Profil użytkownika
Xynthia ♀
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 14 stycznia 2025 - 14:32 |
- Historii na głównej: 150 z 162
- Punktów za historie: 19448
- Komentarzy: 660
- Punktów za komentarze: 4903
Zamieszcza historie od: | 30 sierpnia 2017 - 21:03 |
Ostatnio: | 14 stycznia 2025 - 14:32 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Motokiller | Demotywatory | Mistrzowie | Komixxy |
@Kot7: Nie, przesyłają ci link niby na potwierdzenie tego kuriera, klikasz i mają dostęp m.in. do konta.
@katem: Jak dla mnie Pocztex też jest OK, zawsze dzwoni najpóźniej stojąc pod klatką i bez problemów zgadza się zostawić paczkę pod drzwiami mieszkania, jeśli mnie nie ma. Na początku trochę się bał, ja to rozumiem, on odpowiada za tę paczkę, ale ustaliliśmy, że po prostu wyślę mu sms-a z prośbą o pozostawienie przesyłki pod drzwiami mieszkania i ten system nam działa od dawna bez zarzutów ;)
@gawronek: Znalazłam nr tel. I usłyszałam informację "przepraszamy, połączenie z tym numerem nie jest możliwe, proszę spróbuj innej formy kontaktu". Czy tam coś w tym stylu, zapomniałam tego dopisać w historii. Przy czym "dokopanie się" do nr telefonu też nie było łatwe, nie da się go wygooglać, bo po prostu nie podają w necie tej informacji, on chyba był na samym końcu maila z powiadomieniem o przesyłce.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 września 2024 o 21:27
@Michail: Tak, że przeoczyłeś, że bohaterka (hmm, antybohaterka?) tej historii nie jest zdolna do pracy na swoim poprzednim stanowisku, a nie że nie jest zdolna do pracy w ogóle. Więc porównanie ze skrzypkiem w filharmonii jak najbardziej adekwatne.
Tak mi się "Zły" Tyrmanda skojarzył...
@Crannberry: Szczerze Ci powiem, ze nie wiem, jak to dokładnie wygląda, bo buty kupuję albo w sklepach obuwniczych, gdzie nie ma przymierzalni, tylko wygodne siedziska, żeby usiąść i przymierzyć, albo w pewnej sieci wyprzedażowej H*** P**** i tam faktycznie nie wolno butów do przymierzalni. Może gdybym kupowała cały zestaw, tak jak piszesz, to bym się czepiała, że dlaczego nie mogę przymierzyć tego wszystkiego razem, ale buty kupuję na zasadzie "zakochałam się w nich, musze je mieć!!!", potem kombinuję, co mi do tego będzie pasowac ;)
@Crannberry: Nie w ciemno, tylko na dziale obuwniczym są siedziska, łyżki do butów i czasem nawet skarpetki "stopki" (przydatne zwłaszcza latem, kiedy sporo osób ma sandały na gołe stopy, a but by chcieli przymierzyć). Do mierzenia butów nie musisz się rozbierać, więc wiele sklepów nie pozwala na wnoszenie butów do przymierzalni, są do tego wyznaczone inne miejsca.
ad. 14 - wniosek o kartę parkingową możesz złożyć dopiero po dwóch tygodniach, ponieważ jest to czas na ewentualne złożenie odwołania od orzeczenia, jeśli nie składasz odwołania, orzeczenie uprawomacnia się i daje ci tę "masę" przywilejów z kartą parkingową na czele ;)
@madziaaara: też chcę link
@zlosnica85: Pocieszę cię, jestem raczej przeszłością tego narodu, nie przyszłością.
@Hideki: No właśnie moBILET.
