Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Xynthia

Zamieszcza historie od: 30 sierpnia 2017 - 21:03
Ostatnio: 14 stycznia 2025 - 14:32
  • Historii na głównej: 150 z 162
  • Punktów za historie: 19448
  • Komentarzy: 660
  • Punktów za komentarze: 4903
 
[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
4 lipca 2024 o 15:12

@LechU: A mnie się wydaje, ze czytający Piekielnych preferują jednak inny rodzaj humoru i rozrywki niż "no i jak ją walnąłem w łeb, to się tak śmiesznie przewróciła, aż się nogami nakryła" albo jak komentarz użytkownika JeZySiek.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
3 lipca 2024 o 17:42

@kerownik: @Katsuja: Dosyć, moi drodzy. W doopie mam, że podpadnę wam obojgu + wiernej grupce kibiców jednego i drugiego, ale te najbardziej chamskie i wredne komentarze zgłosiłam administratorom. Tak się nie będziemy bawić na tym portalu! P.S. A teraz liczę minusy, żeby wiedzieć, ilu użytkownikom podoba się wyzywanie od idiotki, tłustej d*py, starego dziada i robola.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2024 o 17:44

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
3 lipca 2024 o 16:42

@Bilirubina: Ona ma cały komplet badań, nerki zostawmy w spokoju, bo tu po prostu karma weterynaryjna i będzie OK, ale serce jest w tragicznym stanie... Powiększone, zwyrodniałe, "rozpycha się " w klatce piersiowej, nic się nie poradzi, dostaje tabletki co do których wet powiedział szczerze - "one nie spowodują, że będzie lepiej, po prostu nie tak szybko będzie gorzej".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2024 o 16:43

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
2 lipca 2024 o 15:53

@Armagedon: Plusy i minusy na Piekielnych nie spędzają mi snu z powiek, niezależnie od tego, czy za historie, czy za komentarze ;) Czasem są nawet źródłem niezłego ubawu, kiedy np. pytam o coś, ktoś mi odpowiada, ja dziękuję za odpowiedź i to moje "dziękuję" jest zminusowane. Nie mówię, że często i że dużo tych minusów zbieram, ale widać z tego, że mam swoich wiernych fanów, gotowych zminusować mi wszystko ;)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2024 o 15:53

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 8) | raportuj
2 lipca 2024 o 14:49

@Armagedon: Fajnie, że się odezwałaś, bo ja też uważam, że taka bezpodstawna krytyka to nic innego jak hejt i w sumie już się przymierzałam do napisanie komentarza, ale trafiłam na twój. Kurczę, mamy wolność słowa, każdy może wyrazić swoje zdanie, ale może nie milion razy... Nie podoba się historia? OK, napisz to. RAZ. Nie podobają ci się w ogóle historie danego autora? Nie czytaj, przewijaj, zawsze możesz jeszcze minusik kliknąć i tyle. I zapewniam wszystkich hejterów, że nikt nie czyta z wypiekami na twarzy tych waszych pyskówek, mówiąc sobie w duchu co chwilę "wow, ale mu do*ebała!". Bardzo lubię długie dyskusje pod historiami, ale DYSKUSJE, fajną wymianę poglądów, kulturalne przerzucanie się argumentami, nawet drobne złośliwości, ale nie komentarze w stylu "jesteś głupi, twoje historie są głupie, a wogóle to masz wszy!!!".

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
1 lipca 2024 o 17:56

Ech, skąd ja to znam... Moja Młoda podczas ząbkowania "załatwiła" mi jeden z najlepszych telefonów, jakie miałam, najlepszy w sensie niezniszczalności, a nie wypasionych funkcji i gadżetów. Nie, nie chodzi o Nokię 3310, te -naście lat temu miałam jakiś model Samsunga, który posiadał dokładnie dwie funkcje - mianowicie można było dzwonić i wysyłać sms-y, on chyba nawet funkcji budzika nie miał. Za to był niezniszczalny w stopniu zadziwiającym, upadków na beton lub kafelki nie zliczę, raz mi spadł z okna z bardzo wysokiego parteru, parę razy "wykąpał się" w wodzie - fakt, był natychmiast wyciągnięty i wysuszony, no ale jednak... Po upadku jedyne, co się z nim dzieło, to rozpadnięcie się na obudowę i "środek", podnosiłam, składałam i działał. Dopiero jak Młoda zaczęła ząbkować i kilka razy nie upilnowałam, załatwiła go na amen.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
30 czerwca 2024 o 23:03

