywiście profity miały być dla firmy, pracownik miał zapie*dalać jak zdrowy... Kilka "kwiatków", które pamiętam: - to akurat nie miało nic wspólnego z niepełnosprawnością, każdego dotykało tak samo - miejsce pracy było ogromną, blaszaną halą, która w upały stawała się piekłem, na nasze zgłoszenia problemu pokazywano nam termometry ustawione strategicznie tuż przy biurkach liderek, obstawionych wentylatorami; - na każdej maszynie wisiały normy, które należy wyrobić, przy czym nie było stanowisk stricte dla osób niepełnosprawnych z wyjątkiem naprawdę kilku maszyn, na których im nie wolno było pracować, dopiero po kilku awanturach i postraszeniu PIP-em na kartkach znalazł się dopisek mikroskopijnym druczkiem, że osoby "z orzeczeniem" obowiązuje 80% normy; - w Kodeksie Pracy, a także w wewnętrznym regulaminie firmy był zapis, że osobom niepełnosprawnym przysługuje dodatkowe 10 minut przerwy, co nie przeszkadzało liderkom drzeć się na ludzi "gdzie ty idziesz, jaka przerwa? jak was puszczę, to inni też będą chcieli!"; - i wisienka na torcie - nie liderka, ale jakaś wyższa szarża postanowiła się przejść po hali i sprawdzić, jak ludzie pracują, zatrzymała się przy maszynie, którą obsługiwały trzy osoby (wszystkie trzy z orzeczeniem, wszystkie trzy po raz pierwszy pracowały na tej konkretnej maszynie), spojrzała na licznik, ile zrobione, rozdarła mordę i kazała im wyjść, odbić kartę "na wyjście", po czym wrócić do pracy i zawołać ją, jak licznik pokaże, że wyrabiają normę, wtedy im pozwoli ponownie odbić kartę "na wejście"...
@veereeka: @didja: Już pomijając moją pracę, w młodości miałam problem z uzależnieniem od pewnych środków, więc po pierwsze - nie zkwalifikowałabym się na medyczną marihuanę, po drugie - NIE CHCĘ jej!
@SmoczycaWawelska: Jedno miejsce, okolica lędźwiowa. rano, wieczorem, w środku dnia - boli tak samo. Owszem, czasem wieczorem po intensywnym dniu boli bardziej, ale wtedy wystarczy, że się położę i odpocznę, a ból wraca do "zwykłego" poziomu. Sklep mam pod domem, nie dźwigam - w tym sensie, że nigdy nie robiłam "dużych" zakupów. Serio, czasem nawet reklamówki nie potrzebuję, bo jakieś 15 deko wędliny, dwie bułki i owoce to mi się do torebki zmieszczą... Produkty na obiad dla dwóch osób też nawet nie zauważę, że niosę. W pracy już gorzej, bo co prawda wredna jestem już od jakiegoś czasu i dobitnie informuję te "nagdorliwe", że ja podopiecznych nie dźwigam, bo od tego mamy dźwig, no ale jak trzeba kogoś przesunąć na łóżku 10-15 cm w górę, to nawet ja nie idę po dźwig, tylko łapiemy pod pachy i przesuwamy... natomiast na pewno nie robię tego sama (tak, są "przodownice pracy", co to "phi, ja to sama zrobię"), ja wołam "halo, kto mi pomoże pana Mietka podnieść na łóżku?". Nienawidzę rosołku. To dla mnie najbardziej głupia, taka "niedokończona" zupa. Zupa ma mieć smak - pomidorowa, ogórkowa, jarzynowa, no milion można wymyśleć, każda "na rosołku" ale sam rosołek w buty sobie wsadźcie. A, wątróbki też nie cierpię, sam zapach wywołuje u mnie odruch wymiotny. Nie zauważyłam "wdowiego garbu" ale planuję zrobić badania na osteoporozę. Jak mi sie będzie chciało lekarza o to poprosić...
@lisica81: Mnie boli w części lędźwiowej, owszem, nawet leżenie sprawia mi czasem ból, pomaga trochę, jak się "wygnę" w drugą stronę, czyli położę się na brzuchu z poduszką pod brodą, najpierw ból jest o wiele większy, ale potem przechodzi.
@didja: a wiesz, że możesz mieć rację? Teraz mi się przypomniało, że wiele lat temu - nie pamiętam ile, no już po urodzeniu Młodej, ale nie tak "zaraz po" ginekolog stwierdziła mi cystę na jajowodzie. Nie zalecała operacji, zastosowała opcję "dobra, zasuszymy" i podobno ładnie się zasuszyła, może jednak nie tak ładnie i jednak się odnowiła? Kurczę, czyli muszę jeszcze do gina na dokładniejsze badania...nie chce mi się... P.S. Osoby wrażliwe proszone są o pominięcie tego fragmentu - czasem (na tyle rzadko, że nie brałam tego pod uwagę) zdarza mi się przy oddawaniu stolca potworny ból dolnej części brzucha, tak jakby pracujące jelita czy tam kiszka stolcowa coś tam mocno drażniła. Może to ta cysta?
@leksd: Czemu neurolog? Lekarz rodzinny dał mi skierowanie po wywiadzie, kiedy stwierdziłam (zgodnie z moimi odczuciami), że mam wrażenie, że źródłem tego bólu jest kręgosłup, że nie bolą mnie mięśnie pleców ani nic w okolicach pleców, po prostu plecy z naciskiem na ich centralną część, czyli kręgosłup.