@Ohboy: A, dzięki, trochę się uspokoiłam, ale to w takim razie w artykule był błąd, na pewno tam było napisane, że 140 lub 200 zł PLUS pięćdziesięciokrotność wartości biletu. Co do latanie do serwisu, to tak jak napisałam, to była głównie wina zdychającego telefonu, więc nie "z apką", tylko "z telefonem", ja totalnie nietechniczna jestem, a na "żebraczy" wywiad wśród znajomych (hej, zna się ktoś i mi to zrobi?) jakoś nie miałam ani czasu, ani ochoty.
@ICwiklinska: No niezupełnie, tzn. ogólnie tak, ale nie jeśli chodzi o tę konkretną apkę. W nowym telefonie musiałam założyć nowe konto, bo apka przy próbie zalogowania się twierdziła, że jestem zalogowana na innym urządzeniu i najpierw muszę się z niego wylogować, czego nie byłam w stanie zrobić, bo tam się zablokowało na amen...
@Crannberry: No i mam następny powód, żeby Cię lubić - ja też uwielbiam zwariowane skarpetki ;) Masz żyrafy? https://allegro.pl/oferta/skarpetki-skarpety-nie-do-pary-zyrafa-zyrafy-30-34-15933406077 Ze smokiem chyba też kupię... ;)
Moja matka czasem mówiła "lepsze bite niż zdechłe". Jako dziecko nic z tego nie rozumiałam, teraz myślę, że miało to oznaczać, że należy dać dziecku porządny wpie*dal, żeby się nauczyło, ze czegoś nie wolno. Nie przemawia to do mnie, tym bardziej że bicie może nie było dotkliwym katowaniem, ale było dla mnie upokarzające i w danym momencie odbierałam to tak, że jednak wolałabym być tym "zdechłym" dzieckiem...
Ja zauważyłam taka prawidłowość odnośnie dzieci - jeśli matka żali się, skarży, zwraca uwagę na jakąś sytuację odnośnie dziecka, to jest wyśmiewana, hejtowana, zwyzywana i nazwana "madką", choćby w danej sytuacji miała 100% racji.
@Katsuja: Oddalam sprzeciw.
"Uf" wygrywa dzisiejsze internety! Uroczyście ogłaszam to ja - nieoficjalna, jednoosobowa, nieobiektywna i nie posiadająca żadnych kwalifikacji komisja sędziowska. Odwołania nie przysługują, bo nie i już.
@Bedrana: No nie do kończ się z tobą zgodzę, bo faktycznie dziecku wszystko jedno, byle mu było wygodnie. Opcja "złote wstawki be, zróbcie mi białe" wydaje mi się przesadzona, zwłaszcza jeśli na to "zróbcie mi" należy czekać pół roku, no ale co kto lubi... Natomiast ostatnio spotkałam dawno nie widzianą znajomą, która tak z rok temu została babcią i z wypiekami na twarzy opowiadała mi, jaki wózek sobie kupiła... Tak, sobie, bo wnuczka ma wózek, rodzice jej wybrali i kupili, nie wiem, co z nim było nie tak, ale znajoma powiedziała, ze jak bierze wnuczkę pod opiekę (a często bierze), to tylko w tym "jej" wózku. I nie, nie chodziło o kolor zdobień czy jakąkolwirek inną wizualna rzecz, ona po prostu z przejęciem opowiadała mi jaki fajny, lekki, sterowny a jednocześnie stabilny, tak samo dobrze jedzie po równym chodniku, jak i po wybojach czy trawie. No cóż, biorąc pod uwagę, że dziecko faktycznie tylko wiezie swój tyłeczek w wózku, a to dorosły musi go pchać po różnym podłożu, a często też dźwigać przez różne przeszkody, rozumiem ludzi, którzy są gotowi wydać kupę kasy na wózek, aby był jak najbardziej komfortowy w uzytkowaniu.
@Peppone: Nie wiem jak w Niemczech, ale w Polsce taki numer też by nie przeszedł, liczą dochody z całego roku, więc po "sprzedaży" domu synowi musiałby odczekać 12 miesięcy, aby kwota uzyskana ze "sprzedaży" nie liczyła się do dochodu.