@Ahmik: Mam jeszcze dwa koty, więc mam kuwetę, niestety Kruszyna nie jest zainteresowana ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
30 czerwca 2024 o 23:00

@Ohboy: Nie mam balkonu, i jeszcze mieszkam na 10-tym piętrze (ostatnim), słońce nie dość że "daje czadu" przez okna (okna obu pokoi na południowy zachód), to jeszcze grzeje od dachu... Kupiłam Kruszynie matę chłodząca, ma ją głęboko pod ogonkiem, zresztą słusznie, bo Młoda widząc, ze pies nie jest zainteresowany matą postanowiła ja wypróbować i okazało si4e, ze faktycznie jest do niczego. Chłodzi (i to lekko) przez max 5 min, potem już bez różnicy, czy leżysz/siedzisz na macie, czy gdziekolwiek indziej...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
30 czerwca 2024 o 21:26

@Ohboy: Ona nie waży nawet 7 kg, mogę ją wynosić, ale ta łajza niedobra nie sika od razu, dobrych kilka minut musi połazić, powęszyć, poszukać miejsca i dopiero sika... A w najbliższym otoczeniu (niestety blokowisko) nie ma miejsca, gdzie jest chłodniej, jest albo pełne nasłonecznienie - czyli masakra nawet dla mnie, lub cień od budynku lub kilku rachitycznych drzewek - da się wytrzymać przez moment.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 13) | raportuj
29 czerwca 2024 o 15:25

@Armagedon: Też mówię do księży "proszę pana", nie to, że "proszę księdza" mi nie przejdzie przez usta, to po prostu odruchowe, uznana forma grzecznościowa i tyle. Jakby się bardzo czepiał, mogę mówić "proszę księdza", w końcu faktycznie tym księdzem jest, nie? No to co mi zależy. Natomiast na ich "szczęść boże" już z premedytacja odpowiadam "dzień dobry", bo niby czemu przy powitaniu mam wzywać jakiegokolwiek boga? A scenka swietna, wyobraziłam ja sobie i śmiechłam.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
29 czerwca 2024 o 15:16

Wracam kiedyś z pracy po 12 godz. dniówki, dostaję wiadomość od przyjaciółki "jesteś w domu?". Odpowiadam, że dopiero wracam, podkreślając, że wracam PO PRACY, odpisuje mi "to my za pół godz. będziemy". No dobra, jej nigdy nie odmawiam, ale wizja natychmiastowej kąpieli i łóżka odpłynęła w siną dal... Wparowała z córkami, tortem i gromkim "sto lat!" na ustach. Tak, zapomniałam, że mam tego dnia urodziny. Ona pamiętała. Ale do dzisiaj mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o tamten dzień - urodzinowa niespodzianka była bardzo miła, ale niemożność natychmiastowego odpoczęcia po powrocie do domu jednak dała mi w kość.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
28 czerwca 2024 o 8:17

@Armagedon: Tak, pamiętam tamtą naszą dyskusję, no popatrz, to już cztery lata... Czyli to moje uparte stworzonko dwa lata dało radę trenować obie rzeczy ;) Co do rezygnacji akurat z akrobatyki, to niestety chyba uwarunkowane specyfiką klubu, w którym trenowała - niezbyt duże miasto, więc i mały klub, chociaż z sukcesami. Niestety, sukcesy dotyczą głównie młodzieżówki i jeszcze III klasy, tam faktycznie "z workiem medali" wracaliśmy z zawodów, ale poczynając już od YOUTH totalna lipa, jakieś "ogony" zajmują, nie mówiąc o tym, że gołym okiem widać, jak bardzo odstają od zawodników z innych klubów. Młoda czuła, że przestała się rozwijać, że stoi w miejscu i zrezygnowała z akrobatyki.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 czerwca 2024 o 20:04

@Armagedon: Zrezygnowała z akrobatyki już prawie dwa lata temu, chociaż długo próbowała dwie sroki za ogon trzymać ;)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
27 czerwca 2024 o 13:18

@Habiel: Czyli co, nie blokować, tylko ignorować i przewijać, tak?