Serio??? Historia ku*afonika o tym, że był sku*wysynem już od dziecka, ma 14/14 na plusie? Nie bronię upierdliwych starych bab, też mnie często denerwują, ale być aż takim ujem... Zwłaszcza niszczenie własności publicznej (ściana budynku) jak najbardziej zasługuje na "pochwałę". Zatrzymajcie ten świat, ja wysiadam.
@Peppone: Nie robi, pisałam wcześniej. O narkozę wziewną (przy zabiegach stomatologicznych mu robią) prosiła, no dobra, może nie prosiła, pytała czy dałoby radę w ten sposób, została wyśmiana.
@marcelka: Witamy w świecie osób niepełnosprawnych! Tak, to właśnie są problemy, z którymi się boryka na co dzień. "A jak pewnego dnia stwierdzi, że nie będzie nosił spodni, to matka mu pozwoli wychodzić w bieliźnie na ulicę?" Nie, po prostu nie wyjdzie z domu, ale uwierz mi, nie da rady go przekonać/zmusić do założenia spodni. "A jak na spacerze pies na niego zawarczy (...)?" Psy na szczęście lubi, z wzajemnością, ale czasem się zdarza, że się czegoś przestraszy i wtedy faktycznie jest duży problem. Ale faktycznie przepraszam za jedno sformułowanie z historii, że chłopak jest (będzie) w stanie samodzielnie funkcjonować. Tylko że to nie moja opinia ani mojej znajomej, a miliona komisji, na których chłopak stawał. Bo jest miły, grzeczny, uprzejmy, umie czytać, pisać i liczyć. I to podobno wystarczy, aby być "samodzielnym".
Tak "zbiorczo" na wszystkie komentarze. Owszem, uważam że piekielne jest nie szczepienie dzieci niezależnie od przyczyn. Tylko... tak naprawde nie wiem, jakie kroki i próby podejmowała znajoma, aby jednak syna zaszczepić, a nie, wiem o jednej, gdzieś tam wcześniej w komentarzu napisałam o narkozie wziewnej. To nie jest tak, że ona odpuściła i wyznaje zasadę "nie da się? a to nie szczepimy!", wiem na pewno, że bardzo ją boli i martwi to, że dziecko jest nieszczepione. Badań krwi nie miał robionych od tamtego czasu, też nie wiem, co zrobi, jeśli jakiś lekarz się uprze i ich zażąda. A chłopak naprawdę bardzo specyficzny (jak każde dziecko niepełnosprawne) i nie da się oszukać, przekupić, zagadać. Aha, psycholog nie pomaga, raz że trzeba by znaleźć takiego znającego się na jego schorzeniu ("zwykły", z podejściem jak do zdrowego psychicznie dziecka nie ogarnia), dwa - chłopak jak słyszy coś, co mu się nie podoba, po prostu się tak jakby "wyłącza", gadasz jak do ściany.
@Mementomoris: Do zabiegów dentystycznych robią mu narkozę wziewną, jak znajoma zasugerowała zaraz na początku objawienia się problemów, żeby skorzystać z tej opcji przy szczepieniach, to została po prostu wyśmiana na zasadzie "a kto za to zapłaci?". P.S. Wtedy ta narkoza wziewna była u na NFZ, do innego miasta musiała jechać, żeby znaleźć stomatologa, który to realizuje na NFZ, teraz podobno zlikwidowali, chcesz dziecku leczyć zęby w narkozie? Płać!
Ja też kiedyś próbowałam się dodzwonić do specjalisty, już nie pamiętam jakiego. Włączyłam tel na głośnomówiący i cierpliwie słuchałam jakiejś szajsowatej muzyczki przerywanej komunikatami "jesteś 12 w kolejce oczekujących". Jak usłyszałam, że jestem druga, już prawie miałam otwierać szampana (a przynajmniej piwo), poleciał inny komunikat - "niestety, połączenie trwa zbyt długo, prosimy spróbuj ponownie" i cholerstwo mnie rozłączyło. Wrrrrr...
@Pracodawca: Jeżeli taki sam szacunek masz do potencjalnych pracowników, jak do czytelników Piekielnych, to ja już się nie dziwię twoim problemom.
@Tarko: To się pisze - dyspozycyjność 24 godziny na dobę, a nie praca na pełny etat 24 godziny na dobę... Wiem, że są chętni na taką pracę, ale nawet przy opcji z zamieszkaniem i wyżywieniem ja bym się nie podjęła z bardzo prostego powodu - jeśli ktoś potrzebuje opiekunki również w nocy, to oznacza, że senior w nocy coś "odwala". Wstaje, buszuje po mieszkaniu, włącza gaz, odkręca wodę, potyka się, przewraca itp. Mogę przyjść na "nockę" i dopilnować, żeby sobie krzywdy nie zrobił, natomiast po całym dniu pracy typu kąpiel, toaleta, przygotowanie posiłków, nakarmienie, spacer, inna organizacja czasu wolnego, to czuwanie w nocy jest już niewykonalne, serio. Albo zaśniesz głęboko i chu...steczka z tego, że jesteś przy tym seniorze, albo najdalej po dwóch-trzech dobach chodzisz jak zombie.