No cóż, Cran, musisz zmartwić znajomego, ale za 1000 euro (albo i mniej, z tego co pisałaś o jego możliwościach finansowych), to nie znajdzie polskiej opiekunki... Na dzień dzisiejszy kurs euro to 4,26 zł, czyli ten tysiak to 4260 zł. Mało. Za bycie w pracy 24 godzinę na dobę, to wręcz skandalicznie mało. Owszem, oferta może nie tyle atrakcyjna, co powiedzmy że "do przyjęcia" dla osób, którym bardzo pasuje, ze nie muszą płacić kosztów zakwaterowania i wyżywienia - to drugie też nie do końca, bo ileż można jeść to samo, co schorowana, starsza osoba, albo po prostu tylko to, na co ktoś inny ma ochotę? Poza tym jesteś nie tylko opiekunką, ale i kucharką, praczką, sprzątaczką, zaopatrzeniowcem... Ten tysiąc to żałośnie mało, serio. Nie wiem, może wśród Ukrainek powinien poszukać, dla nich oferta "z zamieszkaniem i wyżywieniem" byłaby pewnie bardzo atrakcyjna, tylko że wśród Ukrainek raczej nie ma wykwalifikowanych opiekunek, trzeba by nauczyć podstaw pielęgnacji.
@helgenn: 4 tysiące??? Bierz i trzymaj pazurami i zębami, bo to tanio! W domu opieki, w którym ja pracuję, odpłatność wynosi coś koło 7 tysięcy... Zwykły, państwowy DPS, nie żadna prywatna placówka.
@Dominik: Bo oszukujesz! Gra się psimi smaczkami, a te, które zbijesz, zjadasz. I wtedy nie masz szans ;)
@Rumpersztycka: Moja Kruszyna też nosiła kaganiec, mimo że prędzej by sama siebie w tyłek ugryzła niż kogokolwiek w cokolwiek. Psów większych od siebie się boi, a że mała, to wychodzi na to, ze prawie każdego się boi. A te jej rozmiarów, to wystarczy że któryś warknie albo nastroszy się, a ona już ucieka z piskiem, taka mała panikara z niej. A kaganiec nosiła, bo była nieustraszonym pogromcą śmieci (zwłaszcza resztek jedzenia), które pożerała w sekundę, nie zwracając uwagi na komendę "nie rusz!", którą w domu respektowała. Nie było rady, zakładałam kaganiec jak chciałam ją puścić, aby sobie pobiegała i też nieraz słuszałam, ze po co takiemu małemu psu kaganiec, meczę psa itp. Teraz już wychodzi tylko na smyczy, oprócz całego kompletu chorób jest też już po prostu głucha i nawet nie chodzi mi o to, ze nie przybiegnie na wołanie, tylko boje się, że nie usłyszy np. nadjeżdżającego samochodu, które po naszym osiedlu jeżdżą w różnych dziwnych miejscach, a że jest mała, to kierowca może jej nie zauważyć. Więc jak jest na smyczy, to kaganiec jej darowałam, zdążę zareagować, jak ta łajza bedzie chciała coś zeżreć.
U mnie w pracy w pewnym momencie składaliśmy się dosłownie na wszystkich i na wszystko, najbardziej absurdalne było składanie się np. na urodziny kogoś, kto wcale nie miał ochoty świętować tego, że jest już o rok starszy, ze trzy razy widziałam autentyczne zażenowanie osób zaskoczonych prezentem na urodziny i gromkim "sto lat"... I weź teraz na szybko kombinuj poczęstunek dla tych ludzi, kiedy ty sobie po prostu spokojnie przyszedłeś do pracy. Zbuntowaliśmy się, teraz się składamy tylko na wyjątkowe okazje - komuś się dziecko urodziło, komuś ojciec zmarł, ktoś odchodzi z pracy. I daje ten, kto chce, ale dziwnym trafem, odkąd nie ma przymusu, jakoś wszyscy chcą.