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 15) | raportuj
27 czerwca 2024 o 13:02

@SmoczycaWawelska: Nie, z Polski zakwalifikowały się chyba 4 zespoły ;) tzn. w tej kategorii, w której one startowały, bo ogólnie to więcej. Tak się zastanawiałam, czy dodać to info, ale znając Piekielnych przypuszczałam, że padnie pytanie "a po co ci polska flaga?", wolałam od razu. No dobra, jakaś maleńka chęć pochwalenia się pewnie w tym była ;) Transmisja niestety jest płatna, 15 euro dziennie (finały trwają ponad tydzień), chyba że masz kod tancerza, którego możesz użyć do bezpłatnej transmisji. Ale zapraszam do oglądania i kibicowania Polsce - we wszystkich kategoriach tanecznych.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
25 czerwca 2024 o 22:35

W czasach, kiedy moja córka miała jeszcze konto na TikToku, usunęli jej filmik za rozpowszechnianie niebezpiecznych zachowań... (czy jakoś tak to było ujęte). Cóż takiego robiło moje dziecię na tym filmiku, że aż trzeba było go usunąć? Otóż najzwyklejszą w świecie, gimnastyczną gwiazdę...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 czerwca 2024 o 23:42

@juzwos: Zadajesz pytania, na które ja sama chciałaby poznać odpowiedź... Do dzisiaj nie wiem (chociaż Piotruś to już prehistoria), dlaczego rozsądna, ogarnięta kobieta dała sobą tak długo pomiatać i godziła się na taki chory układ. Z rodziny to miała w sumie matkę, która nie cierpiała Piotrusia z całych sił, ale w związku z tym przeginała i Agnieszka jej zdania nie brała poważnie - przykład autentyczny, kot nas*ał na środku przedpokoju i to wg matki Agnieszki było winą Piotrusia... Więc niestety nie brała jej zdania pod uwagę.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
22 czerwca 2024 o 23:27

@Szakalaka: Nikt nie kasuje komentarzy, ta strona ma już tyle błędów, że głowa mała, kiedyś pod moją historia komentarz dodany przez kogoś jako pierwszy zaczął się wyświetlać dopiero po trzech dniach... Zorientowałam się po tym, że liczba komentarzy (czyli cyferka po słowie "skomentuj") była o 1 większa, niż faktyczna ilość komentarzy, po czym po tych trzech dniach ten komentarz zaczął się wyświetlać jako pierwszy...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
22 czerwca 2024 o 19:45

@zendra: A patrz, o tym nie pomyślałam, bo dla Piotrusia załatwienie czegoś oficjalnie, "urzędowo" było za trudne i za pracochłonne, najłatwiej było "huknąć" na Agnieszkę, ze ma to zmienić i czekać, aż się podporządkuje... No ale to już nie działało. Poza tym Piotruś zdążył się zorientować, że figurowanie jako ojciec wiąże się z płaceniem alimentów!!! Co prawda Agnieszka dostała na starszą córkę alimenty dosłownie kilka razy, w dodatku przez komornika, no ale jednak wg Piotrusia "ograbiła" go z tych pieniędzy.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
21 czerwca 2024 o 13:55

@Bedrana: Kurczę, wiesz jakiej długości by była ta historia, gdybym zaczęła pisać wszystkie szczególiki? No ale dobra, ja wychodzę z założenia, że od tego tez są komentarze, żeby dopowiedzieć, doprecyzować, wyjaśnić jeśli komuś coś wydaje się niezrozumiała. Lecimy po kolei: Oczywiście, że był to związek nieformalny, gdyby byli małżeństwem, nie byłoby takiej opcji, żeby Piotruś nie figurował jako ojciec młodszej córki, dzieci urodzone w trakcie związku małżeńskiego są "z automatu" uznawane za owoc tego związku. Kto się zajmował dzieckiem, jak Agnieszka poszła do pracy? Ja. Wtedy ja tam u niej mieszkałam, najpierw tylko siedziałam w domu z dzieckiem, potem ustaliłyśmy, że też pójdę do pracy, bo za cholerę nam na życie nie starczy, poza tym dostawałam fioła siedząc w domu, no i to niestety był ten moment, kiedy Agnieszka stwierdziła, że musi poprosić Piotrusia, aby łaskawie z nią zamieszkał, bo nawet pracując na różne zmiany nie damy rady, zawsze była ta "luka", kiedy ja już wyszłam, a ona nie wróciła albo odwrotnie... Tytuł prawny do mieszkania należał do matki Agnieszki, ale ona wtedy już od kilku lat w tym mieszkaniu nie przebywała, nie ma to najmniejszego znaczenia dla historii, nawet fakt, że Piotrusia "lubiła" dokładnie tak, jak ja. Argumenty Piotrusia odnośnie odebrania jej dzieci (tzn. dziecka, bo dyskusja toczyła się, gdy mieli tylko jedną, starszą córkę) też wydawały mi się bzdurne, ale Agnieszka uwierzyła, że w sytuacji, kiedy Piotruś pójdzie do pracy i zarobi duuużo pieniędzy, to na pewno jemu sąd przyzna opiekę, on pójdzie do pracy, a dzieckiem zajmie się jego matka, która ma dużą emeryturę, obszerny dom z ogródkiem i dziecko na pewno będzie miało tam lepsze warunki niż w tych marnych dwóch pokoikach w bloku. Uprzedzając pytanie, czemu w takim razie nie mieszkał u matki - jego matka mieszkała 200 km od naszego miasta... Nie przeszedł do porządku dziennego nad nie podaniem go jako ojca, ale miał już małe możliwości wyrażania swojego niezadowolenia, bo słusznie się domyślasz, że Agnieszka pomogła mu w powrocie do Polski, ale do domu już nie wpuściła. Dlatego tak się spieszyła ze zgłoszeniem urodzenia dziecka w USC, chyba poszła tam na drugi dzień po wyjściu ze szpitala, chciała to załatwić, póki on był w tej Holandii. Co do ojca NN, przepraszam, mój błąd, zastosowałam skrót myślowy, mimo że wiem, że nie ma w akcie urodzenia czegoś takiego, jak ojciec NN. Zazwyczaj podajesz dowolne imię, a nazwisko ojca wpisują to samo, co matki i tak też zrobiła Agnieszka - podała jakiekolwiek imię i swoje nazwisko. Finał historii, który ci się tak bardzo nie podoba - a wiesz, że nie zawsze można odebrać telefon, odczytać sms-a czy oddzwonić będąc w pracy? Agnieszka pracowała wtedy w sklepie, mając zapieprz na kasie czuła, że tel. jej wibruje, ale nie mogła sprawdzić, odpisała później, później też dzwoniła, ale chyba w samym środku afery (policja naprawdę szybko przyjechała), więc nie odebrał ani Marek, ani Piotruś. Też już bez znaczenia dla całego przebiegu wydarzeń, więc nie wspominałam. Nie uważam też, żeby Marek zachował się złośliwie, to Piotruś się na niego rzucił z łapami, dłuższą chwilę po prostu przytrzymywał go na odległość ramienia, potem doszedł do wniosku (tak, właśnie ze względu na dzieci), że takie miotanie się Piotrusia połączone ze stekiem wyzwisk wcale nie wygląda dobrze i raczej nie jest to przyjemny widok dla dziewczynek, wykorzystał ich chwile nieuwagi i posłał go jednym strzałem pod ścianę. Rozumiem, że wg ciebie powinien dać się pobić, no bo dzieci? Ostatnia sprawa - poinformował policje o stanie faktycznym, o tym co wiedział, a co by i tak wyszło. Gdzie tu złosliwość?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
21 czerwca 2024 o 12:49

@Armagedon: Nie pisałam tego, bo nie chciałam rozwlekać historii, skupiłam się na głównym wątku, ale oczywistym jest, że policja wylegitymowała ich obu i owszem, padło pytanie, kim jest Marek i co robi w mieszkaniu? Trochę się bał, bo to wynajmowanie pokoju bez żadnej umowy było (nie o siebie, bał się że Agnieszka może mieć problemy), więc powiedział, że chwilowo tu mieszka za pomoc przy dzieciach, "ogarnianie" spraw technicznych w mieszkaniu i dokładanie się do czynszu, co w sumie było zgodne z prawdą, a brzmiało jakoś tak lepiej niż "wynajmuję pokój od pani Agnieszki".

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
20 czerwca 2024 o 17:14

@Bryanka: Mam wrażenie, że osoby szczupłe czy wręcz chude są jednak gorzej traktowane niż te "przy kości" - zaznaczam, że mówię tu o pulchniejszych osobach, a nie mocno otyłych. Był taki czas, ze przy wzroście 160 cm "w kapeluszu" ważyłam ponad 73 kg (ile ponad, to nie wiem, bo jak waga pokazała 73, to już więcej na nią nie weszłam, ale widziałam po sobie, ze jeszcze mi się "przybrało") i nie słyszałam krytyki, tylko zdania typu "no dobra, do szczuplaczków to ty nie nalezysz, ale nie przesadzaj, nie wyglądasz źle". Natomiast odkąd ważę 53 kg i mniej (dobra, staram się nie schodzić na to mniej, bo figurę wtedy mam super, ale twarz mi się robi "wpadnięta" i wyglądam jak śmierć na chorągwi) to często słyszę przytyki "jesz cos w ogóle?", "jaka ty chuda jesteś!", "po co się tak głodzisz?". Gwoli wyjaśnienia - nie głodzę się, jem tyle, na ile mam ochotę, nawet zdarza mi się całą czekoladę na raz zeżreć... Ale CZASAMI, nie codziennie.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 25) | raportuj
17 czerwca 2024 o 8:25

A wiesz, że schronisko nie ma możliwości wcześniejszego zdiagnozowania występowania lęku separacyjnego u psa? On objawia się, kiedy pies zostaje SAM w domu, w schronisku raczej nie ma szans się ujawnić, bo dosyć rzadko występuje jego skrajna odmiana, tzn. reakcja lękowa na brak człowieka, w schronisku są inne psy i lęk separacyjny albo nie ujawnia się, albo ujawnia się w delikatnej formie, nie do zaobserwowania przez pracowników schroniska. Dlatego większość fundacji kładzie taki nacisk na oferowanie psom domów tymczasowych, bo niektóre rzeczy "wychodzą" dopiero w warunkach domowych... Subiektywnie, z twojego punktu widzenia, sytuacja piekielna, przez rok nad uchem ci ujadał pies po kilka godzin dziennie, patrząc obiektywnie - właścicielka nie olała, tylko podejmowała wiele prób rozwiązania problemu. Ciężko ocenić, czy zrobiła wszystko, co w jej mocy, czy próbowała wszystkich możliwych rozwiązań.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
16 czerwca 2024 o 22:08

@Ohboy: Mam małego psa, w dodatku kiedy wzięłam Kruszynę ze schroniska, miała ok. 10 lat. Wiesz, jak to mówią "starego psa nowych sztuczek nie nauczysz", ale jednak pewne rzeczy były dla mnie podstawą i jakoś nie wierzę, że nie da się nauczyć psa: - przybiegać na zawołanie - zawsze, w każdej sytuacji; - chodzić przy nodze - dobra, nie mówię że grzecznie i karnie przez cały spacer, ale jak mówię "do nogi", to ma się tam znaleźć, żebyśmy mogły np. bezpiecznie przejść przez ulicę albo "ominąć" większego psa (Kruszyna boi się dużych psów); - reagować na komendę "nie wolno!" - czyli nie robić pewnych rzeczy (skakać na ludzi, pogonić kota czy wytarzać się w kałuży); Jedyne, w czym poniosłam porażkę, to komenda "nie rusz!", tzn. połowicznie - w domu Kruszyna grzecznie wypluwa z pyska to, co tam akurat do niego wzięła, a nie powinna, na spacerze na komendę "nie rusz!", jeszcze szybciej pożera/połyka śmiecia, który akurat znalazła... Byłam zmuszona zakładać jej kaganiec na spacery. Nic więcej nie wymagałam.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
14 czerwca 2024 o 13:38

@rodzynek2: Nie jest na liście psów agresywnych i słusznie, moja sunia była przyjacielem wszystkich ludzi, ktoś kto ją raz pogłaskał był już "swój" na zawsze. Natomiast mają bardzo silny instynkt opiekuńczy (zwłaszcza suki, ale psy też) i faktycznie w sytuacji zagrożenia osoby, którą mają "pod opieką" włącza im się opcja "groźny pies". Moją sunię w takiej sytuacji widziałam trzy razy - jedna to opisana historia, druga też kiedyś opisywałam jak zaatakował ją (nie mnie) ON-ek, trzecia to zawarczała i pokazała zęby jakiemuś mijającemu nas na ulicy mężczyźnie, do dzisiaj nie wiem kto to był i o co jej chodziło... Poza tym to pies wesoły, przyjazny, a ten słynny "szczękościsk", którym straszą, występuje tylko w określonych okolicznościach - boksery były używane do walk psów i ewentualnie dla innych psów mogą stanowić zagrożenie, nieodpowiednio prowadzone lub wręcz poszczute na innego psa, wtedy tak, po "wgryzieniu się" w miękkie części ciała (gardło lub brzuch) dostają szczękościsku i biedny ten drugi pies... Natomiast w stosunku do ludzi nie są agresywne. Ale weź to wytłumacz 12-latce, która boi się, że jej psa zabiorą i uśpią...

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1026 27 następna »